I zaczęło się! Wstałam rano i było jakoś inaczej. W pierwszej chwili organizm nie zdiagnozował zmiany tak oczywistej - zimno w domu!. Od kilku tygodni mamy pochmurno - deszczową pogodę, która mnie doszczętnie odarła ze złudzeń letnich. Tak jak wiosna wchodziła po woli i delikatnie, podobnie z latem, tak jesień wdarła się i od razu rozpanoszyła się na całego. Drażni mnie już ta pogoda ale staram się zachować spokój, w końcu to Matka Natura rządzi. Ale jest paskudnie!
Tak więc, jeszcze przed śniadaniem pofatygowałam się do kotłowni aby po raz pierwszy napalić w piecu. Nie jest to moje ulubione zajęcie. Może samo układanie wkładu i podpalanie oraz ten pierwszy płomień jest miły i sympatyczny tak reszta już niekoniecznie. Dymi się okropnie i oczywiście trzeba uważać bo to czynność bardzo niebezpieczna. I ten okropny zapach jaki wchodzi w ubranie, we włosy, w skórę. Mimo to nie chcę ogrzewania gazowego. Dlaczego? Ponieważ jest zbyt drogi. Owszem wielką ,,butlę" kupuje się raz na kilka lat ale trzeba mieć te pieniądze na kolejny dość spory zakup, węgiel można kupić w różnych ilościach dostosowując do grubości portfela w danym momencie. I nie do końca to prawda, że paląc węglem jest ogromne zanieczyszczenie. Nie powiem, że nie zanieczyszcza, wszystko zanieczyszcza, węgiel i drewno na pewno bardziej. Zanieczyszczenie jest głównie przez głupie palenie materiałów (ubrań) w tym obuwia, folii i innych ciężko spalających się śmieci. I to powoduje ogromne zanieczyszczenie środowiska. Myślę, że jeśli nawet ci głupi ludzie zostaną pozbawieni pieców to w inny sposób będą to spalać. Inni, tego typu rzeczy wyrzucają po prostu do lasu.
Ale może napiszę o czymś bardziej przyjemnym bo na głupotę to jeszcze lekarstwa nikt nie wymyślił. Dzięki sporej ilości opadów drzewa nadal są zielone i gdyby nie kwitnienie odpowiednich kwiatów to można by pomyśleć, że to lato w pełni. O kwiatach będzie w kolejnym już poście. Żołędzie! Jak najbardziej ale są to żołędzie z naszego dębusia posadzonego własnoręcznie przez najstarszego syna, kiedy kupiliśmy tę działkę. Nie wiedzieliśmy, że aby dąb miał żołędzie to musi do tego dojrzeć, osiągnąć jakiś wiek. Więc ,,nasz dębuś" ma żołędzie. Jeszcze niewiele, ale ma, co w świecie drzew chyba ma dość ważne znaczenie. Więc wstawiam te, do których zdołałam aparatem sięgnąć.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i dziękuję Wam,
że pamiętacie o mnie i zaglądacie.
Buziaki dla Was wielkie
:)
O to wasz Dębuś wszedł w okres dojrzewania:)A z jesienią to faktycznie wparowała i to chyba w złym humorze, stąd te wiatry, deszcze i szarości.
OdpowiedzUsuńU nas już też piec ruszył. Bua zimno :-)
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie to... na głupotę ludzką nie da się zaradzić :( Żałuję! Gratuluję żołędzi :)
OdpowiedzUsuńMy też mamy piec na węgiel - w planach był gaz - ale wyszedł za drogo. Jedynym u nas minusem jest kotłowania z wejściem od korytarza - nie ma możliwości wejść od strony podwórka. Ale to jedyny mankament. Ciepło pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńU nas zimno. Mam nadzieję, że jeszcze wróci lato:-)
OdpowiedzUsuńNasz blokowy piec jest jeszcze w porze letniej, niestety. W pokojach zimno, w łazience wilgoć, nic nie schnie tylko zaczyna powoli podgniwać. Skarpetki w renifery bardzo się przydają, mimo ze były przygotowane na święta. No cóż, w blokach sezon na ciepłe kaloryfery jeszcze nie nastał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzooooooooo cieplutko, zmarznięta Dorota
U mnie także paskudna pogoda. Siedzę cały czas po kocykiem i popijam gorącą herbatkę - to mi pomaga przetrwać te najtrudniejsze dni... Mam nadzieję, że ciepło jeszcze powróci... Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńNawłoć u Ciebie wygląda kwitnąco :)
OdpowiedzUsuńU mnie jak prawie nigdy w to lato cały dzień była słoneczna pogoda.Piec ruszył kilka dni temu, ponieważ wieczory są bardzo zimne. Piec mamy na groszek i węgiel.To prawda, na głupotę ludzką nie ma rady. Piękna nawłoć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
U mnie, oprócz mnie i mojej sąsiadki, wszyscy palą węglem w piecu. To, jak zanieczyszcza ogród, mogłam zobaczyć w zeszłym roku przed Bożym Narodzeniem, gdy przyniosłam gałązki do dekoracji domu. Miałam całe czarne ręce, które na dodatek śmierdziały smołą :(
OdpowiedzUsuńPierwsze uroki jesieni zawitały do Ciebie. I te przyjemne widoki, zapachy i kolory, jak i przykre obowiązki. To nasze życie tak wygląda.
OdpowiedzUsuńZrobiło się przeraźliwie zimno i leje. Od wczoraj przylatują ptaszki do karmika, Ciekawe, czy już je dokarmiać? Troszkę im sypnęłam bo tak patrzyły, moim zdaniem, błagalnie. Jutro skończę rehabilitację to zabieram się za jakąś twórczość. Będzie weselej, no nie :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie pogoda letnia skończyła się bardzo gwałtownie i szybko w tym roku... niby mamy jeszcze lato, ale aura już całkowicie jesienna. Zimno, szaro, wieje i leje :/ W mojej okolicy na szczęście nikt nie pali śmieci w piecach, ale sąsiedzi mają jakiś taki beznadziejnej jakości węgiel, że tak okropnie się dymi i śmierdzi, że okien nie można otworzyć. Na szczęście nie zawsze nim palą. My też już zaczęliśmy troszkę przepalać, bo w domu chłód.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness <3
Gratuluję żołędzi. Ja zachwycam się sosenką hodowaną z nasionka,ale nie wiem czy doczekam szyszek... :)
OdpowiedzUsuńW dzień lato wieczorem jesień. Taki czas...
Plus posiadania kotłowni jest taki, że palisz w piecu kiedy chcesz. Ja niestety muszę czekać, aż ciepłownia się nad nami zlituje i puści ciepłą wodę do kaloryferów. Mam nadzieję, że niebawem to nastąpi, bo u nas też nie najcieplej. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCześć, u moich rodziców w starym domu też jest ogrzewanie nw węgiel. Klika dni temu paliliśmy pierwszy raz. Masz rację chłody idą..mieszkam w bloku więc zmian klimatycznych tak bardzo nie odczuwam ale w domu to co innego. Mimo tych problemów z paleniem to i tak zostawiłabym bloki na rzecz domu...
OdpowiedzUsuńGratuluję pierwszych żołędzi! Z biegiem lat będzie ich przybywało:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBez dwóch zdań - nasze, polskie lato jest zdecydowanie za krótkie.
OdpowiedzUsuńLedwo człowiek zacznie się nim cieszyć, a tu już trzeba szukać ciepłych ubrań.
Miejmy nadzieję, że chociaż jesień będzie ładna.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ja jestem w tym roku rozczarowana wrześniem. Myślałam, że jak była późna wiosna, to będzie długie lato. A to nic z tych rzeczy, natura rządzi się własnymi prawami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło !
U mnie w Małym Lasku też są na drzewie żołędzie i sójki mają używanie. I gubią je po całej łące. W "świetlicy" mamy kominek, a dom ogrzewamy gazem i węglem. Nie wyobrażam sobie mieszkania w bloku, niestety, gdybym musiała?
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
U nas pala drewnem, jest ok. Moja znajoma palila wszyskim(w Polsce) nawet zuzytmi pampersami. Juz moja znajoma nie jest. Bo nie byla to kwestia kasy, tylko tak, jak piszesz -glupoty.
OdpowiedzUsuńNiech was jeszcze pootula jesienne cieplo.