Obserwatorzy

środa, 27 stycznia 2016

Litewskie wybrzeże

To jest kolejny post z podróży na Litwę. Miał być już ostatni, ale niespodziewanie dla mnie okazało się, że mam wiele zdjęć, mimo słabej pogody jaką mieliśmy a wraz ze zdjęciami i wiele wspomnień. Specjalnie przełożyłam tę część z podróży na czas zimowy licząc na to, że będę miała więcej czasu niż w sezonie letnim. A poza tym milej będzie mi je przygotowywać w zimowe dni. Takie wspomnienie lata... Przypomnę, że wybraliśmy się na Litwę w lipcu więc aż grzechem by było nie zwiedzić nadmorskich miejscowości, w dodatku jak kocham wszelkie akweny wodne a w szczególności kocham nasze rodzime morze.

Pomimo tego, że nasi wschodni sądzi mieszkają podobnie jak my i te nasze miejscowości niby się od siebie nie różnią, mamy prawie ten sam klimat to jednak sprawiało nam ogromną frajdę zwiedzanie i oglądanie ich codzienności. Cała nasza wycieczka skupiała się wokół litewskiego wybrzeża i jeżdżąc samochodem zwiedzaliśmy większe kurorty nadmorskie. Czy są inne od naszych? Tak. Zdecydowanie tak... jednak... niby jesteśmy sąsiadami a jednak różnice są...

Nadmorska Sventaja i Palanga były do siebie podobne. Obie z długą promenadą ciągnącą się do samej plaży. Z obu jej stron różnorodne restauracje i sklepy z pamiątkami. Mimo podobieństwa każda z nich miała swój własny  klimat. Obie nastawione na turystykę ale Sventaja mimo wszystko zachowująca przede wszystkim  swój charakter. Podobał mi się w niej ten spokój z ogromną przyjemnością zwiedzaliśmy ją wtapiając się w tłum mieszkańców a nie turystów. 
Polanga (Połąga) jest największym i najbardziej znanym litewskim kurortem. Realizowany jest przez UE projekt Szlak bursztynowy, w dawnym pałacu Tyszkiewiczów znajduje się muzeum bursztynu. Główną ulicą i najbardziej reprezentacyjną jest ulica  Basanavičiaus, mająca z dobre 2 kilometry prowadząca do molo. A molo jest niesamowite. Warto dla niego przejść cały ten długaśny deptak ze sklepami i restauracyjkami narażając się na znaczny uszczerbek portfela szczególnie jak się idzie z dziećmi. Molo ciągnie się w głąb morza na prawie 500 m.
Mnie oczywiście fascynowało przede wszytkim morze... 
Może tym razem nie sama woda co pobyt nad moim ukochanym Bałtykiem ale w zupełnie innym państwie. Niby człowiek wie, że morze jest duże i ciągnie się dalej i dalej... ale nagle patrzy się na nie i zastanawia się jak to możliwe, że inne państwa też Go mają. A skoro jest jeszcze gdzieś indziej, to czy różni się od tego nad polskim brzegiem.?Odpowiedź zadziwia jeszcze bardziej bo nawet plaża jest podobnie piaszczysta chociaż na naszej jest  więcej muszelek. Nawet dzieci to zauważyły - brak muszelek.

W trakcie raczenia się litewskimi potrawami i ogólnym rozeznaniem co takiego nasi sąsiedzi lubią jeść. Ku wielkiemu zdumieniu odkryliśmy, że wcale nie musimy lecieć do ciepłych, egzotycznych krajów aby zjeść świeże owoce morza, wystarczy odwiedzić naszych litewskich sąsiadów. 
A pomyśleć, że mogłoby być jeszcze bliżej...
Mało kto pewnie wie, albo pamięta, bo to już odległe czasy i w sumie nie ma się co chwalić, że jako naród jesteśmy mało zaradni i przedsiębiorczy jak to od dziesiątków tysięcy lat pokazuje nasza własna historia.

