Obserwatorzy

sobota, 30 września 2017

Prace w rabacie ,,słonecznej"

Cudownie piękny poranek od samego rana. Od razu było widać, że dzisiaj będzie słoneczny dzień. Nareszcie! Wszystkie plany skoncentrowały się więc na pracach na świeżym powietrzu. Trochę mnie przerósł ogrom możliwości bo we wrześniu może był jeden dzień słoneczny i bez opadów. Naprawdę miałam duży problem z wybraniem za co się dzisiaj zabrać bo wszystko czekało na działania z naszej strony. Gdzie się nie obejrzałam to... może przemilczę, w każdym razie niewiele zostało z tego co wiosną i latem pracowałam w ogrodzie.

wtorek, 26 września 2017

Co kwitnie w ogrodzie?

Dzisiaj się nareszcie wypogodziło. Cudownie było czuć promienie słoneczne idąc na stację kolejową. Jak bym się znalazła w innym świecie, w innym wymiarze. Świat od razu wypiękniał. Jest tak mokro po tych deszczach, że dzisiejsze plany z wykopaniem ziemniaków nie powiodły się. Pole musi się osuszyć. W ogóle wszyscy jesteśmy już zmęczeni niekończącymi się opadami deszczu, zachmurzonym niebem i tą burowością i szarością otoczenia. Dlatego może właśnie, tak cieszą mnie kwiaty, które obecnie kwitną w ogrodzie. 

piątek, 22 września 2017

Mały kiciuś / A movie about my kitten

Nasz maluszek ma się wyśmienicie. Sama radość patrzeć na niego w dodatku jak jest w domu. Jako dachowiec miał mieszkać na podwórzu razem z innymi kotami ale po pierwsze nie mieliśmy czasu aby oswoić go z resztą kotów i po drugie baliśmy się kotów odwiedzających nasze podwórze, że któryś ze starych kocurów zrobi mu krzywdę. Tak więc siedzi w domu i pewnie pozostanie tak do wiosny. Trochę boję się co to będzie jak podrośnie, zmieni się jego dieta bo mam uczulenie na kocie odchody. Z tego powodu, wcześniejsze koty musiały opuścić dom.

niedziela, 17 września 2017

Jesienno-zimowy sezon rozpoczęty

I zaczęło się! Wstałam rano i było jakoś inaczej. W pierwszej chwili organizm nie zdiagnozował zmiany tak oczywistej - zimno w domu!. Od kilku tygodni mamy pochmurno - deszczową pogodę, która mnie doszczętnie odarła ze złudzeń letnich. Tak jak wiosna wchodziła po woli i delikatnie, podobnie z latem, tak jesień wdarła się i od razu rozpanoszyła się na całego. Drażni mnie już ta pogoda ale staram się zachować spokój, w końcu to Matka Natura rządzi. Ale jest paskudnie!

poniedziałek, 11 września 2017

Wpadłam jedynie na chwilę

Tak wiele się u Was dzieje na blogach, że aż miło popatrzeć i wielki żal mnie chwyta za serce, że nie mogę w tym uczestniczyć chociaż przez monitor. Wiosenne plany poszły w łeb przez kapryśną pogodę w tym sezonie i ciągnie się to wszystko do dnia dzisiejszego. Nie ma prawie owoców, jedynie są winogrona w ilości dużo mniejszej, ale może właśnie, dzięki temu, że było ich zawsze mnóstwo w tym roku ich ilość nie jest mizerna. Zawalona jestem pracą, która za bardzo zdominowała codzienność. Miało być inaczej, miało być więcej czasu dla mnie, na różne domowe rzeczy, na rodzinę ale nic z tego nie wyszło i to wszystko przeze mnie. Sama sobie to zafundowałam przez chwilę nierozwagi, może zmęczenia? Jestem jak ten promień słońca o brzasku, który pojawia się na chwilę i znika pochłonięty przez pracę. Jestem okropnie na siebie zła, bo nie da się tego odkręcić. Próbuję coś naprawić, zmienić, ale... niewiele da się zrobić. Ale nawet to ,,niewiele" może okazać się  w takim momencie czymś większym, więc się nie zrażam i nie tacę nadziei. 


Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i dziękuję za to, że jesteście :)


wtorek, 5 września 2017

Nawłoć w moim ogrodzie

Jesienny kryzys mnie dopadł. Kiedy słyszę reklamy z rzekomo super atrakcyjnymi cenami biletów lotniczych do ciepłych krajów to mam ochotę wyjść z pracy, pojechać na lotnisko, kupić bilet do gdziekolwiek jest ciepło, nie bacząc na węże, krokodyle, larwy owadów, pająki, brak znajomości języka i środków na utrzymanie, po prostu uciec przed jesienią, albo raczej gonić umykające lato. Jeśli też tak ktoś ma to jest mi bardzo miło, że nie jestem odosobnionym przypadkiem. Idąc za ciosem zaczęłam zastanawiać się nawet czy są jacyś ludzie, którzy chętnie podążaliby za zimą? Wieczna zima, śnieg, narty i te sprawy przez okrąglutki roczek. Pojawia się wiosna to oni myk w samolot i w góry, w śnieg i zaspy z nartami, łyżwami lub saneczkami. Wydaje mi się, że nie da się kochać zimy przez cały czas, ale przecież na samą myśl, czy chciałabym calutki roczek lato, odpowiem, że tak i buzia sama się uśmiecha do tej myśli, więc... może... w końcu jesteśmy różni a skrajności to normalka tego świata. Dość marudzenia.

sobota, 2 września 2017

Pięciornik krzewiasty (Potentilla fruticosa) w moim ogrodzie

Trzeba wstać, otrzepać z kolan ciążące ciało smutki, zrzucić rozterki i przestać dąsać się na odejście Pani Lato. Ale jak tu mówić o sprawiedliwości na świecie? Przy Pani Zimie nie mogłam się doczekać kiedy sobie pójdzie i gdyby tylko było to w mojej mocy sprawczej wyprawiłabym ją w podróż dużo wcześniej niż sama by zdążyła o tym pomyśleć, a Panią Lato trzymałabym ciągle i usilnie namawiałabym do pozostania. Jeszcze jest... ale jestem rozżalona jej koniecznością odejścia. W naszym klimacie jest zdecydowanie za krótko.