Obserwatorzy

środa, 8 listopada 2017

Hipermarkety w Polsce

Ten post jest trochę zaaranżowany. Najczęściej siadam sobie, spoglądam na monitor i przychodzi mi jakaś myśl i zaczynam stukać na klawiaturze a myśl płynie, często gdzieś popłynie hen hen daleko wpadając do morza zupełnie nowej myśli. Tym razem jest ciut inaczej. Mam kilka tematów, o których chciałabym napisać w ramach mojego pamiętnikarstwa, ale ciągle czasu brak. Ale są sytuacje, kiedy i ten brak czasu schodzi na dalszy plan w odczuciu patriotycznego buntu.



Wydawało mi się, że w dzisiejszych czasach w dobie bezkresnej informacji internetowej na każdy temat, również informacje na temat życia w Polsce i w ogóle rozwoju naszego kraju jest łatwy do poznania. Ale może problemem nie jest niedostępność wszelakiej informacji ale brak chęci na poznanie jej? To w końcu w naszej edukacji jest znajomość wszystkich państw świata, niewiele państw w swojej edukacji wie o naszym istnieniu. Dlatego kiedy po raz enty dotarły do mnie zagraniczne spekulacje, rozważania na temat Polski znanej z poprzedniego stulecia, postanowiłam unaocznić postęp i ten kapitalizm jaki napłynął do nas i dać świadectwo, że Polska jest krajem  rozwiniętym i posiada potężne zaplecze handlowo - towarowe, albo co trafniejsze towarowo-handlowe. Jeśli ktoś wyczuwa nutę sarkazmu to ma rację, ale przemilczę tę nutę, która sama się rodzi. W Polsce są hipermarkety, a w nich to co najistotniejsze z mojego przekazu, jest mnóstwo towaru, który jak w innych państwach europejskich wkłada się do koszyka, kupuje w kasie i od razu (bez zapisów, bez talonów, bez kartek, bez stania w długaśnych kolejkach po kilkanaście godzin do otwarcia sklepu prawie pustego) zabiera do domu. Swego czasu na pewnym portalu zdjęciowym wstawiałam foty tego typu i spotykałam się z ach i och z niedowierzaniem, ale to było z  15 lat temu! No cóż... historia kołem się toczy nawet taka śmieszna.





W poprzedni weekend byliśmy w Auchan, to jedna z kilku sieci hipermarketów i przypomniało mi się to co mnie tak bardzo zbulwersowało i porobiłam zdjęcia do tego postu. Mamy połowę listopada ale już stoiska są z ozdobami bożonarodzeniowymi. Dobrze, że mamy Zaduszki, które trochę hamują ten zapęd marketingu mikołajowego. Mnie oczywiście zawsze zachwyca dział warzywno - owocowy, bo tam zawsze coś ciekawego znajdę i mam wrażenie, że jestem na jakimś olbrzymim targu. I tym razem wpadły mi w oko importowane, jadalne kasztany. Dodam, że o tej porze roku są świeże i idealne do przygotowania. Kupiłam kiedyś, w grudniu, bliżej świąt to były... niesmaczne. 
W naszym kraju jest wiele owoców i przypraw z innych krajów, podkreślam to złośliwie, ale naprawdę zdenerwowało mnie zacofanie na temat naszego kraju i życia w nim. Kasztany zrobiliśmy prażone w garnku.

przepis:
umyć, osuszyć, naciąć każdego w miejscu wypukłości. My trochę robimy je jak ziarna kukurydzy, czyli na dno garnka ciut oleju, wkładamy kasztany, zakrywamy bo strzelają w górę i podgrzewamy kilka minut, do kilkunastu. Mniam, mniam z solą... smakują według mnie jak ala ziemniaczki i są bardzo smaczne. 

19 komentarzy:

  1. :)
    Pierwszego Mikołaja z czekolady spotkałam w tym roku w sklepie gdzieś w pierwszej połowie października....

    OdpowiedzUsuń
  2. W zeszłym roku też spróbowaliśmy tego specjału, ale niestety nie stał się naszym ulubionym... a jeżeli chodzi o dekoracje świąteczne, to lubię oglądać je dopiero w grudniu, ale z roku na rok są coraz wcześniej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze zależy skąd się i kiedy się jadło. Na świątecznym targu sprzedawali to było niedobre, ale to za późno na kasztany. Kupiliśmy teraz i zrobiliśmy i smakowały zupełnie inaczej niż tamte, po prostu były świeże.

