Obserwatorzy

niedziela, 26 marca 2017

Kuku ryku raz jeszcze

Stary kogut i młody kogut... więc razem mamy trzy koguty. Coś nie tak z moją matematyką? Ależ skąd. To nasze kurczaki zrobiły nam psikusa. Dziwiłam się jak ten młody kogut  jest szybki i tak go wszędzie pełno. Gdzie nie spojrzę to jest, dokąd nie pójdę to jest albo zaraz  się  pojawi.  Okazało się, że mamy  dwa   młode  jarzębate   i tak  do siebie podobne, że jeżeli  nie  będą się różnić ozdobnym  ogonem  to ich nie rozpoznamy.  Jakież było moje zdziwienie,
kiedy pewnego dnia doznałam ,,rozdwojenia kogucikowego" (nystagmus), kiedy oba biegły do mnie z różnych stron. Jak skwitował małżonek, moja mina ,,była przednia" (My face was stupid.). Dawno mnie tak nikt nie zaskoczył. 
Przechodząc koło wybiegu kurnikowego i słuchając dość głośnego piania koguta seniora, uzmysłowiłam sobie, że nie wyobrażam sobie żadnej wsi bez tego dźwięku a świat bez kogutów byłby smutny i jakiś wybrakowany. Nie wiem jak bardzo krowie muczenie jest symbolem wsi ale kogucie pianie na pewno. 

piątek, 24 marca 2017

Niech promienie słońca rozejdą się we wszystkie strony...

Widzę, że nie tylko u mnie była pochmurna i smutna zima. Nie pamiętam kiedy miałam chociaż jeden dzień słoneczny... w listopadzie? Na początku grudnia? A potem ciągle szarość... Okropnie przygnębiająca pogoda. Jeśli nawet wyjrzało słońce to ja byłam w pracy i nie mogłam się nim cieszyć w pełni. Dlatego jestem w skowronkach (I am happy) od wczorajszego dnia bo nareszcie mam słoneczną pogodę. Nawet nie przypuszczałam, że tak można cieszyć się z widoku chmur, na widok niebieskiego nieba... 

czwartek, 23 marca 2017

Słoneczny dzień

Dzisiaj był wyjątkowo piękny dzień. Jaki? Słoneczny. Tak rzadko mam okazję nacieszyć się promieniami słońca, że z tej radości aż wrzało energią i zapałem do pracy na świeżym powietrzu. Nie wiem jak ocenią to rośliny bo mimo niepewnego jutra z pogodą, cięłam róże i tawuły, a nawet z lekka dostało się winorośli. Nie przeszkadzał mi chłód poranka a potem nieprzyjemny wiatr, cieszyłam się promieniami słońca jak wszyscy wokoło. Przy pracach towarzyszyła mi oczywiście kicia, z taką samą niezmożoną energią prowadząc osobistą higienę.  Ja pracowałam grabiami i taczką, ona języczkiem.  Obie robiłyśmy porządki na świeżym powietrzu. 

środa, 22 marca 2017

Północe okno i drzwi frontowe


Na przedwiośniu tego roku zostałam zainspirowana postem Ani K. na temat aranżacji drzwi frontowych. Jak bym dostała obuchem w głowę (synonim, I got a glimpse.). Może dojrzałam wreszcie do tego? Odkąd tutaj mieszkamy szczególnie gospodarcze  wejście  do domu spędza mi sen z powiek (I do not like the entrance to the house).  Ale co tu wymyślić, jak jest od strony  północnej? Ułożenie  patia w zeszłym roku też może mieć  swój wkład w tegoroczne wiosenne zainspirowanie bo zdecydowanie wygląda wszystko lepiej. Od lat coś tam kombinowaliśmy. 

wtorek, 21 marca 2017

21 marzec

Dzisiaj jest pierwszy dzień kalendarzowej wiosny, może dlatego, że to tylko umowny dzień to nadszedł tak cicho i prawie niezauważalnie, chociaż przecież wyczekiwany jest przeze mnie od połowy lutego jeśli nawet nie wcześniej. Niestety na działce nic nie kwitnie. Miałam w planach sadzenie przebiśniegów i innych wczesnych kwiatów ale tutaj ten teren podmokły nie sprzyja temu i pomysł ten nadal jest na etapie projektu. W związku z powrotem mokradeł na działce jestem bardzo zaniepokojona cebulami tulipanów, które posadziłam w tym momencie w bardzo niesprzyjających dla nich warunkach. Od lat obserwuję swoje krokusy posadzone na podniesionej rabacie ,,wiosennej", które pojawiają się dużo później. Jeszcze ich nie ma. Próba zadomowienia oczaru nie powiodła się, ale będę próbować. Od lat jestem nim oczarowana a ostatni pobyt w warszawskim ZOO oczarowanie jeszcze bardziej wzmocnił. Fotka stamtąd. Oczar wita przy samym wejściu od strony parku. Jednym się podoba drugim nie, mnie skradł serce. I u mnie na ,,wiosennym bez kwieciu" miałby okazję błyszczeć wczesną wiosną i królować na całej działce.

