Pewnego przedpołudnia mąż źle zamkną kurzy wybieg i nim się spostrzegł kurze towarzystwo wybiegło na rozległe tereny ogrodu, czyli naszej działki. Mąż był tak pochłonięty swoją pracą w innej części, że dobrze, że kilka dziobało przy furtce i dojrzałam je wychodząc z domu.
Już mięliśmy zaganiać je na bezpieczny wybieg, kiedy widok ten przywołał wspomnienia pierwszego stada, które chodziło samopas po całej działce. A może by tak dać im trochę swobody i niech porobią przegląd w rabatach? Może złapią jakieś insekty? Po tegorocznej suszy, rabaty nie mogą wyglądać już gorzej. I tym sposobem stado kur miało swój pierwszy wypas poza swoim terenem. Mięliśmy pracę w ogrodzie, więc automatycznie zerkaliśmy na kury i naszą sunię. Przy okazji zrobiłam kilka zdjęć.
Zabawa była z ich przywołaniem w ciągu dnia na wybieg kurzy, bo przecież nigdy nie musieliśmy ich uczyć. Na ten moment, wcale nam nie było do śmiechu. Zachęcone nowością i atrakcją grzebania, i szukania pod roślinami różnych przysmaków, w ogóle nie były zainteresowane ziarnem. Ale chociaż zrobiliśmy kurom przyjemność.
Bardzo serdecznie pozdrawiam i do kolejnego spotkania.
Miło mi, że jesteś na moim blogu.
:)
Myślę, że dobrze jest pozwolić im wędrować. 😊
OdpowiedzUsuńChodzące kury luzem mają swoje zalety, ale jednak mocno niszczą rabaty, grzebiąc pazurem usuwają młode roślinki, z nimi nie ma szans na wysiew z nasion. :) Do tego bardzo załatwiają się tam gdzie stoją.
UsuńPoczuły swego rodzaju wolność... Pozdrawiam milutko Agatko i czekam na kolejny wpis.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że przy urlopie więcej będę miała czasu na pisanie. Niestety. Na pewno kury poczuły wolność :D. Były zachwycone :)
UsuńAż chciałoby się skomentować "Kura też człowiek". Ciekawa jestem czy powtórzycie eksperyment ;).
OdpowiedzUsuńHa, ha ha... no nie wiem. Nabiegaliśmy się trochę za nimi a nie mogliśmy ich zostawić, bo nasza sunia zaraz by zaczęła na nie polować. Na pewno zdrowo dla ogrodu tak raz na jakiś czas wypuścić.
UsuńTeż kiedyś mieliśmy kurki. Jedna kiedyś wydostała się do ogrodu ze swojej zagrody. Oj narobiłaby mi szkód gdybym jej w czas nie dojrzała. Już w kwiatach zaczęła swoje grzebanie. Dowiedziałam się że są kurki które nie grzebią i takie to bym mogła mieć w ogrodzie. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o kurkach niegrzebiących? Bardzo ciekawe.
UsuńKury z wolnego wybiegu - jajeczka klasy 0:) Kurze towarzystwo warto wykorzystać późną jesienią w celu przygotowania działeczki do zimy - spulchnienia gleby, napowietrzenia, wygrzebania szkodników i nawożenia:)
OdpowiedzUsuńCzytam i widzę, że mojego psiura mogę porównać do Twoich kurek. Na podwórku zrobi każdą moją komendę, poza nim ma mnie w nosie - dlatego kupiłam na spacery 10-metrowa linkę:) I grzebie jak kura za larwami chrabąszczy:)))
Serdeczności!
Dla nas kluczową cechą charakteru u psa to jest nie grzebanie w ziemi. Nasza trochę próbowała ale udało się oduczyć.
UsuńWesołe jest życie... kurek. ;)
OdpowiedzUsuńO tak! Jak by mogły to by ciągle wychodziły z wybiegu :)
UsuńUśmiałam się! Nie mam kur, ale widok ich pasących sie w ogrodzie, obejściu jakoś działa na mnie kojąco, nieco nostalgicznie.
OdpowiedzUsuńNa pewno coś w tym jest. Gorzej jak rozgrzebują wysiane poletka albo niszczą rośliny. Ale od czasu do czasu... :)
UsuńDostały trochę wolności, powinny to docenić :)
OdpowiedzUsuńTak się za nimi nabiegaliśmy, że nie wiem, kiedy znów dostaną tej wolności :D
UsuńNie ma to jak matka natura. Aż przypomniały mi się wakacje na wsi za dzieciaka.
OdpowiedzUsuńJa też wakacje spędzałam na wsi.
UsuńJejku cudny widok. Ile pożytku zrobiły kurki... Też na jesieni chce wpuscicje do ogrodu, tylko wiem jak to z nimi będzie... Chyba urlop wezmę bo łatwo nie będzie by wróciły na noc do hotelu 😉😉😉🙈😁
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Ale jesienią to rzeczywiście dobrze tak wypuścić.
UsuńMyślę, że były zadowolone z takiego obrotu sytuacji. Byle częściej! Mam nadzieję, że odwdzięczyły się smacznymi jajkami. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZgadza się jakoś jaj jest uzależniona co jedzą kury.
UsuńZazdrośc to paskudne uczucie. Ale przyznaje się- zazdroszczę ci tego ogrodu, stada kur, całego pieknego otoczenia, czasem, nawet tej ogromnej pracy, ktora trzeba wlożyc w ten ogrodowo- kurzy swiatek. Pozdrawiam serdecznie z mego smutnego suwalskiego blokowiska.
OdpowiedzUsuńAle i w mieszkaniu może być fajnie. Wiadomo, kur hodować się nie da :P, ale roślinki? Jeśli masz balkon to możesz uprawiać pomidory i sałatę a nawet koperek. Jak nie masz, ale jakieś słoneczne okno to paprykę słodką albo ostrą i sałatę też. Tylko kota nie możesz mieć :)))))
UsuńAgatko!
OdpowiedzUsuńTwoje kury były autentycznie szczęśliwe, grzebiąc sobie po całym ogrodzie.
Pozdrawiam serdecznie:)
My też byliśmy szczęśliwi patrząc na nie. Gorzej było jak trzeba było je zagonić do szopy :D
UsuńKury miały na pewno dobrą zabawę, mam nadzieję, że ich festiwal przyniesie również dobroczynne skutki w ogrodzie na dłuższą metę :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy udałoby Wam się jeszcze Wasze kury " nauczyć " zaganiania...
Pozdrawiam!
Musiałyby częściej wychodzić. Kury są bardzo pojętnymi istotami.
UsuńKury w ogrodzie są prawdziwym skarbem To postrach mrówek i ślimaków:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
M
Niestety, z tymi ślimakami nagimi to niekoniecznie. Kura może się takim dużym zadławić.
UsuńJak ja bym chciał na wsi mieszkać!
OdpowiedzUsuńA co stoi na przeszkodzie aby to zrealizować?
UsuńAle wypasione Twoje kury. Od razu widać, że rozpieszczasz towarzystwo , hehe, Uściski serdeczne :-)
OdpowiedzUsuńMiały taki dzień wolności.
UsuńPo moim ogrodzie czasem sobie spacerują kury sąsiada. Zawsze mam na nie oko, bo potrafią nieźle nabroić, ale z drugiej strony taki widok to prawdziwy, sielankowy obrazek, aż na duszy się robi milej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Masz rację, to uroczy widok, dopóki kura nie niszczy niczego. U nas sprawą odwiedzin kur zza płotu zajmuje się nasza sunia. Odwiedziny są w jedną stronę. Dlatego i nasze są odizolowane.
UsuńKury sie pasą w lesie, to pewnie jajka z dwoma żółtkami, co?
OdpowiedzUsuń