      Usuń
  3. W październiku widziałam już kalendarz adwentowy... Aż po powrocie do domu sprawdziłam, kiedy on się zaczyna - a nóż widelec coś się zmieniło i może gdzieś w pierwszej połowie listopada. Ale nie, w tym roku jest on wyjątkowo późno, bo od 3 grudnia. Więc co taki kalendarz robił już w październiku? Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno już ktoś ściął choinki na święta, to chyba jakieś kosmiczne, skoro mają tyle wytrwać do świąt. Wiem... pewnie do wcześniejszych ozdób itd. Mimo wszystko szkoda, że te drzewa tną :/

      Usuń
  4. niby się przyzwyczajamy, ale my co roku jesteśmy zaskoczeni dekoracjami... w tym już też zdązylismy z okrzykiem się zdziwić...: popatrz to JUŻ>>> :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam serdecznie. W marketach rzadko jestem, ale kramy z warzywami, owocami uwielbiam - bogactwo barw i kształtów. Dzięki za przepis z kasztanami

    OdpowiedzUsuń
  6. A mnie to nic, ale to nic nie przeszkadza :) Zakupy umiem robić świadomie, a na Boże Narodzenie czekam zawsze z niecierpliwością:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak o tym czasie mowa to mnie niby też, ale jednak ozdoby pojawiające się tuż przed świętami to była jakaś magia, czar, klimat a nie takie... najlepiej człowiekowi wychodzi psucie :)

      Usuń
  7. Staram się nie korzystać z marketów, większe zaufanie mam do małych osiedlowych sklepików, może jest drożej, ale mniej anonimowo, można porozmawiać ze sprzedawcą, no i nie ma tam tak wcześnie dekoracji bożonarodzeniowych. Niby już zaakceptowałam tę wczesnośc, ale z wielkim trudem. Wszystkie święta się skomercjalizowały, poddajemy się ogólnym trendom, po prostu szkoda życia na nerwy.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))) Przestawiłam się na hipermarkety. Kiedy w sklepach bylo mydło i powidło co włascicielowi udało się zdobyć. Lubię te wielkie magazyny w których jest ,,wszystko" Nie przepadam za lataniem po sklepach więc tak mam pod ręką wiele rzeczy od razu :))

      Usuń
  8. Nie kupuję w małych sklepikach. Często brakowało jakiejś rzeczy i sprzedawczyni wymieniała nazwisko kto ją zakupił. Bardzo mnie to denerwowało. W hipermarketach mam kilka a nawet kilkanaście rodzajów danego towaru. Do wyboru do koloru.
    Uwielbiamy pieczone kasztany i kupujemy w sezonie. Jest tylko jeden problem, że są bardzo syczące i zje się kilka i człowiek jest już "zapchany". Miałam tylko jeden przypadek, że były nie jadalne, ba spleśniałe. Kupiłam je w Intermarche.
    Zawsze je gotuję (nacięte)a potem grillujemy na patelni z dziurkami do do warzyw.
    Pozdrawiam:)
    Są pyszne.

    OdpowiedzUsuń
  9. W tym roku to i przed świętem zmarłych w Tesco był dział z ozdobami bożonarodzeniowymi. Jeszcze w zeszłym roku byliśmy z Mężem zbulwersowani, że 2 listopada zmieniano aranżację na świąteczną, ale w tym roku po prostu się z tego śmiejemy. Omijamy dział szerokim łukiem, bo przed zeszłorocznymi świętami zakupiliśmy ręcznie malowane ozdoby w okolicznym sklepie, nie plastikowe, takie prawdziwe :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Drugiego listopada już się pojawiają dekoracje świąteczne w hipermarketach, u mnie np. w Tesco. Chociaż jest u mnie w mieście duży sklep z artykułami gospodarstwa domowego, w którym wystawiają dekoracje jeszcze w październiku, obok sztucznych kwiatów na groby :)
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Takie nachalne reklamowanie świąt Bożego Narodzenia w listopadzie jest irytujące.Ale gdyby nie było odbiorców tej reklamy moze nie byłaby ona tak wszechobecna i natarczywa. W latach 90 byłam w Szwecji i tam zetknęłam się po raz pierwszy z supermarketami.Z zachwytu nie zamykała mi się buzia.Może dlatego dzis robię chętnie zakupy w Tesco czy Lidlu,chociaż warzywa czy owoce wolę kupić na bazarze.Osiedlowe sklepiki są drogie a towar nie zawsze adekwatny do ceny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię popatrzeć sobie na towar, podumać nad nim, często pomaga mi to coś zaplanować czy na prezenty, czy na przykład inspiruję się do pracy zawodowej bo wykorzystuję różne rzeczy zmieniając ich przeznaczenie. W sklepikach małych nie mam tego komfortu, czuję to zniecierpliwienie, potem czuja obserwacje czy aby nie jestem złodziejem :/ W hipermarkecie nawet jeśli przykuję uwagę ochrony to nie czuję jej. :)

      Usuń