Jesień... jak co roku. Przez cały rok lubię przyglądać się kurom ale jesieniom jakby bardziej... może dlatego, że latem jest mnóstwo innych rzeczy do zrobienia i ogólnie letnie plany mocno naruszają codzienny tryb wiejskiego życia. Fotka zrobiona niespodziewanie i dla mnie samej, obejmowała dwie kury, ale po wykadrowaniu tej, stwierdziłam, że zdjęcie bardzo mi się podoba. Rzadko kiedy udaje mi się zrobić zdjęcie, z którego jestem zadowolona. Jako, że jest to pamiętnik a może kronika naszego życia? Muszę się zastanowić... w każdym razie muszę dopisać, że dzisiaj od rana świeci piękne słońce i zapowiada się miły, ciepły dzień... jest cudnie!
In autumn, the herd of chickens is very happy. They stroll peacefully along the plot, enjoying the weather. They do not have to hang eggs. They no longer have to take care of the chicks. They have time for themselves. We observe them and learn from them how to enjoy the day. After work in the summer, we also try to rest.
In autumn, the herd of chickens is very happy. They stroll peacefully along the plot, enjoying the weather. They do not have to hang eggs. They no longer have to take care of the chicks. They have time for themselves. We observe them and learn from them how to enjoy the day. After work in the summer, we also try to rest.
Wracając do jesieni i kur, to widzę, że już od lat jest między nami jakieś podobieństwo w kwestii zachowań i upodobań, mimo, że należymy do różnych gatunków. Wydaje mi się, że obcowanie z innymi zwierzętami, nawet jeśli to my jesteśmy gospodarzami i do nas należy ,,rządzenie" powoduje, że i my również uczymy się czegoś i dokonuje się w nas zmiana. Rannym ptaszkiem jestem od zawsze i ,,chodzenie spać z kurami" mam w pakiecie bycia tzw. skowronkiem. Chodzi mi o coś zupełnie innego. Z upodobaniem obserwuję kury właśnie jesienią ponieważ emanuje od nich wewnętrzny spokój. Na wiosnę dostają przyśpieszenia i kotłuje się ich życie jak w wielkiej ludzkiej metropolii w godzinach szczytu, przechodząc w pozorne wyciszenie latem aby przygasnąć prawdziwie właśnie jesienią. To czas dla nich, na odpoczynek, na skupieniu się na sobie i własnych potrzebach. Jakby ich własny
zegar biologiczny zwolnił. Nie zapomnę jak w letni, sobotni poranek postanowiłam posprzątać im w kwaterkach, z rana zebrałam jaja, a że było ich dużo, więc postanowiłam najpierw zanieść do domu... w domu coś mnie zatrzymało i jak wróciłam z narzędziami do sprzątania to okazało się, że kury już mają swój czas znoszenia jaj i pozajmowały wszystkie miejsca i o sprzątaniu nie było mowy. Spoglądały na mnie zdegustowane spod oka co ja tu robię, po co przyszłam a w ogóle po co im przeszkadzam? Latem są jak zaprogramowane robociki z wmontowanym zegarem poszczególnych zadań następujących schematycznie po sobie. Jesienią sprawiają wrażenie istot wolnych i niczym nie skrępowanych i to mnie zachwyca. Ileż to razy jesienią, zaraz po pracowitym lecie
gnaliśmy z mężem ku kolejnym pracom aby zdążyć przed zimą, aby jeszcze coś zrobić, aby jak najwięcej wycisnąć jeszcze z tego sezonu...a kury spokojnie przyglądały nam się grzebiąc sobie w ziemi albo spacerując i zadawalając same siebie. Nawet koguty są dużo spokojniejsze i preferujące samotne wędrówki bez swojej świty. Nauczyłam się i ja tego jesiennego wyciszenia, spowolnienia, o którym już kilkakrotnie pisałam. Chociaż staram się spowalniać i latem i znajdować czas na cieszeniem się nim
i widzeniem go. Szczególnie teraz przy kontuzji nogi widzę, że ten mój pęd i jesienne szaleństwo kończącego się sezonu jest bezsensowne, bo kiedy nagle nie mogę wiele zrobić to świat się nie wali a nawet przeciwnie udało mi się znaleźć trzy maślaki w trawie tuż przy ogrodzeniu, niedaleko sosenek. Prowadząc męża do miejsca znalazł przy tui kozaka. Owszem snuję plany, ale jesień stała się dla nas jedynie zakończeniem prac letnich, nie ruszamy z niczym nowym, pozwalamy zwierzętom odpocząć, odetchnąć a dzikim mieszkańcom naszej działki spokojnie zapaść w sen zimowy i znaleźć bezpiecznie schronienie... o właśnie! Przypomniało mi się, że jeszcze jeden domek dla owadów czeka w garażu nie ukończony.
