Zapowiadają cieplejsze dni. U mnie jeszcze drzewa mają liście więc może być całkiem przyjemnie i złociście. Docierały do mnie informacje o opadach śniegu i przez to pędziłam z sadzeniem cebul a teraz nie wiem czy nie za wcześnie. Ciężko połapać się z tą pogodą. Można powiedzieć, że u nas sezon letni został ogólnie zakończony. Jeszcze tylko ogarnąć kurze kwaterki do znoszenia jaj i będzie koniec.
Ale tam gdzie coś się zamyka to otwiera się coś kolejnego i tym samym weszliśmy w sezon jesienno-zimowy. Czas grzania rozpoczęty i nadszedł czas na prace domowe, które z lekka zostały zapomniane. I kto tu rządzi na tym świecie - człowiek czy jednak pory roku z którymi jest ściśle związany? Na pierwszej fotce nasze orzechy, w tym roku miały swój debiut z czego ogromnie się ucieszyliśmy, bo wreszcie się ich doczekaliśmy. W tym roku również był przepiękny sezon podgrzybkowy, dzięki czeku trochę lasu zostało zamkniętego w słoiki lub w pudełku jako susz. Również obrodziły nam, jak nigdy, pigwowce. I większość miała czas i odpowiednie warunki pogodowe na dojrzenie. Kwaśidło okropne ale bardzo dobre do herbaty jako zamiennik cytryny, my robimy z niego dżem.
Na zdjęciu oczywiście Czarnoś nieustająco zadziwiony jesienią, której tak namacalnie może również doświadczyć po raz pierwszy w tym roku. Cokolwiek robimy i gdzie się znajdujemy na terenie posesji koteczek nam towarzyszy. Rzutem na taśmę zamknęliśmy kury na wybiegu... tak, tak, niektórzy z Was dobrze sondowali, że skoro dość często wspominałam o problemach z kurami w rabatach to w końcu podejmiemy kolejną próbę ukrócenia ich samowolnego opuszczania przestrzeni przeznaczonej dla nich. Pewnego poranka spoglądając przez kuchenne okno pomyślałam sobie, że będę mogła na blogu napisać - koniec z wychodzeniem kur, gdy mym oczom ukazał się nasz młody kogutek na barierce kurzej rabaty, która ewidentnie jest poza kurzym wybiegiem... więc musimy jeszcze jego ogarnąć, niekoniecznie do garnka. W każdym razie coś za coś i jeśli nam się uda, to skończą się takie widoki naszej działki...
A to zdjęcie bardzo mi się spodobało. Dojrzałam na nim jesień, którą przez ogromną niechęć do zimy, rzadko kiedy widzę.
Nastał u nas czas spokoju i pewnego rozleniwienia. Cisza, spokój i monotonia dnia codziennego chociaż też nie do końca bo coś się zepsuje, coś zapcha... dom ma swoje ,,5 minut". Kilka dni temu sikorka sfrunęła jak co roku na parapet zaglądając w okno kuchenne i dając nam tym samym znak, że czas na umocowanie badyla i zawieszenie słoninki. Któregoś roku zrobiliśmy to później i prawie wcale nie przylatywały. Okazało się (źródło: program przyrodniczy) że sikory dość wcześnie szukają miejsc, w których znajdą pożywienie aby potem zimową porą nie tracić energii na poszukiwania i lecą tam gdzie wcześniej już zostało naszykowane, bo to dla nich sprawa życia i śmierci. I przylatują. Na razie tylko tak skubnąć raz po razie i lecą dalej.
Zostawiam pozdrowienia i cieszę się, że zaglądacie do mnie
:)
Kociafrania jest problem z wejściem na twój blog znów to samo, załącza się jakiś link do czegoś tam :/
o, dobrze, że przypomniałaś Agatko, zawieszę słoninkę. Do mnie dziś cała chmara ptaszków przyleciała na pestki i ziarna. A ja bardzo lubię, na nie patrzeć. One pierwsze dostarczały mi radości po wypadku, bo sobie z łóżka patrzyłam na ich radość. A dlaczego myślisz,że się spełniam? Musisz mi to kiedyś wytłumaczyć, dobrze Agatko :-) (u mnie, dobrze?) Buziaki :-)
OdpowiedzUsuńPtaki są cudowne :)
UsuńA ja mam jeszcze wiele do ogarnięcia. Cebulki też już dawno posadziłam, ale to nic przetrwają. Kotek jest uroczy. Moje dwa też nieustannie mi towarzyszą podczas prac w ogrodzie i jak ich nie kochać? Nieustannie uwielbiam Twoje kury. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłe słowa :D
UsuńNic nie sadziła tej jesieni. Posadzę nowe krze3wy na wiosnę, kiedy zwolni się kawałek ogrodu. pigwowce pięknie obrodziły, ale ich nie przetwarzam. Ten winobluszcz na wszystkim pięknie jesiennie się prezentuje. Ciepełka Ci życzę.
OdpowiedzUsuńTo mnie wyjątkowo w tym roku się udało zdążyć z posadzeniem :D
UsuńZmarzłam jesiennie dziś. Lubię jesień w domu....
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Pogoda jest taka dziwna...
UsuńU nas zimno... Marcel jak byliśmy teraz w PL to z wielgachnym entuzjazmem rozłupywał orzechy u Babci:)))
OdpowiedzUsuńLubię takie jesienne bycie w domu:)
O tak, to czas orzechów :D
UsuńA mnie w tym roku, jakoś tak ta jesień przemknęła niezauważenie. Może dla tego, że mało na wsi byłam tylko w domu w mieście i nie spacerowałam.
OdpowiedzUsuńOj to szkoda :)
UsuńPiękne i te zwyczajne dni...
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
Usuńu mnie na górnej częsci okna sikory wypatrzyły jakieś muszki. Podlatują i się częstują, nawet po dwie naraz :). Jesienne zdjęcie cudne, Zresztą kurze też :)
OdpowiedzUsuńNiezłe są :D
UsuńNa pewno rytm naszego życia wyznaczają pory roku :)
OdpowiedzUsuńCiekawostka z tą sikorką... u mnie już była, a ja jeszcze nie przygotowana...
Też tak mi się wydaje ale chyba ludzie próbują odwrotnie :D
UsuńSzczerze mówiąc nie miałem okazji poczuć jesieni,lecz zapewne niedługo upomni się sama :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOoo... to niedobrze :D Szkoda... bo jesień tego roku była wyjątkowo piękna :D
UsuńMy palimy w C.O. już od pierwszych dni października. Wieczorem w domu jest zimno. Sikorki dokarmiam słonecznikiem i kulkami (Kaufland) od miesiąca. Jedzenie znika bardzo szybko. Pojawiły się też kosy, które zajadają jabłka.
OdpowiedzUsuńKoszmar ze zmianą godzin. Pół godziny pracy w ogrodzie i już robi się ciemno.
Mamy jeszcze sporo pracy w ogrodzie. Kiedy ją wykonać? zostaje jedynie sobota.
Tak. Kociafraniu nie można wejść na Twój blog. Tak jest na kilku blogach. Nie ma pojęcia co to jest.
Pozdrawiam:)
O jej... okropność, myślałam, że to jakiś pojedynczy incydent... kurcze :/
UsuńDziwne jest to paskudztwo, nie można wejść na Jej posta.
UsuńMożna odwiedzić Basię... z telefonu.
Pozdrawiam:)
acha, spróbuję, chociaż ja mam problem z pisaniem komentarzy na telefonie...
UsuńNo popatrz, a ja zawsze myślałam, że pigwy to typowo egzotyczne drzewka i za nic nie przyjmą się w naszym klimacie, a tu taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńU nas wczoraj lało, ale dzisiaj pogoda była całkiem znośna.
Ptaki staram się dokarmiać dopiero zimą, żeby się teraz zbytnio nie rozleniwiły.
Pozdrawiam serdecznie
To nie pigwy tylko pigwowiec :) Ale co by nie było oba egzotyczne i też mnie zaskoczyła taka sytuacja, że dają radę w naszym klimacie tak normalnie na dworzu :D
UsuńPiękna ta Toja zwyczajność. Plony jak widać obfite a kurze rządy trwają.Miło było znów u Ciebie pobyć i temu Agatkowemu światu się przyjrzeć.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :D
UsuńCodzienność... podoba i się :)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńMam nadzieję, że kogutkowi garnek jednak będzie darowany;)
OdpowiedzUsuńPewnie że tak już w poście zastrzegłam, że do garnka nie pójdzie... przynajmniej nie z tego powodu :D
UsuńLubię waszą codzienność, jest taka prawidziwa, naturalna, na łonie przyrody.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Bardzo Ci dziękuję za te słowa :)
Usuńzdjęcia pokazujące tą piękną stronę jesieni, aż miło popatrzeć :) ja w przeciwieństwie do Ciebie bardzo lubię zimę i czekam na nią z utęsknieniem :)!
