Dzisiaj obudziłam się z dziwną myślą, że życie moje kręci się wokół świąt. Jedni żyją zgodnie z porami roku a inni zgodnie z kolejnymi świętami i ja właśnie do tej drugiej grupy dołączyłam. W pierwszej chwili zaniepokoiłam się tym stwierdzeniem ale z każdą godziną mam wrażenie, że to dobrze. Lata moich przemian duchowych jakie tutaj doświadczam zaprowadziły mnie chyba do kolejnego etapu, lub przeprowadziły mnie przez kolejne drzwi ... wiary?
Obserwatorzy
sobota, 31 marca 2018
poniedziałek, 26 marca 2018
Spacerując z taczką
Pochmurno ale niemroźnie dlatego postanowiłam zabrać się za porządki w ogrodzie. W domu gorzej - lepiej ogarnięte chociaż już wiele lat temu dałam sobie spokój z gruntownymi, świątecznymi porządkami bo szkoda mi na to czasu a że jak się ma chłopców w domu to o uporządkowanym domu można najczęściej pomarzyć, co jest również w moim przypadku, więc sprzątam na bieżąco. Za okna w ogóle się nie zabrałam, jest za zimno, zawsze odpłacały mi się poważną chorobą, zasłonki wiosenne wiszą, menu świąteczne zawsze takie samo od lat więc jest, kwiaty na parapetach nadal kwitną, ozdoby świąteczne cieszą nasze oczy, więc czego pragnąć więcej? Dlatego zabrałam się za porządki wokół domu i tym sposobem rozpoczęłam tegoroczny sezon ogrodniczy.
piątek, 23 marca 2018
Kozie szczęście
Dziękuję bardzo za podzielenie się swoimi odczuciami na temat powrotu śniegu i mrozu. Wypowiedzi były dla mnie bardzo interesujące. Nawet jeśli bezpośrednio nie komentuję to zawsze z zaciekawieniem czytam, uśmiecham się do rozmówcy bo przypominam sobie dany blog, z którego ktoś napisał. Ten tydzień obfitował w wiele słonecznych dni i nawet mogłam cieszyć się jego promieniami wychodząc z pracy. Oglądać złocisto miedziane zachody słońca. Mimo, że to był mroźny tydzień to odczuwalnie był bardzo przyjemny. Gorzej z codziennymi sprawami ale o tym pisać nie będę.
niedziela, 18 marca 2018
Moje przedwiośnie jest pod śniegiem
Zrobiło się biało. Wiadomo, że jako osoba wyczekująca już oznak wiosny nie jestem tym stanem pogodowym uszczęśliwiona, ale jako wielka miłośniczka albo pasjonatka natury cieszę się, ze jest, że leży bo dzięki niemu rośliny mają szansę przetrwać tę gwałtowną zmianę temperatury po prawie tygodniowym ociepleniu. Jest ciężko, bo sikory znów zaczęły odwiedzać naszą słoninkę. Dzisiaj nie będę wstawiała zdjęć z obecnego ogrodu bo wygląda identycznie jak w poprzednich, zimowych postach. Jest po prostu biały. Z tęsknoty za wiosną czy jakiś oznak przedwiośnia wstawię zdjęcia, które robiłam w styczniu a nawet w lutym, za każdym razem, kiedy śnieg zniknął, potem się na nowo pojawiał i stawały się nieaktualne.
piątek, 16 marca 2018
Niespodziewana niespodzianka
Od stycznia czekałam z utęsknieniem na marzec a kiedy się wreszcie pojawił to nie mam czasu aby się nim nacieszyć, a wszystko za sprawą Melci i jej wykotem, sprawami zawodowymi, kłopotami domowymi... i niby to każdy z nas tworzy swoją rzeczywistość i codzienność a jednak nie do końca.
W tym roku za sprawą zaskakująco miłych niespodzianek odkryłam jak świat blogowy potrafi różnić się od mojego codziennego a zarazem oba na siebie oddziałują, łączą się? - Nawet nie wyobrażacie sobie jak długo myślałam nad ułożeniem tego ostatniego zdania i jak długo w ogóle o tym myślałam. Ostatnie tygodnie są czasem mojej głębokiej zadumy, która nawet potrafi wypierać troski i kłopoty i to za sprawą kolejnej blogowej Duszyczki.
wtorek, 13 marca 2018
Moje stalagnaty lodowe
Nasz rów melioracyjny miał znaleźć się w tym samym poście co staw ale tak bardzo rozpisałam się o samym stawie, że w końcu, aby nikogo nie znużyć gadulstwem postanowiłam rozdzielić tematy. Ów rów melioracyjny jest tzw. stawikiem mniejszym i tym rowem nigdy miał nie być, ale jak to często u nas bywa, projekty ustępują czemuś innemu, co jest pilniejsze i w efekcie zostają porzucone. Tym razem było ciut inaczej.
niedziela, 11 marca 2018
Marcowy staw
- U nas czuć przedwiośnie. Pokuszę się nawet o odważne stwierdzenie, że też zaczyna być już widać. - Taką myśl zapisałam wczoraj i przez chwilę nawet zastanawiałam się czy rzeczywiście to ,,widać", myśląc o wczorajszym spacerze po działce i analizując swoje odkrycia. Ale dziś jestem już tego całkowicie pewna! Z rana przyleciały szpaki! Moje, ukochane, tak wyczekiwane. Nic mnie tak nie cieszy i wprawia w wewnętrzne ożywienie jak widok państwa Szpakowińskich. Przyleciały czwórką, wraz z dwójką swoich dzieci. Od razu sfrunęły na balkon w pobliżu swojego gniazda tuż za moją ścianą. Nie mogłam od nich oderwać oczu. To już wiosna...
niedziela, 4 marca 2018
Zimowy wykot / Taking care of a small goat at home
To był tydzień! Normalnie skok na bandżi albo wspinaczka po stromej skale z lękiem wysokości i przestrzeni. Nigdy nikt nie namówi mnie na zabawy ekstremalne bo nie, bo mam za wiele różnych traum bo jestem zbyt rozsądna, bo nie mam zdrowia psychicznego ani fizycznego na tego typu ekscesy. Więc przyszło do mnie samo z mojej własnej głupoty. A tydzień zaczął się tak niewinnie... zatkane ucho. Zwykłe zatkane ucho ale dolegliwość tak dokuczliwa i sprawiająca ogromny dyskomfort w pracy, że nie mogąc pójść do lekarza w zeszłym tygodniu, przecierpiałam weekend i z poniedziałkowym porankiem zdecydowałam się na pójście. Miało to być króciutkie spotkanie niczym kurtuazyjne odwiedziny w przychodni, wykupienie stosownego leku i powrót do pracy. Spóźnienie się lekarski oceniam jako pierwszy sygnał, że z moich planów nici a to co się miało wydarzyć nie tylko dalece różni się od moich przypuszczeń ale nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić co przyszykował dla mnie los.
czwartek, 1 marca 2018
Praktyczność, wrodzone lenistwo i krótka chwila...
Czytając ulubione blogi coraz częściej widzę, że mimo zimowej aury za oknem to w domach albo w głowie gości już na całego jak nie wiosna to już przedwiośnie. Plany na sezon letni pojawiają się, już pełną parą jest wysiew do doniczek albo czarujące wiosenne aranżacje w domach itd itd. U mnie niby też coś drgnęło ale nadal tkwię w zimowym osowieniu i naprawdę jestem bardzo zdziwiona, że w ogóle coś udaje mi się zrobić... a co próbuję robić to idzie jak po grudzie. Niekiedy nawet przemknie myśl aby uszyć jakąś ozdobę taką klasyczną kurzołapkę, ale moja praktyczna natura od razu gromko strofując odzywa się we mnie, a wrodzone lenistwo wtóruje i pomysł umiera śmiercią naturalną. Zupełnie inaczej ma się sprawa z rzeczami praktycznymi, jak firanki, zasłonki i różne takie - praktyczne prace ręczne. Ma ktoś tak?
Subskrybuj:
Posty (Atom)