Obserwatorzy

wtorek, 10 lipca 2018

Nasza metoda uprawy dyni i cukinii / Our method of growing of pumpkin and courgette

Jak bociany chodzą po skoszonej łące to musi być już lato. Cudowny widok, dla niego warto wybrać się poza miasto. Z powodu gorąca zaczął się już zmożony okres żniw i u mnie też słychać radosny warkot maszyn rolniczych. Dlaczego ,,radosny"?Ponieważ póki będzie rolnictwo, póki rolnik będzie miał do koszenia zboże, to nie będzie w kraju głodu. Cieszę się, że wynaleziono kombajny bo mogą szybciej zrobić więcej i żmudna praca w polu staje się mniej uciążliwa dla człowieka. Sama pracowałam w polu przy żniwach wielokrotnie to wiem co mówię. Hałas jest i pyli się...taka to praca a jej godziny wyznacza pogoda i wielkość pola do obrobienia. Nie da się ,,polać wodą zboża czy siana" bo to bzdura sama w sobie ale ono musi być właśnie suche. Czas żniw to czas dobrej magii bo  każdy chce jeść, mało komu w dzisiejszych czasach chce się coś samemu uprawiać, woli pójść do sklepu, więc tym bardziej należy szanować tych, którzy wybrali produkcję rolną dla całego społeczeństwa. Na temat wiejskich zapachów odsyłam tutaj bo rolnictwo to nie tylko żniwa, ale i hodowla zwierząt i wszystkie czynności z ich obsługą, nie tylko piękny konik ma swoje fizjologiczne potrzeby. A jak ktoś ma alergię na pyłki, smrodki itd. to absolutnie nie powinien przenosić się na wieś. 

Pomimo wiosennych porządków w warzywniku, które rozpoczęliśmy bardzo wcześnie to z posianych różnych rzeczy tylko rzodkiewka i fasolka wzeszły, marchewka sama się wysiała z poprzedniego roku, nawet koper nam gdzieś zaginął. Były plany, były pomysły ale upalna wiosna zredukowała to raz dwa. Podwyższona rabata jest od strony południowej i na niewiele zdało się systematyczne podlewanie. Potem przesadziliśmy tam krzaczki truskawek bo będziemy robić im nowe miejsce, truskawki co 4 lata powinny zmieniać miejsce, my i tak mocno wydłużyliśmy ten czas. 
W tym roku naszą uprawę mocno ograniczyliśmy do możliwości jej obsługi. Dyniowate jak co roku poszły ,,za staw" gdzie w ciągu dnia pojawia się więcej cienia i jest dużo chłodniej dzięki rosnącym tam drzewom. Ale widząc jak gorący robi się sezon  w tym roku trochę inaczej je posadziliśmy. Na ogół robimy nieduże pryzmy kompostowe i w nie wsadzamy doniczkę z dynią lub cukinią bo one są bardzo ,,żarłoczne". W tym roku aby na pewno kompost nam się nie przesuszył wsadziliśmy go do olbrzymiej donicy i w niego dopiero donicę z rośliną - jak na zdjęciu. Podlewamy sporadycznie jak nie możemy się doczekać opadów deszczu ale jak już wspominałam u nas w miarę systematycznie pada. Kompost... (który, przypomnę, pozyskuje się z odchodów zwierząt wiejskich, które potrzebują zboża, łąk i przygotowanego jedzenia na zimę bo nie zapadają w sen zimowy, nabiał jemy  również zimą...) ogólnie to  w środku sam tworzy mikroklimat i sam trzyma wilgoć dostarczając roślinie ,,picie". Ja używam nie przerobionej ściółki z kozich szopek wraz z ich odchodami. Jest to lekki kompost i dyniowate mogą spokojnie zapuszczać w niego korzenie. Kurzy już mieszam ze słomą aby go złagodzić. 
 