OdpowiedzUsuńLiczę na ciekawe posty związane z zimą stworzone pod moim kątem abym mogła chociaż u Ciebie popatrzeć sobie na jej piękno :)
UsuńO tak jesienna aura sprzyja rozleniwieniu :).
OdpowiedzUsuńTeraz będziesz działać więcej w domu niż w ogrodzie. ale też musisz mieć porę na odpoczynek :).
Ciekawa jestem jak Wasz kotek zareaguje na śnieg :).
Ostatnie zdjęcie też mi się podoba, a zima jest moją ulubioną porą roku :).
Też jestem ciekawa. Odzwyczaił się od kuwety i nie mam pojęcia jak to będzie zimą :)
UsuńJesień u każdego w innym wydani- piękna ta Twoja, pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńMasz rację, niby jesień to jesień a może być bardzo różna :D
UsuńPowstanie coś z tej cegły rozbiórkowej?
OdpowiedzUsuńW planach tak, ale główna koncepcja stoi, pojawiają się różne inne i sukcesywnie cegła jest przez nas wykorzystywana, chociaż ja bym chciała aby zaistniała w jakiejś konkretnej, ogrodowej architekturze :)
UsuńA czemu pytasz?
Piękne ciepłe słowa. Jak ten nasz listopad - nie pamiętam kiedy ostatnio był taki piękny słoneczny Wszystkich Świętych. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńO tak, pogoda na święta wyśmienita :D
UsuńAgatko, dobrze wiedzieć,że już trzeba sikorkom zaanonosowac gdzie maja zima przylatywać po jedzOnko. Ja tez mam bardzo duzo owocó pigwowca, robie soki, nalewkę, troche zamróziłam, wczesniej spróbowałam:)) a dzem musze znaleźc przepis na jakis dobry żeby nie był kwąsny:) Pozdraiwam ciepło ale jesiennie:)
OdpowiedzUsuńooo! to muszę koniecznie poszukać u Ciebie przepisu na nalewkę z pogwowca :D
UsuńTrudno nadążyć za zmianami w pogodzie, u nas prawie lato :) Wstaję o 5:30 i zawsze sprawdzam temperaturę. Gdy ujrzałam 20 stopni to nie wierzyłam własnym oczom. W ogrodzie zaczynają mi kwitnąć tawuły a na rabatach pojawiły się wiosenne chwasty. Może zimy już nie będzie :)))
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu Agatko.
Mam wrażenie, że to tak ma być, aby pokazać ludziom, że te ich pory roku, kalendarze, wiedza na temat pogody w danym miesiącu jest mocno naciągana a przyroda czy natura rządzi się swoimi prawami, pomysłami... ale z drugiej strony martwię się, bo prawdopodobnie na tą mocną zmianą pogody znów stoi człowiek i jakiej jego doświadczenia z atomówką :/
UsuńJestem, jakby u siebie, bo...
OdpowiedzUsuńPrzerabiam co się da, nie mam własnych owoców ( oprócz brzoskwiń), zamykam w słoikach, butelkach także (nalewki).
Cieszę się malutkimi drobiazgami, promykiem słonka.
Priorytetem jest moja rodzinką: mąż ( od 31 lat ten sam) i 3 dorosłych już dzieci.
Pogoda jest jaka jest, najważniejsze raczej zdrowie.
Buziaczki:)
A my próbowaliśmy z drzewkami brzoskwiniowymi i nam nie wyszło...
UsuńPrzeczytaj na moim blogu historię pestki, z której wyrosło drzewko, owocujące cudnie;)
UsuńO tak ,herbata z pigwą to cos co uwielbiam,tez obrodziły i upajają zapachem. Tylko to krojenie twardych owoców studzi zapał aby wszystko przerobić;)pozdrawiam
OdpowiedzUsuń