Obserwatorzy

czwartek, 17 października 2024

Nasze lato...

Nie wróży to nic dobrego dla bloga, kiedy kolejny wpis zaczyna się od stwierdzenia, że dawno się nie było, ale co począć? Czasami codzienność przynosi takie rzeczy, że człowiek ma wrażenie jakby wyorbitował na pozór w ten sam świat i to samo życie, ale jednak inne. Każdy to przechodził. I nas to spotkało w wakacje, które były wyczekiwane i pełne przeróżnych planów... I w jednej chwili wszystko to co było dla nas takie ważne, przestało mieć znaczenie. Na szczęście zakończyło się dobrze. Zaczęłam dość smętnie i zagadkowo, ale życie toczy się dalej i kiedy wreszcie przyjdzie ta chwila na złapanie oddechu, to okazuje się, że wszystko dookoła żyło sobie swoim rytmem a owe problemy są jedynie naszymi problemami. Zdjęcia robiłam z rzadka. 
 
Zaczynam bardzo optymistycznym zdjęciem, to nasza własna uprawa i zdawać by się mogło, że mięliśmy dużą obfitość zbiorów ale tak nie było. Okropna susza tego lata i nasz brak czasu na podlewanie upraw spowodował, że zbiory były nieduże, ale jak widać ze zdjęcia, jakieś jednak były, co nas oczywiście, ogromnie cieszyło. Jak to od razu docenia się!
 Z upałów, pomimo, że trzeba było często podlewać, chyba najbardziej zadowolone były pomidory. Zdjęcia z września. Do tej pory jeszcze rosną krzaki i pojedyncze zielone pomidorki. Robi się coraz chłodniej ale ma być kilka dni słonecznych więc jeszcze czekamy.


Bardzo lubimy wyjść z miską czy wiklinowym koszykiem na działkę i pozbierać różne produkty na posiłek. Sprawia nam to ogromną przyjemność.
Pięknie tego roku obrodziły nam jabłonie. Z jabłek robiłam dżem sam jabłkowy i jabłko -mirabelka. Po raz pierwszy w sezonie nie musieliśmy kupować jabłek. 
A tu są moje ukochane gruszeczki ulęgałki. Uwielbiam je! Ta odmiana musi troszkę poleżeć aby dojrzeć. Najsłodsze są, kiedy skórka robi się brązowana. Wydawało mi się, że taka forma to już są zepsute. Mąż nauczył mnie rozpoznawać dojrzałe. Od lat robiłam z nich kompot ale zbierałam zielone czyli niedojrzałe. W tym roku jak już nauczyłam się zbierać te dojrzałe to okazały się jeszcze bardziej aromatyczne i słodsze.
Dowiedziałam się z Internetu, że należą do rzadkości. Usuwane najczęściej z przydrożnych miejsc, zostały w naszym kraju niemalże wytępione. Tym bardziej nasz  zamysł ogrodu przyrodniczego nabrał znaczenia, bo mamy kilka tych odmian grusz. I może snucie mej opowieści na razie na tym zakończę. 
 

Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających
:) 
 
 

31 komentarzy:

  1. Witaj Agatko. Ja też ostatnio mam blogowy zastój. Bogato obrodził Was ogród w czasie tegorocznej jesieni. A to przecież nie jest jej koniec. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie dotarłam do Ciebie, to nie wiem jak z pisaniem. Ale mam nadzieję, że się rozkręcimy :) Pomału nadrabiam czytanie.

      Usuń
  2. Agatko jak ja Cię rozumiem i może na tym zakończę. Miło Cię widzieć. Uściski posyłam 💞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? I czasami tyle wystarczy. I Tobie kochana wszystkiego najlepszego 💞

      Usuń
  3. Rozumiem, bo życie to przecież wiele gór do przejścia, a ja ogromnie się cieszę, że tu jesteś. Z całego serca życzę, by góry zawsze były do przejścia i by było ich jak najmniej, dużo zdrówka, dużo dobra. <3 Nigdy nie jadłam tych gruszek, chyba nawet ich nie widziałam, aż ciekawi mnie, jak smakują, bo opisałaś je tak, że się chce zjeść. Cieszę się, że Ty je masz. Pozdrawiam mega serdecznie, mocno przytulając. <3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja się bardzo cieszę, że jesteś, że piszesz i masz się dobrze. To najważniejsze. Obyśmy zawsze były :D A gruszeczki są zaskakująco pyszne w kompotach, tak jakby była stworzone właśnie dla kompotu :)

      Usuń
  4. Agatko!
    Ucieszyłam się, że w końcu jesteś z nami. Pamiętam smak gruszek ulęgałek. Faktycznie, teraz ich się już nie spotyka.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze to ja wypatruję zagubione Dusze blogowe, w końcu trafiło i na mnie. Ogromnie się cieszę, że jesteś. I bardzo dziękuję za tę tęsknotę. To niezmiernie miłe :D

      Usuń
  5. Samo życie niestety, ono czasem nie jest zbyt łaskawe i nas nie rozpieszcza, ale fajnie że znalazłaś czas żeby wrócić i napisać te kilka słów. Co prawda ogród nie jest moją najmocniejszą stroną , ale z miłą chęcią coś innego poczytam i obejrzę ! Mam nadzieję że wszystko co złe już za Tobą i teraz będzie tylko lepiej, czego z całego serca Ci życzę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :) Dobrze napisałaś ,,samo życie". To ,,niestety" też jest trafne. Chciałoby się aby wszystko zawsze było piękne, radosne i udane, prawda?

      Usuń
  6. Jest czas blogowania i czas nieblogowania :)
    Dobrze, ze to co niespodziewane skończyło się (jak rozumiem) dobrze.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj . Miło , że jesteś. Ja też miałam przerwy i ostatnio mniej piszę. Nigdy nie miałam parcia na blog , zawsze pisałam jak miałam ochotę. Stali czytelnicy zawsze są wierni. Pozdrawiam serdecznie 🍄🍄🍄🍁🍁🍁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, że z blogiem to trzeba mieć natchnienie, bo inaczej to ciężko idzie. Ogromnie się cieszę, że nadal prowadzisz swojego bloga, bo bardzo lubię go czytać. Czerpię z niego pozytywną energię :)

      Usuń
  8. Chyba wiele nas ma takie a nie inne problemy, które musimy ogarnąć choć nie zapraszaliśmy do siebie. Ważne, żeby pokonać, a jeszcze lepiej jak jest ktoś obok jest wtedy raźniej. Gorzej, jak w pojedynkę trzeba uporać się. Po dzień dzisiejszy uczę się tego. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek żyje sobie spokojnie ,,nie wadząc nikomu" a ciągle coś z zewnątrz wali w tę nieszczęsną ludzką codzienność. Nie mam pojęcia skąd się takie coś bierze.

      Usuń
  9. Grusze polne zdaniem mła powinny być chronione jako element krajobrazu kulturowego Polski. Qurna, Mickiewicz, Orzeszkowa opisywali a teraz one znikają nam z krajobrazu. Hołub tę swoją gruszę, troskliwe doglądanie się jej należy. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, a tak niewiele jej potrzeba. Łatwo rośnie z pestki. Może właśnie przez to, że jest pospolita, to niemodna. Ale jak co do czego przyjdzie i polecą te wszystkie inne doskonałości to ludzie będą się rozglądać za tą poczciwą i popularną. Ech... Nie szanujemy swoich, rodzimych. Buźka :)

      Usuń
  10. Smak ulęgałek pamiętam z dzieciństwa, to fakt, że zostały wycięte w pień, nigdzie ich nie widać, komu przeszkadzały? U nas wycięto również przydrożne czereśnie i jabłonie. Wystarczy jednak przejechać kilkanaście kilometrów do granicy czeskiej i po drugiej stronie przydrożne owocowe mają się dobrze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę! A tam nie przeszkadzają, u nas zawsze musi wszystko przeszkadzać :/ Ech...

      Usuń
  11. Cieszę się że już wróciłaś. Smak tych gruszek pamiętam. To prawda, zostały opisywane jak i wiele sliw, jabłoni czy wiśni. Szkoda. Teraz takie wszystko jakieś chorowite, nie wytrzymałe , w dodatku drogie u weź tu sadź. Wolę stare odmiany. Trzymaj się Aguś. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że lepiej i częściej będzie mi się pisało. Na razie staram się czytać. Buziaki :D

      Usuń
  12. Też wolę stare odmiany. Trzeba mieć rękę do sadzenia drzewek owocowych. U mnie taką rękę ma mój mąż. Co posadzi to się przyjmie i jeszcze owocuje.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stare odmiany są mocniejsze, chociaż teraz jak ten klimat się tak zmienia to już sama nie wiem. Czy stare odmiany dadzą radę?

      Usuń
  13. Bardzo się cieszę, że wróciłaś i wygoniłaś zło... oby na zawsze.
    Cieszą Twoje zbiory, Twoja radość ze spacerowania z wiklinowym koszykiem aż mi się udzieliła i pobudziła moją wyobraźnię. Super, że miałaś tyle jabłek, to - jakby nie było - jest nasz najbardziej polski i pożądany owoc :)
    Gruszki wyglądają uroczo, takie kurdupelki :) Pozdrawiam Cię słodko, jak ulęgałka :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Agatko rozumiem, że nie mogłaś być na blogu, ja też bywam rzadko. Są rzeczy ważniejsze. Cieszę się że jesteś i życzę wszelkiego dobra. Ściskam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mega Cię rozumiem, ja tak miałam już kilka razy, a spowodowane to było zmianami w życiu co nie do końca były ok, najważniejsze że dalej piszesz :-) bo w końcu czytelnicy czekają z niecierpliwieniem na każdy Twój post. Życzę Ci wszystkiego najlepszego i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak jak Lenka pisze, są rzeczy ważniejsze. Czasem blog musi nieco zarosnąć kurzem, by potem całość wysprzątać na błysk. Ale bym zjadł takie ulęgałki, takich dawnych odmian ubywa w zastraszającym tempie...
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Och Agatko jak miło wspomnieć zbieranie plonów. Pomidorki koktajlowe to mam schowane zielone w papierkach. Dobrze, że przypomniałaś, jutro zajrzę do nich. I u mnie kieracik, jak nie to owo. Teraz nadrabiam zaległości z lata. Ale już na działkę nie jeżdżę to czasu na bloga będzie więcej ( mam Nadzieję) Choć od miesiąca biegam z kotem na kroplówki , bo ma chore nerki. Uściski Agatko

    OdpowiedzUsuń