Donice wkopane z lekka w ziemię aby mrówki nie właziły i tak jak widać opielone jedynie i pozostawione sobie. Nie usuwam polnych roślin aby zwabić jak najwięcej owadów. Metoda ta sprawdza się  nawet w upalne sezony a kiedy trzeba by jednak podlać to łatwiej znaleźć ,,początek" nie depcząc jej. Mam wrażenie, że mniej się ,,rozpełza" po ziemi i daje lepsze plony. Jak na zdjęciu, posadzone w takich grupkach co by było im ze sobą raźniej, to cukinia. Pięknie trzyma się sektora i skupia się na kwitnieniu i owocowaniu.  W poprzednich latach to jak porozłaziła się z dynią to istny tor przeszkód miałam. Kolejna zaleta łatwo sprawdzić stan wilgotności i czy przypadkiem ślimak się jakiś nie zaplątał.


Pozdrawiam bardzo serdecznie w piękny letni dzień życząc wszystkiego dobrego odwiedzającym.
:)


48 komentarzy:

  1. Tak szybkich żniw jak w tym roku to nie pamiętam. Ale na pewno przyczyniła się do tego susza...
    Ja też sadzę cukinie na kompoście albo w skrzyniach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie pamiętam aby kiedykolwiek była tak gorąca wiosna a za nią lato.

      Usuń
  2. A u nas cukinia mało popularna, może dlatego, że na piaskach słabo rośnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tym bardziej ta metoda z kompostem by była dobra :)

      Usuń
  3. Agatko bardzo mnie zaskoczył Twój sposób sadzenia dyni i cukinii w donicach. Nigdy tak nie sadziłam, zawsze bezpośrednio do gruntu. Ale w przyszłym roku na pewno wypróbują Twoją metodę :D
    Ściskam serdecznie, Agness <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem czy też będziesz z niej zadowolona :)

      Usuń
  4. U nas dyniowate na kompoście bezpośrednio rosną i na dobranej grządce gdzieś na ogrodzie powtórka ale tylko z cukiniami. A z tym zachwytem nad rolnikami to bym nie przesadzała, większość to przedsiębiorcy jak reszta, tylko biuro mają większe. Moim zdaniem nie są bardziej wartościowi niż producenci ubrań czy leków. Tak samo oszukują i kombinują (wiadomo że są wyjątki ale one szybko odpadają). Możesz się nie zgadzać ze mną ale nikt nie robi niczego tu społecznie i dla dobra ogółu. Chodzi i hajs. A stąd opryski, nawozy i gmo.Żeby lepiej rosło na wyjałowionej glebie. Smutne to ale mechanizmy poznałam od środka, od wytycznych... Czy wiesz że sady jabłoniowe opryskuje się w sezonie na parcha, 16 razy? Ot, zdrowo i kolorowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko o czym piszesz jest mi dobrze znane. Ale uważam, że lepsze rodzime g... niż ściągane zza granicy, które jest jeszcze gorsze :) Każdy ma potrzebę zarobić pieniądze bo każdy ma wydatki i podatki. W poście piję do większego szacunku dla rolników, bo to co w tym roku wyprawiają miejscowi to mnie osobiście przeraża. Rozumiem, że od wsi oczekuje się świeżego powietrza (łajno śmierdzi), pięknych widoczków, które można sfotografować, ciszy... a tu kombajn hałasuje a siano pyli i powoduje alergie. Z drugiej strony rolnicy sprzedają ziemię aby zarobić i dają tym samym możliwość aby tereny wiejskie zamieniały się w osiedla... Osobiście jestem tym wszystkim przerażona, bo wiem do czego to doprowadzi. I stąd właśnie taki wstęp. :)

      Usuń
    2. Ok, czytałam o tych akcjach, że mieszczuchom mieszkającym na wsi przeszkadzają jej pierwotne uroki. Ale nie wiedziałam, że do tego pijesz, może na przyszłość jakiś nawiasik, żeby nie było nieporozumień:)A z tym sprowadzaniem świństw z zagranicy - święta prawda.

      Usuń
    3. Ale ja nie widzę żadnych nieporozumień między nami :) To co napisałaś jest jak najbardziej prawdą. Tak jak ujęła to Dusia w kolejnym komentarzu pisząc o postępie i chemii :/. W naszej rozmowie nawiązałam jeszcze to twojej myśli ,,przedsiębiorstwa rolniczego". Muszą być aby Ty, ja i inni mieszkańcy naszego jeszcze pięknego kraju mogli wejść do pierwszego lepszego spożywczaka i zrobić zakupy :) Mam nadzieję, że z kolei Ty nie poczułaś się urażona, jak tak to bardzo przepraszam, nie było to moim zamysłem :)

      Usuń
  5. a ja nie muszę szukać bocianów, w moim lesie i obok każdego roku pojawia się bocian, pewnie ten sam bonie boi się niczego....obserwacja ptaków, zwierząt leśnych to zaleta mieszkania w lesie....

