Lato a przede wszystkim jego schyłek nie nastraja mnie do siedzenia przed kompem i to miejsce nazwane przeze mnie Arką pochłania sporo czasu i widzę, że robią mi się tematyczne zaległości, ale jak to pewnie każdy, pocieszam się złudnym przekonaniem, że ,,zimową porą będzie więcej czasu i się nadrobi zaległości:".
Nim nadejdzie zima chciałam jednak dziś napisać na temat mojego drobiu. Kiedy wiosną lis wydusił mi kury a wcześniej zdziesiątkował kaczki, przy życiu ostał się tylko Bienio, kto by pomyślał, że kulawa kaczka przetrwa najdłużej, to bardzo wpieraliście mnie duchowo na blogu za co jestem Wam bardzo wdzięczna. I myślę sobie, że tym bardziej nieładnie, nie napisać o tym, że znów mam, że znów kwaczy i gdacze mi na kurzym wybiegu.