Idą święta i to wielkimi krokami, z każdym dniem zbliżają się coraz szybciej powodując w wielu domach coraz większe zamieszanie, pośpiech a nawet przedświąteczną irytację ileż to jeszcze rzeczy do załatwienia, zrobienia, przyszykowania a czasu tak niewiele. Pracuję w oświacie i te tygodnie to są bardzo intensywne zawodowo, przygotowania do Jasełek, zdjęcia z Mikołajem, spotkanie z Mikołajem, występy dzieci dla rodziców. Pracuję ponad godziny i w pełnym tego słowa znaczeniu - nie mam czasu na przygotowania do świąt. Powracam do domu jak do hotelu i jestem bardziej jako gość niż domownik. Moje koleżanki mają jeszcze gorzej bo zabierają pracę do domu przygotowując wiele rzeczy do prac plastycznych na świąteczne upominki. Moje przygotowania do świąt odbywają się jedynie w weekendy.
Należę jednak do tych szczęściarzy, którzy mają każdy weekend wolny, dwa dni w tygodniu. Nie każdy ma takie szczęście, szczególnie mam tu na myśli sferę handlowo-usługową. Uważam, że każdy powinien mieć wolne dni, mój syn pracuje w sklepie i jego tydzień zbyt często ma 14 dni roboczych. Na moje rozdrażnione stwierdzenie - znów pracujesz w niedzielę? Odpowiada mi: Mamo, przecież to czas przedświąteczny. Z drugiej strony słyszę w telewizji uwagi polityków, ze ograniczenie handlu to mniejszy przychód, za którymi idą podatki, wpływy do budżetu państwowego. Niedziela jest ważna dla Chrześcijan i dlatego powinni mieć zawsze wolny ten dzień, dla Żydów jest ważna sobota, którą powinni mieć wolną, dla ateistów nie ma to znaczenia jaki dzień będą mieli wolny więc może to oni powinni obstawiać soboty lub niedziele i wszyscy byliby zadowoleni?
Dzisiaj obudziłam się bardzo wcześnie zastanawiając się kiedy mnie się uda przygotować do nadchodzących świąt i nagle spłynęła na mnie głęboka myśl, że przecież jestem przygotowana. Aż oczy szeroko otworzyłam. Jak to? Nie posprzątane, prezentów nie ma, choinki nie ma, planów na świąteczne menu brak. Mam opłatek, kupiłam go w poprzednią niedzielę na pewnym stoisku - płynie dalej myśl. Tak, jestem przygotowana. Przecież w święta Bożego Narodzenia nieważna jest choinka, prezenty ani suto czy niesuto zastawiony stół. Ważniejszy od prezentów i choinki jest opłatek, ważniejsze od potraw świątecznych jest Komunia Święta w kościele w tych dniach, ważniejsze od naszych gości i rodziny jest spotkanie z Panem Jezusem, to on rok rocznie rodzi się na nowo w polskiej tradycji aby przywołać do siebie zbłąkane i zagubione owieczki i poprowadzić je za sobą do swojego Ojca w niebie.
Oparłam się stoiskom jarmarcznym z przeróżnymi świątecznymi ozdobami robionymi ręcznie i w masowej produkcji ale podczas spaceru po Starówce Warszawskiej trafiłam na nieduży straganik u stóp kościoła z pracami dzieci z domu dziecka i sióstr zakonnych. Mój gen szkota traci swoją moc bo jest to dla mnie możliwość pomocy, sprawienia radości autorom prac. W tym roku były rzeczywiście piękne. Dla mnie wszystkie takie prace są wyjątkowe i piękne ponieważ noszą w sobie ładunek pozytywny sam w sobie ale te są rzeczywiście inne.
