Nie zrażona brzydką pogodą, nie dałam się zamknąć w czterech ścianach mimo deszczu, chłodnemu powietrzu i przysłowiowej pogodzie ,,pod psem" , wybrałam się na wycieczkę w miejsce, które oczarowało mnie już przy pierwszych odwiedzinach. Klimat tego miejsca jest ... a niech każdy sam go oceni.
Tak, tak...będzie o kolejnej mojej miłości ale o nich najłatwiej mi się pisze... W dodatku jak gdzieś zapodziało nam się lato i obecnie mam za oknem najprawdziwszą jesień z mgłą i szarościami świata. Niestety brzydka aura owego dnia będzie widoczna na fotkach ale miejsce ma tak zjawiskowy klimat, że mam nadzieję, że i tak będzie on widoczny. Wracając do wzniosłych uczuć jakie kierują naszą zwykłą codziennością to często zastanawiam się jak bardzo pojemne jest to nasze ludzkie serducho i jak ono sobie to wszystko układa. Parę lat temu. W ramach zwiedzania polskich zabytków trafiliśmy na skansen i Muzeum Architektury Drewnianej Regionu Siedleckiego we wsi Starej Suchej, dla jednych na Mazowszu dla innych na Podlasiu, na pewno współcześnie w województwie mazowieckim, w powiecie węgrowskim. A w nim stoi właśnie moja miłość. A mianowicie modrzewiowy dworek pierwotnie siedziba rodu Cieszkowskich. Nasza burzliwa narodowa historia nie oszczędziła go również i szczęśliwie odbudowany został przez obecnych właścicieli państwa Marię i Marka Kwiatkowskich, którą ich własną miłość do tego miejsca, poczułam i wchłonęłam tak mocno, że sama ukochałam.