Nie wiem czemu zaciekawił mnie poranny mrozek. Czy to takie dziwne po kilku dniach czy tygodniach z plusową temperaturą? Nie wiem. Wyjątkowo zdziwił mnie widok zamarzniętej wody w rowie i teren trawiasty jakiś taki mniej zielony? Ze srebrzystą poświatą. Dlatego postanowiłam to sfotografować. Może nie mrozek, ale mroźny poranek.
Mamy już marzec i po ciepłym lutym, moje oczekiwania wzrosły na coraz to cieplejsze dni. Chociaż spora chmara muszek latająca nad jakimś obeschłym badylem wcale mi się nie podobała. Ale ten mroźny poranek miał coś w sobie...
I nie byłam sama! W oddali usłyszałam dźwięk traktora. Ktoś, coś robił na polu. A była to dość wczesna pora.
W samym ogrodzie robi się coraz gwarniej. Coraz więcej ptasich treli. A dziś nawet widziałam pierwsze piórko spadające spod dachu. Czyli porządkowanie gniazd rozpoczęte.
Stawik jeszcze śpi. Ale kwitną kolejne krokusy.
Czuje się lekkie zniecierpliwienie w przyrodzie. Kiedy wygląda słońce, to mam wrażenie, że każdy się nim upaja. I ptaki, i drzewa...
Wychodzą już liliowce, tulipany, żonkile. Budzą się wczesne odmiany tawuł. Ale wszystko jest przyczajone. Czeka na tę prawdziwą wiosnę.
Mnie ciężko czekać i dlatego wysiałam już wczesne pomidory. Lada dzień będę wysiewać kolejne odmiany.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.
Życzę dużo, pięknej pogody.
:)