Wazon i świeczniki, prace wykonane techniką malowania na szkle. Do tej pory jestem mocno zaskoczona, bo po wyborze świecznika i czekając aż syn wybierze swój, siostra zakonna nagle wyjęła ten wazon, mówiąc, że ma coś dla mnie. A ja przecież kocham ptaki. Skąd wiedziała? Nie znamy się. Mogła pokazać mi typowo świąteczny wzór, też bym kupiła. Tutaj też dając co łaska nabyłam tegoroczny opłatek i czuję, że jestem przygotowana do świąt.
Staram się rok rocznie wspomóc charytatywnie tego typu działalność dla tej dziecięcej i młodzieżowej radości, że ich prace komuś się spodobały a oni sami mają wkład w zbiórkę pieniędzy. Prace stają się ozdobą mojego domu bądź te mniej trwałe ozdobą świąteczną.
Z trwałych pamiątek moich charytatywnych zakupów z poprzednich lat jest obrazek, który wisi na ścianie i malowana szklanka z uchem służąca za pojemnik na różności. Za każdym razem, kiedy na nie patrzę myślę o autorach prac a przede wszystkim o tych wszystkich potrzebujących, samotnych, opuszczonych, którzy nie mają tyle szczęścia co ja mając zdrowe i udane życie.
Kochami spokojnych dni i aby duch świąt nie zagubił się nam podczas natłoku przedświątecznych porządków i zakupów :)
Wazon ma podobny motyw jak moje serwetki świąteczne. Chyba już nawet wiem skąd twórca wziął inspirację... A na szczytny cel zawsze warto wyjąć portfel :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten wzór :))
UsuńTrafiłaś w punkt. Czuję zmęczenie tym nachalnym graniem kolęd, stoiskami, promocjami, kolejkami w sklepach. Patrzę na ludzi i zastanawiam się czy oni tez nie mają dość? Nie chcę siadac zmęczona do Wigilii z przeświadczeniem, że i tak czegoś nie zrobiłam, albo nie kupiłam. Dlatego od jakiegoś czasu przestawiam sobie priorytety w życiu.
OdpowiedzUsuńRok rocznie upraszczam i wydaje mi się, że nie da się bardziej po czym kolejny rok pokazuje, że znów się dało. Na którymś z blogów napisałam nawet, że rozwój wewnętrzny i zewnętrzny jest na jakiejś osi, jak jednego przybywa to drugiego automatycznie ubywa :)
UsuńZgadzam się ze wszystkim o czy piszesz. Też pracowałam w oświacie i wiem jak było, też uważam, że w niedzielę powinni pracować ci, dla których jest to dzień jak co dzień, a w sprawie Świąt, to w tych wszystkich gadżetach giną ci, którzy zapomnieli o prawdziwej istocie tych dni.
OdpowiedzUsuńPodobno jest coraz więcej niewierzących i dlatego pozwoliłam sobie na taką myśl, bo przecież można by sobie nawzajem pomóc dla zwykłej ludzkiej życzliwości. Myślę sobie, że gdybym była ateistką to nie miałoby dla mnie znaczenia, kiedy mam wolne a mogłabym pomóc. Przecież nie trzeba być wierzącym aby być życzliwym i pomocnym :)))
Usuńtak, temat pracy w niedzielę to drazliwya sprawa.... ze względu, że inni rodzice mogą spędzać te dni z rodziną, a Ci pracujący za ladą w miejscu pracy......
OdpowiedzUsuńdziękuje bardzo i równiez dla Ciebie spokojnych dni :)
Staram się wyeliminować niedzielne zakupy jako mój żywy bunt przeciwko handlu niedzielnemu, naprawdę, kiedyś sklepy ba! nawet stacje benzynowe były pozamykane i ludzie sobie radzili. Wiadomo, że są zawody, które muszą pełnić dyżury ale są i takie usługi, gdzie nie musi być otwarte. Nie wiem... pieniądze rządzą i to jest największym problemem.
UsuńJak to powiedziano około dwóch tysięcy lat temu z hakiem "To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu", znaczy świętuje kiedy chce i kiedy może. No i już widzę przedstawicieli różnych zawodów, nie tylko tych związanych z handlem mówiących "Sorry w niedzielę to ja świętuję". Agatku w życiu nie chciałabym trafić na lekarza który by mi powiedział że z powodu przekonań religijnych to on mi jednak nie pomoże w ten konkretny dzień ( pomijam że możliwość uprawiania zawodu uzyskał dzięki podatkom nie tylko głęboko wierzącej części społeczeństwa ). Sorry, ale takie traktowanie sprawy że w niedzielę pracują agnostycy i ateiści prowadzi nas do wniosku że praktykujący wiarę nie powinien wykonywać pewnych zawodów. Przecież to jest nierealne a skutkiem "tej szczęśliwości" może być tylko laicyzacja społeczeństwa bo ludzie są stawiani przed kwestią wyboru, która jak widać nie ma oparcia w doktrynie wiary. No chyba że uznamy że to nie słowa Ewangelii a tzw. tradycja kościelna jest tym co stanowi istotę chrześcijaństwa.;-) Myślę że tak naprawdę problemem nie jest konkretny wolny dzień tylko jego brak w wielu zawodach. Te normy śrubowane do nieprzytomności ( sama wiesz że oprócz pensum masz mnóstwo pracy która nie jest wynagradzana tak jak być powinna, a czasem w ogóle nie jest wynagradzana, za to często możesz doczytać czy usłyszeć głupoty w stylu że przecież nauczyciel to ma light bo wakacje i w ogóle ). Tego dojeżdżania pracownika do granic wytrzymałości trzeba pilnować i nie pozwolić żeby ludzie harowali za marne rupie.
OdpowiedzUsuńCo do świąt - święta nie polegają na kupowaniu żarcia i staniu w kilometrowych kolejkach, gotowaniu na czas, pucowaniu do nieprzytomności. Święta nie polegają na choince ustrojonej najnowszym bombkowym hitem, święta polegają na naszej chęci świętowania a nie tylko posiadania wolnych od pracy dni. Jedni żeby dzień świąteczny uczcić pójdą do świątyni, tak z potrzeby serca, inni z takiej potrzeby będą szukali kontaktu z bliskimi im ludźmi, jeszcze inni będą szukali samotności. Tyle świąt ilu ludzi. Święta zabija nie tylko komercja na którą wszyscy narzekają, święta zabija też skostniała tradycja sposobu ich obchodzenia. Na komerchę wszystkiego zwalić się nie da, za proste i zbyt oczywiste, trzeba popatrzeć głębiej. Wiem, to wydaje się paradoksalne że w roli killera świąt występuje tradycja ale prawda jest taka że wielu ludzi ucieka nie tyle przed samymi świętami co przed tym wszystkim w co święta obrosły. Przed przymusem choinkowania, prezentów, obowiązkowych wizyt nielubianej rodziny, jedzeniem tych a nie innych potraw. Pod tym wszystkim ginie coś co w świętowaniu jest najważniejsze, a już szczególnie ważne dla chrześcijan. No treści nam brak w świętach, duchowości, za to ich forma to szalejący barok. Ba, nawet rococo.:-)
Mimo wszystko uważam, że można rozwiązać kwestię pracowania i wolnego. Są zawody, które muszą mieć stałe dyżury, lekarz... tak, ale i straż pożarna i policja i wiele wiele innych zawodów, ale na pewno można to rozsądnie rozwiązać. Każdy święta spędza jak mu pasuje, ale święta to coś konkretnego. Przecież choinkę ubrać i rozdać prezenty można i w lipcu, w maju, lutym, prawda? Brakuje duchowości, brakuje tego sensu świąt, tej istoty świąt. To się wszystko zagubiło. Myślę, że tradycja jest potrzebna i ważna, to zespala, nadaje dobry tor, drogę ale właśnie, ta tradycja jest inna niż ta dawniejsza. Dziś niby to wszystko jest tak jak wyliczyłaś ale... no właśnie... bardzo dobrze to ujęłaś :)
UsuńNa religijno filozoficzne tereny nie wchodzę, ale dodam tylko, że takie wole niedziele, ułatwiłyby życie, na przykład mnie i mojemu mężowi. On pracuje w handlu więc ma weekendy często pracujące, a te które wywalczy sobie wolne, musimy metodą wybory dzielić między siebie, rodzinę i przyjaciół. Nie jest łatwo.
UsuńPięknie to ogarnęłaś Agatko!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMy należymy do tego samego wyznania więc rozumiemy się bardzo dobrze :)
Też już czuje że czas mnie goni. Niestety na mój odmienny stan idzie mi wszystko o wiele wolniej a pewnych rzeczy nie mogę robić. W ogóle to najwięcej to musze wypoczywać. Spokoju życzę na nadchodzące dni, jakoś to się ułoży... Zawsze można na kogoś liczyć a o pracy w niedziele mi nawet nie przypominaj, czasami jakbym za karę do niej jezdzila.
OdpowiedzUsuńI nawzajem. Tobie życzę przede wszystkim odpoczynku i tej pomocy ze strony bliskich :)))
UsuńPracownik zmęczony to pracownik mnij efektywny. Każdy powonień mieć wolne, a nie pracować 14 dni bez odpoczynku. Żeby to kiedy na zdrowiu się nie odbiło. U mnie również ani posprzątane, ani nie mam prezentów. Fala kłopotów do mnie przyszła i zamiast radości to ja walczę z kłopotami. Choć mam wiarę, że święta będą ok. Jakoś w tym roku bardzo na luzie do nich podchodzę. Piękne kupiłaś rzeczy. Mam nadzieję, że wkrótce będziesz miała więcej czasu dla siebie. Jak się czujesz? <3
OdpowiedzUsuńO tuż to. Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje. Skoro ma zawalony weekend to powinien dostać w tygodniu. Nie wspomnę już ogólnie o niedzieli, która dla nas jest dość ważna. Ale coraz trudniej ją wyróżnić, ale jeszcze nam się udaje :)
UsuńI mądrze piszesz.
OdpowiedzUsuńGrunt to priorytety i świadomość tego co najważniejsze.
Porządki, które staram sięzrobić w domu w Adwencie mają raczej na celu to, by dobrze nam się świętowało (np. po prostu lubię mieć czyste okna i firanki) - a jak czegoś nie zdąże to trudno.
Na razie wyskoczyła nam nieplanowana wymana baterii w kuchni...
I ja podobnie, ale... mimo wszystko ciągle jest tego za dużo i czuję, że nie tak :)
Usuńja jednak trochę gonię ale bez przesady:(nawyk i tradycja...No i muszę, bo na co dzień leń mnie tropi więc sprzątanie nadganiam przed świętami:)
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaplanowałam sobie wiele prac i w sumie mimo, robieniu to nie udało mi się wszystkiego zrobić. Z wiekiem spowolniałam?
UsuńPodobają mi się te prace. Są takie naturalne. Co do pracowania w niedziele i święta, to owszem, są zawody, które nie mogą z niej zrezygnować, ale są i takie, które z powodzeniem mogą ją ograniczyć. Z drugiej strony wiem, że przy odrobinie chęci można pogodzić i wieczerzę wigilijną i pracę. Pamiętam, jak tata miał dyżur w ochronie na kopalni na nockę wigilijną(bo jakby nie postawić ochrony, to ludzie by się włamali do składu i rozkradli kilka ton węgla), to wtedy po prostu mieliśmy przyspieszoną kolację, ale była. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOczywiście, że można pogodzić, człowiek jest elastyczny, ale czy tak powinno być? Dlaczego człowiek nie może w sposób godny uczcić święta? Dlaczego nie może w dzisiejszym czasie żyć zgodnie ze swoją wiarą?
UsuńWiem coś na temat pracy w oświacie i doskonale Cię rozumiem...