Kontuzja nogi sprzyja tworzeniu postów. Zagadam moich czytelników na śmierć tą moją pisaniną.
Dobrze, że jest jesień, bo kiedy byśmy zwalniali? :)
OdpowiedzUsuńMyślę sobie, że w ciepłych klimatach nikt nie musi się śpieszyć, ani pędzić, bo nie ma jesieni czy zimy i można wszystko robić przez cały czas :)
UsuńZawsze jesienią jest mi przykro, że sezon się kończy. Ale z drugiej strony wszystko zasługuje na odpoczynek - odpoczywa ogród, odpoczywam i ja :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu Agatko.
Mnie również, nie wiem czy jest taka długość lata, która mogłaby mi się znudzić :)
UsuńLubię jesień jeśli mam czas na zwolnienie trochę.... Moze dziś sie to uda :)
OdpowiedzUsuńŁadnie piszesz o tych kurach.
Co z nogą?
Miło mi :)
UsuńWłasne grzybki..., oj zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńZdrowiej Agatko i bądź jak najczęściej z nami, ja z przyjemnością do Ciebie zaglądam. Serdeczności.:)
Bardzo się cieszę :)
UsuńPodobno zwierzęta upodabniają się do swoich właścicieli, więc dlaczego z kurami miałoby być inaczej? Zresztą kurki to bardzo ciekawe ptaki, ja sama bardzo lubiłam je podglądać na wsi :). Pierwsze zdjęcie cudowne, aż dziw bierze, że kurka Ci nie czmychnęła z kadru :D. Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najwięcej zdrowia :)
OdpowiedzUsuńhahaha, a ja słyszałam inaczej, że to ludzie upodabniają się do swoich pupili i nawet rzeczywiście często widziałam te podobieństwa nawet w wyglądzie. Tylko trzeba uważać, kiedy się o tym wspomina pani z mopsem lub o podobnym pyszczku bo można zostać źle zrozumianym :D
UsuńNie uciekła bo to mocne zbliżenie, robiłam zdjęcie zza krzewów i w dużej odległości.
Agatko, Twój komentarz zmobilizował mnie aby coś opublikowac na blogu...więc zamieściłam kilka fotek ! A wracając do tematu, uwielbiam Twoje opowieści z kurnika ! Przyznaję szczerze Twoje kurki są baradzo fotogeniczne !
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrowia !
Pozdrawiam serdecznie :)
Cudownie!! Nawet nie wiesz jak się cieszę :) Brakuje mi twoich postów i piękna przyrody jaki pokazujesz i widzisz przez obiektyw aparatu :)
Usuńbuziaki :D
Lubię jesień ❤
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZgadzam się z Tobą. Myślę, że mając jakieś zwierzątko, zwierzęta współuzależniamy się od siebie. A już na pewno jedni obserwują drugich. Masz wiele szczęścia :).
OdpowiedzUsuńO czym Ci już chyba nie raz pisałam :).
Powrotu do zdrowia :).
Dziękuję :)
UsuńBardzo pięknie napisane - nigdy nie patrzyłam na kury w ten sposób, teraz, gdy będę miała okazję, spróbuję. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam wzbogacić twoją codzienność :)
Usuńlubię zaglądać, pisz spokojnie.... :)
OdpowiedzUsuńFajnie :)
UsuńOglądałam wiele filmów na Youtube z kurkami w roli głównej... wychowane w domciu zachowują się jak pieski...
OdpowiedzUsuńteż lubię obserwować ptactwo i zwierzaki :)
Pierwszy nasz kogutek był z nami oswojony... cudowny to był czas :) Opowiadałam o nim chyba w pierwszym kurzym poście :)
UsuńWidać, że wypielęgnowane, dostojne, towarzystwo paraduje po ogrodzie, hehe
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak je widzisz... na pewno bezstresowe bo trzymamy dla jaj :)
Usuń