Czytając na blogach miłośników ptaków o przygotowaniach do zimy, postanowiłam odświeżyć i nasz karmnik. Nadarzyła się okazja aby tym samym umożliwić dziecku włączenie się do tego, aby nie tylko miało świadomość, że należy ptakom zimą pomagać, ale również żeby zrobiło coś dla nich tak od siebie. Myślę, że taka praca przy malowaniu karmnika bardziej zapadnie w jego pamięci niż jakakolwiek rozmowa na ten temat czy lekcja multimedialna. Choć na pewno rozmowa na ten temat jest bardzo ważna i uwrażliwia młodego człowieka na otaczający go świat i przyrodę.
Przyznam się, że nawet nie sądziłam, że farba potrafi tak zmieniać każdy przedmiot. Niby drewniany karmnik zbity z resztek desek podłogowych z braku czasu nie zabezpieczony niczym, na zasadzie, że to przecież ,,tylko karmnik". Deski sosnowe oczywiście ściemniały pod wpływem pogody ale prócz tego nic się z nimi nie stało. Karmnik przetrwał swoją pierwszą zimę w zaskakująco dobrym stanie. Postukałam go i obracałam we wszystkie możliwe strony przeprowadzając jak zwykle test jakościowy. Nie wypada zatem nie wspomnieć, że to konstrukcja mego męża, jego dzieło tak mocne. Wykonane w asyście najmłodszego. Więc skoro miało się tak dobrze to stwierdziłam, że zasługuje w końcu na maźnięcie farbą aby przetrwało kolejny sezon. Jak na złość, kiedy zabraliśmy się za malowanie to temperatura była dużo niższa niż obecnie, ale któż mógł się spodziewać, że po październikowych przymrozkach będzie taki ciepły listopad?
Postanowiliśmy renowację przeprowadzić w moim ogrodniczym foliaku, który sprawiał wrażenie w miarę ciepłego miejsca. Przetarliśmy grubym papierem ściernym, gdzie się dało wyrównaliśmy brzegi usuwając wszelkie zadziory i odłamania drewna starając się dostać do każdego zakamarka.
Pomyślałam sobie, że będąc ptaszkiem nie chciałabym aby jakaś zadra wbiła mi się w nóżkę. Bardzo uważam na tego typu rzeczy bo miałam okazję zobaczyć jak brzydko się goi skaleczona łapka świnki morskiej, kiedy to właśnie ukuła się biegając po ogródku. Domową metodą leczenie trwało z kilka tygodni a co ma zrobić dziki ptaszek? Po oczyszczeniu papierem ściernym, oczyściliśmy cały karmnik pędzlem. Najpierw zaczęłam oczyszczać szczotką ale ona miała za grube i szerokie włosie a mnie zależało aby usunąć z tych małych zakamarków i pędzelek jak najbardziej sprostał zadaniu. Po oczyszczeniu zabraliśmy się za malowanie. Już podczas maźnięcia pierwszą warstwą farby karmnik nabierał wyglądu, szarość desek ustępowała i nabierała nie tylko koloru ale i lekkiego połysku.
Do malowania użyliśmy farby, która została nam po konserwowaniu ławki i
sporej huśtawki, więc muszę przyznać, że pojemnik 5 l jest bardzo
ekonomiczny. Impregnat do drewna Pro drew color akrylowy, nasz w kolorze
orzecha. ,,Produkt przeznaczony do malowania drewna zarówno szorstkiego
(tarcica) jak i gładkiego. np. płoty, altany [...] Do stosowania
wewnątrz i na zewnątrz pomieszczeń". Od siebie mogę dodać, że nawet bardzo nie śmierdzi a jestem alergikiem zapachowym.
Szybkoschnący impregnat ochronno-dekoracyjny. Nadaje matowe, barwne wykończenie zachowując widoczną strukturę słojów. ,,Wzmacnia odporność drewna na czynniki biologiczne i atmosferyczne (wilgoć, promieniowanie UV). Zabezpiecza drewno przed przebarwieniami, chroni przed pękaniem i rozsychaniem się. Nie wymaga dodatkowego zabezpieczenia preparatami nawierzchniowymi." Malować trzeba w temperaturze powyżej 10 stopni C. Pędzle myje się bezpośrednio po skończonej pracy wodą.
