Obserwatorzy

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Interesuję się permakulturą / Permaculture

Od co najmniej 3 lat wnikliwie czytam wszelkie posty blogowe na temat permakultury. Dowiedziałam się o niej z bloga Ogrodnicza obsesja
Jestem jej wierną czytelniczką. Ale do poruszenia tego wątku zachęciła mnie Alis, wstawiając na swoim blogu link do kolejnej osoby, działającej w dziedzinie permakultury, którą znajdziecie na blogu moja alis - ogrodowe inspiracje
I have been interested in permaculture for several years. This method is becoming fashionable in Poland. I want my husband to learn about this method. His work in the garden will become simpler.

Prawdopodobnie podstawy kompostowania w formie gnojówki, nabyłam w dzieciństwie z letnich prac czy słuchania wujostwa na temat wszelkiej uprawy na wsi. Przypomniałam sobie, że jako 10 letnia dziewczynka, przejmująca przydomowy, miejski ogródeczek, poprosiłam o miejsce na kompostownik. Tata wykopał mi spory kwadrat ziemi, obłożył niepotrzebnymi płytami chodnikowymi i tam wrzucaliśmy chwasty i trawę po koszeniu i różne inne.
Od początku mieszkania tutaj wykorzystujemy kompost, tak naprawdę powstał wraz z pierwszymi naszymi pracami działkowymi. Jeszcze wtedy robiliśmy ogniska z gałęzi i piekliśmy kiełbaski, od lat tego nie robimy bo szkoda nam tracić tak wspaniały organiczny materiał. A dzieci rozkochaliśmy w grillowaniu. Mamy problem ze ślimakami bez muszelek i niestety nie możemy ściółkować, ale sugestia, że kładzenie zepsutych części warzyw spowoduje, że robalki je będą jeść i zostawią w spokoju zdrowe części jest bardzo interesujące. Przed nami jeszcze daleka droga. Mamy podniesione rabaty ale nadal się uczymy a ja muszę posadzić do tematu męża, bo on jest mózgiem operacyjnym upraw warzywnikowych. Wczytując się w tematykę zawsze intrygowały mnie te grządki z wykorzystaniem gałęzi. Sama używam gałęzi do tzw ruchomego kompostownika, pisałam o tym tutaj ale to zupełnie inna bajka.  Ale! Czytając po raz kolejny o permakulturze, na poleconym przez Alis blogu, nagle, ku swemu zaskoczeniu odkryłam, że i podobny eksperyment z 11 lat temu sama zrobiłam.
Jakiś czas temu nawet napisałam, że mam śmiesznie zrobioną rabatę, o której kiedyś tam napiszę. Na pewnym forum ogrodniczym napisałam z 10 lat temu, że mam zrobioną rabatę w taki sposób, że wstyd opisywać jej wykonanie prawdziwym ogrodnikom. A jak ją stworzyłam? Przypada to na okres naszego szarpania się z działką i wydzierania z zachwaszczonego nieużytku kawałków na rabaty z kwiatami. Bez możliwości udziału sprzętu ciężkiego, zgodnie z wytycznymi ogrodnictwa działaliśmy w miarę naszych sił i możliwości czasowych. W toku tych prac powstała sterta gałęzi, kęp traw i chwastów. Miało to być spalone, ale tak rzucając te kępy przez cały rok ogrodniczy albo i ciut dłużej utworzył się taki mini kopczyk przypominający kompostownik. Zmęczonym okiem a może rozczarowaną duszą, że tak ciężko wszystko nam idzie, spojrzałam na ten kopczyk mało już przypominający stertę gałęzi i ku ogromnej niepewności męża, czy aby na pewno, zaproponowałam abyśmy zakryli to kupą liści do wyrównania kopczyka, dorzucili ziemi i posadzili na to rośliny. Całkowicie sprzeczne z zasadami ogrodnictwa. Posadziliśmy iglaki i wysieliśmy kwiatki. Po dwóch latach napisałam na tym samym forum, że mam pewną dziwnie utworzoną rabatę, na której najlepiej mi rosną i kwitną rośliny. To jest ta ,,zimowa rabata", którą co jakiś czas pokazuję - tutaj. Nawet widać, że jest wyściółkowana liśćmi. Nadal wszystko tam posiane pięknie rośnie. Teraz już wiem, że nieświadomie stworzyliśmy z mężem, pierwszą jakąś tam formę permakultury. To miała być tylko krótka wzmianka do głównego wątku, ale wyszło jakoś dużo tego. W każdym razie można ją stosować również w uprawie kwiatów i roślin ogrodowych. Nie chcąc puszczać pustego tekstu zrobiłam zdjęcia obecnemu wyglądowi tego wału, który stworzyliśmy. To ,,zimowa rabata" od tyłu. Tu też mam tegoroczne plany o powiększenie jej i już wiem, jaki materiał użyję.Nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła zdjęcia kolorom owej rabaty, które zaczynają się pojawiać.
 
Ogromnie się cieszę z tego odkrycia i że mogłam wreszcie napisać o stworzonej w dziwaczny sposób rabaty, która podczas moich obserwacji ciągle pokazywała, że nie był to zły pomysł. Bardzo dziękuję wszystkim osobom, które dzielą się na blogach stosowaniem permakultury i drogiej Alis, która tak często wstawia na swoim blogu linki do różnych, ciekawych postów.

