Chciałam napisać post o podsumowaniu miesiąca, ale nie da się. To znaczy da się, na pewno, ale wydarzyło się tak wiele, że nie da się tego opisać w jednym poście. Ot... jakoś zdawkowo paroma zdaniami może by się i dało... ale nie wiem czy to by było dobrze. ,,Krótko, konkretnie i na temat" nie zawsze znaczy klarownie i przejrzyście czyli zrozumiale a na pewno niekoniecznie w moim wykonaniu. Dlatego postanowiłam podsumowanie miesiąca zamienić na kilka oddzielnych wątków tematycznych. Czy dobrze? Nie wiem... czas pokaże... a dokładniej czytelnicy tego blogu... jak zresztą zawsze :)))
Jako rasowemu mieszczuchowi wszelkie przetwory zawsze kojarzyły się z jesienią. Mimo spędzania wakacji na wsi, święcie byłam przekonana, że ,,słoikowanie" to sierpień... wrzesień... Nieważne, że truskawki, a przede wszystkim moje ukochane czereśnie, mogłam kupić tylko w czerwcu i tak byłam przekonana iż ,,przetwory robi się tylko jesienią". Skąd takie nastawienie? Nie wiem... z bajek o jesiennych zbiorach? Z jesiennego tłuczenia do głowy w szkołach o jesiennych przetworach?
,,Wiosna to czas siania, lato to wyprowadzanie krów na pole i rośnięcie zbóż, żniwa... przede wszystkim żniwa... a jesienią jest czas na przetwory". Z takim twardym przekonaniem przyjechałam tutaj i rozbiło się ono w drobny mak może nie pierwszego roku ale dość szybko, kiedy nasze krzewy zaczęły dawać owoce... Chociaż myślę, że gdybyśmy posadzili drzewa późno owocujące to z takim przekonaniem żyłabym nadal.
A pierwsze posadziliśmy porzeczki czarne otrzymane w prezencie od sąsiada, białe i czerwone dokupiliśmy tego samego roku dla urozmaicenia. Niebawem pojawiło się pierwsze poletko truskawek otrzymanych od serdecznego duszka z zaprzyjaźnionego forum eko-ogrodniczego, które z każdym rokiem mimo chodem powiększa się o kolejną redlinę (strawberry path).
I nagle okazało się, że przetwory robi się w czerwcu... Nie, nie... nie padłam na zawał ale byłam szczerze zaskoczona tym odkryciem w wieku wszak dorosłym. Zabawne prawda?
Chociaż bardziej zabawne jest to, że zaliczam się do nielicznych osób, które tutaj jeszcze coś uprawiają i którym w ogóle coś się chce własnego mieć a nie śmignąć do sklepu czy na targ.
A w tym roku porzeczki wspaniale obrodziły. Tym razem wstawiłam zdjęcia czerwonych, bo one pierwsze znalazły się w słoikach zaraz po truskawkach, kupionych tym razem na targu, bo swoich doczekać się nie mogłam a naszła mnie przemożna ochota na własny, truskawkowy dżem. A wiadomo, że weny twórczej nie mogę zignorować bo nie wiadomo kiedy znów mnie odwiedzi. I w czerwcu, tego roku Wasz Agatek po raz pierwszy w życiu zrobił dżem... ta dam!!! To wydarzenie trzeba wręcz zapisać złotymi literkami na kominie i obwieścić całemu światu, bo ja z tych co to ,,po co sadzić pole kapusty dla jednej główki". No ,,po co?". Więc są. Uwiecznione na zdjęciu pierwsze, bo nadal przybywa.
Te różowe po prawo z czerwonej porzeczki. |
Dżemy, kompoty a owszem... są rok rocznie ale robione przez mojego małżonka, który wręcz lubuje się w tych wszelakich ,,słoikowaniach", obiera, miesza niczym czarodziej w tych kociołkach naszych, potem przelewa mikstury do słoików gotując je znowu i krzyczy z salonu by wyłączyć, albo sprawdzić czy już się gotują...istna czarna magia.
I również po raz pierwszy mamy biały, kozi serek. I tutaj bardzo dziękuję pewnej, cudownej osobie, która bardzo nam pomaga w sprawach melciowych. Najprostszy serek, w najprostszej postaci a kiedy wisiał tak sobie w pieluszce tetrowej to przypomniał mi się ser w podobny sposób robiony przez babcię ale z krowiego mleka i powiem Wam, że tak troszkę mnie jakaś nostalgia wzięła... nikt... nikt by nie wpadł na to, że Ja ... będę miała taki kozi serek na talerzu z domowej produkcji... To jest dopiero zabawne.
Ileż to rzeczy bezwiednie przenika z dzieciństwa do naszej dorosłości.
Pozdrawiam :)
Mniam, mniam..jakże zazdroszczę..ja po owoce muszę chodzić do sklepu:) Ot takie to życie miastowej kobiety:):
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentują słoiki:)
No właśnie... jest ta działka to szkoda nie skorzystać tylko potem sporo jest roboty przy tym i tak jedno ciągnie drugie, bo ile można zjeść tego owocu?
Usuńale za to słoiczki potem w zasięgu dłoni:):)
UsuńJaki smakowity wpis. :)
OdpowiedzUsuńNo... poza tym serkiem. Nie lubię (no ja poradzę) kozich serków.
Pozdrawiam
Cieszę się :)))
UsuńKażdego roku robisz aż tyle przetworów? Nie mamy żadnego krzaczka agrestu, porzeczki. Mój mąż nie przepada za tymi owocami. W tym roku nie zrobiłam żadnej konfitury. Mam zapasy ubiegłoroczne. Biały serek uwielbiam. Nie jem serów kozich, owczych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
To dużo? To namiastka dopiero... I powiem, że owszem troszkę zostaje na drugi rok ale wcale nie tak dużo :))) My z ciekawości zrobiliśmy ser kozi aby właśnie poznać jego smak i pasuje nam. Ogólnie lubimy różne sery. Ale nie nastawiam się na serową produkcję, to jest ,,dziś i teraz" bo akurat Melcia daje mleko, nie wiem czy pociągniemy to w przyszłym roku :)
UsuńZapasy;) same pyszności...chyba że znikną w szybkim tempie.hihi.serek własnej roboty i to kozi ooo. Zdrowie;)
OdpowiedzUsuńMarzy mi sie kozka na mleczko i wlasnie ser ale u nas trudno o koze a zwłaszcza o kozła;( pozdrawiam
To jest tak, że jak się ma już kozę to i ten kozioł się znajdzie :)))) Gorzej jakby było na odwrót :D
UsuńMnie nie udaje się zrobić przetworów, wszystko jest zjadane prosto z krzaczka :)
OdpowiedzUsuńI też dobrze :)
UsuńApetyczne bardzo, takie domowe dżemiki to skarb :) Serki lubię wszystkie, kozie też.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ja również lubię wszystkie serki jeśli chodzi od kogo ale nie jem pleśniowych :)
UsuńPozdrawiam :)
Ja też na dobre siedzę w słoikach. Bardzo lubię je robić. Wszystkiego nie zjadamy. Robię prezenty innym. :):):):)
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie, obdarowujemy rodzinę :)) Szczególnie tatę, który bardzo lubi ale już wiek nie pozwala mu na robienie :) Moc uścisków
Usuńoooo cudnie! i słoiki, i serek :)) u nas właśnie czas na wiśnie.
OdpowiedzUsuńa co do serka, to spróbuj jeszcze domowy topiony zrobić... właśnie zachwycam się jego smakiem. (na pół kg twarogu dajesz łyżeczkę soli i łyżeczkę sody, topisz w rondelku na ogniu, potem dodajesz 2 łyżeczki masła i 2 żółtka, dobrze mieszasz, oraz jakieś przyprawy - koperek, kminek, czubrycę, prowansalskie itp, i ok 25 min na ogniu mieszasz. po ostudzeniu gęstnieje)
pychotka.
Trzymaj się Agatek ciepło,zaglądam choć nie zawsze się odzywam! Buziaki!
Bardzo Ci dziękuję, ale nie wiem czy nam się uda urobić pół kilo sera... :))) Cieszę się, że wpadasz do mnie :))))
UsuńJak ma kto zjadać przerobione owoce to jak najbardziej trzeba przetwory robić:) Teraz sezon owocowy, warto zaopatrzyć spiżarnię.
OdpowiedzUsuńMoja od wielu lat jest zaopatrzona, ale nikt nie wyjada tych smakołyków. Ja już nie robię przetworów, wymyśliłam zrobienie wina z tych wszystkich, wieloletnio stojących przetworzonych owoców ale... Nie ma kto wypijać:)
Serki takie na pewną są przepyszne,ja robię ale z krowiego mleka:)
Pozdrawiam serdecznie.
Może warto rozpocząć jakiś sezon towarzyski i te pyszne winka w mig znajdą adoratorów? :))) Pozdrawiam :D
UsuńAgatku, jaki jest Twój przepis na dżem truskawkowy? Chętnie posłucham i zastosuję:)
OdpowiedzUsuńŚciskam mocniutko!
Skarbie, najprostszy z najpostszych, wspomagany gotowcem żelatynowym do dżemów i powideł :)))
UsuńNo to gratulacje! Pierwsze koty-dżemy za płoty chciałby się rzec. ;)) Ja pamietam, jak mi w zeszłym roku czerwona porzeczka obrodziła pod koniec czerwca i musiałąm ją przerabiać, a przecież w czerwcu nie mam czasu na przetwory... wtedy też, podobnie jak Ty, zdałam sobie sprawę, że przyroda nie czeka - czerwiec, cvzy wrzesień nie ma znaczenia - owoce są, to do roboty! Ło matko. :))
OdpowiedzUsuńPrawda? ,,Przyroda nie czeka" Ona żyje swoim życiem często mocno ingerowana przez nas, ale swoim życiem :)))) Pozdrawiam :D
Usuńserek wygląda bardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuńja w przetworach liczę na moją Mamę i siostrę i im pozostawiam palmę pierwszeństwa
pozdrawiam:)
Ze mną było podobnie ale w końcu przyszedł czas na samemu i ... w moim przypadku lepiej by było gdybym umiała wcześniej :))) Pozdrawiam
UsuńMiło mi, że mnie odwiedziłaś :)
No Kochana, pięknie Ci wyszły i te słoiczki i ten twarożek :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie już przetwory z porzeczek, a u nas jeszcze dobry tydzień zanim zaczniemy je zbierać. Tak mi się coś wydaje :)
Ps. Czytam Cię na bieżąco, ale nie zawsze mam czas zostawić chociaż słówko :( Zazwyczaj czytam "na raty" :)
Hejka :)))
UsuńNa mnie jeszcze białe porzeczki czekają... Moc uścisków :D
Naprawdę zazdroszczę tych krzaczków w ogródku, pełnych owoców i samych przetworów, które uwielbiam. U mnie podobnie, jak u Ciebie, z jedną różnicą - ja pochodzę ze wsi i mieszkam na wsi, ale od zawsze przetworami zajmuje się moja druga połówka. Ostatnio po powrocie z pracy mąż zaskoczył mnie całą gamą słoiczków soku wiśniowego. Kozi serek - oj, zjadłabym chętnie... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo jak mieszkasz na wsi to co stoi na przeszkodzie aby posadzić krzaczki owocowe? :)))) Buziaki :D
UsuńIle sloiczkow!!
OdpowiedzUsuńKoziego serka, jakby troceh zadroszcze:) Taki swiezyyy.
Pomału zapełniają się słoiczki...
UsuńWłasny kozi serek... marzenie. Uwielbiam kozi serek czasami udaje mi się kupić prosto z farmy jest przepyszny. A dżemiki super sprawa na zimę, o ile doczekają....
OdpowiedzUsuńKorzystamy z tego, że Melcia jest mleczna, to raczej eksperyment, czy pójdziemy w tym kierunku? Chyba nie... nie mamy warunków :) Ale póki jest... Pozdrawiam :D
UsuńDomowe przetwory to najlepsza rzecz:)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńI ja byłam przekonana, że przetwory to czas jesienny. Nie spodziewałam się, że robi się je także w pełni lata... ale przekonana jestem , że wszystko wyjdzie pysznie! Czerwona porzeczka - uwielbiam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Hahahaha... dobrze słyszeć, że nie jestem odosobnionym przypadkiem :D
UsuńUściski :)
Kozi twarożek chętnie był skubnęła :)
OdpowiedzUsuń:)))) My właśnie też z ciekawości jak on pachnie, smakuje i w ogóle :) Pozdrawiam :D
UsuńA ja muszę sobie wszystko kupować. Zazdroszczę Ci tych skarbów.
OdpowiedzUsuńOj tam... nie ma co zazdrościć, po prostu tak się złożyło :)
UsuńSmakowicie i zdrowo :) Zaimponował mi twój kozi serek, na pewno jest wyśmienity.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru !
Nie wiem... jest pierwszy, nie mamy porównania :) Zobaczymy przy drugim ;) Pozdrawiam :D
UsuńSerek wygląda bardzo apetycznie ! Pamiętam smak serka robionego przez moją babcię !! Sama próbowałam zrobić ser.....ale nie jest to takie proste !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Czy ja wiem czy trudne? Jakoś poszło , najgorsze to brak wprawy :) Ja i w mieście robiłam twarożki z kupnego mleka krowiego :) Pozdrawiam :D
UsuńA ja wzięłam się za bary z kozią mozzarellą ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę sukcesów na tym polu :)
Usuń