Obserwatorzy

niedziela, 23 lutego 2025

Pierwsze prace ogrodowe...

Luty mija nam dość spokojnie. Wpadły do niego ferie zimowe, dzięki którym miałam urlop. Ach! Ileż  ja miałam w głowie planów na ten czas, który przypadł na luty - miesiąc przedwiośnia. W zeszłym roku ferie były w styczniu i bardzo żałowałam, że nie później, bo bym mogła już coś podziałać w ogrodzie. W tym roku miła niespodzianka, są według mego życzenia - w lutym. I co? 
I nici... spadł śnieg, przyszedł mróz...
 
I tak jak wróblowate siedzą sobie w gałązkach berberysu tak my ze skwarzoną miną siedzieliśmy przed kuchennym oknem patrząc na powrót zimy.  Ale nie  do  końca  odpuściliśmy. Taki  mrozek  w  lutym jest  idealną  porą  na  wycinkę
wilków w jabłonce, wycinanie chorych, uszkodzonych i rosnących do środka gałązek krzewów porzeczek i agrestów. Uwielbiam programy ogrodnicze, a moim faworytem jest angielski program ,,Gardener's world" i ulubionym ogrodnikiem Monty Don. Znacie? Trochę różni się nasz klimacik (jeszcze), ale wiele porad jest uniwersalnych czy po prostu wysiewamy później. W każdym razie Mony Don uczył aby tak przycinać jabłonkę ,,aby przeleciał przez jej gałęzie gołąb". My tniemy chyba za mocno, ale ta nasza Jędza (mowa o jabłonce, co to owocować nie chciała) lubi takie cięcie i w zeszłym roku mięliśmy sporo jabłek. Najważniejsze aby ciąć pomiędzy opadami (aby gałęzie nie były mocno mokre) i po usunięciu grubszych gałęzi smarować specjalną maścią. Znalazł się czas na niby zbędne
cięcie, bo skracanie gałęzi zwykłej wierzby. Ale dla nas wierzby nie są zwykłymi drzewami, bo wczesną wiosną ich bazie dają pierwsze, konkretne pożywienie owadom a w tym i drogocennym pszczołom. Urosła niepoprawnie z zasadami energetyki i ciągle mięliśmy uwagi od kontrolerów linii energetycznej, że jest za wysoka. Wymyśliłam więc, że poprowadzimy ją w formie ,,czuba na głowie". Niech się rozrasta na boki a nie do góry. Myślę sobie, że przy obecnych upałach to i ptaki skorzystają z takiego schronienia. A może nawet jakieś zechce uwić sobie w gęstwinie splecionych gałęzi gniazdo? Nigdy nie wiadomo. Przycinanie jej jeszcze trwa, mrozek powoduje, że prace małżonek dzieli na etapy. A tak to obserwujemy przyrodę. Już w grudniu wyszły liście tulipanów i krokusów, ale są w oczekiwaniu. Opad śniegu nic im nie robi.


Zauważyłam, że w cieplejszych miejscach wychodzą już z ziemi liliowce. A tak to królują zimozielone trawy i barwinki. My wyczekujemy słonecznego przedwiośnia. 
Ten duecik wiernie mi towarzyszy podczas wszelkich prac i spacerów po działce. Zawsze wychowujemy te dwa gatunki w przyjaźni do siebie. Wyjrzało właśnie u mnie Słonko, chciałabym mieć jak najwięcej słonecznych dni.

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i nieustająco
 życzę dużo zdrowia.
:)
 
 

3 komentarze:

  1. U mła dziś cieplej, troszki już czuć wiosnę. No wiesz, ciemierniki. :-D Co do Monty Dona to jego imieniem i nazwiskiem nazwano piękną odmianę groszku pachnącego, kwitnącego bordowymi kwiatami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że pieseł i koteł się dogadują :)
    Sama również mam czarno-białą kotkę
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj faktycznie już by się chciało coś podziałać w ogródku, mi w tym roku prawie nic nie będzie wolno, ale i tak zamierzam choć trochę podziałać. Fajnie, że piesek i kotek żyją w zgodzie. Pozdrawiam serdecznie Agatko.

    OdpowiedzUsuń