I spent holidays with my family in the countryside since I was a child. There I learned about the benefits of a composter. When I was 10, my dad built my first composter in my little garden. To this day, I use humus from the composter in my garden. I did not know that we created a flower bed in a similar way, 11 years ago. She was against gardening rules and I was ashamed of her. I did not know permaculture. I did not know that we did a flower bed in a similar way to permaculture. I didn't know that what we did was good for plants.
We don't burn branches anymore. We don't smoke bonfires and we don't bake sausages anymore. We appreciate the organic material from sticks and branches. We're grilling now. I am still learning about permaculture. The flower discount we have made on a similar permaculture basis is in the pictures. Plants love her.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i dziękuję za to że jesteście, że piszecie swoje blogi, że dzielicie się swoimi pasjami, swoja codziennością. 
I wish you health
:)



14 komentarzy:

  1. Niesamowite i bardzo interesując. Może i ja ze swojego dzikiego kompostu zrobię taką rabatę? Tylko co zechce pod sosnami, w lasku rosnąć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi miło.
    Zrobiłaś mi dzień, bardzo dziękuję.

    Od zawsze miałam przeświadczenie, że to co rośnie na działce lub pada na działkę powinno na niej zostać.A wszyscy zawsze kazali wywozić. Gdyby nas edukowali w tych kierunkach to mogliśmy mieć piękne działki. Bo na zakupy roślin dawniej budżetu nie było. Ja przynajmniej- przy budowie i dzieciach, nie miałam było tak, że każdą zakupioną lub otrzymaną roslinkę pamiętam jak do mnie trafiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gratuluję rabaty i dziękuję zapotwierdzenie, że to działa.

      Usuń
    2. u mnie link otwiera blog w nowej karcie, u Ciebie nakłada się na Twój blog. Zerknij czy przy wpisywaniu linka jest opcja którą trzeba odhaczyć- otwieraj link w nowej karcie? :D Chyba, że masz to celowo. :D

      Usuń
    3. dla mnie to jest o tyle ważne, że lubię przeczytać post do końca i wtedy przechodzę do linków, uciekając z Twojego bloga mogę wrócić po kilku dniach aby np. go dokonczyć. :)

      Usuń
    4. Dlatego poprawiłam, bo wydawało mi się, że jest to dla Ciebie ważne :)

      Usuń
  3. Penicylinę też odkryto przez przypadek:) Może w tym "szaleństwie" jest metoda! Rośliny same pokazały co jest dla nich najlepsze.
    Miłego tygodnia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesujące bardzo. Intuicja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to masz dryg do ogrodnictwa,jak nic. Ale faktem jest, że to potrzeba była matką tego wynalazku, dodatkowo poparta intuicja, którą nie każdy posiada

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty zawsze znajdziesz ciekawe zastosowanie do z pozoru prozaicznych rzeczy. A takie zastosowanie "podrzucę" Młodej, może im się przyda na wsi. Pozdrawiam
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miło mi Agatko, że spacerujesz po moim ogrodzie. Szkoda tylko, że nie w realu, razem ze mną:)Na pewno byłoby miło.
    Ja kiedyś, na początku zaistnienia ogrodu, robiłam na grządkach rowy, w które wsypywałam odpadki kompostowe nie przerobione, świeże. Teraz już wyrzucam na kompost. Tak zbierałam te odpadki przez zimę. Wiosną zasypywałam ziemią i w tym miejscu siałam lub sadziłam warzywa. Rosły jak szalone i dawały duży plon:) Teraz już tego nie robię, cóż nie mam siły i zdrowia. Ale...mam zamiar zrobić wysokie grządki (tak aby się nie schylać) z palet. Już mam wszystko obmyślone i najpierw będą kompostownikiem, później przysypię je lekko ziemią:) Zobaczymy czy się uda. Miałam już je mieć wiosną ale zdrowie nie dopisało:)))
    Pozdrawiam serdecznie Agatko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pod blokiem kompostownik nie ma racji bytu!
    I tak mój ogródek p/balkonowy spędza mi sen z powiek.
    Nie mam zdrowia o dbanie, a sąsiedzi nie szanują!
    Pozdrawiam☀️🙋🏵️

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam, ze u moich dziadków, czyli dawno, to była podstawa, żeby rosło dobrze. Nie było innych nawozów. i zdaje się spod kur i świnek się nosiło wiadra gnoju , hehe to były czasy, ech, komu to przeszkadzało? a ludziom przecież, już mi się przypomniało, taki postęp , ech uściski Agatko :-) nic dziwnego, ze tak Ci pięknie rośnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. W swoim ogrodzie nie stosujemy żadnej chemii. Kompost to podstawa. Mamy dwa boksy a na wiosnę kupiliśmy jeszcze dwa bardzo duże pojemniki. Nie hoduję żadnych zwierząt. Na łące mamy sporą grządkę na której został posadzony żywokost. Jest systematycznie ściany i dokładany do kompostowników. Oborniki kupuję w granulacie. Gnojowicę robimy z pokrzywy, liści mniszka i żywokostu.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń