Z lekka zaniepokojona entuzjastycznymi komentarzami na temat mojego wylewania wody ze zmywania czy mycia owoców i warzyw postanowiłam wrócić do tego tematu. Ze względu na moją wrodzoną niechęć do wszelkiej chemii używam jej bardzo mało. ,,Bardzo mało" to znaczy naprawdę bardzo mało. Kiedy nie mogę czegoś domyć i muszę użyć więcej płynu to taka woda wędruje do szamba. Ale kiedy jest płynu ,,tyci tyci" to wędruje na rabaty. Robię to w wyjątkowej sytuacji, kiedy panuje susza wychodząc z założenia, że lepsza taka woda niż żadna. Cieszę się, że zaciekawił ten patent, który przypomnę stosowany był przez nasze babki i prababki, chociaż wtedy pewnie mydliny i proszki były inne, ale należy zachować umiar i ogromną ostrożność.
Roses watered with water from vegetables and fruit rinsing.
Roses watered with water from vegetables and fruit rinsing.
Za to woda bez płynów i proszków, woda po opłukiwaniu naczyń, po płukaniu owoców i warzyw (szczególnie ziemniaków) rewelacyjnie nadaje się do podlewania zarówno roślin ogrodowych jak i doniczkowych. Na fotkach widać piękne, błyszczące liście szczególnie róż ale to jest zasługa rabaty mieszanej z roślinami polnymi. Pielenie jest tutaj bardzo kontrolowane i zdawkowe. Nie wiem, które to ,,chwasty" sprawiają, że na róże mi nic nie włazi dlatego staram się nie ingerować w rabatę. Specjalnie zrobiłam zdjęcia rabaty pod tarasem aby pokazać ile może zdziałać podlewanie roślin podczas suszy miską z wodą siedzącą w zlewie. Zgadza się, to są odmiany kwitnące wcześniej a obecnie ze względu na piękną pogodę i otrzymywanie wody z odżywczymi składnikami (z płukania warzyw i owoców) zakwitły jeszcze raz.
Pisząc w poście tutaj o ,,laniu wody z tarasu na rośliny czy trawnik" przede wszystkim zależało mi na podzieleniu się łatwym sposobem oszczędzania wody pitnej i mocne wsparcie dla roślin podczas suszy. Nie chcę być posadzona o próby przemycania chemii do ogrodu ale muszę nadmienić, że kilka razy udało mi się uratować roślinę, podlewając z lekka wodą z płynem po zmywaniu.
Jak już o podlewaniu to muszę również dodać, że ważne jest jeszcze kiedy podlewamy. Mi starzy (czyli doświadczeni) ogrodnicy wpoili do głowy, że nie podlewa się żadnych roślin, kiedy oblane są właśnie promieniami Słońca bo to ,,przypali liście" i ogólnie jest niezdrowe dla rośliny. Więc lejąc tę wodę ,,na głowę roślin" pilnuję tego. Akurat mam taras od strony wschodniej więc z rana i po południu mogłam wylewać. W południe mam rośliny przy schodach od strony północnej zacienione bryłą domu. Ta trzecia róża jest właśnie przy schodach w ,,rabacie Juniora" i kwitnie już drugi miesiąc. Dlatego warto dzielić się zużywaną wodą z kranu, z ogrodem nie tylko podczas suszy ale i w ramach własnego programu oszczędzania wody i dbania o nasze wspólne jej zasoby, które wcale nie są nieskończone. I znów powstał mi post o różach. Ale chyba na nich najlepiej pokazać ten efekt. Z tej wody skorzystały również i tawuły, które obecnie kwitną i tuje oraz krzew bzu, którego liście już omdlewały. Wodą z płukania warzyw i owoców można podlewać wszystko nawet rośliny doniczkowe.
Jak już o podlewaniu to muszę również dodać, że ważne jest jeszcze kiedy podlewamy. Mi starzy (czyli doświadczeni) ogrodnicy wpoili do głowy, że nie podlewa się żadnych roślin, kiedy oblane są właśnie promieniami Słońca bo to ,,przypali liście" i ogólnie jest niezdrowe dla rośliny. Więc lejąc tę wodę ,,na głowę roślin" pilnuję tego. Akurat mam taras od strony wschodniej więc z rana i po południu mogłam wylewać. W południe mam rośliny przy schodach od strony północnej zacienione bryłą domu. Ta trzecia róża jest właśnie przy schodach w ,,rabacie Juniora" i kwitnie już drugi miesiąc. Dlatego warto dzielić się zużywaną wodą z kranu, z ogrodem nie tylko podczas suszy ale i w ramach własnego programu oszczędzania wody i dbania o nasze wspólne jej zasoby, które wcale nie są nieskończone. I znów powstał mi post o różach. Ale chyba na nich najlepiej pokazać ten efekt. Z tej wody skorzystały również i tawuły, które obecnie kwitną i tuje oraz krzew bzu, którego liście już omdlewały. Wodą z płukania warzyw i owoców można podlewać wszystko nawet rośliny doniczkowe.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
:)
Ps. Nie mogę wejść na blog Kociafrania, wtrakcie otwierania się bloga załącza się jakiś link reklamowy :/
Też mi wpojono by nie podlewać roślin gdy grzeje słońce, tylko wczesnym rankiem lub wieczorem.
