W prawdzie dziś święto Trzech Króli i raczej człowiek skupiony ku innym myślom ale nie mogłam się oprzeć aby nie napisać o pogodzie jaką mam obecnie za oknem. Czuję wiosenny powiew i mam nadzieję, że nie skończy się on leżeniem w łóżku z gorączką i lekarstwami. Owszem zdarzyło nam się, mieszkając tutaj, że pierwsze wiosenne kopanie rabat zaczynaliśmy już w styczniu ale oznaki wiosny zawsze mnie cieszą bo jest to moja ulubiona pora roku. A od kilku lat ze smutkiem zauważam, że tej wiosny jest coraz mniej i po zimie niespodziewanie pojawia się lato. Ciekawe czy tak samo będzie w tym roku?
Dlatego wczoraj, kiedy poczułam wiosenny powiew to od razu zabrałam się za ogrodowe porządki. Cieszyłam się jak dziecko każdym promieniem słońca, każdym słonecznym miejscem i chciwie wystawiałam buzię w jego kierunku. W prawdzie wiosenny zryw był krótki, zaledwie trwał z dwie godziny potem się gwałtownie ochłodziło ale żywię nadzieję, że dzisiaj powtórzy się ta piękna, słoneczna pogoda i znów będę mogła się nią cieszyć.
Z tej wielkiej radości złapałam aparat i próbowałam robić zdjęcia styczniowej pogodzie. Wystawiłam pannę Melcię... chociaż chyba powinnam nazywać już ją panią Melcią. W każdym razie po długim siedzeniu w szopie z taką samą radością jak ja przywitała się ze słoneczkiem i ochoczo wyszła w plener dumie krocząc na swój wybieg. Soczystej trawy nie znalazła chociaż widziałam, że coś tam skubała.
Ale narwałam jej uschniętych marcinków, trzymam te badyle aż do wiosny przede wszystkim dla ptaków. Zauważyłam, że zimą lubią kołysać się na tych łodygach, wiosną wykorzystują je do budowania gniazd. Mam ich w tym roku tak dużo, że mogłam podzielić się nimi z kozą bez uszczerbku dla ptaków.
Wraz za Melcią otworzyłam wybieg kurzy aby i pierzaste mogły trochę pójść ,,w zielone". Poskubać tego i owego, pogrzebać i powybierać szkodniki. Jest to czas, kiedy nie przeszkadza mi, że grzebią mi w rabatach, chociaż te ważniejsze mam osłonięte dodatkowo siatką aby mi tam mimo mej wiosennej radości nie wchodziły. Na pewno nie jest to pora na odsłanianie okrytych roślin bo nawet wczoraj słyszałam, że mają powrócić mrozy. Ale coraz bliżej do wiosny... Styczeń, luty i wiosna będzie.
Na kurzym wybiegu mam stary brodzik od prysznica, który służy za małe kąpielisko dla kaczek i wczoraj też nalałam im tam wody czując, że z przyjemnością się umyją. Na kąpiel pewnie jest za zimno ale widziałam jak ochoczo się chlapały i korzystały z możliwości oczyszczenia się chociaż tak troszkę. Chociaż patrząc na nie to nie powiedziałabym, że to było troszkę. Jednak kaczka to zupełnie inne stworzenie niż kura.
Kury i koguty co i rusz kuliły się i widać było, że owszem zadowolone są z dostępu do zielonego ale jednak zmarzluchy z nich wielkie, kaczki mróz czy nie mróz zawsze ochoczo wychodziły z kacznika i tym razem również korzystając z promieni słonecznych sprawiły sobie kąpiel. Nie robiłam im fotki aby nie zakłócać im radości.
Ziemia zmarznięta ale była za to idealna pora na pospacerowanie po działce i przyjrzenie się jej. Podczas oględzin dokonałam kilku zaskakujących odkryć. Pierwszy to ten, że wiciokrzew ma zielone liście a przecież niedawno jeszcze mróz był. Tutaj na fotce wyglądają rośliny, które wysiały się jesienią i jak widać mają się dobrze podczas zimy. Na kolejnej fotce jest ,,zimozielony groszek pachnący".
Tak go nazwałam bo powinien wyglądać zupełnie inaczej o tej porze roku a w sumie to w ogóle nie powinno go być, a uśmiechał się do mnie z rabaty witając mnie promiennie czy raczej zielonawo i niemalże mówiąc dzień dobry pandziu. Muszę przyznać, że zaskoczył mnie jego widok.
