Obserwatorzy

sobota, 30 września 2017

Prace w rabacie ,,słonecznej"

Cudownie piękny poranek od samego rana. Od razu było widać, że dzisiaj będzie słoneczny dzień. Nareszcie! Wszystkie plany skoncentrowały się więc na pracach na świeżym powietrzu. Trochę mnie przerósł ogrom możliwości bo we wrześniu może był jeden dzień słoneczny i bez opadów. Naprawdę miałam duży problem z wybraniem za co się dzisiaj zabrać bo wszystko czekało na działania z naszej strony. Gdzie się nie obejrzałam to... może przemilczę, w każdym razie niewiele zostało z tego co wiosną i latem pracowałam w ogrodzie.

Zabrałam się za ,,słoneczną rabatę" dla której ciągle brakowało mi czasu i w końcu postanowiłam, że skoro na całej działce trzeba coś zrobić na już, to zrobię tam, gdzie wiecznie brakowało mi czasu dla samego urozmaicenia. Jedna z pierwszych rabat i najbardziej kłopotliwa. Najpierw znajdowała się w miejscu zbyt nasłonecznionym aby chciało coś rosnąć, stąd  jej  nazwa  a  jak w końcu zaczęłam ją zacieniać, to stała się rabatą o nasłonecznieniu tylko gdzieniegdzie. Ot  i  takie  to  moje 
ogrodnictwo. Za to bardzo dobrze czują się na niej rozchodniki i mam zamiar dokupić jeszcze inne kolory. Nie byłam pewna czy na pewno ilość słońca będzie im odpowiadać. Po raz pierwszy miałam okazję pozachwycać się i w ogóle dojrzeć przebarwiające się liście peonii. Do tej pory jakoś umykało to mojej uwadze. Zdjęcie robione na chybcika, bo zależało mi na czasie i aby jak najszybciej zabrać się za porządki w rabacie. Mimo słońca to wiatr trochę dokuczał, ale co tam. Nareszcie świeciło słońce!
Trzecie zdjęcie pokazuje tę samą rabatę ale miejsce bardziej zacienione i sprawiające mi dużo kłopotu. Po lewo pięła się pięknie na 3-4 metry róża, która przemarzła tej wiosny a z tyłu zdjęcia rośnie okazałe już drzewo czeremchy jadalnej, które cały ten kąt zacienia. Na okrągło tylko pieliłam i pieliłam i nie powiem co mnie trafiało. W tym roku, wiosną posadziłam tu bodziszka, dla którego miejsce półcieniste będzie terenem odpowiednim, chociaż ta odmiana dobrze sobie radzi i w słonecznych stanowiskach. Zależało mi przede wszystkim na roślinie uniwersalnej, która przy zmianie nasłonecznienia będzie nadal mogła swobodnie rosnąć. Posadziłam go w odstępach 15 -20 centymetrowych aby mógł się  rozwinąć. Teraz jeszcze tego nie widać, ale już zadarnia sobą teren a w przyszłym roku nie będę musiała w ogóle pielić. Jeszcze nie mam pomysłu w jaki sposób ograniczyć ich inwazyjny charakter ale tym zajmę się, kiedy przyjdzie na to czas. Może znów będę potrzebowała go w jakimś miejscu? Nie wstawiam zdjęć panoramicznych bo tak jak napisałam wcześniej rabata jest w fazie tworzenia, a raczej przerabiania. W każdym razie nazbierała się nawet taczka chwastu z pielenia, którą oczywiście uraczyłam mieszkańców kurnika. Ach! Zapomniałabym o moich ogrodowych, duchowych pomocnikach, bez których  na pewno by mi się nie udało z pracami na świeżym powietrzu.

Jest tak piękna pogoda, że ciężko usiedzieć w domu, w dodatku jak się tak bardzo tęskniło za słońcem. Dlatego pozdrawiam wszystkich, dziękuję za pamięć i miłe komentarze i po przerwie wracam do dalszych prac ogrodowych.


Życzę wszystkim pięknej pogody
 :)



15 komentarzy:

  1. Ja tez własnie wróciłam z działki,gdzie tyyle roboty.Ponieważ słoneczko jeszcze przyświeca ,więc znowu gonię na pole.

    OdpowiedzUsuń
  2. a mnie zimno i w domu siedzę:(

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja trochę w ogrodzie trochę w kuchni zaprawiając pomidory i paprykę. U mnie rabatka z bodziszkiem to schronienie dla ślimaków. W sezonie często tam zaglądam i przepędzam towarzystwo. Życzę wszystkim ogrodnikom pięknej słonecznej jesieni : ) Pomocników masz super, podążają za promieniami słońca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękny dzień. U nas inne zajęcia i cieszyliśmy się z mężem, że udało nam się zrobić niewielki spacer.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez mam mam problem z miejscem nasłonecznionym (przy wejściu na posesję) , gdzie nic rosnąć nie chce, i chyba też posadzę tam rozchodnik - dzięki za podpowiedź :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja może jutro coś podziałam na dworze. Do tej pory siedziałam grzecznie w mieście. Pomocników masz wspaniałych, chociaż na zapracowanych nie wyglądają.

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie też efektem siedzenia cały dzień na ogrodzie był wczoraj worek chwastów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie, jak u Wietrzyka. Cale wory chwastow i galezi do wywiezienia.

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie także robota w ogrodzie bez końca,a to przesadzam,a to pilę albo kopię.z Pogoda u mnie we wrześniu była cudowna.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja spędziłam niedzielne popołudnie wśród kwitnących dalii i cieszyłam serce i oczy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oby słońce było widać w przyszłym roku, to pielenie nie będzie takie straszne, tak sądzę :-) buziaki :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Teraz jesienią jest wiele prac w warzywniku i ogrodzie. Dziesięć minut temu usiadłam dopiero przy komputerze. Walczyliśmy z selerami. Pięć dużych selerów zostało starte i suszą się w piekarniku. Dziesięć startych olbrzymów, zostało wrzucone na gotującą się wodę z octem winnym, cukrem, później przełożonych do słoiczków. Zimą taki seler będzie doskonały do sałatek.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ah, tk mało słońca było we wrześniu! Sama miałam ten sam dylemat - w co włożyć ręce, jak już wyszłam do ogrodu. I tu by pasowało i tam, skutkiem czego często gdzieś zaczynałam, nie kończyłam i chaotycznie przechodziłam do następnego kącika, bo chciałam ogarnąć cały ogród, co jest niemożliwe... Teraz znowu leje i jest beznadziejnie...Oby wkrótce pogoda była łaskawsza....

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja już posadziłam cebulowe-sporo tego było i sporo czasu zajęło ale mam nadzieję,że w przyszłym roku będą cieszyć oko:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń