Obserwatorzy

sobota, 2 maja 2015

Dar życia

Nie jestem Bogiem i z całego serca dziękuję za to,
Nie jestem Bogiem ale zwykłym człowiekiem,
Jakie to szczęście, że nie jestem Bogiem.
Nie jestem Bogiem ale zwykłym śmiertelnikiem.
Nie do mnie należą trudne decyzje życia i śmierci.
Jak dobrze, że nie jestem Bogiem.
Panie Boże dziękuję Ci, że jestem zwykłym człowiekiem.


Dziś na szali dobra i zła stanęło moje człowieczeństwo i przez małą chwilę poczułam się prawie jak Bóg i ogarnęło mnie wielkie współczucie dla Najwyższego. Ogrom szacunku i czegoś jeszcze, czego moja zwykła śmiertelna dusza pojąć nie może. Ja doświadczyłam to przez chwilę, Pan doświadcza za pewne każdego dnia i po trzykroć każdej minuty i sekundy.


Świat przez umyte okna jest jeszcze piękniejszy. Zauważam to za każdym razem, kiedy spojrzę przez świeżo umytą szybę. Zauważyłam to pewnego dnia myjąc blokowe okno i spoglądając przez nie na osiedle. Wydało mi się bardziej jasne, milsze. Co nie znaczy, że miałam tak brudne okna, że miejska szarość brała się z szyby. Nie, nie... w tym kierunku nie idziemy, wracamy do czystej szyby i estetycznych doznać po jej umyciu. Myślę sobie, że taka świeżo wypucowana tafla po prostu jest wspaniale odbierana z naszym okiem. A może po prostu sama świadomość czystości okna powoduje wewnętrzną radość, która niczym hormon szczęścia sprawia, że świat pięknieje dla nas. Można by się długo nad tym zastanawiać. W każdym razie takie myśli miałam myjąc okno za oknem i mając dodatkowo idealną pogodę do tej czynności. A radość i satysfakcja z coraz to piękniejszego świata sprawiała radość mojej duszy, bardzo okaleczonej wczorajszymi wydarzeniami. Właśnie ta praca i moje prywatne odczucia były jakby terapią... jak to czasem niewiele potrzeba. Myliśmy okna razem, ja i starszy syn co sprawiało mi dodatkową radość, bo mogliśmy spędzić trochę tego czasu razem, pogadać... ostatnio godziny naszych prac ostro się mijały i dawno już nie było takiej chwili. Tę swego rodzaju duchową terapię przerwał niespodziewanie mąż, oznajmiając mi, że sąsiadowi oszczeniła się suka i pyta się czy nie reflektujemy na szczeniaka? Owszem myśleliśmy o tym a po wczorajszym zdarzeniu zdecydowaliśmy, że nasze podwórze potrzebuje nowego stróża. Niestety nasza sunia, wierny stróż już dawno poszła na zasłużoną emeryturę i nie jest wstanie pełnić tej roli. Jej wiek nie pozwala jej na uganianie się za ewentualnymi intruzami... już nie.
Dziś urodziły się małe szczeniaczki. Jeszcze z balkonu krzyknęłam w odpowiedzi, że chcę sunię... potem dodałam, że dwie aby było im razem raźniej. Przyznam się, że po wczorajszym dniu czuję się jakbym obuchem w głowę dostała i nie do końca dociera do mnie wszystko i nie zrozumiałam męża komunikatu, czy chcę jakiemuś szczeniakowi życie uratować, decydując się? Sąsiad  uczciwie stawiał sprawę, że urodziło się pięć, chłopca zatrzymuje dla siebie, resztę eliminuje. Nie zamierzam nikogo oceniać ani nie chcę aby tu była oceniana, każdy ma własne sumienie. Dwóch chłopaków i trzy dziewczyny. Rozdzielił płci i czekał na mój wybór. Nie dowierzał, że chcę sunie, rzadko kto chce i dlatego je zawsze wybieram, nie ma według mnie lepszego stróża od wysterylizowanej suni. Wybrałam pierwszą i w tym momencie do mnie dotarło jak ważna jest ta chwila i kim się stałam. Dwóm ofiarowuję życie a trzecie je straci... Jeszcze zerkałam na tego drugiego chłopca, który jakby wyczuwał powagę chwili  bo starał się przybliżać do sióstr. W jednej chwili tak jak miałam już drugą kandydatkę tak zlały mi się one wszystkie ze sobą i widziałam tylko brązowe maluchy, jeszcze ślepe, podobne do szczurków z głową, ogonkiem i czterema łapkami... które właśnie dziś przyszły na świat... To już nie była iluzja czystego świata przez świeżo umyte okno, to była rzeczywistość a ja dla tych nowonarodzonych istot stałam się niczym Bóg.  I tak też się poczułam i dopadła mnie trwoga życia doczesnego. Zamiast poczuć się wielka i silną, poczułam się bardzo malutka i słaba. Otępiała i przerażona powagą chwili. Zdałam sobie sprawę, że każdy z nas jest takim szczeniakiem.
- Nie umiem wybrać.  - Odezwałam się w końcu, kiedy przedłużająca się chwila zaczęła niecierpliwić sąsiada. - Nie umiem... - Głos mi zamarł w gwałtownej suchości podniebienia i wycharczałam tylko, że biorę je ...
- Weźmiemy wszystkie. - Przyszedł mi z pomocą mąż. - Znajdziemy dwóm pozostałym dom.
Sąsiad nie dowierzał ale zapewniliśmy go o podjętej decyzji. Zabrał je do suni i da nam je za miesiąc... pewnie wcześniej do nas przybędą, na razie mają być przy matce.

Podczas mycia kolejnych okien przez piękniejszy świat wymyśliłam tym moim ,,szczurkom" imię: Sapcia i Klapcia. Może imiona takie dość dziwne, ale zawsze daję imiona zainspirowana charakterem lub wyglądem, a te maluchy, takie mało podobne do swojego gatunku, rozklapciałe żaby... i tak wyszło. Pewnie w trakcie jeszcze imię zostanie w jakiś tam sposób zmodyfikowane na Klapsę... ale to czas pokaże. Dla mnie najważniejsze jest, że jeszcze nie skończyła się pierwsza doba ich życia a mają już imię, są wszystkie przez nas wyczekiwane, a przede wszystkim mają życie. A Sapcia i Klapcia dom... nasz wspólny dom. A my musimy pomyśleć o zabezpieczeniu rabat przed nadciągającymi, czworonożnymi ,,szkodnikami", których wszystko będzie ciekawić i zadziwiać... Włos staje mi na głowie na samą myśl co to będzie się działo, ale nie żałuje decyzji, dziękuję z całego serca, że jestem zwykłym człowiekiem, ze zwykłymi, ludzkimi problemami...

Czekamy więc na Sapcię i Klapcię i ich rodzeństwo.
Ten dzień wart jest zapisania w moim pamiętniku.

29 komentarzy:

  1. Piekny jest Twoj swiat, widziany przez te czyste okna. I Twoje serce tez czyste. Dziekuje Ci za tego posta i za Wasza decyzje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem ludzi, którzy nie sterylizują zwierząt, a potem nie biorą na siebie odpowiedzialności. Ja wszystkim szczeniakom znalazłam dom. Popieram Twoją decyzję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Umyte okna poprawiają nastrój i to jest fakt :) Jestem za sterylizacją, mam dwa koty i psa, wszystkie są po zabiegach. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrzy ludzie jesteście, chwała Wam za to. Piski będą szczęśliwe, nauczą się nie biegać po rabatach, będzie pięknie. A dla innych na pewno znajdziecie dom. Całuję Cię za to!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyściutkie okna, a za nimi cudny widok. Czyste serduszka. Jak dzisiaj mało takich. Chylę czoła:):):):)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale miały maluchy szczęście. Mało kiedy się to tak dobrze kończy kundelkom.. Pozdrawiam serdecznie-;)

    OdpowiedzUsuń
  7. I pięknie. Gratuluję i podziwiam.
    Oby i wszystkie dzieci takich ludzi spotykały.

    OdpowiedzUsuń
  8. To cudowny pomysł. Jesteś kochana. I o kurkach też pomyśl i to szybciutko. Zeby kogutkowi nie było smutno.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś wspaniałą kobietką, serduszko masz czyste, jak Twoje umyte okna...
    Nadal zadziwia mnie sposób w jaki to wszystko opisujesz, wiele rzeczy i spraw utożsamiam sama ze sobą.
    Pozdrawiam cieplutko :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. :) jesteście PRZEWSPANIALI :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Och..serce mi zamarło przez chwilę - okropna bywa rzeczywistość. Szacun za podjętą decyzję. Tak czytając całego posta stwierdziłam, ze chyba pora umyć okna..może też nabiorę dystansu do świata i wypięknieje w moich oczach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, bardzo dobry odstresowywacz, w mig widać rezultat pracy :)

      Usuń
  12. Wiesz,jesteś wspaniałym człowiekiem.Bardzo dobrym.Sama mam wielką słabość do wszystkich zwierząt a szczególnie do piesków i gdy widzę jak ludzie często je traktują to serce mnie boli.Co do sąsiada,to współczuję towarzystwa,nie rozumiem,skoro nie chce psów czemu nie wysterylizował swojej suczki.Jak tak zrobiłamz kotem,ponieważ jestem świadomym posiadaczem zwierzat:)Sama myślę o przygarnięciu pieska po przejściach ze schroniska ale na razie mój roczny owczarek musi troche nabrać ogłady.

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja nie znoszę myć okien i zazwyczaj myje Krzysiek. Też bym nie potrafiła wybrać psin. Czy bym miała odwagę wziąć wszystkie? Cóż ja nie potrafie sie później rozstać i jak zawsze wydawałam koty, które znalazłam to było mi strasznie przykro. Martwiłam si epóźniej czy dobrze trafiły...

    OdpowiedzUsuń
  14. Podziwiam Ciebie za odważną decyzję ! Trzeba mieć dużo miejsca w sercu aby przygarnąć taką gromadkę a Ty masz dobre serducho ! Pisaki odwdzięczą się miłością !
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bogu dziękuję, że nie muszę stawać przed takimi wyborami, bo chyba bym się popłakała z żalu. Po co ludzie pozwalają rozmnażać się swoim zwierzętom, jeśli nie widzą dla ich potomstwa nic innego niż śmierć??? Czy tak trudno wysterylizować? A jeśli nie, to niech nie trzymaja zwierząt dla kaprysu. Wychowałam się na wsi i wiem, co tam ludzie robią bez najmniejszej krępacji z kociętami i szczeniakami. Wkurzają mnie psy na łańcuchach i to jeszcze krótkich. I wiesz, też myślałąm już o tym, że dla tych zwierzaków my jesteśmy jak Bóg. Albo to - Bóg-Człowiek wypala łąkę nie myśląc ile zwierząt ginie przy okazji. Ale się uruchomiłam ;-) (Rzeczywiście, podobnie u nas :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczera prawda, sama szczera prawda, ludzie są tak bezmyślni... okrutni!

      Usuń
  16. Odważna, ale wielkoduszna decyzja. Piekne widoki przez okno!

    OdpowiedzUsuń
  17. zalałam się łzami....jesteś moją idolką ! kocham psy i uważam ,że my, ludzie nie zasługujemy czasem na ich miłość ! pozdrawiam z całego serca ps.moze sąsiad nie wiem,ze suki można sterylizować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak... nie zasługuje człowiek na takie oddanie i miłość.

      Usuń
  18. Masz rację, by nie oceniać. To inny świat i inaczej tam ludzie myślą. Ale rozumiem Cię i podziwiam, bo nie łatwo decydować komu zatrzymamy życie a komu zabierzemy. Na pewno znajdziecie im dom, a sami będziecie mieć super stóżów! :))

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajna ta fotka brzóz przez okno.Smutno mi się zrobiło jak to czytałam.Ech ci ludzie wolą meczyć sunie "noszeniem" nowego zycia a potem od tak je odebrać-to jest chore.Nie chcesz młodych wysterylizuj albo wez samca i po kłopocie.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudownie postanowiliście. Twój mąż jest na pewno dobrym człowiekiem. Będzie się Wam szczęścić, a pieski dadzą tyle radości, że czasem człowiek tyle nie da...

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniale postąpiłaś :) Pieski wypełnią pustkę po utraconych kurkach i dadzą wam dużo radości. Nie rozumie takich ludzi jak Twój sąsiad, jak można skazywać na śmierć młode szczeniaczki. Nie mieści się to w moim światopoglądzie.
    Pozdrawiam ciepło !

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziękuje bardzo za odwiedziny, sprawiają mi wiele radości. Myślę, że każda tu z nas postąpiłaby tak samo. Natomiast co do poglądów sąsiada, to właśnie plan wysterylizowania suczki-mamusi, nie powiódł się, bo jak się dowiedziałam, to sąsiad nie zamierza sterylizować swojej suki, bo co jakiś czas rozdaje szczeniaki czy chce mieć dla siebie, tak jak tym razem, tego jednego... a to że rodzi się więcej, to ... to jest po prostu patrzenie na zwierzę podmiotowo i nic się z tym nie da zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej Emmi, przeczytałam i na płacz mi się zbiera, Ty uratowałaś cztery maleńkie życia ( a męża masz wspaniałego ), a ile w tej chwili i w każdej następnej takich sytuacji się rozgrywa... rozpacz człowieka ogarnia jak sobie uświadomi bezmiar głupoty, gdybym tylko nie miała tak pokaźnego stadka swoich czworonogów chętnie bym przygarnęła jedną z Twoich, powodzenia Ci życzę w znalezieniu jak najlepszych domów dla maluchów, pozdrawiam serdecznie Jagnom

    OdpowiedzUsuń