Zabrałam się automatycznie za posprzątanie śmieci, które z niezrozumiałych dla mnie powodów pojawiają się na terenie posesji - wędrują z wiatrem? Nam coś ucieka z pojemników na śmieci? Zawsze to dla mnie wiosenna zagadka. Odnajduję różne zagubione skarby dzieci jak piłki i inne zabaweczki, które giną w trawie a teraz są widoczne. Przyznać się muszę, że również znajduję swoje plastikowe doniczki... więc nie zupełnie mogę zwalić na wiatr i dzieci. Dzień spożytkowałam również na twórczym planowaniu prac tego rocznych a dokładnie na temat nowego miejsca pod warzywnik. Bardzo dużo naoglądałam się zdjęć na zaprzyjaźnionych blogach i już jesienią zaczęłam o tym myśleć. Dziś
to miejsce nie wydało mi się takie idealne jak jeszcze było jesienią
ale mam wrażenie, że to pora roku na to wpływa i obecna jakaś tam
soczystość zieleni sprawia, że mi tego miejsca szkoda. Kiedy wiosną,
wszystko zacznie się zazieleniać to i ten kawałek terenu przestanie być
tak atrakcyjny jak w tej chwili. Jesienią rzuciłam tam już pierwszą
partię sianowego kompostu z szopki Melci i kurników, aby po prostu już
łączyło się z ziemią. Wiosną to przekopiemy i zasilę kompostem
właściwym. Nie wiem jeszcze co tu będę wysiewać, jakie warzywa. Ale wiem
na pewno będę chciała mieć podniesioną rabatę.
Trudno zaprzeczyć ale poczułam wiosnę i najchętniej już bym kopała i pieliła... W prawdzie ptaków prawie w ogóle nie słyszałam, pewnie wraz z piękną pogodą poleciały do lasu ale za to odgłos traktora sprawił mi ogromną radość. Dźwięk dochodził od strony pól więc tym bardziej poczułam jakby to już najprawdziwsza wiosna była. Sąsiad abkurat przewoził drewno na opał.
To u Ciebie nie ma śniegu?Ale masz wiosenny klimat na fotkach aż się rozmarzyłam z Tobą:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLovely cat.. Thanks for your comment.. Cheers!!!..
OdpowiedzUsuńJej rzeczywiscie u Ciebie kochana powiew wiosny :) tak to wygląda :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie jednak znaczni cieplej,u mnie trochę przysypane śniegiem i mroźno, rano miałam -7.
OdpowiedzUsuńO tak dziwna ta zima ! U Ciebie sporo wiosennej pięknej zieleni....zazdroszczę bo u mnie sypnęło śniegiem ! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNo to nas pocieszyłaś- będzie wiosna:-)
OdpowiedzUsuńA u nas ...mrozy. Kurkom zmarzlyby lapki;)
OdpowiedzUsuńUsciski:)
U Ciebie rzeczywiście wiosennie, a u mnie ani nawet trochę wiosny nie widać. Świetne jest to pierwsze kurze foto:D
OdpowiedzUsuńTak to właśnie jest, że pory roku coś wariują. Chyba po prosu klimat się zmienia?
Uściski!:)
Zima zawróci i do Ciebie. U mnie też tak było, nawet pomalowałam drzewom czereśniowym pnie na biało i dobrze, bo w tej chwili jest u mnie -13 stopni (godz.23.05) i może dzięki temu nie popękają. Ale tak jak Ty wolałabym wiosnę! Mam nadzieję, że zima będzie lekką i nie da nam zbytnio odczuć dolegliwości z nią związanych.
OdpowiedzUsuńHello Agatek...Is that your sweet kitty? You, no doubt, live in the countryside? Thank you so much for your sweet visits. Susan
OdpowiedzUsuńThose warm days (or hours) in the winter are such a treasure. I too like to get a start on some garden projects on days when it is warmer. I just layer the clothes and keep moving for a little bit.
OdpowiedzUsuńGlad the hens liked it too.
Lepiej żeby ta wiosna przyszła w odpowiednim czasie.Pogoda bardzo dziwna ale od wczoraj troszke przymroziło tylko sniegu brak.Oby do wiosny.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńU Ciebie prawdziwy powiew wiosny :) U mnie mróz i śnieg. Ja też bardzo lubię wiosnę i już za nią tęsknie. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńKochani :) Znów jest biało u mnie. Ale właśnie dlatego zależało mi na fotkach i zapisaniu pogody ku pamięci... że w styczniowy dzień było tak pięknie i wiosennie. Bardzo dziękuję za wpisy :))))
OdpowiedzUsuńWiesz, ze ja na śnieg czekam?:) Wiosna pełną gębą:)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę aby do Ciebie przyszła zima, ja czekam na wiosnę ;)
UsuńTe fotki to teraz robione? Fakt, prawdziwa wiosna u Ciebie! Pogoda szaleje! Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńOj, do wiosennych porządków na moim balkonie jeszcze baaaaardzo daleko ! Jestem strasznym zmarzluchem i jak pomyślę o wyjściu na balkon .... ;) Brrrr ... ! Zdecydowanie to jeszcze nie moja pora ! Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńWiosna w pełni u Ciebie u mnie było biało, później plucha, która mnie rozłożyła, a przez ostatnie dwa dni wiał halny. Na szczęście dzisiaj od rana słońce i oby tak zostało choć trochę...
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę :)))
UsuńNiestety wiosenny powiew się skończył :( przynajmniej u mnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
U mnie trwa... :)
Usuń