Obserwatorzy

sobota, 24 listopada 2018

Mrozek

Zastój na blogu jest spowodowany corocznym moim zapadaniem w sen zimowy, którego symptomem jest już jesienny lekki letarg. Ale również brakiem jakiegoś w miarę interesującego tematu, który chciałabym zamieścić w tym pamiętniku. W każdym razie dzisiaj, kiedy tylko otworzyłam oczy, dostałam mocnego bodźca widokiem szronu na działce. Zdecydowanie lepiej wygląda on na drzewach z odległości balkonu niż, kiedy poszłam z aparatem zrobić mu zdjęcie. Posrebrzone drzewa... ale to widzi ludzkie oko, mój aparat niestety nie. Może gdyby było chociaż trochę słonecznie to łatwiej by było mu złapać kontrast a tak w szarości dnia ten delikatny srebrzysty nalot na brązowych gałązkach mu umyka. 

piątek, 16 listopada 2018

Mój poranek z mazurkami

Zdumiewające jak szybko nadchodzi zmierzch. Po tak pięknym i długim lecie wciąż nie mogę uwierzyć, że ta jesień jednak zdołała nadejść.  Jest chłodniej ale mimo to często udaje mi się rano wyjść na taras i poprzyglądać się przyrodzie. Bardzo lubię te moje poranki. Wtedy najczęściej obserwuję mazurki... tak, tak, na tym zdjęciu właśnie widać dokładnie tę subtelną różnicę pomiędzy nimi a wróbelkami. Mazurki mają taką ,,czapeczkę" brązową na głowie. Zdjęcie zrobiłam w pewne południe, kiedy jest najmocniejsze słońce i mój aparacik ma jakieś szanse na ostrość przy mocnym zbliżeniu oddalonego małego przedmiotu. Tym razem się udało. 

poniedziałek, 12 listopada 2018

Grudnikowy czas

Od kilku dni obserwuję pogodę i mojego grudnika i nic mi się nie zgadza. Czyżby moja roślinkowa pogodynka w tym roku się pomyliła? Zawsze kiedy kwitnie to przychodzi mróz albo pada śnieg, a tu nic. Dzisiaj pogoda jest tak piękna, że patrząc na łyse drzewa można by pomylić ją z przedwiośniem i wypatrywać pierwszych oznak wiosny. Tylko sikorki skubiące słoninkę zdradzają nadchodzący zimny okres. 

środa, 7 listopada 2018

Czas liści

Dopiero co w temacie Nasze jesienne drzewa  na słuszny komentarz o potrzebie sporego grabienia przez ilość posiadanych przez nas drzew, odpisałam, że ,,nie mam klasycznych trawników więc nie ma potrzeby abym grabiła. Tyle co na wiosnę [...]". Ale to też nie jest tak do końca, że nie grabię teraz jesienią. Grabię, a jakże! Ale nie wszędzie i nie wszystko. Z racji miłości do drzew... takiej prawdziwej miłości do drzew, kocham je o każdej porze roku. Nie tylko wiosną, kiedy otwierają pąki, nie tylko latem, kiedy są słonecznym parasolem, ale i jesienią, kiedy zrzucają liście bo to ich naturalna kolej rzeczy. 

piątek, 2 listopada 2018

Wyplatane ozdoby

Preferuję wszelkie czynności związane z przemieszczaniem się, usiedzenie w jednym miejscu jest po prostu trudne, czymś nie osiągalnym na dłużą chwilę. Więc można sobie wyobrazić jak trudny był dla mnie czas kontuzji nogi i mocne ograniczenie chodzenia i stania na niej.  Koszmar, ograniczający moją swobodę ruchu a przede wszystkim potrzebę ruchu doprowadził do rzeczy niewiarygodnej. Sięgnęłam po coś co jest dla mnie niewykonalne ze względu na brak cierpliwości. Tym razem okazał się zbawiennym zamiennikiem ruchu. Coś się dzieje mimo, że siedzę. Człowiek jako istota rozumna nie lubi się przecież nudzić. Po zabraniu roślin z altany zrobiło się jakoś pusto i zbyt brązowo. Siedziałam i dumałam patrząc na te puste słupy...