    OdpowiedzUsuń
  6. Podziwiam, udalo Ci sie opanowac cukinie. Ja lubie jesc cukinie, ale nie lubie jak liscie cukinii mnie dotykaja - to zostalo mi z dziecinstwa. Dlatego Twoj sposob na cukienie mi sie bardzo podoba. Co do wiejskich zapachow, dla mnie sa normalne. Taka kolej rzeczy, jak sie hoduje zwierzeta. Mnie tylko denerwuja ludzie, ktorzy kupuja domy na wsi, pozniej pisza skargi do gminy na sasiada, ze im smierdzi, bo ten ma w zagrodzie swinie, albo krowy.I pisza do gazet artykuly, ze ow jakis tam miastowy artysta, albo inny typ nie moze wypoczywac w swoim domu, bo smrod czuje z obory. To jest wrecz jakies kuriozum i glupota. Co on nie wiedzial, gdzie kupuje plac- dom, ze to wies i smierdzi gnojem, cos niebywalego. To jest tak- jak mam alergie na sierc zwierzat, to nie biore kota pod opieke. Jak nie lubie zapachu gnoju, to nie kupuje domu na typowej wsi.
    Pozdrawiam An.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się :) Mnie też poruszyły ostatnie informacje. Jak się wyprowadza na wieś to trzeba się dowiedzieć o takim miejscu. To tak jak by rolnik wyprowadził się do miasta i skargi pisał, że mu ulicą przed blokowymi oknami samochody jeżdżą, parkują a w ogóle hałasują dostawcy do sklepów :D. Może powinni?
      :D

      Usuń
  7. Bardzo spodobał mi się wstęp!
    Przy czym, można go potraktować ogólniej - dopóki są ludzie, którzy potrafią coś wyprodukować własnymi rękami, dopóty nie grozi nam bieda.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cześć :)
      W pewnym sensie masz rację. Niestety ludzie mają to do siebie, że jedni coś będą robić a inni będą ich okradać, bo też będą chcieli coś zjeść, a robić im się nie będzie chciało. Więc dodatkową zaletą i powagą sprawy - rolnictwa, jest pewna forma ,,pokoju" . Tym co się chce i mają możliwość coś zrobić to mają zdrowsze i pyszniejsze i tyle.

      Usuń
    2. Tak, ale sprawa jest poważniejsza. System edukacji "wypuszcza" ludzi, którzy nie potrafią nic wyprodukować, więc oni są skazani na to, żeby kraść. Chodzi o to, aby wpajać wszystkim od małego wartość pożytecznej pracy jako sposobu na osiągnięcie każdego celu. Bez ugruntowania tego przekonania w społeczeństwie czeka nas katastrofa, bo kraść będą chcieli wszyscy, a pracować nie będzie komu...

      Usuń
    3. Zgadza się. Siedzę w edukacji to wiem jak trafiłeś z tą myślą. Mówiąc o tych dwóch grupach miałam dość oddaloną wizję ludzkiego bytu, na zasadzie wybuchu jądrowego i końca tego pięknego ludzkiego dobrobytu, z jakąś garstką ludzi cofniętą znów do plemion czy grup społecznościowych. Bez względu jaki postęp przerobimy to pierwotne instynkty zostają. U jednych to będzie potrzeba stworzenia gniazda rodzinnego i podkasania rękawów do pracy a innego łatwy, szybki zysk zaspakajający natychmiastowe potrzeby. :)

      Usuń
    4. Patrząc z tej strony, to tak by było. Jednak trzeba pamiętać o tym, iż instynkty można stępiać poprzez wychowanie. ;)

      Usuń
    5. Zadumałam się nad tym co napisałeś.
      Wydaje mi się jednak, że poprzez wychowanie można je wyciszyć, utemperować, ale w sytuacjach życia i śmierci, instynkt odezwie się szybciej niż zdamy sobie z tego sprawę.

      Usuń
    6. Nie zawsze. Katolicyzm, na przykład, jest sprzeczny z instynktami, a pomimo tego ludzie podejmowali (i pewnie nadal podejmują) w momentach krytycznych decyzje, których racjonalnie wytłumaczyć się nie da.
      Dopiero w ostatnich dziesięcioleciach zaczęto wpajać ludziom kult naturalności, kierowanie się instynktami, czyli próbuje się uwsteczniać ludzkość do poziomu zwierząt. To jest marksistowski powrót do poziomu, rzekomo szczęśliwych, społeczności pierwotnych.

      Usuń
    7. Nie wiem jakie jest twoje stanowisko w tych kwestiach bo napisałeś bardzo ogólnie ale napiszę Ci moje. Nie jestem pewna czy powrót do instynktów pierwotnych może być okresem szczęśliwym dla człowieka w drodze tak ogromnych przemian jakie w nim zaszły mowa o organiźmie. Mnie nasuwa się obraz dzikich zwierząt w cyrku. Dopóki są karmione regularnie to ćwiczą i wykonują polecenia trenera, bo cóż taki bat może zrobić na 3-4 lwów, kiedy byłyby bardzo głodne? Niestety religia i nurty światopoglądowe są w większości wymysłem ludzi jak sztuka, moda, która podąża za potrzebami społecznymi a nie odwrotnie, bądź chce szokowwać ale to też podążanie za potrzebami ludzi. ,,Człowiek jest zwierzęciem, należącym do ssaków, wszystkożernym" i tego nic nie zmieni moim zdaniem. Może jak stworzymy hybrydy to one będą pozbawione instynktów samozachowawczych. Jest taki program ,,Nagi instynkt przetrwania" może i kontrowersyjny bo wysyła się dwoje ludzi nago w nieznane miejsce i mają przetrwać tam 21 dni mając po jednym przedmiocie z kilku do wyboru. Dla mnie ciekawy bo można było zobaczyć jak człowiek zmienia się w bardzo trudnych dla siebie sytuacjach, kiedy jest zagłodzony. Był przypadek, kiedy mężczyznę musieli wycofać z programu bo ku swemu przerażeniu pojawiły się u niego myśli kanibalistyczne. Polecam jak nie znasz a lubisz takie eksperymenty, dość wiarygodnie nakręcony.

      Usuń
    8. Wspólnota pierwotna, idealizowana przez Marksa, z całą pewnością nie będzie niczym pozytywnym. Wystarczy obejrzeć film "Walka o ogień", żeby zorientować się, jak wyglądały czasy wspólnot pierwotnych...

      "Niestety religia i nurty światopoglądowe są w większości wymysłem ludzi jak sztuka, moda, która podąża za potrzebami społecznymi a nie odwrotnie..."
      Długo zastanawiałem się, jak odpowiedzieć na to kluczowe zdanie i dochodzę do wniosku, iż skrótowo się nie da, ponieważ powstanie mnóstwo nowych wątków, które trzeba byłoby omówić. Ale trudno, muszę napisać coś więcej, niż tylko "tak, ale nie do końca". :)
      Każda forma organizacji społeczeństw bazuje na filozofii, czyli najczęściej na religii. Obecnie marksiści też próbują nam organizować życie na podbudowie religii, którą nazwać możemy neopoganizmem. Dlatego obserwujemy walkę ze starym porządkiem.
      Tak, religie się zmieniają i w pewnym stopniu podążają za potrzebami społecznymi, ale również w znacznym stopniu, kształtują owe potrzeby.
      Cała historia człowieczeństwa polegała na odchodzeniu od instynktów i zastępowaniu ich pożądanymi społecznie zachowaniami. Dziś, rewolucyjnie, próbuje się ten trend odwrócić o 180 stopni i sprowadzić nas ponownie do poziomu "zwierząt". Przykładem jest program, który przytaczasz, a którego nie znam, lecz domyślam się, jak może działać człowiek odstawiony od swoich nałogów.

      Usuń
    9. I doszliśmy do istoty sprawy, z którą się oboje całkowicie zgadzamy. I pomyśleć, że myślą przewodnią było dbanie o rolników :)
      CO do filmu to nie do końca do nałogów co pozostawiony w dziczy sam na sam ze swoimi umiejętnościami be wsparcia współczesnej broni.
      Szkoda, że nie prowadzisz swojego bloga bo można by pogadać na szereg tematów.