Obecnie ryby znajdujące się w sprzedaży w naszym kraju pochodzą albo z łowisk śródlądowych albo z Morza Bałtyckiego.  Kiedyś było inaczej. Do połowy lat 90-tych mieliśmy przedsiębiorstwo Dalmor, nawet nazwa wskazuje, że służyło do połowów dalekomorskich. Dzięki uprzejmości ZSRR i umowom międzynarodowym Polska miała koncesje na połowy na przykład na Morzu Ochockim czy Morzu Barentsa. Mieliśmy też łowiska na południowym Atlantyku. Stamtąd przywoziliśmy nie tylko ryby ale i kryla oraz inne skorupiaki. Mieliśmy wówczas centrale handlu zagranicznego z siedzibami praktycznie na każdym kontynencie, więc brakujące produkty można było stosunkowo tanio dokupić. Kulała niestety dystrybucja dóbr morskich już wewnątrz kraju. Typową cechą tamtego systemu było nieograniczone marnotrawstwo. Na to nakładały się akcje strajkowe naszej solidarnościowej opozycji mające poprzez osłabienie gospodarki wykoleić cały system polityczny. I to się udało.  Ale w konsekwencji  zdarzeń zlikwidowano Dalmor, zlikwidowano centrale handlu zagranicznego. Pozostały nam połowy na miejscu. Oczywiście tak zwany rynek nie znosi próżni i różne firmy sprowadzają ryby i owoce morza z daleka ale to musi kosztować i egzotyczne gatunki praktycznie nie są już dostępne powszechnie a tylko w wybranych miejscach dla zamożnych koneserów smaku. 
Na ostatnim zdjęciu jest fantastyczna huśtawka. Coś fantastycznego, prosta w konstrukcji a tak rewelacyjna jeśli chodzi o ogólny i nie tylko rozwój. Byłam pod tak ogromny jej wrażeniem, że sama z przyjemnością się na niej bujałam.


Dziś skupiłam się przede wszystkim na imponującym rozmiarami molu, z którego były niewiarygodnie piękne widoki w głąb mojego kochanego morza, w kolejnym poście postaram się trzymać ziemi :)

22 komentarze:

  1. Uroczo, pospacerowałabym :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie tak powspominać wakacje:)

    OdpowiedzUsuń
  3. na piękny spacer zabrałaś zimą...
    z prawdziwą przyjemnością obejrzałam nadmorskie widoki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z prawdziwą przyjemnością pospacerowałam Twoimi drogami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie bym pospacerowała takim deptakiem czy po molo :).

    Nie wiedziałam, że u nas były takie zagraniczne połowy ...

    Mieliście super wakacje :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna wycieczka-molo robi wrażenie:)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Litwa, to piękny kraj. A to molo - fantastyczne! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z przyjemnością bym pospacerowała po deptaku i podziwiała widoki oraz zjadła owoce morza. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Widać, że lipiec na Litwie nie rozpieszczał pogodą. Bardzo ciekawa huśtawka, :)

    OdpowiedzUsuń
  10. preciosa bahia para pasear , mis saludos y un abrazo. jr.

    OdpowiedzUsuń
  11. No popatrz . chyba bym sama na to nie wpadła ,żeby jechać nad Bałtyk na Litwę .Nabrałam ochoty. Z rybami nigdy u nas dobrze nie było .Targ rybny w Wenecji mi się przypomniał. Ojojoj , czego tam nie ma.Jutro lecę z rana po rybkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo pouczająca wycieczka. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bałtyk ma swój niepowtarzalny urok o każdej porze roku. Fajnie było pospacerować z Tobą i powspominać wakacyjny czas. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale ciepło mi się zrobiło i tęskno za letnimi klimatami! ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Muszę pomyśleć o wyprawie na Litwę. Jakoś mnie nigdy nie ciągnęło w tym kierunku, ale może warto ? Pozdrawiam - M.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawa wyprawa i piękne morze. Taka wyprawa dla mnie byłaby powrotem do przeszłości moich pradziadków...

    OdpowiedzUsuń
  17. Też kocham Bałtyk.Molo piękne, a na takiej huśtawce chętne bym się pobujała. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Thanks for sharing. Being land locked as we are, I'm always fascinated by all things with the sea. So much I don't even know I don't know.

    OdpowiedzUsuń
  19. Interesują mnie teraz właśnie takie wpisy, bo wybieram się na Litwę:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Litwa...już sam dźwięk tego słowa sprawia , że robi mi się ciepło na sercu :) Pięknie tak sobie powspominać, szczególnie o tej porze roku, kiedy szaro i buro...
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń