Dopiero co w temacie Nasze jesienne drzewa na słuszny komentarz o potrzebie sporego grabienia przez ilość posiadanych przez nas drzew, odpisałam, że ,,nie mam klasycznych trawników więc nie ma potrzeby abym grabiła. Tyle co na wiosnę [...]". Ale to też nie jest tak do końca, że nie grabię teraz jesienią. Grabię, a jakże! Ale nie wszędzie i nie wszystko. Z racji miłości do drzew... takiej prawdziwej miłości do drzew, kocham je o każdej porze roku. Nie tylko wiosną, kiedy otwierają pąki, nie tylko latem, kiedy są słonecznym parasolem, ale i jesienią, kiedy zrzucają liście bo to ich naturalna kolej rzeczy.
Ale nie tylko dlatego ,,łaskawym okiem" spoglądam na te wszechobecne na mojej działce grube dywany z liści. Jako człowiek z syndromem Szkota (bardzo oszczędny, nie mylić ze skąpstwem) uwielbiam wszystko to, co może mi się przydać, pozyskując za darmo. A jak jeszcze to coś bardzo przydatnego ,,spada z nieba" w tym przypadku z drzew, to trudno się nie cieszyć. Liście są fenomenalnym produktem w procesie rozkładu i ulepszaniu gleby. Pisałam już o tym nieraz. Zgrabiam liście na rabaty aby użyźniły mi glebę gliniastą, osłaniam nimi róże i inne delikatne rośliny oraz przetwarzam je na ziemię próchniczą. A tam skąd nie potrzebuję już brać to sobie leży i się rozkłada.
I tym sposobem jest dobry moment aby przedstawić, jeśli tego nie miałam okazji zrobić mojego, nowego przyjaciela ogrodowego, którym jest ten piękny, plastikowy kosz. Jego zaletą jest lekkość i ten ażurek, dzięki czemu niepotrzebna ziemia się wysypuje. Stosuję go głównie na zielonkę dla zwierzaków i obecnie do liści.
U mnie nie ma typowych ścieżek, są jako zielone przestrzenie rozdzielające rabaty, a że rabat jest u nas bardzo dużo i są sporych rozmiarów, czasami ciągną się i ciągną z racji podłużnej działki więc trudno czasami rozróżnić gdzie ta rabata usypana liśćmi się zaczyna a gdzie kończy. I też nie jestem pewna czy widać na zdjęciach te obsypane liśćmi na przykład róże. Czy to ważne? Tak. Bo to świadczy o tym, że na razie udało nam się zapanować nad kurami i już tak nie wychodzą ze swojego wybiegu. To mnie ogromnie cieszy, bo co sobie usypałam jakiś kopczyk z liści tam zaraz pędziły kury i rozwalały wszystko.
Widać po częstotliwości postów, że skończyło się musowe siedzenie w domu i wróciłam do pracy zawodowej.
Cieszę się, że podobały Wam się moje plecionki. I przypominam o karmnikowej zabawie, pokazujemy na swoich blogach karmniki aby podzielić się swoją miłością do ptaków.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę zdrowia bo ta pogoda jakaś taka bardzo zmienna, raz ciepło, jak wczoraj a dziś widzę, że wietrznie i chłodno.
:)
U mnie też jeszcze mało pracy z grabieniem, bo drzewa małe. Do tego mam pomocnika :) Najpierw czekam, aż wiatr usypie kopce wzdłuż murków, a potem przenoszę to dopiero na rabaty, przesypując ziemią :)
OdpowiedzUsuńCiekawa informacja Agatko - nie wiedziałam, że liśćmi można użyźnić gliniastą ziemię. Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńJa mam niewielki ogródeczek pod blokiem.
Kiedy byłam mniej schorowana uwielbiam ciągle pielić, wyrywać chwasty, uschnięte czy przekwitłe rośliny. Tak też było przez zimą. Mąż zawsze się ze mnie śmiał, ze niczemu nie pozwolę się nawet rozsiać:)
Teraz ogródkiem zajmuje się mąż, ja jestem tylko przypatrującym się "kierownikiem".