      Usuń
    10. No tak, wyraziłem się nieprecyzyjnie. Pisząc "nałogi", bardziej miałem na myśli przyzwyczajenia i wyobcowanie w zupełnie obcym dla współczesnych ludzi, środowisku naturalnym. Efekt zagubienia skojarzył mi się z odstawieniem używki i związaną z tym nerwowością. Wspomniane przez Ciebie dwa tygodnie bez jedzenia, to jest daleko mniej, niż sięgają możliwości ludzkiego organizmu. Zresztą, wielu ludzi stosuje lecznicze głodówki, które trwają i miesiąc, bez negatywnego wpływu na zdrowie (a wręcz przeciwnie).
      Myślę, że jeszcze będzie niejedna okazja, żeby porozmawiać.
      Miłego urlopowania. :)

      Usuń
    11. Oprócz 21 dni głodówki wchodzą warunki mieszkaniowe (najczęściej nocne zimno), atakujące insekty :) Oglądając tego typu programy można docenić coś ma nawet jeśli ma się niewiele :)

      Usuń
    12. Chyba nikt tych ludzi nie przymusza do takiego sposobu spędzania czasu?
      Radzą sobie chociaż? :)

      Usuń
    13. Techniki przetrwania mają różne, jedni próbują przeczekać czas jak najmniej ruszając się i po prostu przeleżeć. Inni podchodzą do tego poważnie i przygotowują się. Na przykład jedna z uczestniczek przez miesiąc uczyła się wyplatania z traw i rzeczywiście przydało jej się. Uczestnicy otrzymują pieniądze za udział w tym programie więc sporo z nich decyduje się ze względu na kasę, inni chcą się popisać a jeszcze inni sprawdzić czy rzeczywiście dadzą radę skoro często biorą udział w różnych survivalach. I tych ostatnich rozumiem bo to taki naprawdę bezpieczny sposób przetestowania swoich umiejętności w adekwatnych do zainteresowań miejscach. W każdej chwili mogą przerwać. Sporo z nich kończy cały etap. Ciekawostką dla mnie było to, że mężczyźni zawsze tracą więcej na wadze niż kobiety i bardzo często gorzej sobie radzą od nich. Być może psychika - potrzeba poradzenia sobie - sprawia, że mocniej odczuwają trudy tego eksperymentu? Nie wiem. W tym programie od razu widać różnicę płci w kwestii psychiki działania, czucia itd. Wracając do instynktu - najczęściej mężczyźni z automatu mają potrzebę zaopiekowania się partnerką i stworzenie bezpiecznego lokum. Kobiety poszukują jedzenia często szukając czegoś co rośnie. Jak widzisz bardzo dogłębnie analizuję ten program :)

      Usuń
    14. polskie tłumaczenie https://www.discoverychannel.pl/video/nagi-instynkt-przetrwania-video#4888668843001

      Usuń
    15. Dziękuję za linka, na pewno obejrzę.
      Wygląda na to, że jest to program niepoprawny politycznie, wręcz anty genderowy. :)
      Specjalnie mnie nie dziwi, że dzisiejsze kobiety radzą sobie lepiej od mężczyzn.

      Usuń
    16. Obejrzałem dwa odcinki i trochę zweryfikowałem swoją opinię.
      Kobiety nie radzą sobie lepiej ze względu na zmiany społeczne, które zachodzą, ale ze względu na inne podejście do tematu. Faceci zaczynają z przytupem (wyższa samoocena), ale kiedy zaczyna im doskwierać głód, a dzieje się to szybko, ponieważ utrzymanie masy mięśniowej wymaga dostarczenia mnóstwa energii, tracą cały rezon i z dnia na dzień jest tylko gorzej. Kobiety natomiast wypłaczą się, pogodzą z sytuacją i zaczynają działać pomimo wszelkich trudności.

      P.S. Ten program jest źle zorganizowany i nie wiem czemu, nie dadzą im chociaż jakichś prostych ciuchów zakrywających miejsca intymne? Brak ubrania bardzo negatywnie wpływa na psychikę ludzi nie przyzwyczajonych do przebywania nago. I to bardziej chodzi o skrępowanie wobec przebywającej z nimi ekipy filmowej.

      Usuń
  8. Rolnictwo zmieniło się bardzo, szkoda tylko ,że wraz z technologią i wygodą przyszła ta wszech będąca chemia......jednak rolnictwo to nadal ciężka praca, ja swoje cukinie i dynie sadzę na kompostownikach rosną mega pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postęp i wygoda dosięga miasto jak i wieś. Nie wyobrażam sobie aby mogło być inaczej :D W mieście też jest więcej spalin, więcej śmieci, więcej hałasu, miasto tętniące życiem 24 godziny na dobę to też można porównać do chemii przecież. A opryski przeciw owadom w mieście to najczystsza postać chemii. Niestety...

      Usuń
  9. Boćki całymi stadami na żniwach - to dla mnie piękne widoki z okolic Przemysla :) i.. z Izraela :D
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie pamiętam czasów bezkombajnowych ale pamiętam kostki które rzucaliśmy na przyczepę i siano z ostropcami i barany dziadka... ach, to były super czasy.
    Bocków u nas dużo, ale wszystko bardziej w gniazdach siedzi niż po łące chodzi.
    i... ciekawy patent na te dynie i cukinie, my w tym roku passss.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Bociany zawsze mi się będą kojarzyć właśnie z taką prawdziwą, polską wsią. Szkoda, że nie mam gdzie hodować dyni/cukinii, bo z chęcią wypróbowałabym Twój patent. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie uświadomiłaś mi, że jeśli ,,nie rozpełznie się" do końca to dodatkową jej zaletą będzie uprawa w małym przestrzeniach nawet na betonie :)

      Usuń
  12. U mnie cukinia i patisony rosną bezpośrednio w ziemi. Twojej metody nie znałam. Cukinia wyjątkowo obficie owocuje. Oj przez suszę słabe żniwa, zboża mniej i wszystko podrożeje. Pozdrawiam Agatko!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patisony! Zapomnieliśmy w tym roku :/ Wiedziałam, że o czymś zapomnieliśmy :D A pięknie nam wychodzą ale zawsze za mało, muszę pamiętać w przyszłym roku o nich :)

      Usuń
  13. Bociany też się cieszą z koszenia, na łące ze skoszoną trawą mogą znaleźć dużo jedzenia. One żyją na naszych ziemiach właśnie dzięki rolnictwu, ale takiemu tradycyjnemu. Oby się to nie zmieniło. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och! Jakie trafne spostrzeżenie... masz rację... postęp postępem ale zdrowy rozsądek powinien być zachowany, ale czy to jest jeszcze możliwe w erze manii posiadania?

      Usuń
  14. Agatko, obawiam się, czy po Twoim konkretnym opisie, nie spadnie spożycie... warzyw :D Jeśli ktoś był przekonany, że roślinki tak pięknie rosną na tym, co wyciągną z ziemi, to mógł doznać szoku, że pod ziemniaczki daje się obornik. Ale kto nie lubi młodych ze zsiadłym mlekiem? :P Ciekawy sposób sadzenia dyni, pierwszy raz się z takim spotykam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz? Zbyt prawdziwy post... może? :)))) Ale czasami trzeba troszkę potrząsnąć :D Ja też dowiedziałam się o nim z z zaprzyjaźnionego blogu Maszki tu Maszki tam :)

      Usuń
  15. Mam pytanko co do tych doniczek.
    Sadzisz w malej, ale czy z dnem, czy bez dna? Potem do duzej z kompostem, tez z dnem, czy bez dna?
    Pytam, bo chodzi mi o podlewanie i o system korzeniowy, doniczki bez dna pozwola na glebsze zapuszczanie korzeni.
    Ja sadze w duzych wiadrach i pojemnikach, gdzie pakuje ziemie kupowana w sklepie. Kompost moglaym ewentualnie wyprodukowac…
    No tak mi to po glowie lata :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta największa jest z dnem, a ta mniejsza bez dna. Zdecydowanie mniej zadarniają miejsca a owoców mają sporo. Mimo suszy nie podlewamy, ale kompost ma to do siebie, że trzyma w środku wilgoć.

      Usuń