Obserwatorzy

piątek, 20 czerwca 2014

Pod wspólnym dachem

-Ku ku ryku!!! - rozbrzmiewa codziennie bladym świtem w moim kurniku. Podkreślę to raz jeszcze w moim, gdyż jestem Warszawianką z lekkimi naleciałościami wiejskimi z tytułu spędzania corocznych wakacji u rodzinki na wsi, ale absolutnie nie marzącej o posiadaniu własnego – żywego - podkreślę, rosołu. W najśmielszych wyobrażeniach na temat mojej przeprowadzki do domu wolnostojącego z działeczką 3 tys m2 z lekkim hakiem, o którego notorycznie się potykam – tak na marginesie jak o haku mowa ;) , nie było wizji  o żadnych gdacząco-piejących istotach i wielu innych, które jakoś tak się same z siebie zaczęły pojawiać w mojej posiadłości. A zaczęło się dość niewinnie…



 Pokaźnych rozmiarów nieotynkowany dom o trzech kondygnacjach straszył na zarośniętym polu niczym górujące nad okolicą jakieś zapomniane zamczysko. Brakowało tylko murku, fosy i mogłoby być najnowszą atrakcją turystyczną tutejszych okolic. Pierwszy stanął w duecie blaszak, dodając ,,jasności" temu miejscu.
 Jedynie szpaki z zaciekawieniem przyglądały się wszystkiemu a szczególnie naszemu dachowi. My wprowadziliśmy się jesienią, one pod naszą strzechą osiedliły się najbliższej wiosny i tak sobie razem pomieszkujemy osiem lat… ależ to zleciało! Tworzymy rodzinę. Wspaniałomyślnie winogrona zjadają sąsiadom a nie nam, a przynajmniej grzecznie czekając aż my zbierzemy dla siebie. Nawet nie przeszkadza mi brudzenie przez nich tynków, mówi się trudno i śpiewu szpaka słucha się dalej, a powiem, że nie ma nic piękniejszego jak siedzenie w ogrodzie i słuchanie ptaszka, siedzącego niedaleko mnie na drzewie i śpiewającego dla mnie i swojej partnerki siedzącej w gnieździe pod naszym wspólnym dachem. No może jest troszkę głośno samą wiosną, kiedy to państwo ,,Szpakowińscy" robią generalne porządki w swoich czterech ścianach a ja mam sypialnie tuż za ścianą. I te różne stuki, póki budzą mnie co rano bo ja dziewczę o zajęczym słuchu. Ale co tam ,,śpiewu szpaka słucha się dalej” bo to nasz wspólny świat, wspólne niebo i jak się okazuje – wspólny dach. I wspólne sprawy gospodarowania tego naszego kawałka nieba. Po sąsiedzku mamy gołębiarzy i hodowlę gołębi. Ptaszki jak ptaszki, przecież nie ma gorszych i lepszych ale gołąbki gościnnie lądujące na dachu okropnie je brudziły a jednak ich odchody znacznie niszczą blachę ekologiczną… pewnie gdyby nie była ekologiczna nie byłoby problemu ;) Jaka by nie była, uciążliwość gości na – naszym wspólnym dachu – dała się chyba też we znaki państwu Szpakowińskim, gdyż raz dwa, jak przystało na inteligentny gatunek znalazły rozwiązanie tej uciążliwości.
 Jako, że mieszkamy pod lasem, wśród łąk i nieużytków wszelkiej maści i często mamy sposobność oglądać dzikie ptactwo, jak jastrzębie czy pustułki jak mi się zdaje, mamy też okazję posłuchać ich naturalnych odgłosów jakie wydają wisząc wśród błękitu nieba. I tak pewnego dnia mimo puściutkiego nieba, usłyszeliśmy jastrzębi pogwizd, gołębie szybciutko wróciły na własne podwórko, mimo udostępnionej przestrzeni do lotu siadły zbite w kupie a nasz pan Szpakowiński siedząc na naszym wspólnym dachu ostro nadający po jastrzębiemu.
 Ale miało być o kurniku przecież! Ale jakoś tak myśl poszła w innym kierunku… :)

9 komentarzy:

  1. Dubel:
    Fajnie się czyta, pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe chętnie będę zaglądać i czekam na dalszy ciąg

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, będę tu u Ciebie częstym gościem !!
    -jokam.

    OdpowiedzUsuń
  4. ,, Pokaźnych rozmiarów nieotynkowany dom o trzech kondygnacjach straszył na zarośniętym polu niczym górujące nad okolicą jakieś zapomniane zamczysko"
    Rozumiem,że ma Pani bardzo dużą rodzinę,skoro wybudowała Pani tak ogromny dom.To pewnie spore wyzwanie finansowe ,wykończyć i urządzić tak ogromny dom i teren wokół niego.Działka też ogromna.
    Ja z mężem przymierzam się do budowy domu tak ok.100 metrów,ale nas jest czworo.Niestety nie stać nas na dużą działkę,więc kupiliśmy 754 metry,ale mnie wystarczy.
    Pozdrawiam i będę zaglądała :)
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :) Dom z piwnicą i poddaszem zamieszkałym, jeszcze +strych, który pominęłam. Wysoki bo piwnica jest podniesiona ze względu na podmokły teren. Najbardziej ubolewam nad brakiem pomieszczeń gospodarczych na poziomie użytkowej, bo ciągle latać na dół to średnia przyjemność. Pozdrawiam i zapraszam :)

      Usuń
  5. Sąsiedztwo ptaków jest wspaniałe. U nas w budynku gospodarczym gniazdko uwiły jaskółki, a do starego wprowadziły się pleszki i wysiadują, czekamy na młode!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ogromny sentyment do jaskółek, sporo ich mieszkało w oborze u mojej babci na wsi, uwielbiałam na nie patrzeć. U mnie jeszcze pod dachem mieszkają wróble i z drugiej strony sikorki. Uwielbiam ptaki :)

      Usuń
  6. ha ha. Bardzo na czasie post bo dziś właśnie przyleciały moje kuzyny szpaki. Dla jasności ja Zięba po mężu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wszystko jasne skąd zamiłowanie do natury :)))))

      Usuń