poniedziałek, 20 marca 2017

Nowy kogutek

Wiosna to okres, w którym cieszy nas najdrobniejszy kwiatek, pączek, owad i chyba dlatego tak bardzo lubię tę porę roku. To moja ulubiona. Wydaje mi się, że cała przyroda cieszy się z końca zimy. Poranek jest dużo piękniejszy od zimowego w dodatku jak się nie ma miejskiego centralnego ogrzewania i aby mieć ciepło w domu to trzeba wielki piec rozpalić. Nie jestem miłośniczką palenia w piecu i rozkoszowania się widokiem rozpalanego ognia jak miałam możliwość usłyszeć wielokrotnie w programie ,,Daleko od miasta". Nie mamy ogrzewania gazowego bo wielka butla stojąca nieopodal burzyłaby moje poczucie bezpieczeństwa. Ale ja nie o tym chciałam napisać. 

sobota, 18 marca 2017

Wierzby i państwo Szpakowińcy

Słońce nadal nas nie rozpieszcza, jeśli nawet się pojawi, to na marną chwilę chyba żeby tylko rzucić okiem, czy żyjemy i idzie sobie dalej. Ale przynajmniej zaczyna się robić wiosennie na działce. Ogromnie się cieszę, że nie pada. Grzęzawisk u nas nadal pod dostatkiem, staw prewencyjny nigdy dotąd nie był tak wypełniony wodą, ale na szczęście ruszyły już pełną parą wierzby, których mam u siebie dość sporo i one raz dwa powinny rozwiązać ten problem. Uwielbiam wierzby. Nie pamiętam abym w swoim dzieciństwie miała jakiś głębszy kontakt z nimi, czemu można by przypisać tę sympatię, raczej widywałam je jedynie na świątecznych palemkach.


środa, 15 marca 2017

Nadal czekamy na wiosnę

,,Jestem ale jakby mnie nie było" - To idealne określenie mojego stanu ducha i istnienia cielesnego. Jestem bo jestem, żyję, cieszę się zdrowiem i ogólnie mam się dobrze, tyle tylko, że myślami jestem zupełnie gdzie indziej. Gdzie? No właśnie... Dobre pytanie. 
Jestem na Waszych blogach i spaceruję po tych pięknych wiosennych a czasami i letnich miejscach uchwyconych na fotkach. Może jakby się tak dokładniej  przyjrzeć  nie  jednej  fotce  to  by się mnie na niej  nawet  zobaczyło? U mnie jest  szaro, buro  i do...[słowo niecenzuralne]. Koszmar marcowy, o którym nawet udało nam się zapomnieć, powrócił, czyli działka tonąca w brei, mazi i czego tylko sobie ziemia z deszczem zażyczy. Dlatego jeśli nawet nie cieleśnie to duchowo wyniosłam się stąd i staram się tego wszystkiego nie widzieć. Mimo tego całego ambarasu, prace porządkowe na podwórzu ruszyły. A jakże! Ruszyły bo ruszyć musiały, taka jest kolej rzeczy posiadaczy zwierząt a dokładniej drobiu. Kurniki muszą być wysprzątane na wiosnę. Tak więc prócz brei spowodowanej pogodą, jakby to rzec, taplamy się w brei wyprodukowanej tutaj u nas i nazwijmy ją tak ładnie - przyszłym nawozem. 

poniedziałek, 6 marca 2017

Powitanie przedwiośnia

Jak co dzień obudził mnie znajomy świergot wróbli mieszkających tuż nad balkonem ale nie przypuszczałam, że radość ptaków o poranku zapowiada tak ciepły dzień. Nareszcie piękna, słoneczna pogoda. Wyszłam w swetrze i było mi ciepło. To już najprawdziwsza wiosna! 
Najbardziej cieszą się kurzaste (chickens) bo mogą wreszcie wyjść w teren i podziobać sobie w ziemi. 
Jeszcze do niedawna był zakaz wypuszczania ich ze względu na zagrożenie ptasią grypą. Tym bardziej stłoczyły się w wejściu jak by witały kogoś, tylko nie wiem, czy witały panią Wiosnę w promieniach słonecznych, czy może mnie. A może jedno i drugie? Mnie również udzieliła się ta radość, bo nie dość, że słoneczny dzień to jeszcze w niedzielę, kiedy mam wolne i mogę się z tego w pełni cieszyć. I tak jak one, tak i ja również bardzo się ucieszyłam, że będziemy mogli spędzić razem ten dzień na działce. Dawno już im się nie przyglądałam a przypomnę, że są fantastycznymi ptakami. 

sobota, 4 marca 2017

Przedwiośnie

Trochę zazdroszczę osobom, które już mogą popracować w ogrodzie, przegrabić, wysiać... po tej długiej zimie to aż się chce coś podziałać. U nas, zima trzymała dość długo, teraz są roztopy albo pogoda niesprzyjająca pracy na świeżym powietrzu. Breja, chlapa i trzęsawiska... tak można opisać moją działkę. Po dużej ilości śniegu to  i dużo wody. Nadal mało słońca... chociaż pojawia się czasami w przeciwieństwie do pochmurnej zimy, ale zdecydowanie go za mało.