Obserwatorzy

wtorek, 5 czerwca 2018

Upojona ciepłem

Jest mi bardzo dobrze z tą wiosną i jej pogodą. Ostatnio nawet dość systematycznie popaduje sprawiając, że wysokie temperatury nie są utrapieniem dla roślin i zwierząt dziko żyjących. Tylko tego czasu ciągle za mało na nacieszenie się w pełni tą pogodą, dla mnie - luksusem ciepłego i słonecznego okresu.
Niestety mimo chęci, pragnień i starań wciąż moja codzienność zderza się z nieprzyjemnymi sprawami, co znacznie zaburza moje dobre samopoczucie. Może dlatego wciąż kręcę się wokół kwiatków, bo w ogrodzie przebywam najczęściej? To zdjęcie pstryknęłam tuż przed zamknięciem bramy jadąc do pracy. Zdjęcie zrobione w pośpiechu ale bałam się, że kiedy wrócę to iryski już przekwitną. A ten duet bardzo mi się spodobał. 


Pewnie we wszystkich ogrodach wszystko kwitnie na raz. U mnie tak samo. Trochę to niepokojące ale cóż poradzić? 
Cieszę się, że pranie na balkonie tak szybko schnie, cieszę się, że mogę spać przy otwartych drzwiach balkonowych, cieszę się, że wieczorami mogę posiedzieć sobie w altanie. Ostatnio w jakiś wolny dzień ucięłam sobie drzemkę na tarasie w ciągu dnia. 
Wydawać by się mogło, że jak się mieszka ,,w ogrodzie" i wystarczy tylko przejść przez drzwi i już się w nim jest to na więcej ma się czas i więcej można w nim zrobić. A może to ja zbyt mocno spowolniłam? Więcej siedzę tak po prostu, bezproduktywnie i patrzę, słucham... Robią mi się zaległości w pracach domowych, które próbuję realizować ale jak tu siedzieć w domu jak jest taka ładna pogoda? Chyba muszę jakiś przedłużacz podciągnąć do altany i tam zacząć prasować i pisać dokumentację na koniec roku. Mąż już na stałe przeniósł się z popołudniową kawą do altany. Jak my żyliśmy bez niej?
Kwitną peonie, które są żywymi pamiątkami po osobach nam bardzo bliskich. Jedna jest odmianą ściągniętą (na szczęście) z miejskiego ogródeczka, posadzoną jeszcze przez moją Mamę a druga jest z ogródka Babci męża. 
A to kolejny wielki krzew różany, który obecnie kwitnie. Jest tak duży, że trudno zrobić mu zdjęcie. Jak zwykle rozrósł się wiosną i wchodzi na ścieżkę co irytuje męża ale jest cudny i niesamowicie pachnie...
W tym roku te wszystkie krzewy różane, których kwitnienie przypada właśnie na maj i czerwiec są ciut poszkodowane, bo ze względu na upał, zaczynają kwitnąć te późniejsze o klasycznych kwiatach i trochę przyćmiewają swym urokiem te. Do tej pory, kiedy krzewy zaczynały swoje kwitnienie oczarowywały swoim licznym kwieciem i zapachem. I tak się nimi zachwycam ale jednak jest różnica.



Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
 i witam nowe osoby, które odwiedziły mój blog :)

Tak patrząc po zdjęciach to widzę, że zaróżowiło mi się w ogrodzie :D


13 komentarzy:

  1. Zbyt szybko to wszystko... nie jesteśmy przyzwyczajeni...
    Przynajmniej odpocząć sobie przy kawce można :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie popstrykałaś. Uroczo u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu kocham Twój blog....musisz mi to wybaczyć...jak zwykle podczytuje sobie przy porannej kawie, zachwyciłam się irysami..szukam takich - pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Te kwiaty pamiątki są szczególnie cenne!

    OdpowiedzUsuń
  5. to cudnie mieć taki ogrodowy pokój....
    prąd zawsze warto pociągnąc, choćby przedłużaczem tylko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też źle znoszę upały, do tego zdrówko szwankuje i człowiek nie do życia. Ogródek cierpi na tym, na dokładkę bardzo mało u nas pada. Pozdrawiam serdecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Te piwonie pachną nawet ze zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zabawne, mnie też peonie się z kimś ważnym kojarzą. Jeszcze ich nie mam co prawda w ogródku, ale będą, może za rok . Kawka w altanie brzmi cudnie😀

    OdpowiedzUsuń
  9. cudne kwiaty. Mnie jest brak polnych. Chciałam zerwać do wazonu do kuchni i nie mam co:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Te pamiątkowe kwiaty są bezcenne! Ja także mam takie piwonie, bardzo stare i zawsze określam je imiennie:) mówię kwitną już piwonie Babci Meli, lub Cioci Oleńki...Ale mam również swoje piwonie:) Może moje wnuki też tak będą je nazywały. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne masz kwiaty, a te szczególne to pamiątki po bliskich.Zazdroszczę opadów deszczu bo u mnie w maju padało zaledwie dwa razy, cierpią na tym rośliny i zwierzęta. Papierologii związanej z końcem roku nie zazdroszczę. Ja także przebywalanym całe dnie w ogrodzie,ale obowiązki na to nie pozwalają.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie piwonie to już wspomnienie niestety. Pięknie kwitły ale tak krótko. Deszczu nie było u nas już cały miesiąc więc susza przeokropna. Na domiar złego zepsuła się pompa i kiepsko z podlewaniem. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń