Obserwatorzy

piątek, 5 maja 2017

Wiosenni goście naszego stawu

Od kilku lat, zwłaszcza wiosną słyszę głosy żurawi odwiedzających chyba leśne oczko każdego poranka, a ich ,,gęgot" nie wiem jak to nazwać, niesie się echem i polami aż do mnie. Kilkakrotnie miałam w planach zakraść się tam o poranku ale ciągle się bałam, że jak będę, a one mnie wyczują to po prostu odlecą, czy nie przylecą i zakłócę ich codzienny tryb życia. A tego bardzo bym nie chciała. Od lat czytam z całą rodziną blog przyrodniczy Leśne opowieści i z zapartym tchem śledzimy przygody pana Krzyśka Leśnego Mikundę, dzięki czemu możemy z bliska zobaczyć wiele dzikich zwierząt. Zaowocowało to moimi skrytymi marzeniami aby też móc poobserwować takie dziko żyjące zwierzę. W tym momencie chcę podziękować autorowi tych przepięknych opisów, gdyż mój syn Janek, widać ma więcej szczęścia ode mnie, kilkakrotnie już spotkał a raczej natknął się na dzika i dzięki ,,leśnym opowieściom", wiedział jak ma się zachować, albo co ważniejsze - jak ma się nie zachowywać. Mąż spotkał kiedyś łosia pasącego się na łące razem z krowami, minął by go, gdyby nie podświadome stwierdzenie, że ,,widzi bardzo brzydką krowę". Mnie osobiście wystarczyłoby w miarę bliskie spotkanie z sarenką czy jeleniem lub łosiem, albo właśnie... 


- Mamo mamo! - usłyszałam wołanie Dominika z podwórza. Syn biegł do mnie jak by coś niewidzialnego go goniło. Wielce zaniepokojona przerwałam pracę nad obiadem i otworzywszy gwałtownie kuchenne okno, zapominając o zazdrostkach, firankach i innych okiennych ozdobach, które mogły się pourywać zaczęłam dopytywać co się stało?
- Chodź szybko, Mamy gości na stawie!! Chodź, zobacz! - Rozentuzjazmowany syn z emocji aż podskakiwał.
- Nowe ryby mąż zorganizował? - Pomyślałam, zamykając okno i patrząc jak syn szybko pobiegł w kierunku stawu. Na wszelki wypadek zabrałam ze sobą aparat, zakładając, że może po to mąż wysłał syna abym komuś zrobiłam zdjęcia.
Nad staw, podczas naszych prac, przyleciała znana nam para kaczek. Odwiedza nas dość często nad ranem, ale najczęściej spłoszona przez nasze ruchy, szybko odlatywała. Tym razem niewiele robiła sobie z naszej obecność i wypoczywała na naszym stawie. Ich pojawienie się zupełnie zmieniło koncepcję mojego postu na temat stawu i jego najbliższego otoczenia. Ale to chyba zrozumiałe. Byłam tak zachwycona możliwością poobserwowania ich i uwiecznienia ich na zdjęciu, że gdyby była taka możliwość to bym zrobiła zdjęcia kaczkom z każdej możliwej strony nawet i od spodu. Siedziałam z chłopakami i obserwowaliśmy jak pływają. Przyłączyli się do nas Reksio i koty. Pierwsze zdjęcie  w poprzednim poście jest właśnie uchwyconym momentem naszej obserwacji. Ależ niespodziankę zrobiła mi Matka Natura!



 I to jest dobre.


Zasyłam serdeczności i aby jak najwięcej dobrego było w waszym otoczeniu :)

21 komentarzy:

  1. Tez się cieszę z kazdego gościa, nawet jeśli odwiedza nas na krótko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaczuszki na wodzie piękne,fajne zdjęcia i bardzo uroczy krajobraz na fotkach,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy jadę do Ojcowa uwielbiam obserwować wszelkie ptactwo fruwające i pływające, a kaczki darzę szczególnym sentymentem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za moim płotem często bywają sarenki, bocian czasami a w lesie podczas spacerów kijkowych natykamy się na dziki i inne zwierzaki. Zająców ciut mało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kaczuszek u mnie nie uświadczysz... a szkoda :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Klangor żurawi :)

    Kaczusie są super. Może zamieszkają u Ciebie na stałe?

    OdpowiedzUsuń
  7. Hello Agatek. Love your geraniums and other flowers, too. Thank you for your visits to my posts. Happy Spring! Susan

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniałe zdjęcia! Ja niestety nie mam możliwości obserwowania kaczek ale sarenki podchodzą bardzo blisko. Lubię podglądać dzikie zwierzęta.
    Miłego weekendu Agatko!

    OdpowiedzUsuń
  9. żurawie- wysokie, siwe, szare ptaki i ich krzyk, krzyk żurawi. Możesz się chwalić, że macie czyste wody, czyste tereny, czyste lasy, czyste gleby. to szczęśćcie mieszkać na terenie który wybrały żurawie

    OdpowiedzUsuń
  10. Żurawie są chyba bardzo płochliwe. W każdym razie - raz spotkałam w odległości, tal na oko 300 m, chciałam zrobić zdjęcie komórką, ale kiedy mnie zauważyły od razu uciekły. Ale są piękne. Raz udało mi się podpatrzyć kormorana (to na Mazurach). W domu na wsi widziałam sarny i lisa. Znajoma ostatnio opowiedziała niesamowitą historię: jej znajomi w nocy na drodze spotkali łosia. Jechali samochodem. Zatrzymali się, a łoś popatrzył na nich i ruszył w kierunku samochodu. Podobno przeszedł po samochodzie. Auto do kasacji.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja wciąż czekam na żabki, chociaż Mąż twierdzi, że już widział jedną, jak kosił. A ja słyszałam ją wieczorem, gdy otworzyłam okno. Zwierzęta w ogrodzie są intrygujące (za wyjątkiem złośliwych nornic i kretów, które dają nam się we znaki:( ). Dziękuję za linka do interesującej strony! Jak Tadzio będzie większy, to pewnie będziemy czytać:) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Każde spotkanie ze zwierzętami wywołuje emocje. Ślicznych miałaś gości :).

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak my też się cieszymy jak każdej wiosny wraca do nas parka dzikich kaczuszek. Oj i jajeczka składają ale ciit za stawem w wysokiej trawie gdzie nikt nie dojdzie :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. o rany, ale puchnę :) dziękuję Ci serdecznie Agatku za promo i w ogóle za miłe słowa. Natycha mnie to do kontynuacji pracy i napełnia serdecznością ;)Pozdrów rodzinkę!

    OdpowiedzUsuń
  15. Też bardzo lubię obserwować i fotografować otaczającą nas naturę i jej zwierzyniec :).

    Zazdroszczę Twojemu mężowi, że widział łosia :). Ja nie miałam jeszcze tej przyjemności ...

    OdpowiedzUsuń
  16. Kaczki się dowiedziały, że zbierasz kaczki to przyleciały :-D wspaniale u Ciebie, Agatko :-) Uściski serdeczne

    OdpowiedzUsuń
  17. U Ciebie Agatko na każdym kroku czuć miłość do przyrody. A kaczki przyleciały ponieważ wiedzą, że nigdzie im nie będzie lepiej niż u Was. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam ten komfort, że mieszkam w otoczeniu drzew i sporo ptaków na co dzień widzę i słyszę. Czasami lubię przy uchylonym oknie wsłuchiwać się w ich trele. Aż trudno mi uwierzyć, że poprzedni właściciel podtruwał drzewo, bo denerwowały go wróble.

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajnie że kaczuchy wróciły,jak to Wasz staw może warto pomyślec o pływającej wyspie dla nich a może jeszcze innych gości?pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja bym chętnie zobaczyła zdjęcia kaczki od spodu, ale te też są bardzo pogodne:))

    OdpowiedzUsuń
  21. Masz fascynujące życie w bliskości natury i pięknie o niej piszesz. Podziwiam, tym bardziej, że ja po prostu dużych zwierząt się boję, z respektem, ale rośliny kocham.
    Serdecznie pozdrawiam.:))

    OdpowiedzUsuń