OdpowiedzUsuńJa nie przejmuję się już tym, że nie wszystkie okna zdążę umyć lub tym, że nie potrafię dogonić najnowszych trendów... Najważniejsza jest radość świętowania! Wesołych Świąt :)))
Oooo! ja już od lat nie przejmuję się wieloma rzeczami związanymi ze stanem mojego otoczenia, chociaż jedno okno dzisiaj umyłam, ale to był impuls i działanie bardzo przypadkowe :D
UsuńDziękuję i również Wesołych Świąt :D
Bardzo ładne prace. Mam tak samo jeśli chodzi o aukcje charytatywne, Uściski
OdpowiedzUsuńTeż mi się podobają :)
UsuńDla mnie święta Bożego Narodzenia,to radość ze spotkania w gronie najbliższych,wspólna radość z narodzin Dzieciątka,(chociaż podobno to nie jest Jego prawdziwy czas narodzin).Jezeli chodzi o pracę w niedzielę,to naprawdę nie chciałabym być na miejscu tych,którzy muszą wtedy spędzać czas np przy kasie,chociaż zakupy robię czasami również w niedzielę.
OdpowiedzUsuńPoustawiane daty to cała symbolika. Wiadomo przecież, że Pan Jezus nie rodzi się co roku :) Czym jestem starsza tym zaczynam lepiej rozumieć.
UsuńCudowne prace, zwłaszcza obrazek :) Ja lata temu lubiłam malować na szkle, a szczególnie na butelkach. Co do przygotowań, to ja omijam zakupy w sobotę i niedzielę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Też dążę do tego aby uwolnić się od zakupów w weekend ale jeszcze to spora droga :)
UsuńHello Agatek,
OdpowiedzUsuńI must admit Christmas is not my cup of tea, only an opportunity to get together with the family.
Many thanks for your comment on my blog,
I wish you a great weekend :)
As you've prettily assumed that there wasn't "my cup of tea". It's very nice to me you've written to me.
UsuńI wish you best things, too.
Kochana, nie wiem, czy uda mi się wpis przed Świętami, nawet teraz piszę jedną ręką, bo bobasa trzymam...mąż w kinie, zaraz usypiam dzieci. Nie wiem w co ręce włożyć, chociaz masz absolutną rację, w święta to Chrystus jest najważniejszy. Mam nadzieje, ze jutro uda mi się wys[powiadac... ściskam mocno i życzę Tobie i Rodzinie wspaniałych Świat
OdpowiedzUsuńPiękne są te malowane prace. Lubię odwiedzać jarmarki adwentowe ale nic nie kupuję. Zawsze w I Niedzielę Adwentu dzieci z domu dziecka i siostry zakonne mają stoisko z aniołkami z masy solnej, kartkami świątecznymi, kalendarzykami. Szczególnie doceniam ich prace. Każdy artykuł ma cenę "co łaska".
OdpowiedzUsuńW ostatnim czasie wszyscy użalają się nad sferę handlowo-usługową. Dlaczego tylko nad nimi? co z pielęgniarkami, bileterkami w teatrze, aktorami, strażakami, policjantami, przewodnikami w muzeach, lekarzami, motorniczymi w pociągach, tramwajach... Można tak wymieniać i wymienić.
Zakupy robię raz w tygodniu w czwartek. Wtedy jest najmniej ludzi. W ciągu całego roku tylko jeden raz zrobiłam zakupy w niedzielę. Nieprzewidziana wizyta.
Już w listopadzie mając wolne chwile zaczęliśmy sprzątać w szafkach, szafach, odkurzać półki z książkami. Dwa tygodnie temu zaczęliśmy intensywnie robić porządki. Zakupy na święta mam już zrobione i w tygodniu przedświątecznym nie będę w żadnym sklepie. Już widzę te tłumy. Spowiedzi też nie odkładam na ostatnią chwilę. Byliśmy w niedzielę. Już cieszymy się na Wigilię i święta i spotkanie z moim Braciszkiem i jego Rodzinką.
Serdecznie pozdrawiam:)