OdpowiedzUsuńU Ciebie efekty w postaci dorodnych kwiatów i innych roślin mówią same za siebie:)
Ale tak jak pisałam w poprzednim poście, wiele pomógł nam deszcz, który w miarę systematycznie pada :)
UsuńPiękne róże :) w tymamtym roku to nic u mnie nie rosło bo lało... W tym było za gorąco (mimo że podlewam według tej samej zasady o której piszesz) czasem myślę że może to nie pogoda ale ja nie nadaję się do upraw ;-) :-D
OdpowiedzUsuńOooo! Twoje odczucia są mi dobrze znane :)
UsuńWażna jest gleba i nasłonecznienie, ale jest też wiele trików, które pomagają tylko trzeba je poznać. Ja ciągle się ich uczę. Najważniejsze to się nie zniechęcać.
Z moich najlepszych przemyśleń jest to, że jak nie wychodzi cała przestrzeń ogrodowa to podzielić ją sobie i zrobić tylko kawałek, najlepiej taki z miejscem relaksującym bo siedząc w nim najlepiej się myśli o jego otoczeniu :) I potem kawałek po kawałku... bez pośpiechu. :) Aż sobie westchnęłam... gdyby mi ktoś te 10 lat dał taką radę ileż bym mniej nerwów straciła.
Też nie podlewam roślin gdy świeci słońce. Stara się robić to wcześnie rano, wieczorem przy dużych upałach wolę też nie ryzykować, bo rośliny są rozgrzane i obawiam się czy różnica temperatur by nie zaszkodziła. O podlewaniu roślin doniczkowych wodą od warzyw nie pomyślałam, dzięki za podpowiedź, choć u mnie i tak się nie marnuje, bo "ląduje" w ogródku. Pozdrawiam Agatko.:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam się przydać :)
UsuńCiekawe rady poparte efektownymi roślinami.Gratuluję pomysłu i cierpliwości. U nas roślinami głównie mąż sie zajmuje, ale chętnie wodą z płukania go wspomogę.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że coś się przydało :)
UsuńPopieram, ale nie stosuje :)
OdpowiedzUsuńMy uzywamy bardzo malo wody, a juz do zmywania to strasznie malo. Musze ja wpuszczac do rur, bo rury sa stare i zarastaja. W zwiazku z tym nawet zmywarka chodzi raz w tygodniu, "proforma", zeby tez nie zarosla :)))
Jakie to rozne problemy maja ludzie :)
A ogrodek podlewam ze studni, moje szczescie bo nie musze oszczedzac :)
My też mamy studnię, ale uważam, że ogólnie wodę należy oszczędzać bo jest to źródło, które może się skończyć. Studni nie ma magicznych, że zawsze będzie w nich woda. Kilka lat temu mając wodę tylko ze studni mieliśmy ogromny problem podczas suszy, po prostu napełniając się z opadów deszczu, których nie było nagle zrobiła się ,,pusta".
UsuńJasne, że najlepiej opiekować się ogrodem według „naturalnych” metod, ale skoro woda z odrobiną mydlin nie szkodzi, to czemu z niej nie korzystać :). W końcu nie robisz tego dla przemycenia „chemii” dla roślin, tylko żeby się nic nie marnowało.
OdpowiedzUsuńTeż, ale głównie dla roślin, bo to okropny dla mnie widok, kiedy podczas suszy czy mocnych upałów one cierpią. I tak nie jestem wstanie podlać wszystkiego, ale zawsze coś. A wylanie miski wody nie jest dla mnie problemem :)
UsuńBardzo rozsądnie Agatko, wodę należy oszczędzać. Odrobina płynu do mycia naczyń nie szkodzi roślinom a jak widać po Twoich różach może pomóc :)
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam.
Dzięki :)
UsuńCzytałam ostatnio w książce o niezabijaniu roślin, że na wiele chorób roślin doniczkowych może pomóc spryskanie ich wodą z płynnym mydłem (odrobina oczywiście). Więc może niekiedy faktycznie warto przemycić tę odrobinę czegoś lekko chemicznego?
OdpowiedzUsuńTarczniki, które atakują rośliny doniczkowe domowym sposobem zwalcza się wodą z dużą ilością rozpuszczonego mydła. Żmudna to praca bo trzeba codziennie ale rzeczywiście potrafi pomóc, na pewno w początkowym stadium.
UsuńW słońcu nie wolno podlewać zwłaszcza róż, bo można je "poparzyć", najlepiej rano i wieczorem. Mimo suchego lata i tak Twoje róże prezentują się wspaniale.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia i pozdrawiam :)
One zdecydowanie tak :)
UsuńSłyszałam, że woda z szarym mydłem jest dobra do spryskania rosline z mszycami. Nie wiem czy to prawda, bo nigdy tego nie stosowałam. Róże masz piękne. Jak masz taka zwykła, posposlitą róże, która rosnie często przy drogach, i pięknie pachnie, to możesz sobie zrobić konfiturę różaną. Własnie z tego powodu, u siebie w ogrodzie chcę sobie taką posadzić. Pozdrawaim An
OdpowiedzUsuńAaaa! z szarym mydłem... słyszałam o mydle ale nie wiedziałam, że to ma być szare mydło. Coraz rzadziej do kupienia. Oprysk z gnojówki z pokrzyw nie sprawdza się przy mszycach, może tylko zapobiegawczo albo jak się zaczynają pojawiać. Dla mnie najlepszym sposobem na mszyce jest uprawa chwastów na których rodzą się pożyteczne owady typu biedronki, motykowanie ziemi wokół zainfekowanej rośliny w celu rozwalenia mrowiska i rabaty mieszane z polnymi roślinami. Może to ostatnie nie wygląda za pięknie ogrodniczo ale nam odpowiada.
UsuńTeż mnie uczono podlewania tylko o poranku lub (lepiej) wieczorem.
OdpowiedzUsuńPiękne masz te róże...
Tak, najlepiej wieczorem bo rośliny są wtedy ,,skupione na sobie" :)
UsuńMoja mama do dzisiejszego leje wodę w kwiaty sru i poszlo, tez tak czasami robienia ale takich pieknych różnych jak ty nke mam. Czeka mnke na jesieni przesadzanko :-) zmiany zmiany jeszcze raz zmiany. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW swoim ogrodzie też planuję zmiany i przesadzanie ale na wiosnę, tutaj zimy są groźne dla roślin i wiele z nich nie daje rady sobie z nimi albo z wiosennymi przymrozkami. Ale jesienią może floksy wysokie przesadzę one powinny sobie poradzić bo chowają się w ziemi.
UsuńDobry pomysł!
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć :)
UsuńOd teraz zanim wyleję wodę z miski, to zastanowię się co można z nią zrobić :-) Dziekuję. Żyjmy ecco :-)
OdpowiedzUsuńFantastycznie :D
UsuńEkologicznie, super :-))
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDajesz nam świetny przykład! Brawo!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńPowiedz mi, dużo pracy jest z takim ogrodem? Nie mam za bardzo czasu a też chciałabym taki mieć u siebie!
OdpowiedzUsuńOgród różany? Stosunkowo nie dużo, dobre podłoże, z lekka osłonięte miejsce od wiatrów i pełnego słońca przez cały dzień nawet iglakami, ławeczka ze stoliczkiem i ogród gotowy :D
UsuńAgatko my też tak samo robimy. Szkoda wody. No a rodzice zawsze jeszcze robią jeden użytek. Tata jak myje włosy szamponem to zlewa wszystko do misy a póżniej do wiadra i myje tą wodą klatkę schodową. Pewnie pytasz o włosy. Jakoś mu nie wypadają :p nie spotkałam nigdy ich po drodze.
OdpowiedzUsuńMusi chyba bardzo często myć włosy i mieć je naprawdę czyste albo my mamy tendencję do brudzenia głowy, głównie ja bo nie wiem czy moja woda by się nadawała... hymmm... ale ciekawy pomysł :)
UsuńJa to nie muszę wykorzystywać takiej wody do podlewania ogródka. Jak kupowaliśmy działkę to na niej mieliśmy już czynną studnie. Więc spokojnie z niej korzystamy jeżeli chodzi o takie rzeczy. Również ta woda nadaje się do podłączenia do niektórych rzeczy w domu :)
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi o niedobór wody ale o jej oszczędność :)
UsuńChociaż mając studnię klasyczną (niegłębinową) z podłączeniem właśnie do domu to kilka lat temu podczas okropnych bezdeszczowych upałów zostaliśmy bez wody.
lecę do postu o podlewaniu, zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńalisniezalogowana
wróciłam :). Gdy mój bukszpan był mały podlewałam go fusami z kawy.tzn przed zmywaniem zlewałam wypłukując fusy do jednego wiaderk i zanosiłam pod bukszpan. słuzyło mu bardzo. :D
UsuńTeraz wykorzystuję wodę po myciu mięsa drobiowego, ryb i odpady po nich.zakopuję to i wylewam wodę pod drzewka owocowe i winogrona. Odwdzieczają się owocami. Sposób ten stosował mój Tato, zakopując już 30 lat temu wnętrzności pod młode owocowe drzewa.I przykrywał to sitem obciążonym pustakiem, bo zdarzało się kotom lub psom wykopać "pachnące" skarby. Wodę po myciu warzyw wykorzystam, dziękuję za podpowiedź.
alisniezalogowana
A nie przychodzą do was krety i nornice? Boję się właśnie wylewać odpady z płukania mięs...
Usuń