Obserwatorzy

sobota, 12 kwietnia 2025

Co słychać w kurniku...

Do nas też przyszło to okropne ochłodzenie. 6 kwietnia, w niedzielę, to wręcz doświadczyliśmy prawdziwości słów ,,kwiecień plecień poprzeplata trochę zimy, trochę lata." Tego dnia padał śnieg na przemian z gradem i poprzeplatane to było momentami pięknej, słonecznej pogody. Ta gwałtowna zmiana pogody mocno pokrzyżowała nam plany. Wiosenny zapał do pracy ustał a my raczej zaszyci w domu, oddaliśmy się, na ile to się tylko dało, lenistwu. Chociaż dla przyrody te opady śniegu i gradu są bardzo potrzebne skoro tradycyjnej zimy nie było. Śnieg nawadnia pola.

Wiadomo, jak są zwierzęta to się tak do końca nie da, ale prace ogrodowe zostały zatrzymane. Mój dzielny mąż, starał się kontynuować oczyszczanie koziej szopy, ale i to pogoda mocno spowolniła. Dziś będzie o kurach i naszym ,,złocie" czyli nawozie naturalnym, które pozyskujemy z hodowli wiejskich zwierząt. Próbowałam zrobić zdjęcie taczki pełnej koziego gnoju ale nie udało się. Prace męża krzyżowały się z moimi pobytami poza domem, ze względu na pracę zawodową. Nie szczędzimy ściółki zimową porą więc jest tego potem sporo. 


Warstwa górna nie jest przerobiona, ale ma to też swoje plusy. Gnój robi się od dołu a zwierzę ma na górze sucho. Przerabiający się gnój daje dodatkowe ciepło, które ogrzewa całą szopę, więc i część z kurami. Na pierwszym zdjęciu widać kawałek ,,deseczkowej" przegrody, to właśnie taka ścianka dzieląca szopę na dwie części. Część po lewo, to jest kurnik dla kur. Cokolwiek się nie robi, zawsze znajdzie się ciekawska kura, która musi zerknąć i popatrzeć. Od taki kurzy charakter. W zależności od rozkładu gnoju wykorzystujemy go do różnych celów. Słabo rozłożony idzie na kompost albo pod uprawę niektórych roślin, którym dobrze się rośnie na dalej rozkładającej się materii. Bardziej rozłożony pod bardziej żarłoczne rośliny. Oczywiście trzeba pamiętać, że taki świeży gnój nie może stykać się z korzeniami roślin, bo je ,,spali" ani z korą drzew. Możliwości jest wiele na wykorzystanie. Na pierwszym zdjęciu warstwa mniej i średnio przerobiona została wyrzucona pod drzewa owocowe. Kury i kaczki przeszczęśliwe, bo dodatkowo mogą sobie pogrzebać. Przy okazji robienia zdjęć widać nasze, nowe koguty. Dwa, takie bardziej podobne do siebie, to synkowie naszego Szarusia. Miksy z czerwoną kurą. Mamy trzy młode kogutki. Są bardzo spokojne. 
Tu dała się złapać cała trójka. Czyli Szaruś i jego dwóch synków. Mąż bez problemu ich rozróżnia, ja mam trochę problemów.


A kiedy pojawiają się słoneczne dni, to kury robią sobie piaskowo-ziemne spa...

Byłam tak stęskniona widoku grzebiących kur, że nakręciłam filmik.
 


Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Przed nami piękne, słonecznie i ciepłe dni. Mam nadzieję, że już wiosna z nami zostanie.

:)