Obserwatorzy

niedziela, 30 kwietnia 2017

Pelargonie

Za oknem jest jak jest  to miło jest móc zawiesić oko na czymś przed oknem. Pelargonie. Już kiedyś o nich pisałam, że moja miłość do nich bierze się z dziecięcych wspomnień a dokładniej z wakacji u Babci. Wydaje mi się, że w moim dzieciństwie we wszystkich wiejskich oknach rosły pelargonie. Głównie czerwone lub różowe. Nie było tak dużo odmian jak jest teraz. Był moment, kiedy odeszły w zapomnienie jako coś przestarzałego i niemodnego. Moim zdaniem pelargonie są ponadczasowe i pasują do każdego wnętrza.

piątek, 28 kwietnia 2017

Moja czeremcha

Co tu dużo mówić - zazielenia się. Z każdym dniem jestem coraz bardziej zaskoczona zmianą przyrody, która sprawia wrażenie jakby mało co robiła sobie z tej brzydkiej pogody, przynajmniej jeśli chodzi o drzewa. Słyszałam, że dostało się wczesnym odmianom magnolii, którym kwietniowy przymrozek przerwał proces kwitnienia, i niektóre kwiaty przemarzły, bardzo mi przykro z tego powodu. U mnie wszystko zakwita tak późno, że nie miało możliwości przemarznąć. Przemarzły za to róże za słabo je okryłam na zimę, ale o nich innym razem... Patrząc na drzewa, krzewy i kwiaty kwitnące później to rosną a rośliny śmiało wyłażą z ziemi i trawa nabiera soczystości koloru. Zaskoczyła mnie czeremcha, która swoim corocznym zwyczajem, po prostu zaczęła kwitnąć. 


środa, 26 kwietnia 2017

Zakaczuszkowana / My sleeping room is ducked.

Nie wiem co mi się stało w tym roku, ale niespodziewanie i dla mnie samej zaczęłam kolekcjonować kacze figurki. Jestem przeciwna ,,kurzołapkom" (,,Things that are dusty catching.") ze względu na alergię na pyłki i trzeba je ciągle odkurzać a na to nie zawsze jest czas. Po drugie tego typu ozdoby dość szybko mi się nudziły i był kłopot co z nimi zrobić potem. Tym razem zrodziła się wręcz namiętność do nich i zaczęły pojawiać się w niepokojąco szybkim czasie i opanowały moją sypialnie wypierając wszelkie dotychczasowe ozdoby, których i tak było niewiele i wzbogacając sobą ogólny ascetyczny charakter wnętrza.

środa, 19 kwietnia 2017

Sezon ogrodowy rozpoczęty

Zdjęcie idealnie odzwierciedla naszą codzienność. Taki misz - masz na każdym polu działania. Pogoda jest tak kapryśna, że trudno cokolwiek zaplanować, w dodatku jak ma się ograniczony czas. Coś tam dłubiemy w ziemi, coś tam staramy się działać pod kątem naprawczym, jak nie ma pogody to próbujemy prac w domu ale ogólnie jest chaos. Najlepiej mają się chwasty i pokrzywy. Obserwując rośliny wyłażące z ziemi zaczęłam zastanawiać się czy prymule zakwitną. Najpierw długo było mroźno, potem deszczowo, na krótki czas odwiedziło nas lato w pełni a teraz jest tak jak powinno być, ale czy te przeróżne pogodowe dziwactwa nie wpłyną na kwitnienie prymul? Widzę w rabatach, że wyłażą, ale czy to nie za późno już na nie? Przekwitły żonkile, zaczynają kwitnąć późniejsze tulipany ale niestety, te posadzone w zagrożonych mokradłem terenie nie wybiły.

wtorek, 18 kwietnia 2017

Nasze sosenki

Wypogadza się. ,,Nie chwal dnia przed zachodem słońca." Ale poniedziałkowy poranek jest słoneczny i przynajmniej zza okna wydaje się, że jest ładny dzień. Dni przedświąteczne były dyngusem z nieba, może to jakaś próba obrony przed dewastacją przyrody? Pada, leje to może skupią się na kuchni, porządkach domowych i zostawią w spokoju ogród czy działkę? Moje drzewa mają się dobrze a widok na mojej działce sosenek napawa mnie dumą i uskrzydla. Kilka lat temu dowiedzieliśmy się o planach zagospodarowania terenu tuż przy lesie i poprzesadzaliśmy małe sosenki do nas aby miały szansę żyć dalej. Tam skąd braliśmy jest już pusty teren, nie ma żadnego drzewa. Chciałabym napisać, że dorosłe sosny należą do tych drzew, które produkują największą ilość tlenu. Zdaję sobie sprawę, że nowe drogi są potrzebne bo pojazdów przybywa wprost proporcjonalnie do ludzi i ich potrzeb. Że era rowerów już się skończyła, aczkolwiek mam jakieś wrażenie, że powróci w toku dalszych postępów ludzkości. 

sobota, 15 kwietnia 2017

Święta Wielkanocne

W tym roku Święta Wielkanocne są zdecydowanie inne od poprzednich. Poprzednie były spokojne, toczyły się cichym z lekka leniwym tokiem i prócz kilku charakterystycznych symboli przypadających na te święta nie wyróżniały by się spośród reszty dni codzienności. Te święta to burza myśli i lawina darzeń dobrych i mniej dobrych ale odpukać nie złych. Czuję się tak jakby Pan Bóg poprzez myśli wziął mnie w ręce i tak zdrowo po ojcowsku potrząsną a raczej dobrze wytrząsł niczym dywanik wytrzepywany z kurzu.  W moim przypadku zostały mocno zweryfikowane moje wartości moralne, a dokładniej - mądrość i głupota. Wydaje mi się, że stało się to za sprawą przypadkowo kupionej małej książeczki na kościelnym kiermaszu ,,Droga światła" napisanej przez Bożenę Hanusiak. Cieniutka o małym formacie książeczka z czternastoma fragmentami z Pisma Świętego i częścią teologiczną do nich tworzącą w zamyśle ,,spotkanie z zmartwychwstałym i żyjącym Panem, którego można <dotknąć> jak pierwsi uczniowie. " Tak jak nad innymi kupionymi pozycjami dość długo się zastanawiałam tak tę wybrałam dość szybko. Ze względu na swoją kieszonkową wielkość wzięłam ją do torby aby przeczytać w podróży. Ogromne było dla mnie zdziwienie, że tak dobrze tematycznie trafiłam z czasem liturgicznym. Nawet zmartwiłam się, że jest taka krótka i fajnie by było czytać ją aż do świąt. Został mi jeszcze jeden rozdział, mimo iż starałam się czytać systematycznie. Jak to możliwe? Ponieważ każdego dnia czytałam jeden rozdział. Tak sobie postanowiłam. Przy pierwszych musiałam się pilnować a potem przyszło to samo. Modlitwa na rozpoczęcie i jedno spotkanie z Panem. Kilkakrotnie powracałam do już przeczytanego rozdziału aby jeszcze raz go zgłębić. I coś się zaczęło dziać. Zaczęły napływać do mnie jakieś myśli, pojawiać się spojrzenia nowe i zupełnie inne niż miałam do tej pory. Często miałam wrażenie jakbym po przeczytaniu zanurzała się w myśli i słowie. Bardzo często czytam Biblię ale ta książeczka jest jakaś inna. ,,Zmartwychwstały Panie, niech Twoje światło przeniknie mój umysł i serce , abym prawdziwie spotkał Ciebie - Światłość Świata. [...] "


Kochani z okazji Świąt Wielkanocnych życzę mądrości nie tylko moralnej ale i duchowej,

 religijnej. Życzę wszystkim aby na swojej ścieżce spotkali Pana i umieli Go rozpoznać, 

usłyszeć i już do końca swoich dni kroczyć obok Niego. 

May God always be with you.


czwartek, 13 kwietnia 2017

Na ratunek kurze

Człowiek bierze wolny dzień aby nadgonić prace związane ze świętami, robi szybsze albo dłuższe planowanie zajęć rozkładając  je pieczołowicie na cały dzień a codzienność i tak poukłada sobie inaczej. Mam to od lat i coraz częściej w komunikacji miejskiej słyszę, że nie tylko ja tak mam. Dzisiejszy poranek, godzina 6.48.  Wstać, zacząć dzień od herbaty i wstawić pralkę. Nic prostszego, nic banalniejszego. Dzieciaki mają już wolne od szkoły, mąż jeszcze śpi. Chwilę pokrzątać się po kuchni, myk do pralni, która jest w piwnicy i nastawić pralkę. Cichutko, spokojniutko nikogo nie obudzę...


wtorek, 11 kwietnia 2017

Wiosenny pejzaż

Przepiękny to czas dla mnie, Kocham wiosnę, uwielbiam ją. Uwielbiam w niej wszystko. Wiosenne poruszenie w przyrodzie, cieplejsze dni, przepiękne wschody słońca, za którymi zdążyłam się bardzo stęsknić. Znów rankiem wychodzę na taras aby przywitać dzień i poczuć ten świeży powiew nowego dnia. Nawet deszcz cieszy, bo po nim robi się jeszcze bardziej zielono. A niebo... niebo znów jest błękitne i pełne uroczych białych chmurek. Wiosna to dla mnie odcienie zieleni i błękitu nieba.

sobota, 8 kwietnia 2017

Brzozowe okna

To prawda, że ostatnio dość dużo deszczu, ale przecież i on jest bardzo potrzebny w przyrodzie. Wiem, wiem... że korci już aby coś pogrzebać w ziemi, coś zasadzić, przyciąć lub przekopać. Biegają po głowie różne pomysły aranżacyjno - naprawcze ale najgorzej jest utrzymać w ryzach ten buzujący zapał do działania. - Takie i inne myśli kłębią się w mojej głowie i jeszcze trochę a będę posądzona o pewnego rodzaju zaburzenia, jak tak sobie gadam sama ze sobą. Już mąż na mnie podejrzanie zerka, a ostatnie pytanie kontrolne czy do niego mówię? dało mi jeszcze więcej do myślenia. W każdym razie skoro nadal czekamy aż ziemia przeschnie, a co przeschnie to na powrót jest zbyt mokra i zbyt wiele nie da się w niej podziałać, do chmur mi daleko, więc została przestrzeń na wysokości naszych oczu.

czwartek, 6 kwietnia 2017

Kwietniowe czary mary

Wczoraj grzmiało, lało i błyskało. Rok rocznie jestem zachwycona tym przyrodniczym zjawiskiem. Tym razem nie o burzy myślę, ale tym co dzieje się zaraz po niej. Wczorajsza pompa z nieba bardzo nas zaskoczyła mimo, że chmurzyło się od rana, ale jak lunęło to z prawdzie wiosennym przytupem. Jakby roślinność tylko na to czekała   bo zrobiło się nagle  wokoło bardziej zielono. Co roku mnie to zadziwia i zachwyca. Może grzmieć i padać na przedwiośniu, ale kwietniowa burza to najprawdziwsza czarodziejka. 

sobota, 1 kwietnia 2017

Coraz mniej mokradeł

Nie wiem czy wygrzewająca się jaszczurka na murze jest dowodem wiosny, na pewno jest dowodem na to, że nie tylko my wyczekiwaliśmy słonecznych dni. Wszystko lgnęło do promieni słonecznych i starało się maksymalnie wygrzać kości. Za to moja cudowna, pospolita wierzba zrobiła się żółciutka. Kotki zakwitły. Stała się jeszcze bardziej puchata i zrobiła korzonkami sssluppp... i nie ma już za domem mokradeł. Ogólnie promienie słoneczka dość szybko osuszyły teren z mokradeł ale ziemia nadal gdzieniegdzie zapada się pod butami. Najmniej z tego osuszania cieszą się chyba kaczki, bo wcześniej miały idealny dla siebie teren. Gdzie nie poszły tam miłe błotko i mokradła, w których można było pobuszować. Dziś został im rów do kąpieli i zabaw. Jak zawsze nie da się dogodzić wszystkim.