Lipiec to czas liliowców w naszym ogrodzie. Kwitną również inne kwiaty ale liliowce są moją ogromną pasją ogrodniczą. Gdyby kwitły od samej wiosny do później jesieni to chyba miałabym je w ogromnej przewadze. A tak muszą ustąpić miejsca innym roślinom kwitnącym. Lato... cudowne lato, może trochę za gorące ale lato.
W tym roku mój letni ogród wygląda jeszcze bardziej dziko niż do tej pory a to za sprawą właśnie upałów i dziwnego wiosennego braku wylęgu biedronek. Wiosenna inwazja mszyc, z którą już na szczęście wygrywamy drogą prawie naturalną również przyczyniła się do wyglądu mojego ogrodu. ,,Prawie naturalną" ponieważ uciekłam się do metody podlewania zainfekowanych roślin wodą po zmywaniu naczyń czyli z pewną domieszką płynu do naczyń, który jak by na to nie patrzeć jest chemią. Pomyślałam sobie, że jak rośliny ogrodowe napiją się takiej wody to wciągnął również tę chemię w siebie i może mszyce uciekną albo padną. Nie wiem co tak naprawdę się dzieje ale podlewanie wodą ze zmywania działa.
Z braku biedronek pozostawiłam pokrzywy w rabatach aby dać sposobność na ich kolejny wylęg. Od wiosny obserwujemy chwasty aby wyłapać te, przy których rośliny ogrodowe nie padają łupem mszyc. Zakładam, że nawet mszyce mają jakieś tam wymagania mieszkaniowe. Upał i dość mały opad deszczu wymusił na nas mniejsze pielenie aby rośliny stworzyły mikroklimat. U mnie nie sprawdza się odkryta ziemia obsypana czymś tam na górze aby zatrzymać wilgoć bo od razu mamy inwazję ślimaków bez muszelek i precyzyjne okrycie nagle zostaje zniszczone nie wiem przez kogo. Koty, Reksio? Kury już nie bo są na zamkniętym wybiegu.
Ale miało być o liliowcach. Rok rocznie piszę o nich post ale mam nadzieję, że w dzisiejszym udało mi się zrobić jakieś inne zdjęcia niż wcześniej. Liliowców przybywa, starszym rozrastają się kępy rosnąc w tym samym miejscu, wśród tych samych roślin więc coraz trudniej sfotografować inne spojrzenie na nie. To oczywiście nie wszystkie, ale nie będę powtarzać tych samych zdjęć.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę wspaniałego wypoczynku
:)
Dobry pomysł z ta wodą z płynem - wypróbuję.
OdpowiedzUsuńI jeszcze to zdanie: "Zakładam, że nawet mszyce mają jakieś tam wymagania mieszkaniowe" - ha ha! super!
Uwielbiam Liliowce, choć mam tylko jeden kolor.
OdpowiedzUsuńPowód- zbyt mały ogródeczek.
Serdeczności przesyłam znad porannej kawki:)
Jakie cudne! Pełny z ciemnym oczkiem i ten trzy płatki ciemne i trzy jasne zachwyciły mnie najbardziej :-) Może uskutecznimy jakąś wymiankę ?Mam około 20 liliowców.
OdpowiedzUsuńA na mszyce ponoć dobra woda z mlekiem, ale jeszcze nie próbowałam ;-)
UsuńOdmiany dużych kęp na pewno masz a te jakby rzadsze to są w jeszcze małych kępach. Tutejsza gleba im służy i dlatego tak obficie kwitną mimo, że są jeszcze młodziutkie :) Ale może za jakiś czas by się udało? :)
UsuńOne są mało wymagające.Ponoć w jednym miejscu mogą rosnąć 30 lat.Ja ostatnio podsypałam je kompostem.Ten rok należy do liliowców, na jednej kępie naliczyłam 15 łodyg kwiatowych. Może za jakiś czas ;-)
Usuńteż uwielbiam, kiedyś miałam kilka odmian, ale został tylko ten najstarszy pomaranczowy... wszystko OK, miło, że pytałas.. :D
OdpowiedzUsuńpłyn do naczyń powoduje, że po roślinach trudniej sie przemieszczać, kiedyś czytałam, że do oprysku randapem dodać trochę plynu do naczyń, wtedy taki oprysk przykleja się do chwastów i lepiej się wchłania
OdpowiedzUsuńwiem, ze nie pryszczesz, ja też nie. Ale informacja mnie zaciekawiła
UsuńPodkradnę pomysł na wodę z płynem, bo mam te głupie mszyce na niektórych kwiatach. Bardzo chciałabym, by zamieszkała u nas na balkonie biedronka, mamy za to pasikonika, jedną pszczołę i odorki. hehe Ciekawe jak ten pasikonik znalazł się u nas na drugim piętrze. ;D Wspaniałe masz liliowce, no miłość do nich widać. To już kolejny post o nich, fajnie, że mogłam poczytać wcześniejsze, być tu z Tobą. :) Pozdrawiam serdecznie, czekając, aż sernik się wystudzi. haha Żarłok. :D
OdpowiedzUsuńCudne te liliowce. Mszyce zżerały mi miętę :( i niestety zadziałałam chemią. Oraz... sekatorem. Odrasta...
OdpowiedzUsuńOooooooooooooo... cieszę się, ze napisałaś o liliowcach, bo liliowce to mój konik. Mam ich 22 odmiany. Dzisiaj zrobiłam zdjęcia, by powiesić na blogu. Nie mam takiego ładnego pełnego łososiowego, jaki pokazałaś.
OdpowiedzUsuńMoże to dobry pomysł z podlewaniem wodą po myciu. U nas na razie mszyce były na różach, ale potraktowałam je "Pirimorem". Mnie się takie naturalne ogrody bardzo podobają.A liliowce włąśnie takie tworzą.
Prześliczne liliowce. Miałam sporą kolekcję, która stała się przysmakiem nornic. Pozostało mi teraz tylko kilka sadzonek. Robię wywar z czosnku i pryskam. Nie mam na różach żadnych mszyc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
W naszych przyblokowych ogródkach z tego co widziałam to też królują w tym roku lilijki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Przepiękne liliowce Agatko :-)) Odpisałam na komentarz, bardzo się cieszę, że napisałaś do mnie i na pewno mnie zrozumiesz :-) Uściski :-)
OdpowiedzUsuńZmartwiłam się jak raz napisałaś,ze to nieprawda i pomyślałam,że Cię to już nie interesuje, stąd moja radość wielka, kiedy Cię przeczytałam znów. Ja nie jestem expertem, uczę się i tak samo, raz zrozumiała tak, a po jakimś czasie, inaczej, więcej, ale fajnie,że tak jest, to chyba świadczy o rozwoju. Jeszcze raz uściski mocne:-) odpisałam u siebie jeszcze ;-)
UsuńWspaniałą masz u siebie kolekcję liliowców, a ja zawsze je nazywałem po prostu liliami haha! Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńI ja, jak większosc tutaj zachwycam sie Twymi liliowcami, ich różnorodnością zwłaszcza, bo sama mam tylko jedną odmianę. U nas mszyce chyba pozasuszały się naturalnie, bo nie widzę ich na roślinach. One i kleszcze! Przynajmniej taki pożytek z tej okropnej, obecnej suszy, bo innego nie widzę.
OdpowiedzUsuńCzekając na deszcz, pozdrawiam serdecznie!:-)
Nie mam liliowców w ogrodzie , ogólnie to mało mam kwiatów. Wszystkie mam w doniczkach i pojemnikach . Twoje liliowce są piękne. Ogrody naturalne , trochę dzikie lubię najbardziej . Udanego dnia ☺
OdpowiedzUsuńYour daylillies are fabulous! They are one of my favourite plants...so easy to care for and so many varieties!
OdpowiedzUsuńPrzed chwilę podziwiałam lilie u Agness, Twoje też są wspaniałe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
No coraz ich więcej, tych liliowców. ;- No i bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńLiliowce to bardzo wdzięczny element dekoracyjny ogrodu. Są mało wymagające i plenne. Przynajmniej u mnie, ale mama srednio za nimi przepada.
OdpowiedzUsuńPiękną masz kolekcję liliowców, również lubię te rośliny za piękne kwiaty i dekoracyjne liście, które zdobią rabaty po ich przekwitnięciu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Lilie to wspaniale kwiaty. Rosną tam, gdzie inne miałyby problemy. Też bardzo lubię hodować kwiaty, zioła po prostu wszystkie rośliny. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia zapraszam do mojej strony www.krystynaczarnecka.pl
OdpowiedzUsuńLiliowce to i dla mnie jedne z ulubionych kwiatów, nie umiem się im oprzeć, hamuje mnie tylko brak miejsca w ogrodzie, bo sadziłabym bez opamiętania :D
OdpowiedzUsuńU Ciebie wyglądają pięknie :D
Ściskam Cię serdecznie, Agness <3
Uwielbiam liliowce, a Twoje są przepiękne. Na moim piasku jakieś marne.
OdpowiedzUsuńA nie jest to takie proste;) Może i tu środki ochrony roślin, nawozy od https://iglaco.com też wam przydadzą? Trzeba o takich rzeczach myśleć.
OdpowiedzUsuń