Pierwsze zdjęcie jest wybrane przeze mnie nieprzypadkowo. Obrazuje nasz wrzesień, który był piękny, słoneczny i taki niewrześniowy, a zarazem wypełniony po brzegi. Nieprzetarty parapet, na pozór zapomniane roślinki i położone w biegu jabłka na zasadzie wolnego miejsca i nadziei, że się je zaraz zabierze. Leżą dalej i tylko ich przybywa.
Wrzesień okazał się łaskawy dla grzybiarzy, przynajmniej w naszym rejonie i wysyp grzyb w pełnym tego słowa znaczeniu - zburzył nasze plany i codzienne działania. Zbieranie i przetwarzanie warzyw, suszenie ziół a przede wszystkim grzybów, powrót do pracy zawodowej, wszystko to skumulowało się w jednym czasie. Na prace domowe zabrakło już czasu, albo były one skrócone do minimum i to co niezbędne. Dlatego może tak bardzo zachwyciły mnie te nasze jabłka na niedoskonałym tle, ale za to prawdziwym.
Grzybów było zatrzęsienie. Opady deszczu, wysokie temperatury, poranne mgły wszystko to sprzyjało leśnej ściółce. Pełne kosze szlachetnych grzybów wymienialiśmy tylko na puste kosze i wiadra. Istne szaleństwo, które zaczęło się już pod koniec sierpnia.

Późno wysiałam pomidory. Do tego domowa koteczka zaciekawiła się doniczką z ziemią i musiałam na nowo wysiewać. I pomidory dojrzewają nam dopiero od września. Posadzone są i w foliaku, i w gruncie. Mają się bardzo dobrze. Posłuchaliśmy porady starego ogrodnika i w każdy dołek, do którego sadziliśmy rozsadę pomidora wkładaliśmy zwiniętą w wianuszek łodygę z liśćmi pokrzywy. Ona ma działanie prozdrowotne dla uprawy. Żadnej zarazy nic nie mamy. Polecam.
W tym roku również robiłam dżemy. A to z naszej porzeczki, a to ze śliwek. Od dziecka nie przepadałam za kupnym dżemem i jeśli już jadłam to tylko truskawkowe. Nasze dżemy smakują mi wszystkie.
Na tarasie znów mamy uprawę dyniowatych i pomidorów. Z wysianych przeze mnie nasion pomidorów wszystkie wykiełkowały, łącznie te uprawiane przez kotkę. Nie przerywam upraw ani nie selekcjonuję tylko najpiękniejszych, wszystkim daję szansę życia, więc zatonęliśmy w rozsadach pomidorowych. Dostali też znajomi, którym nie udało się w tym roku zakupić ani samemu wysiać.
Bardzo dużo się dzieje i nie sposób tego wszystkiego opisać ani pokazać. Są dobre i przykre rzeczy, jak w każdym życiu.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę wiele zdrowia
i pogody ducha, nawet jeśli pada i jest szaro-buro. My po tym suchym sezonie bardzo cieszymy się z każdego opadu deszczu.
:)
Ps. Łucjo-Mario z bloga ,,Szkiełkiem, okiem i sercem" - kochana coś się porobiło i nie mogę napisać na twoim blogu nawet jako anonim.