Obserwatorzy

wtorek, 28 kwietnia 2015

Witając wiosnę

Od tygodnia u mnie lato jeśli chodzi o temperaturę i słoneczne grzanie, nie wiem czy na całym Mazowszu ale w centrum tak. Ciężko wysiedzieć  w domu, ciężko wysiedzieć w pracy, tylko chciałoby się podziwiać tę piękną przyrodę jaka mnie wokoło otacza. Nieustająco zachwycam się chmurami na niebie, owadami, ptasim trelem, każdym kwitnącym kwiatkiem... jak każdy miłośnik przyrody. Nic nowego nie napiszę prócz tego o czym wszyscy wiedzą i sami zobaczyć mogą. Cieszę się po prostu wiosną, moją ulubioną porą roku i spędzam na dworze każdą wolną chwilę. Cieszę się z padającego deszczu, który tak jest potrzebny roślinom.
Obecnie kwitnie czeremcha amerykańska, ulubienica pszczół. Pięknie wygląda na tle zieleni i błękitnego nieba. Niestety jej zapach jest duszący dla alergików i musimy na nią uważać. Powinna rosnąć gdzieś w kącie a nie niemalże na środku działki ale zachwycona jej urodą, ściągnęłam ją na działkę nie wiedzą jeszcze o jej niekorzystnych właściwościach, nie mam serca jej usuwać czy przesadzać. Tak pięknie wygląda i zarazem wita nas, kiedy wracamy do domu. W zeszłym roku kwitła w maju... niby do maja już tuż tuż, ale jednak w tym roku jakoś znów wszystko jeszcze wcześniej.

czwartek, 23 kwietnia 2015

Ogrodowa panna młoda i prymule


W kwietniu urzekają mnie płynące obłoki na niebie, te masy waty w  przeróżnych kształtach. Patrząc na nie mam wrażenie, że gdybym tylko mogła się wzbić do góry i polecieć do nich to mogłabym biegać po nich i skakać... jak widywałam to w różnych bajkach. W kwietniu urzeka mnie każde brzęczenie owada, który przysiądzie na kwiatku albo chociaż przeleci koło mnie. Na ten czas, dźwięk ten staje się dla mych uszu ciut milszy od ptasiego śpiewu i ćwierkania, może dlatego, że jest czymś ,,nowym", zapomnianym przez zimę, a na przedwiośniu już wyczekiwanym? W kwietniu urzekają mnie pierwsze, ciepłe promienie słońca i ten cudny początek dnia, przepełniony złocieniami i błękitem. Ale najbardziej urzeka mnie działkowa ,,panna młoda" jak lubię ją nazywać. To moja mirabelka. Od kilku lat cieszy nas obfitością kwiecia i wśród szarości śpiących jeszcze drzew i zieleni z wolna budzącej się, wygląda zjawiskowo. 

sobota, 18 kwietnia 2015

Podwórkowe szaleństwo ośmiu kopytek

Przez pierwsze dwa tygodnie swojego życia kózki siedziały w szopie. Kapryśna pogoda nie sprzyjała naszym zdaniem na ich pobyt, na świeżym powietrzu. A to wietrznie, a to popadało, a to chłodno... niby mają sierść, ale w brzuchu mamy miały ciepło i bezwietrznie. W dodatku wcześniej, oczekując wykotu u sąsiada, dowiedzieliśmy się smutnej wiadomości, że z obfitego porodu dwóch kózek, przeżyło jedno. Tym bardziej staraliśmy się jak najlepiej zaopiekować dziećmi Melci. Ona sama jakoś nie garnęła się zbytnio do wychodzenia ze swojego domku. W sumie to nie było do czego. Zielonego jak na lekarstwo, aura taka sobie. Drugim powodem to były wiosenne kocie harce. Mimo wysterylizowania trzech kocic a jednej podajemy tabletki, kocury chyba z przyzwyczajenia ciągle oblegają nasze podwórko. Nie wiadomo jakie choróbska rozsiewając. Dlatego też trzymaliśmy maluchy w odosobnieniu. Ale nadszedł dzień, w którym wypadało pokazać Dzwoneczkowi i Kacperkowi (Tinker Bell and Casper) świat poza ich szopką. Świat, który codziennie docierał do ich uszu i za pewne wywoływał tyle samo ciekawości co niepokoju.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Kwiatki, bratki i wiosenne prace

Z wiosną ruszyliśmy pełną parą przeróżnych prac na terenie domu jak i w jego obejściu i każdą wolną chwilę spędzam na czymś. Co z tego wyjdzie i jak to wyjdzie to najwięksi mędrcy tego świata wiedzieć nie mogą ale nam sprawia to przyjemność a ja przestałam jęczeć :P Więc warte zachodu dla samego tego. W każdym razie u mnie kwiatki kwitną takie same jak u innych, jeśli tylko zostały posadzone. A wręcz w innych ogrodach kwitnie ich znacznie więcej, bo ja ciągle jesienią nie mogę się zmobilizować, aby posadzić te wiosenne i jak przyjdzie wiosna to u mnie goło i łyso własnie teraz, kiedy dopiero wyłażą listki tulipanów a żonkile przymierzają się do kwitnięcia. Gdzieniegdzie kwitną prymule sadzone przeze mnie rok rocznie, w tym roku dopiero wychodzą z ziemi i nie wiem co z nimi będzie przy tych wysokich temperaturach? Gdzieś zapodziały się szafirki... W każdym razie pora jest aby wstawić jakieś pamiątkowe zdjęcia ze wczesnej wiosny, bo potem to kiedy? 

niedziela, 12 kwietnia 2015

Nasz pierwszy wykot

Każda nowość jest fascynująca albo napawa nas niepokojem z braku wystarczającej wiedzy albo w ogóle wiedzy praktycznej. Tylko ja wiem ile niepokojów i nerwów kosztował mnie czas Melciowej ciąży. Obserwacja, debatowanie czy jest w tej ciąży, czy też nie? Jak słyszała to, pewnie naśmiewała się z nas w duchu. Niepokój, obawy zaowocowały, że na ten czas byliśmy w teorię obkuci na maksa. Tylko czym więcej teoretycznej informacji tym więcej snucia przypuszczeń... 
- Ma za mały brzuch, więc nie jest w ciąży.
- Absolutnie nie jest w ciąży bo cyce nic nie urosły.
- Jest w ciąży, bo pamiętasz? W zeszłym roku w okolicach listopada miała ruję a teraz jest spokojna.
- Jest tak samo puchata jak zeszłej zimy, na pewno nie jest w ciąży.
- Zauważyłeś, że z cicha jakoś tak inaczej pomekuje w szopie?
- Już powinien być wykot... a tu nic. Chyba, że zaciążyła później...?
- Brzuszek jest zdecydowanie za mały, gdzie miałby się podziać ten koziołek? Nie, nie jest w ciąży.
- Wiesz co? Dotykałam jej brzucha od dołu to jakiś taki twardawy... jakby łożysko się tworzyło, twardość jej brzucha kojarzy mi się z moją ciążą.
- Jeśli zaciążyła w listopadzie dopiero, to nie w lutym będzie rodzić ale w marcu.
- W marcu by było lepiej bo już by było cieplej i większe szanse miał by koziołek.
- Brzuch się zrobił trochę większy.
- Jest na pewno w ciąży, cyce nabrzmiały!