Wczoraj tak było. Mąż zostawia trochę liści na nawóz, a ścięte astry krzaczaste na obłożenie razem z ziemią- róż i juk.
Pozdrawiam ze słoneczkiem w roli głównej, u nas od rana grzeje:)
Piękny masz ogród. My też grabimy mimo że alejek nie mamy. W końcu trzeba zadbać o ogród aby było ładnie. :)
OdpowiedzUsuńŚcieliśmy w tym roku potężnego orzecha - oj latek miał nie mało, ale już zagrażał życiu nie tylko nam, ale kurom i pieskom oraz rozrósł się nad cały teren gospodarczy - za nadto. Będzie mniej sprzątania w przyszłym roku w tym miejscu.
Dwa dni temu przekonywałam moją Mamą, że nie ma grabić... :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że grabić można... dla niektórych to doskonały relaks. Tylko znajdujemy im miejsce na działce, jako różności. U nas ostatnio kosiarką zebrane stanowiły powód szczęśliwości kur-niosek :D. Jak one w tych liściach grzebały szczęśliwie.
UsuńO tak! My też wrzucamy liście na wybieg kurzy i zachowują się podobnie. Szczególnie wczesną wiosną kiedy jeszcze nie ma zielonki, ziemia jest zmarznięta i nie ma w czym grzebać prócz słomy.
UsuńJa też zostawiam liście na rabatach. :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńU Ciebie jest jeszcze zielono. U mnie w ogrodzie już wszystkie liście znajdują się na kompostowniku. Ogród jest przygotowany do snu zimowego. Pierwszy raz nie wycięłam astrów jesiennych aby ptaki z nich wyzbierały nasionka. W warzywniku wschodzi żyto wysiane na poplon. Eryk ma jeszcze w warzywniku do przycięcia jedną z dwóch ścian z tuji wysoką na 2,5 m. Te ścisłe zielone ściany są bardzo praktyczne ponieważ osłaniają warzywa od wiatrów, mrozu.
OdpowiedzUsuńMały Lasek żyje swoim życiem. Tam nie grabimy liści.
Serdecznie pozdrawiam:)
U nas też karmniczki, różnorakie... I liści mnóstwo... Też zostawiamy, wiosną ich nie ma a trawa taka soczystA, tylko od sumakow grabimy bo badyle są z liscmi i gdzieś tam w kąt ogrodu polozymy... I sulertak jest, nie ma co dyskutować z natirą:-)
OdpowiedzUsuńo moim podejściu do liści nie napiszę, bo w okolicy traktowali mnie za dziwadło, gdy nie pozwalałm nic z działki wywozić...... to co na nią przybywa powinno być zagospodarowne, czy to deszcz, czy liście, czy kompost.....
OdpowiedzUsuńKarmnik, dopiero muszę pomyśleć
:D
ostatnio spotkałam opis na jakimś blogu, ze ptaki juz teraz znajdują przyszłe stołówki zimowe. czy to u Ciebie?
UsuńTak, u mnie :) Mowa była o sikorkach :)
Usuńw którym poście?
UsuńOch, u nas na trawnikach też są kupki zagrabionych liści
OdpowiedzUsuńu mnie teraz mało liści ale rabatka z ziołami juz przykryta...:)
OdpowiedzUsuńMój M grabi, a ja też wolę zasypany liśćmi świat, tym bardziej, że tyle w nich dobra. Chyba więc i we mnie trochę szkockiej krwi płynie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLiście są potrzebne dla trzymania ciepła
OdpowiedzUsuńAle ile uroku w ich kolorach
Oj, nagrabiłam się ja liści, że hej i napaliłam kopy :-). A wszystko przez ogromnego orzecha, którego mam na działce.
OdpowiedzUsuńTeż kocham drzewa o każdej porze roku. Ostatnio zaopatrzyłam się w książkę "Sekretne życie drzew" Petera Wohlleben :) Ja również nie z każdego miejsca wygrabiam liście zostawiam np. pod grabami i w naturalnej, zagajonej części ogrodu. W tym roku tak cudnie szeleszczą :) Serdeczności posyłam :)
OdpowiedzUsuńU nas w ogrodzie liście sobie leżą i nie mam zamiaru ich grabić. Dopiero wiosną grabie idą w ruch, ale wtedy liżcie są już "zagospodarowane"- przegniłe użyźniają ziemię. Takie koszyki są bardzo wygodne. Mam zielony i często go używam.
OdpowiedzUsuńTwój ogród zawsze mnie zachwyca. Tyle masz drzew. Też bym tak chciała. U nas jest niewiele, a liści sporo. Podobnie jak Ty nie grabię wszędzie. Usuwam je tylko z niby trawników. Pozostałe leżą pod drzewami chroniąc rosnące pod nimi rośliny przed zimnem(jeżeli takowe nastąpi). Te, które są zdrowe wędrują na kompost i też tak Jak Ty uważam, że to , co jest na ogrodzie powinno tam pozostać już w innej postaci. Chore ładuję do worków, by nie przenosiły chorób. Koszyk masz wspaniały i ja muszę sobie taki sprawić do wynoszenia liści. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńWprawdzie mój ogród nieduży, ale liści też w nim sporo, z drzew owocowych :D Uwielbiam, gdy tak ścielą się złociste na zielonej trawie :)))
OdpowiedzUsuńTwój ogród zachwyca o każdej porze :D
Ściskam Agatko <3
U mnue liści niewiele,nie wszystkie grabię,ponieważ oslsniają rabaty przed mrozami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Pogoda zmienna, ale w sumie nadal bardzo ciepło jak na listopad.
OdpowiedzUsuńJa robie z liśćmi podobnie jak Ty - albo zwoże je do kompostownika, albo usypuję z nich otuliny, tam gdzie takie coś sie przyda. Wiele lisci zostawiam po prostu tam, gdzie są, bo podobaja mi sie takie upstrzone kolorowymi kropeczkami trawniki.
Pozdrawiam Cie serdecznie!:-))
Rozbawił mnie ten syndrom szkota :)) ja też chyba taki mam :)) choć liściom akurat pozwalam leżeć gdzie chcą lub palimy je w ognisku przy okazji pieczenia kiełbasek :)
OdpowiedzUsuńMiłego tygodnia!
Ten listopad jest przepiękny, słońce, dość ciepło przez dzień, no jedynie może te mgły... ale one też mają swój urok. Też daję liście pod rabatki żeby je nieco użyźnić na przyszły sezon. Pozdrawiam cieplutko! :)
OdpowiedzUsuńAż trudno uwierzyć, że to już listopad. Pogoda w tym roku nas rozpieszcza, a przynajmniej tak ciepłolubne osoby jak ja. :)
OdpowiedzUsuńTaki listopad może trwać i trwać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Ja grabię liście bo mam same drzewka owocowe a one nie zawsze są zdrowe,tak samo winogron-niestety często dopada go szara pleśn wiec liści się pozbywam.ale znalazłam pryzmę trawy takiej z kilku lat(koszą boisko i wywożą to za płot)jest świetnie przerobiona,sporo dżdżownic a i pędraki rohatyńca też znalazłam:)i taki "obornik" w pewnej części został rozrzucony po ogrodzie i rabatach:).pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa osobiście wolę usuwać liście z podwórka za pomocą odkurzacza. Jest szybciej i przyjemniej. Mniej się człowiek męczy, a też liście są dość mocno rozdrabniane przez co później jest lepszy kompostownik i idealny nawóz pod roślinki.
OdpowiedzUsuńMasz niesamowicie piękny masz ogród. U nas też grabimy liście żeby trawa była pięknie odsłonięta. Z tych liści robimy następnie kompost. Jednak tego nawozu wyjdzie troszkę za mało i musimy więcej dokupować. Jednak zawsze to coś własnego i naturalnego nawozu.
OdpowiedzUsuń