Obserwatorzy

wtorek, 15 sierpnia 2017

Wierna miłości

Cosmos bipinnatus
To cudownie, że właśnie dzisiaj jest piękna pogoda. Mam nadzieję, że jest ona w całym kraju. Postanowiłam napisać ten post z okazji największego święta Maryjnego. Post o mojej miłości do ogrodowych kwiatów, w końcu dziś Matki Boskiej Zielnej. Nie robiłam bukietu, chociaż może powinnam. Tu gdzie mieszkam tradycja gdzieś się zapodziała i to wszytko jest w jakimś odległym zapomnieniu, a szkoda. A może w moim najbliższym otoczeniu brakuje osoby, która by o tej tradycji przypominała? Wychowałam się w mieście i raczej ten dzień wyróżniało się doborem pieśń i tematyką kazania niż nawiązywało do tradycji.


Wyszłam do ogrodu i zrobiłam kilka zdjęć, tak na świeżo. Pięknie kwitną róże, clematisy, rudbekie, liliowce ale tym razem chciałam zrobić zdjęcie kwiatom, które na obecną chwilę, wśród tylu różnorodności kwiecia, wypadają słabo i mało efektownie ale dla mnie są równie piękne jeśli nawet nie piękniejsze. Należę do osób, które kiedy obdarzą kogoś lub coś miłością to już na zawsze. Kiedy tutaj zamieszkaliśmy mieliśmy ogromny problem ze stworzeniem ogrodu. Teraz wydaje mi się, że nie mieliśmy dostatecznej wiedzy na jej temat, ale raczej głównym problemem była ciężka gleba, którą każdego roku zmienialiśmy na potrzeby naszych nasadzeń i w którymś momencie zaczęło wychodzić. Odętki, kosmosy, floksy zaliczane są do klimatu wiejskiego i pięknie odnajdują się w jej scenerii, do ogrodów bardziej miejskich i nowoczesnych niekoniecznie.

Odętki  dostałam pierwszej wiosny od zaprzyjaźnionej koleżanki netowej z ekotopiku jako nieduże kępki w dwóch kolorach: lekko różowym  wirgijskia Physostegia virginiana (na zdjęciu po prawo) i białym wirginijska Alba Physostegia virginiana Alba z informacją, że ta ,,na pewno sobie poradzi w mojej glebie". Posadziłam i czekałam. Zakwitły tego samego roku, a ja w ich delikatnych kwiatostanach zakochałam się. Posadziłam je na wprost kuchennego okna i dziś może to miejsce zaaranżowałabym już inaczej, ale onętki są, porozrastały się tak bardzo, że wciąż szukam im nowego miejsca i rosną prawie wszędzie. Pierwszego lata te nieduże kępki wypełniły nasze serca widokiem kwitnących roślin i jakąś namiastką ogrodu. Ale przede wszystkim dały nadzieję, że jednak coś nam się udało. Kiedy zaczyna się wszystko od zera, to naprawdę nawet taki drobiazg jest budujący. Podobne doświadczenia mamy z kosmosami Cosmos bipinnatus, których nasiona również dostałam od zaprzyjaźnionej osoby z ekotopiku. Wcześniej widywałam je na działkach ogrodniczych w mieście ale nie znałam ich nazwy botanicznej. Poznałam je pod nazwą Warszawianek, potem Wrocławianek i podejrzewam, że mają jeszcze inne nazwy. Posiałam i zakwitły.Nie wyobrażam sobie już ogrodu bez nich. Zaskoczyły mnie nawet na kozim wybiegu. Kozy pasą się gdzie indziej, teraz rośnie tam trawa pod koszenie na zimę a na środku niczym oaza na pustyni kępa kosmosów i wyglądają zjawiskowo.  Ciekawa jest zbieżność nazewnictwa. Kosmosy inaczej nazywane są onętkami. Onętki i Odętki jak łatwo je pomylić. Floksy natomiast widywałam w dzieciństwie w wiejskich ogrodach i zawsze mi się bardzo podobały. Jak wielu osobom kojarzą mi się z babcinym ogrodem na wsi. Ogromnie się cieszę, że znów powraca na nie moda i odnajdują się w nowoczesnej aranżacji ogrodów.
 

Nie da się porównać dawnego ogrodu z obecnym, kiedy mnóstwo różnych roślin kwitnie i krzewów. Kiedy często stoję i zastanawiam się gdzie posadzić, co przesadzić i rozsadzić. Można by powiedzieć, że blask odętek i kosmosów przeminął ale nie dla mnie. Każdego roku je wypatruję, wyczekuję a potem zachwycam się ich pięknem. Dla mnie są najważniejszymi roślinami ogrodu bez względu na to jakie kwiaty teraz kwitną i zachwycają sobą.

Bardzo serdecznie wszystkich pozdrawiam życząc wspaniałego dnia i spokoju ducha 
:)


18 komentarzy:

  1. Odętek nie mam- troszkę wyglądem przypominają naparstnice. Kosmos mam od lat, moja babcia mówiła na nie amerykanki bo dostała nasiona od ciotki z USA i od niepamiętnych czasów same się wysiewają. Floksów mam dużo, rosną sobie gdzie chcą w ogrodzie i pozwalam im na to bo je kocham.
    Dziękuję Ci Agatko za to, że karmisz serca swoich Chłopców treściami zawartymi na moim blogu. Podziwiam ich, że się nie sprzeciwiają, to zapewne bardzo wrażliwi i dobrzy mężczyźni. Bardzo, bardzo ich pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze w święto Matki Boskiej Zielnej idę do kościoła z bukietem ziół, kwiatów, zbóż. W moim przypadku to pokoleniowa tradycja. Moja Babcia, Mamcia w tym pięknym dniu szły z kwiatami na poranną Mszę św.
    W moim kościele z każdym rokiem coraz więcej wiernych przychodzi w tym dniu z kwiatami. Lubię być w świątyni, gdy kolejne panie wchodzą z bukietami ziół, traw a nawet makówek, rajskich jabłek. Wtedy wokoło roztacza się cudowny zapach mięty, macierzanki, tymianku.
    Wiele z nas z tęsknotą wracamy do danych lat. Wspominamy kwiaty z ogródków naszych Babć. Pamiętam jak moja Babcia mówiła do nich: och jakie "pikne" jesteście moje Laski. One faktycznie są piękne i takie delikatne, lubię je bardzo i dlatego rosną w moim ogrodzie.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne święto, i u nas zapomniana tradycja.. Niestety. Lubie kosmoski i floksy... Byly zapomniane i wracają do ogrodów :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odętki różowawe prześlicznie wyszły na zdjęciu. Ja mam tylko białe i też je bardzo lubię. Ładnie wyglądają w bukietach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje kosmosy rosly dawno temu. Był czas, ze znikły. Teraz wysiała mi je Córka☺pozdrawiam ciepło.A na nastepny rok zanieś je w bukiecie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wrażenie, że tradycja chodzenia do kościoła z kwiatami wraca po latach zapomnienia. Moja babcia robiła na to święto śliczne wianki z ziół, potem wieszała je koło okna w kuchni i zapach roznosił się po całym domu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne, odporne kwiaty. No może oprócz floksów, które często chorują. Ale dla ich zapachu można trochę się pomęczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne kwiaty i zdecydowanie masz wspaniały ogród!
    Buziaki:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Też kojarzę te kwiaty z babcinymi ogródkami. U Ciebie bajkowe ;) Ja najbardziej lubię floksy, rosły u mojej babci. U nas nie ma nikogo kto kultywowałby tradycję noszenia kwiatów do kościoła. Szkoda bo faktycznie wspaniałe święto. Dla upamiętnienia uzbierałam wczoraj olbrzymi bukiet wrotyczu, robię z niego wianki;) pozdrawiam serdecznie Ania

    OdpowiedzUsuń
  10. Babcine czy nie, Twoje kwiatki zachwycają urokiem. W to święto moja Babcia robiła wianuszek z ziół i kwiatków, cieszę się, że tradycja wraca, tak jak moda na babcine kwiatki.
    Serdeczności przesyłam.:))

    OdpowiedzUsuń
  11. I ja kiedyś nie miałam dostępu do ogrodowych propozycji... gdzie coś posadziłam tam rosło... albo wyginęło.
    Cały zestaw bardzo lubię jeszcze malwę i serduszkę dorzucam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham kosmosy! za ich delikatność kwiecia, siłę kiełkowania i za to, że są bezobsługowe. Co roku mam je na gazonie razem z floksami. To moje ulubione wiejskie kwiaty!

    OdpowiedzUsuń
  13. To co kocham najbardziej w takich ogrodach to ich naturalność, która przenika w każdym zakątku... Pięknie!!! Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla mnie też nie, kosmosy, floksy, malwy to kwitnące znaki sielskich ogródków! :)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  15. piękny , kwiatowy wpis...
    kocham Kosmosy, Odętki, Rudbekie
    pozdrawiam Agatek :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Też w tym roku nie miałam bukietu w kościele, a to głównie przez anomalie pogodowe, które nawiedziły nasz kraj. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham kosmosy, same się rozsiewają i mam ich pełno w swoim ogrodzie. Posiadam, także floksy, malwy, rudbekie, jeżówki i wiele innych mało wymagających kwiatów. Dobrze, że wraca tradycja noszenia do kościoła bukietów z kwiatów i ziół w Święto Matki Boskiej Zielnej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. W końcu i u mnie w ogrodzie pokazały się pojedyncze okazy kwiatów, jakby specjalnie na Święto, hehe

    OdpowiedzUsuń