- O Boże, co to będzie, Melcia jest w ciąży!!



sobota, 11 kwietnia 2015

Ja i mój druh

Kilka lat temu miejsce to nazwałam ,,granicą dwóch światów" i niewiele się zmieniło od tamtego czasu. Domów przybywa tu mało, może dlatego, że wszędzie daleko. Sklepów nie ma, komunikacji nie ma pod nosem. Zdecydowanie deweloperzy wybierają bliskość stacji kolejowych lub tras autobusowych. W sumie to logiczne. Wokoło mnie nieużytki i pastwiska, nawet nie łąki. Swego czasu naiwnie myślałam, że znajdę piękne obszary z kolorowym, polnym kwieciem... i się ogromnie rozczarowałam. Za moim osiedlowym ogrodzeniem była dzika łąka i tam kwiecia było mnóstwo. Wyprowadziłam się na prowincję wielkiej metropolii i łąk brak. Cóż za paradoks życia... Gdzieniegdzie pracuje traktor, gdzieniegdzie ktoś coś sieje, gdzieniegdzie można poczuć się jak na prawdziwej wsi. Dookoła mnie ugory... ogromna strata terenu. Cieszą się z tego sarny, kozły i zające, nie wspominając o bażantach. A mnie się marzą piękne łany zbóż... i ta piękna, polska wieś.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Jaja malowane naturą

Święta Wielkanocne to czas zadumy, refleksji ale i radości. Radośni z okazji zwycięstwa dobra nad złem... z okazji duchowej przyszłości jaka została nam dana. To tylko od nas zależy, czy z tego skorzystamy, czy zasłużymy sobie na otwarcie ,,niebieskich wrót". Wielokrotnie staramy się ale nie wychodzi, chcieliśmy dobrze ale stało się inaczej... nie należy się poddawać, ani wątpić w siebie. Należy próbować i się starać. Łączyć się w duchowej rozmowie z Panem i szukać... szukać wskazówek od niego, które każdego dnia przybywają do nas wraz ze wschodem słońca, podmuchem wiatru i płynącej chmury, każdym łykiem życiodajnego powietrza, otulają nas blaskiem zachodzącego dnia, a nocą uśmiechają się poprzez gwiazdy... Są  z nami przez cały czas aby dać nam siłę, wiarę i mądrość. Tylko trzeba się rozejrzeć, zatrzymać, wsłuchać się w samego siebie. Ptak świergocący tuż obok, kwiat kwitnący pod nogą, gałąź drzewa, która kujnie nas w głowę lub w czoło, poklepie po ramieniu... pomoże nam otworzyć nasze serce jeśli z jakiś powodów nasza dusza jest ślepa i głucha.
To jest motto mojego życia. Otaczająca przyroda dana nam aby nie wątpić, aby czerpać siłę, aby pokonywać troski i kłopoty dnia codziennego, ale przede wszystkim aby uwierzyć. Nie ma takiego przypadku, który by stworzył tak piękny świat... Ktoś to sprawił, Ktoś zamieszał, potrząsną czy po prostu wskazał palcem... myślą? Abyśmy wierzyli, abyśmy nie wątpili.

,,Alleluja biją dzwony
Alleluja echo głosi

Chrystus bowiem Zmartwychwstały

W serca nasze Pokój wnosi."


piątek, 3 kwietnia 2015

Koszyczek z melona

1. Melon kładzieny na podstawce aby stał nieruchomo.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale za wcześnie nie da się go zrobić, bo po prostu się ,,starzeje" Czym później się go zrobi tym dłużej stoi. Już zapomniałam jaki zapach się rozchodzi po pokoju, w którym jest. I on nie jest trudny do zrobienia, robi się go analogicznie jak koszyczek z pomidorów tylko  ze względu na większą twardość od pomidora można więcej z nim zrobić, a melon jest bardzo fajnym materiałem do rzeźbienia. Trzeba nawet trochę użyć siły, więc należy zachować dużą ostrożność. Na pewno etap samego rzeźbienia nie nadaje się już dla dzieci. Łatwo narzędzie wyślizguje się z melona i jeśli druga ręka jest zbyt blisko może dojść do skaleczenia. Musi rzeźbić go osoba dorosła.




Widzę, że co jakiś czas wyświetla się ten post w odwiedzanych dlatego bardzo proszę o komentarze i jeśli to możliwe o link do zdjęcia z Waszych prac melonowych. 
Z przyjemnością obejrzę :)