![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzPLiaIxWSUBrpxdeNIvkkEQcYakorIME7bbWsfFZJbh81X4LDeG9EwQj2pZhcf_Rcty0ZdrlIyMdwkuT1q1_bjFl_PaAr1Rrx4FMQsadgBadQCoY8RRoLIlvTjBcV3fQWt0KeUTPu4GJAlDiJCV6p3kM2yU_ia27pfe2nE4A6IKymQJJhZCedBNTzJFJm/w344-h249/IMG_20240524_172619737.jpg)
W między czasie postanowiliśmy zbudować wolierę dla kwoki z kurczami aby miały kąt dla siebie. Potem mąż zaczął budować drugą wolierę. Chociaż raz udało nam się być przygotowanym. Woliera stanęła, domek w niej też. Specjalna karma dla kurcząt też została zakupiona, tylko czekać. Przez pierwsze dwa dni, kiedy zaczęły się wykluwać zabieraliśmy je do domu, do pudła pod lampę. A potem podłożyliśmy pod kurę. Uwielbiam ten moment, kiedy kura zaczyna inaczej pogdakiwać, bo wchodzi w wyczekiwany etap: wykluły się! Koniec tego długiego procesu wysiadywania i dbania o jaja.
Zaczęły jedzenie od karmy dla piskląt i jajka. Po mniej więcej tygodniu mąż zaczął im dawać drobno pokrojony mniszek lekarski. Potem młode listki albo czubki pokrzywy i innych ziół z ogrodu. Nadal są w wolierze, odseparowane od stada. Tyle co jest kontakt przez siatkę i uczą się odgłosów. Bardzo jesteśmy ciekawi jakie będą miały umaszczenie po czerwonej kurze i szarym kogucie.