Jestem bardzo zadowolona z tej farby. Aczkolwiek zachowałam pewną
ostrożność pokrywając tylko jedną warstwą gdyż na opakowaniu nie
znalazłam informacji, że jest bezpieczna dla środowiska.W każdym razie widzę, że ptaki chętnie korzystają z karmnika wiszącego na młodym dębusiu, na odpowiedniej wysokości aby junior mógł nasypać ziarenek i zajrzeć do środka. Najchętniej odwiedzają go wróbelki, mazurki, sikorki bogatki i sójki. A dziś rano miałam wspaniałą niespodziankę. Jak co rano stojąc na tarasie słyszałam młodociane wróbelki lub mazurki ćwierkające i gwiżdżące. Chociaż po zrobieniu zdjęcia, które jest na samym dole artykułu, były to mazurki. Zawsze słyszałam tylko ich ćwierkot wrzaskliwy a dziś miałam okazję poznać jak pięknie potrafią wydawać dźwięki gwiżdżące, naprawdę zaskoczyły mnie. Jako ogromna miłośniczka wróbli i mazurków (pisząc o wróbelkach najczęściej mam na myśli oba te gatunki z racji tego, że słabo je rozróżniam w naturze) staram się działkę dostosować do ich potrzeb i zachęcić je do mieszkania tutaj poprzez hodowanie wierzb i prowadzenie ich w formie krzewiastej, modelowanie ich na kule i sadzenie różnych gęstych krzewów typu derenie wzdłuż płotu bo zauważyłam, że wróbelki lubują się w gęsto porośniętych krzakach, pamiętam je przesiadujące całymi stadami w miejskich żywopłotach. A moja miłość do tych ptaków zrodziła się z dziecięcego obrazu niszczenia ich gniazd, w celach wiejskich prób zmniejszenia ich populacji, która według gospodarzy zagrażała zbożom na polach. Obraz niszczonych gniazd z ich zawartością był tak silny, że na trwale pozostał w mej pamięci zamieniając się w miłość do tych ptaków. Dodać muszę, że zdarzenie z wróblami miało miejsce 30 lat temu, kiedy to pokolenie już powojenne, tak sobie to tłumaczę, pamiętało z własnego dzieciństwa, jak w naszym kraju było mnóstwo wróbli, które zadziwiająco dobrze zniosło pożogi wojenne. Kiedy rolnicy próbowali odbudować gospodarkę, siejąc zboże, miliony wróbli nawiedzające niewielkie poletka uprawne stały się wręcz plagą. Pamiętam, zwierzenia pewnej starszej kobiety, opowiadające o czasach powojennych, że z braku pożywienia, wróble jedzono obtoczone w cieście z mąki i wody, i usmażone. Myślę, że dziś już nikt nie eliminuje gniazd wróbli na swoich posesjach w celu zmniejszenia ich populacji. W moim sercu na pewno znalazły swój kąt.
Pięknie odrestaurowany karmnik ! Aż wstyd mi się przyznać ale ja swoje karmniki tylko umyłam.
OdpowiedzUsuńObiecuję że za rok skorzystam z Twoich rad. Mazureczki pięknie wyglądają na zdjęciach :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli :)
Ja też zawsze tylko myłam czy oczyszczałam :) Ale tyle się naczytałam o przygotowaniach zimowych dla ptaków, że... ;) Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam :)
UsuńJej co za opowieść o jedzeniu wróbli! Ale skoro je się bażanty i gołębie to i może wróble, jedzone z biedy, dobrze smakowały.
OdpowiedzUsuńFajna lekcja poglądowa dla malucha! Karmnik super odrestaurowany, ale nie musisz się martwić o skaleczone nóżki ptaszków zadziorami. Wręcz przeciwnie, specjalnie przejeżdża się ostrym narzędziem po dachu i bokach, aby ptaszki miały lepszą przyczepność dla swych pazurków. Szczególnie przy budkach lęgowych jest to ważne:) Pozdrawiam cieplutko, Ania
Też byłam zaskoczona, kiedy usłyszałam o tym, człowiek żyjąc w czasie pokoju to nawet nie zdaje sobie sprawy jak ciężkie jest życie, kiedy kraj zniszczony jest wojną. Z przerażeniem patrzę na te państwa, gdzie ciągle walczą, kotłują się i to już od lat...
UsuńI ja pozdrawiam :)
Ładnie Wam wyszło. Dobrze jest kreować w dzieciach potrzebę niesienia pomocy, chociażby małym ptaszkom. Lubimy obserwować jak zimą podlatują na jedzonko i jakie przybierają śmieszne pozy na brzegu karmnika.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię obserwować :)
UsuńPomału trzeba myśleć o karmnikach ,by ptasia stołówka pomogła im przetrwać zimę a Twój jest idealny.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba i miło mi, że zajrzałaś do mnie. Serdecznie zapraszam :)))
UsuńŚwietnie napisałaś. Twoje posty są naprawdę pouczające!
