Obserwatorzy

niedziela, 27 października 2024

Pażdziernikowa mgła i ,,deszcz mgłowy"

W tym roku pani Jesień mnie zaskoczyła. Praktycznie cały wrzesień było ciepło i letnio. Październik również sprawiał wrażenie, że lato ma się dobrze i nie wiadomo, kiedy ustąpi pola  kolejnej siostrze. I w ciągu zaledwie jednej nocy wkroczyła jesień, tak po prostu. O poranku spojrzałam przez kuchenne okno i nie poznałam wczorajszego ogrodu. Ale dziś będzie o mgle, która rok rocznie nawiedza nas we wrześniu, w tym roku przyszła z opóźnieniem. W tym roku wszystko dostawało dziwnego przyśpieszenia a jesienna mgła wręcz przeciwnie.
 
Ale to nie jej opóźnienie mnie zaciekawiło, mimo, że nie jestem miłośniczką mgieł, ale jej październikowy wygląd. Jest inna. Oczywiście wrześniowa mgła sunąca ku nam, czyli w kierunku domu robi ogromne wrażenie, jak się patrzy na nią z okna, ale ta jest zdecydowanie inna. Przyjemniejsza i milsza wizualnie, może dlatego, że ,,rozlewa" się na boki? Ma gęściejszą strukturę.  I wydaje mi się, że ładniej komponuje się z otoczeniem, lub lepiej odbiera ją moje oko. 


Zafascynowało mnie zjawisko ,,kapiącej mgły". Jeśli można tak to nazwać. Nabrała nas, że padał albo pada deszcz. A to ona kapie z gałęzi drzew i z krzewów. Mąż wymyślił nazwę - ,,deszcz mgłowy". Utworzyła wilgotny klimat, który, jak widzę, bardzo odpowiada przyrodzie i ptakom. Z ogromnym zaciekawieniem przyglądam się. Oczywiście wita nas o poranku i jest z nami do mocniejszych promieni słonecznych. Potrafi być gęsta pod wieczór, jakby chciała nas otulać w nocy. Zachwycająco wygląda w ogrodzie ale jest bardzo niebezpieczna dla kierowców.



Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i dziękuję, że zaglądacie.
Jak zawsze życzę wszystkim wiele zdrowia
 
  :)
 

 

czwartek, 17 października 2024

Nasze lato...

Nie wróży to nic dobrego dla bloga, kiedy kolejny wpis zaczyna się od stwierdzenia, że dawno się nie było, ale co począć? Czasami codzienność przynosi takie rzeczy, że człowiek ma wrażenie jakby wyorbitował na pozór w ten sam świat i to samo życie, ale jednak inne. Każdy to przechodził. I nas to spotkało w wakacje, które były wyczekiwane i pełne przeróżnych planów... I w jednej chwili wszystko to co było dla nas takie ważne, przestało mieć znaczenie. Na szczęście zakończyło się dobrze. Zaczęłam dość smętnie i zagadkowo, ale życie toczy się dalej i kiedy wreszcie przyjdzie ta chwila na złapanie oddechu, to okazuje się, że wszystko dookoła żyło sobie swoim rytmem a owe problemy są jedynie naszymi problemami. Zdjęcia robiłam z rzadka. 

niedziela, 28 lipca 2024

Co słychać w lipcu


Kiedy zaczął się lipiec byłam pewna, że moja pisanina na blogu ulegnie sporej poprawie. Teoretycznie okropne upały sięgające do 30-paru stopni w cieniu powinny sprzyjać wolnemu czasowi na pisanie. Nic bardziej mylnego. Ledwo żyliśmy, ledwo oddychaliśmy a mózg ledwo pracował i przetwarzał dane. Na szczęście dość regularne opady deszczu przynajmniej raz w tygodniu ratowały przyrodę i nas, bo nie musieliśmy biegać z konewkami, które w przypadku krzewów i drzew na niewiele by się zdały. Bardzo przydały nam się beczki na deszczówkę przymocowane do rynien domu.

niedziela, 23 czerwca 2024

Nasz kogutek został tatusiem...

Mój blog obrasta kurzem za to w realu huczy od prac wszelakich i jeszcze więcej, nowych, ustawia się w kolejce. Czy Wy też tak macie, że czym więcej działacie to tym więcej jest do zrobienia? A może my to jakoś chaotycznie robimy? Sama już nie wiem... Skoro jest na pierwszym zdjęciu kurza ferajna to będzie o nich. Najwięcej się dzieje od wiosny właśnie na kurzym wybiegu. Od lat żadna kura nie chciała kwoczyć. I to nie dlatego, że za młode czy za stare. Być może kogut był już za stary, nie wiem. Za to ten spisuje się na medal. Zapragnęły kwoczyć aż dwie kury. Najpierw jedna, potem jak wykluły się maluchy to druga. 

sobota, 18 maja 2024

Tulipany

Widzę, że kwiecień przeleciał mi bez ani jednego posta. I nie mogę zwalić winy na ,,brak czasu", bo byłoby to kłamstwem. Na pewno znalazłabym czas, tylko skupiłam się na innych rzeczach jak ogród. Ponad 20 stopniowe temperatury na plusie spowodowały, że jak większość złapaliśmy z mężem za narzędzia ogrodnicze i działaliśmy. Oczywiście z umiarem zgodnie z naszym planem tworzenia ogrodu przyrodniczego. Przy okazji tych upałów padaliśmy i ucinaliśmy sobie prozdrowotne, popołudniowe drzemki. Albo próbowałam ogarniać wielki dom z różnym rezultatem.  Dziś jednak będzie o tulipanach. 

niedziela, 24 marca 2024

Marcowa pogoda

Już miałam napisać o marcu w czasie przeszłym, ale przecież nadal jest i jeszcze przed nami cały tydzień, który może nas bardzo zaskoczyć. Nie pamiętam aby marzec był aż tak pogodowo różny. Miałam duży problem z wyborem pierwszego zdjęcia. Zdecydowałam się na bardziej optymistyczny i na czasie z pszczołom w krokusie.

sobota, 9 marca 2024

Mroźny poranek

Nie wiem czemu zaciekawił mnie poranny mrozek. Czy to takie dziwne po kilku dniach czy tygodniach z plusową temperaturą? Nie wiem. Wyjątkowo zdziwił mnie widok zamarzniętej wody w rowie i teren trawiasty jakiś taki mniej zielony? Ze srebrzystą poświatą. Dlatego postanowiłam to sfotografować. Może nie mrozek, ale mroźny poranek.