Obserwatorzy

sobota, 25 sierpnia 2018

Tuż przed deszczem...

Właśnie pada deszcz... tak delikatnie i drobną kropelką, jakby spadała na ziemię rosa. Cudownie rześkie powietrze z nutą wilgoci i świeżości w zapachu. Mój świat lekko zamglony ale widzę, że ptaki nic sobie z tego nie robią i swobodnie latają. Przez chwilę obserwowałam wróbelka skaczącego po gałązkach olchy a potem przelatującego na pobliską gałązkę wierzby i po niej kontynuującego swoje skakanie. Oj przydał się ten deszcz...  Ten przyjemny deszczyk z rana przyszedł do nas wczorajszego wieczoru jako ulewa zapowiadająca nadejście burzy, która niebawem nadciągnęła hucząc i strasząc swoim rozbłyskiem. Ale przeszła bokiem. 

wtorek, 21 sierpnia 2018

Rabata przy tarasie w suche lato / My water saving

Z lekka zaniepokojona entuzjastycznymi komentarzami na temat mojego wylewania wody ze zmywania czy mycia owoców i warzyw postanowiłam wrócić do tego tematu. Ze względu na moją wrodzoną niechęć do wszelkiej chemii używam jej bardzo mało. ,,Bardzo mało" to znaczy naprawdę bardzo mało. Kiedy nie mogę czegoś domyć i muszę użyć więcej płynu to taka woda wędruje do szamba. Ale kiedy jest płynu ,,tyci tyci" to wędruje na rabaty. Robię to w wyjątkowej sytuacji, kiedy panuje susza wychodząc z założenia, że lepsza taka woda niż żadna. Cieszę się, że zaciekawił ten patent, który przypomnę stosowany był przez nasze babki i prababki, chociaż wtedy pewnie mydliny i proszki były inne, ale należy zachować umiar i ogromną ostrożność. 
Roses watered with water from vegetables and fruit rinsing.

piątek, 17 sierpnia 2018

W sierpniu... znów o lecie / Summer

Zauważyłam, że zwyczajowo już w sierpniu piszę post poświęcony latu. Zachwycam się nim, staram się nim nasycić lub przeżywam jego pół metek. Dziś pewnie będzie podobnie. Fotka zrobiona przypadkowo podczas wciskania wikliny pod daszek schodów tuż przed deszczem. Nawet pomyślałam sobie, że zatytułuję go ,,co też pandzia znów wymyśliła?" Ale nic nie wymyśliłam a wprost przeciwnie tegoroczne lato jest kontynuacją poprzednich. Do tego stopnia, że nawet nie mam czemu za bardzo robić zdjęć ani o czym pisać.

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Wiklinowo i odętki / wicker baskets in the gazebo

Wydaje mi się, że tylko w tym roku będzie tak dużo postów na temat altany, bo jest czymś nowym a przede wszystkim długo wyczekiwanym i mimo tego, że nie bardzo wiedzieliśmy jaki będzie jej ostateczny wygląd to efekt bardzo nam się podoba i przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Nie wiem jaka mogłaby być jeszcze, ale taka jaka jest w zupełności nam wystarcza i bardzo nam się podoba i jeszcze bardziej odpowiada. Dzięki długiemu latu możemy ją ciągle zmieniać... a raczej ja jej ciągle coś dodaję. Nie śpieszę się z jej urządzaniem. Obecnie doszły wiszące kosze z wikliny, które wykorzystałam jako kwietniki, pewnie nawet nimi są.

piątek, 10 sierpnia 2018

W odcieniu czerwieni

W południe zaczęło grzmieć na tyle poważnie, że zaczęłam zastanawiać się  czy kóz nie zabrać. Padało może z trzy minuty. Nadal czuć w domu zapach deszczu i tyle z niego pozostało, bo jak się wychodzi na taras to uderza parne powietrze. Na fotce stara odmiana angielskiej pelargonii, którą dostałam w prezencie. Przyjechała z poprzednią właścicielką do mojego kraju zza granicy. Kwitnie przepięknie, tutaj na zdjęciu początek, ale że nie lubię ruszać kwitnących kwiatów, a one są od wczesnej wiosny na balkonie to ciężko zrobić im śliczne zdjęcie, bo sznury od prania przeszkadzają. 

czwartek, 9 sierpnia 2018

Już kwitną...

To jest ten czas, kiedy jestem przepełniona latem. Pomimo obfitującego sezonu w wysokie temperatury nie jestem nim zmęczona. Nasycona? Może tak. Chociaż nie na tyle aby tęsknić za jesienią czy zimą. Jestem pasjonatką lata: ciepłych, słonecznych dni; pogodnego, błękitnego nieba; kolorowych kwiatów; warzyw w foliaku; śpiewów ptaków; spacerujących po polu bocianów; dojrzewających jabłek i gruszek; pachnącej mięty w dzbanku; a przede wszystkim domu nie wymagającego palenia w piecu. Zachwycam się latem każdego roku, nawet tutaj na blogu. 

wtorek, 7 sierpnia 2018

Lato z kurami / Summer with hens

Miłośników mojego kurzego stada informuję, że mimo ciszy w ich temacie nadal mają się dobrze. Nowych czytelników interesujących się naszą hodowlą drobiu odsyłam do zakładki z wydzielonym działem kurnikowo / chickencoop. W hodowli domowej upały nie są dla nich straszne mając zapewniony stały dostęp do wody i jedzenia. Patrząc jak wylegują się w promieniach słońca wydaje mi się, że nawet niewiele sobie robią z tych wysokich temperatur. Dzięki hodowli ptaków domowych i dziko żyjące ptaki mają okazję napić się i posilić.

czwartek, 2 sierpnia 2018

Co słychać w sadzie... / In my orchard

apple-tree
Z ostatniej chwili - jest tak gorąco, a wczoraj był najgorętszy dzień z dotychczasowych, że przylatują do nas różne ptaki aby się ochłodzić w cieniu drzew. Niektóre z nich udaje nam się zobaczyć inne po prostu słyszymy. Tak jak dzisiaj, obudził mnie dziwny dźwięk dochodzący z dworu. Nie mogłam go dojrzeć ale nigdy dotąd nie słyszałam tego głosu więc domyśliłam się, że mamy nowego gościa. Posiedział w cieniu, może skorzystał z któryś z pojemników na wodę i poleciał dalej. W takie upały pamiętajmy o poidłach dla ptaków, dla owadów a nawet dla bezdomnych kotów. Fotka z jabłonką czyli będzie o naszej uprawie...

środa, 1 sierpnia 2018

I znów liliowce / Hemerocallis in my garden

Przed wyjazdem nad morze trochę było mi żal, że kiedy wrócimy to już liliowcowy ogród (hemerocallis garden) przeminie a to jest tutaj najpiękniejszym czasem. Długie liście kęp liliowców są mało widoczne wśród zarośniętych rabat, mało efektowne aby chcieć zwrócić na nie uwagę wśród natłoku roślin, chyba że jest się miłośnikiem samych liści. W większości sezonu mój ogród jest zielony i dopiero, kiedy liliowce zaczynają swoje kwitnienie widać je, widać jak jest ich dużo. Dlatego bardzo ucieszyłam się, kiedy po powrocie zobaczyłam, że niektóre odmiany nadal kwitną. Zdjęcie robione telefonem i dlatego takie dziwne i przekolorowane ale postanowiłam je wstawić aby pamiętać, żeby nie robić nim zdjęć w pochmurny dzień.