OdpowiedzUsuńOooo! Taki komplement od znakomitego nauczyciela to jest naprawdę ogromne wyróżnienie :))))) Dziękuję :D
Usuń:) O!! Karmnik :) świetna robota :) my też musimy przygotować się do zimy ;)
OdpowiedzUsuńCześć Kochana! Miło Cię wreszcie zobaczyć :))))) Muszę Cię chyba troszkę zmobilizować na Twoim blogu :D Buziaki
UsuńHello from Spain: fabulous job. Keep in touch
OdpowiedzUsuńthanks :)))
Usuń
OdpowiedzUsuńMazurki będą go na pewno tłumnie odwiedzić :), nie lubię ich wizyt bo jak zakotłują w karmniku to wywalają jedzenie i jeszcze przy tym tak nabrudzą że trzeba często czyścić karmnik w środku :-)
Jestem mamą trzech chłopaków plus czwarty mąż na pokładzie, takie fruwające ,,brudaski" mi niestraszne :))))))))))))))))) Pozdrawiam :D
UsuńBardzo ładny:) Zgadzam się z Damianem mazurki= bałagan:)
OdpowiedzUsuń:))))) Grunt, że są :)
UsuńBeautiful! :)
OdpowiedzUsuńThank you for your visit on my blog. :)))
Usuńpiękny karmnik! I to na pewno wspaniałe uczucie móc go przemalować z własnym dzieckiem...Miło, że od małego uczysz takich rzeczy. Pozdrawiam Cię Agatku i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, każdy czas spędzony z dzieckiem jest czasem dobrze wykorzystanym :) Buziaki
UsuńO matkoo, nie slyszalam o zjadaniu wrobli.
OdpowiedzUsuńObecnie ich populacja ciagle sie zmniejsza. Szkoda..
Ale daliscie rade piekny karmnik zbudowac!;)
Ooo? To przykre, że ich populacja się zmniejsza... ciekawe co jest tego przyczyną?
UsuńThat made a nice difference. Ready to feed birds this winter!
OdpowiedzUsuńThe truth? Looks cute now.
UsuńKarmnik świetny, powiedziałabym nawet taki wielorodzinny, patrząc na rozmiary, pomieści sporo "gości", to najważniejsze. A synek na pewno teraz z dodatkową przyjemnością będzie dokarmiał ptaki, po tak dobrze wykonanym zadaniu. Musze powiedzieć, że pierwszy raz słyszę o niszczeniu wróbli, nigdy o tym nie słyszałam od starszych osób. Miejmy nadzieję, ze te praktyki odeszły dawno w zapomnienie. Moje karmniki nie prezentuję się tak okazale, wiec muszę się zabrać do roboty.
OdpowiedzUsuńTaki duży to nie jest, pomieści góra 2-3 sójki (nie pamiętam jego rozmiarów) ale dla tych mniejszych to rzeczywiście duży :))) To czas powojenny to wiadomo, że się rządził innymi prawami aby przeżyć. Oby nigdy takie czasy nie wróciły do nas.
UsuńWOW! Piękny ten karmnik. Jak byłam mała to zbiłam też z resztek desek karmnik, ale nie został niestety nigdy powieszony. Być może nie był zbyt ładny. Pamiętam, że go pomalowałam farbą olejną:D Moja pierwsza praca stolarska:))) Wasz karmnik ślicznie się błyszczy po tej farbie! Też lubię wróbelki, a w ogóle jak słyszę wróbelek, to od razu mi się kojarzy z Elemelek:) Masz rację, że dziecku to malowanie zapadnie w pamięć na zawsze jako piękne i pouczające wspomnienie. 20 ponad lat i ja wciąż pamiętam ten swój... ze spadzistym daszkiem też był:)
OdpowiedzUsuńÉ muito interessante o seu trabalho em construir a casinha para um pássaro tido como um predador das lavouras, o pardal.
OdpowiedzUsuńLendo sua postagem, nota-se o carinho e amor com que você construiu o abrigo para os pássaros enfrentarem o rigoroso inverno do seu país!
Aqui na nossa propriedade, os pássaros constroem seus ninhos na varanda e reutilizam os mesmos todos os anos.
No momento, os sabiás estão alimentando seus filhotes.
Abraços e boa semana!
vitornani.blogspot.com
Hello Vitornani :)
UsuńI thank you very much for your long comment. Unfortunately I do not know Portuguese, and not all understand. Currently in Poland sparrow is under strict protection. Regards. All the best :)
Super zabawa. A efet swietny. Ale nie to najważniejsze, najważniejsze to dobro w was. Dbajmy razem o naszych lotnych przyjaciół.
OdpowiedzUsuńNela budujac karmniczek z dziadkiem i tata byla zachwycona. Nawet budki zostaly zamieszkane przez ptaszki na wiosnę :-) dolanczam sie do zabawy:-)
Super zabawa. A efet swietny. Ale nie to najważniejsze, najważniejsze to dobro w was. Dbajmy razem o naszych lotnych przyjaciół.
OdpowiedzUsuńNela budujac karmniczek z dziadkiem i tata byla zachwycona. Nawet budki zostaly zamieszkane przez ptaszki na wiosnę :-) dolanczam sie do zabawy:-)