- Spadł śnieg. - Pomyślałam z lekką nutą tęsknoty za jeszcze wczorajszą zielenią. Pani Zima zdecydowała się jednak odwiedzić nas, chociaż w ostatni dzień świąt... Ale moje poranne refleksje poszybowały w zupełnie innym kierunku. Do nocnych odwiedzin syna. Jego zdumienie, entuzjazm zmuszający go do podzielenia się ze mną , w środku nocy tym odkryciem, jest niezbitym dowodem jak wewnętrznie przeżywał świąteczną pogodę, brak śniegu. Mimo rozmów ze sobą, przebywania pod jednym dachem nie wiedziałam o tym. W sumie nie musiałam... ale zdałam sobie sprawę, jak we współczesnym świecie mało się ze sobą rozmawia. Dawniej, z braku telewizji, komputera współmieszkańcy więcej ze sobą rozmawiali i siłą rzeczy z potrzeby wyszukiwania tematów do rozmów i taki temat zostałby omówiony. Taki niby drobiazg a ile informacji w sobie zawierał. I jak wiele spraw ważnych i mniej ważnych umyka nam? Ile tak naprawdę tracimy z pozbawiania się możliwości do spędzania wspólnego czasu na zwykłej rozmowie?
Obserwatorzy
piątek, 26 grudnia 2014
Witając Panią Zimę
wtorek, 23 grudnia 2014
Święta, święta...
Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia chyba przejdą do historii ze względu na swoją pogodę. Już bywały biezśnieżne święta ale jeszcze nie było tak ciepłego grudnia jaki jest w tym roku na Mazowszu. Dzisiaj nasunęła mi się taka refleksja, że znudzeni zimową porą, jej trudnościami, z powodu jej braku będziemy dość szybko tęsknić za tą bielą, jasnością nocną, skrzypieniem śniegu pod butami i wieloma innymi rzeczami z nią związanymi jak prozaicznymi gwiazdkami płatków śniegu. Taka uroda człowieka, że jak coś ma to nie umie tego docenić, kiedy to traci... przemija, tęskni za tym i odczuwa tego brak. Ja jeszcze tego braku nie odczuwam, ale taka właśnie refleksja mi się nasunęła. Jutro Wigilia...
niedziela, 14 grudnia 2014
Moja prywatna przestrzeń
,,Szaro, buro i ponuro" za oknem do tego stopnia, że spoglądając w kalendarz tak do końca nie jestem pewna, który to dzień tygodnia, która to niedziela grudnia... dobrze, że ten czas odlicza dodatkowo wieniec adwentowy bo naprawdę można by się zagubić. Chociaż w tym roku święta przypadające na czwartek i piątek, w kalendarzu wprowadzają pewien chaos niezgodności z trzecią świeczką palącą się i informującą o trzeciej niedzieli... przymajmniej dla mnie. To takie moje przemyślenia poranne. W każdym razie skoro to, co jest za oknem nie nastraja mnie do jakiejś refleksji to postanowiłam rozejrzeć się po swoim domu... Pomyślałam sobie, że tu w tym moim ,,misz - maszu" (,,mixed"), na pewno coś się znajdzie do opisania ... I rzeczywiście. Przypomniało mi się, że chciałam napisać o mojej nietypowej kolekcji, czy raczej składziku, którym zapełniam swoją prywatną przestrzeń. Czas oczekiwania jest bardzo dobrym momentem na pewne przemyślenia, wspomnienia... dobrze jest choć na chwilę zatrzymać się i zastanowić się nad tym co nas otacza i wiedzieć, dlaczego właśnie to nas otacza.
wtorek, 9 grudnia 2014
Świąteczna girlanda
Tyle się naoglądałam pięknych ozdób świątecznych i przepięknie już wyglądających pokoi na zaprzyjaźnionych blogach, że i sama zapragnęłam coś mieć już u siebie. Zaczęliśmy rzeźbić w niedzielę. Nie jestem skora do kupowania ozdób, bo tak jak zachwycają mnie w sklepie czy u kogoś, tak jakoś... no nie jest to prosta sprawa u mnie. Oczywiście! - każda z Was zaraz powie, bo przecież u mnie nic nie może być od tak... ,,po Bożemu". Zawsze musi być na opak. I rzeczywiście... ale wynika to z naprawdę banalnie, przyziemnej rzeczy... może i miałabym cały dom przyozdobiony różnymi ozdobami świątecznymi... w sumie we wcześniejszych latach tak miałam... ale dość szybko zdałam sobie sprawę, że czym więcej tego narozstawiam to potem po świętach muszę to wszystko po składać... i tak jak na rozstawianie jest dużo chętnych i mnóstwo pomysłów tak potem na sprzątnięcie tego już nie koniecznie. I tak każdego roku jest tego coraz mniej... i mniej... Ale jedna rzecz się nie zmienia, a mianowicie przybranie świąteczne klatki schodowej a dokładniej poręczy schodów ciągnących się od piwnicy po dwie kondygnacje w górę.
środa, 3 grudnia 2014
Zwierzenia koszyczka
To
było zaraz po obiedzie. Gospodarz leniwie przeciągnął się, spojrzał przez okno
mrucząc coś pod nosem i położył się na kanapie na małą poobiednią drzemkę,
kiedy zza okna dobiegł warkot nadjeżdżającego samochodu. To gospodyni z synem
wróciła do domu. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy spokojnie siedząc wysoko na regale, że ta chwila będzie dla mnie
początkiem zmartwień i niepokoju. Za oknem ucichło i po chwili rozległy się
kroki… ciężkie kroki… zbyt ciężkie jak na codzienne zakupy, czyli znów
gospodyni coś ,,przytargała” do domu. W salonie, tuż przy kanapie postawiono
skrzyneczkę - podnóżek.
poniedziałek, 1 grudnia 2014
Czas adwentu
Wieniec
adwentowy to naprawdę świetny
wynalazek jak ma się problemy z zapamiętywaniem tych wszystkich nazw świątecznych
okresów. Przynajmniej ja do tych osób należę. Odkąd pojawił się w naszym domu
wieniec adwentowy nazwa sama utrwaliła się w pamięci i chłopcom lepiej przyszło przyswoić nazwę i zrozumieć ten czas oczekiwania. Mnie najbardziej podoba się to, że wykracza poza współczesny, dziecięcy schemat świąt: choinka, Mikołaj i prezenty. Wieniec adwentowy przebija to i to jest moim zdaniem w nim najpiękniejsze... A pojawił się jak zwykle
przypadkowo. Czy u Was też wiele rzeczy wydarza się samo, jakby nie
bezpośrednio za Waszym zamysłem? Często nazywa się to przypadkiem, ale w moim
przypadku, ten przypadek nie do końca jest przypadkowy. Czym jestem starsza i
czym dłużej się nad tym zjawiskiem ,,moich przypadkowości” zastanawiam to
dochodzę do dziwnego wrażenia, że to coś innego… zupełnie innego. Po prostu
jakoś tak za dużo jest tych przypadków… ale o nich pisać nie zamierzam przynajmniej na razie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)