Wiem, wiem... tu wzdycham do wiosny, wręcz mamiąc ją letnimi fotkami i nagle powrót do zimowego tematu... Nazwa bloga nie wzięła się znikąd, tylko z szalonej głowy. W młodości mawiało się na coś takiego, że jest się ,,zakręconym jak para kaloszy" Dlaczego tak, to nie mam pojęcia, ale ja na pewno jestem zakręcona. Swego czasu często powtarzałam, że jestem jak pudełko nastrojów, nigdy nie wiadomo, jaki nastrój z niego wyskoczy.
Mąż za to od lat dopatruje się u mnie utajonych oznak ADHD... nie wiem... może?
Aż się samo ciśnie na usta - widziały gały co brały.
Nie wiem czy zima już na dobre odchodzi, z wolna ustępując tron kolejnej siostrze, ale postanowiłam napisać (mam nadzieję) pożegnalny post dla pani Zimy. Jest to okazja do przedstawienia naszego wychudzonego bałwanka. Ale jak to mówię - jaka zima taki bałwanek.
A bałwanek jest niezwykły... jak z resztą każdy, którego mieliśmy okazję ulepić. Niezwykłość tego bałwanka polega na tym, że w ogóle udało się go ulepić. Ciągły brak śniegu, bądź niewłaściwa jego struktura ograniczała nas. W efekcie, tego samego dnia, w którym pojawiły się tulipany w domu, koło południa specjalnie wyszliśmy na dwór z Miśkiem aby go ulepić. Wóz albo przewóz, albo się uda tu i teraz albo nie będzie tegorocznego bałwana, zimowego symbolu każdego dziecka. I udało się! Mimo swych mało imponujących kształtów jak przystało prawdziwemu bałwankowi ma oczy i guziczki z węgielków; nos z najprawdziwszej marchewki i kapelusz ze starego ,,garnka". Żaden z dotychczasowych bałwanków nie miał chyba marchewkowego nosa. W tym roku po prostu mieliśmy cały worek tego warzywa w piwnicy i jakoś tak... samo przez się... Ale! Nie spodziewałam się, że wciśnięcie marchewki w ubitą kulę śniegu może być problemem. Trochę się nagimnastykowałam.
Summa summarum wyszedł nam (mimo chudzinowości) stu procentowo klasyczny bałwanek z marchewką, garnkiem i węgielkami. I z tego jesteśmy ogromnie dumni.
A za oknem panie dziejku przedwiośnie. Wierzba... nie mam pojęcia jaka ona jest, z tych wczesnych i najbardziej zwyczajnych z pospolitych - obudziła się i macha do nas rospękanymi baziami. Dojrzałam je z okna pokoju i aż się zdumiałam, że już? Że tak po prostu... przecież jeszcze mrozek szczypie w nosek i uszy, ptaki gromadnie zlatują się do słoninki i karmnika... a nasza wierzba już rozgląda się ciekawie, co się zmieniło, od czasu jej zaśnięcia? Przeciąga się leniwie na wietrze i słucha zimowych opowieści każdego ptaszka, który siądzie w jej gałęziach. Fotkę akurat zrobiłam młodszej wierzbie, której mogłam zrobić fotkę, bo ta zza okna to olbrzymie drzewo. Myślę sobie, że jak już pokazują się bazie to już wiosna... najprawdziwsza wiosna nadeszła.
Właśnie słyszę ćwierkanie wróbelków, które zimowały pod naszą strzechą tuż nad tarasem. Mimo zamkniętych drzwi balkonowych i okien słyszę je wyraźnie... Coś pięknego...
A to lutowy staw... jego fragment. Jeszcze trochę zmrożony ale myślę, że już niedługo i tu zagości wiosna. Te gałęzie rozmieszczone są po całej szerokości stawu i mają powstrzymać wiosenne odwiedziny czapli, która zeszłego roku znacznie ograbiła nas z rybek. Ile naprawdę przetrwało to okaże się tej wiosny, kiedy zacznie się je karmić.
Jak na taką małą ilość śniegu to bałwanek całkiem okazały ! Mnie się bardzo podoba bo ma sympatyczną twarz i cudny marchewkowy nochal !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sama byłam zaskoczona, że wyszedł taki duży :D
UsuńWidać, że bałwanek uśmiechnięty, wiosny się nie boi :)
OdpowiedzUsuńLubimy usmiechnięte bałwanki :)))
UsuńWiosna już daje o sobie znać ale czy zima tak łatwo odpuści? Choć słaba tego roku to jeszcze marzec przed nami , a kwiecień poprzeplata trochę zimy trochę lata. Tymczasem u nas również piękne przedwiośnie.
OdpowiedzUsuńOj niech sobie idzie już :))) Wypatruje gorąco wiosny :D
UsuńJestes po prosu energiczna i to jest fajna cecha:) Balwanek jest piekny i klasyczny. My w tym roku, ulepilismy balwanka, ktoren mial moze z 10 cm wzrostu:) Dobrze, ze gory niedaleko.
OdpowiedzUsuńCzapla nie boi sie Waszych kotow?
Raczej koty boją się czapli :D
UsuńBeautiful photos. :)
OdpowiedzUsuńThank you very much :)
UsuńThat is one cute snowman! We are getting an artic blast for the weekend with snow predicted. Time to settle inside for a bit.
OdpowiedzUsuńHello my dear! I am glad that you visited my blog so much.
UsuńBałwanek super.Może już lepiej nich ta zima idzie zza morze a wiosna niech szybko zawita.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńO tak... o tak :)
UsuńBałwanek może chudy, ale się trzyma i wiosny chyba się nie bardzo boi :)
OdpowiedzUsuńDobrego weekendu !
Już śladu nie ma po bałwanku... no ale był :D
UsuńBałwanek stoi bardzo dzielny i dumny, że dostał swoje 5 minut. U nas jeszcze sporo śniegu leży i niecierpliwie czekam aż słoneczko się z nim rozprawi.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Agatko za odwiedziny w moim ogródku i przesyłam serdeczne pozdrowienia.
Beautiful blog! Follow me and i Follow you back! Kisses
OdpowiedzUsuńBałwanek sympatyczny, a z oznak wiosny też się już bardzo cieszę, bo za zima nie przepadam. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHihi, z takiego śniegu to galanty:))
OdpowiedzUsuńWiosna jest piękna, ale z drugiej strony szkoda że zima taka marna była:) Pozdrawiam i zapraszam do mnie na rocznicę bloga:)
OdpowiedzUsuńprzesympatyczny bałwanek ;) u nas już można powiedzieć przedwiośnie...temp.plusowa nawet nocą ,dzisiaj tzn.wczoraj ,cały dzień deszczyk padał :) ale potrzebny,żeby nawodnić glebę ,zimy prawie nie było ...pozdrowionka cieplutkie :)
OdpowiedzUsuńZmiana adresu szydełkomanii która za pare dni zniknie. Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://szydelkomaniadoroty.blogspot.com/