Poprzedni post i ten miały pójść razem ale ze względu na to, że w zakładkach mam oddzielnie kozy i tematy kurnikowe więc ostatecznie rozdzieliłam dla zwykłego porządku. A kto będzie chciał dowiedzieć się co słychać u nich wszystkich to po prostu cofnie się do posta poprzedniego. Dlatego też początek poprzedniego posta tyczy się i tego tematu szczególnie o tych smutkach i radościach. Ponieważ nastał czas ,,nowego" koguta. Naszego, ale zajął miejsce poprzedniego czerwonego.
Stary kogut odszedł. Można by zacytować tutaj przysłowie ,,niósł wilk razy kilka ponieśli i wilka". Być może atak lisów, który przeżył czerwony kogut jako jedyny z całego stada sprawił, że był despotyczny i odganiał tego kogutka od reszty stada lejąc go niemiłosiernie. Nie wiadomo. Ale ciężko było temu w stadzie. W końcu dorósł, zmężniał a Stary zestarzał się, opadł z sił i strącił z piedestału uciążliwego jegomościa. Ale na tym nie poprzestał, gonił i przeganiał tak jak tamten jego. Stary kogut mocno podupadł na zdrowiu i w ostateczności wylądował w garnku. Jakoś tak dziwnie bez czerwonego koguta ale mam nadzieję, że mimo wszystko miał szczęśliwe życie. W kurniku niby zmiany, niby inaczej a w sumie życie kurze toczy się starym torem. No może nie do końca.
W drugim kurniku wylądował Kacper. Kaczki z kurami mieszkają po lewo, a kozioł po prawo. Obie części rozdzielone są drewnianą, ,,ażurową" ścianą więc widzą się. Zmiana z powodów czysto logistycznych. Kiedy jest brzydka pogoda kozioł jest zamknięty, otwierane są kaczki aby mogły sobie wyjść na wybieg. Zawsze marzyły mi się dwuczęściowe drzwi otwierane jak w stajniach od góry. Zwierzę może sobie wyglądać ale wyjść nie. Teraz dodałabym jeszcze klapę jak dla kotów aby kury czy kaczki mogły sobie wychodzić i wchodzić. Prosta sprawa ale mąż nie ma ochoty zajmować się takimi ,,dyrdymałami". A szkoda...
Sesja zdjęciowa zrobiona podczas dawania zielonki. Na tyle się przejaśniło, że dało się skosić trawę i im podrzucić. Jeden kogut w stadzie. Na pewno w ich świecie jest inaczej niż do tej pory jak kogutów było kilka. Można by powiedzieć, że spokojniej i ciszej. U nich na pewno tak, niekoniecznie w okolicy. Sąsiad zakupił sobie parę pawi. Bardzo piękny pawilon im zrobił ale jeśli dla kogoś uciążliwe jest poranne pianie koguta to niech pomieszka po sąsiedzku z pawiem. Obecnie 4 rano (4 am) i paw wita swym donośnym i charakterystycznym głosem nowy dzień. W każdym razie jeszcze się do niego nie przyzwyczailiśmy i jak krzyknie to mnie serce staje bo mam wrażenie jakby jakieś zwierze było atakowane i krzyczało w agonalnym zrywie. Kiedyś napisałam, że mojemu ogrodowi bliżej jest do charakteru parku niż ogrodu, więc teraz jeszcze bardziej się do tego zbliżył.
Miłego weekendu życzę.
:)
U mnie dzisiaj piękna, słoneczna pogoda, już na wschodnim termometrze mam prawie +30 stopni C.
Z przyjemnością czytam Twoje historie o zwierzętach :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu!
Spore stadko i jakie dorodne:) A w życiu tak to bywa, że młodsze pokolenie eliminuje starsze:)
OdpowiedzUsuńPrześliczne masz stadko. Kogut jak z obrazka na pierwszym zdjęciu. Może kiedyś będę miała kury , bo teraz idę na łatwiznę i kupuję jajka u nas na wsi. Sielsko i wiejsko u Ciebie , tak jak lubię. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPaw faktycznie "krzyczy" okropnym głosem. A ja mam po sąsiedzku osiołka. Ten, jak się rozedrze, to jakby kogoś dusili :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (i zazdroszczę świeżych jajeczek)
W mojej okolicy na szczęście nie pawii więc budzi mnie wyłącznie śpiew ptaków ale to jest bardzo przyjemne :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu Agatko.
Piękny drób, a swieżych jajek zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
hehe, ale za to może rozkłada pięknie ogon. Super takie stado pięknych kur! Zwłaszcza, ze widać,że są takie szczęśliwe :-)
OdpowiedzUsuńPiękne stadko :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Nie zazdroszczę pobudki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Stadko prezentuje się super, sam pamiętam jak kiedyś miałem u siebie kurki, coś cudownego ;) Pozdrawiam majowo! :)
OdpowiedzUsuńmarzę okurach ale nierealne
OdpowiedzUsuńJa mieszkam niedaleko pawi. Można się przyzwyczaić, ale na początku okropieństwo.
OdpowiedzUsuńKury kojarzą mi się z sielską wsią i podwórkiem, latami dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia życzę;)
Kury to moze nie moje ulobione ptactwo ale jajkami prosto od kury to bym nie pogardziala :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać te Twoje zwierzęce opowieści. Natomiast towarzystwa pawi nie zazdroszczę, bo ich krzyki rzeczywiście są trudne do zniesienia. I to jeszcze o takiej godzinie!
OdpowiedzUsuńCudne kurze stadko :D Moja mama zawsze trzymała kurki, jednak tak się pozmieniało na podwórku, zostało podzielone na połowę, jest znacznie ciaśniej i już po prostu nie ma na nie miejsca.
OdpowiedzUsuńAle w okolicy są zaprzyjaźnione gospodarstwa, w których kupuję świeżutkie jajka i mleko na ser :D
Ściskam serdecznie, Agness:)
Krzykliwe pawie za płotem - no nie...
OdpowiedzUsuńMalowniczo się te kury prezentują na zdjęciach.
Kurze i kogucie życie pięknym stylem opisane.
OdpowiedzUsuńPiękna gromadka ptaków domowych !!! - chyba można je tak nazwać ? Ja ciągle zastanawiam się nad hodowlą choć kilku kurek, ale ta myśl chyba mi gdzieś ucieka. Jak na razie jajka kupujemy u sąsiada. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńfajne kury! Szkoda koguta! Obserwuj i Pozdrawiam! ^^
OdpowiedzUsuńMasz wspaniałe zwierzątka, a opowieści o nich sa fascynujące. W mojej podwarszawskiej wsi są jeszcze traktory, ale krowy nie uświadczysz, a konie tylko w stadninie, hahaha:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Chciałabym mieć możliwość posiadania zagrody z kurami. Niestety maleńki, miejski ogródek pozwala jedynie na posadzenie kilku warzyw i kwiatów. Pawie faktycznie mają donośny głos ;)
OdpowiedzUsuńSuper artykuł :) Miło czyta się Twoje historie, chętnie tu wracam ;)
OdpowiedzUsuńWspaniale swojskie stadko. Dawno takiego nie widzialam. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia zapraszam do mojej strony www.krystynaczarnecka.pl
OdpowiedzUsuńMasz bardzo fajne kurki. Bardzo lubię te Twoje zwierzęce historie, super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Agatko, Twoje kurze stadko jest prześliczne. Młody kogut to prawdziwy amant.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
pawie i perliczki są bardzo głosne..., ja z czasów gdy o pawiu i jego piórach przesądnie mówili...
OdpowiedzUsuńPiękne stadko :-). Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuń