Obserwatorzy

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Nasi leśni sąsiedzi

Nie wiem czy to moja codzienność jest nietypowa, czy to ja jestem ,,niespokojnym duchem", ale ,,nie znany jest dzień ani godzina" naszego spokojnego jak by się zdawało życia w zaciszu podmiejskiej sielanki...
Błogim snem osnuty był nasz dom, gdy rozległ się mój krzyk i słychać było jak niemalże zlatuję ze schodów, lecąc na dół do śpiącego spokojnie męża. Jak jemu się udaje bez większego uszczerbku na zdrowiu przetrwać, to ja nie wiem, ale przecież kozioł (samiec sarny) w warzywniaku sąsiada, tuż pod naszym tarasem to niecodzienny widok, prawda? Szkoda by było nie pokazać domownikom... tak więc postawiłam wszystkich na nogi aby to zjawisko zobaczyli na własne, zaspane jeszcze oczy.


 Skradałam się wyjątkowo cicho i poruszałam się w najbardziej zwolnionym tempie po tarasie aby móc pstryknąć pamiątkową fotkę, ale jak się teraz nad tym zastanowię, to chyba największym moim sprzymierzeńcem był wiatr, wiejący od innej strony niż ja byłam. A może młodziutki kozioł nie wiedział, że powinien się bać? Nie, to odpada, naturalny instynkt pognałby go w te pędy z powrotem do lasu, a mnie by tylko smuga unoszącego się kurzu pozostała nad warzywnikiem sąsiada. W każdym razie stał tak blisko, że z okna było go dokładnie widać. Z niedużym jeszcze porożem częstował się dobrodziejstwem pracy ludzkiej pogryzając jak się potem dowiedzieliśmy od samego gospodarza - krzaczki truskawek. Potem przerzucił się na rosnącą obok trawę i tak dogadzając sobie tu i tam, napawając radością nasze oczy, pasł się z dobry kwadrans jak nie dłużej. Nawet moje w miarę ciche zamknięcie drzwi balkonowych go nie spłoszyło, choć uszu nastawił i znieruchomiał na chwilę.



Saren tutaj co roku sporo. Wiosną jednak najczęściej podchodzą właśnie kozły, często głośno porykując na dzikiej łące albo przebiegają przez pobliskie nieużytki stada saren złożone z 4-5 sztuk. Przepiękny to widok szczególnie dla rasowego mieszczucha i miłośnika zwierząt. Mąż raz widział łosia pasącego się przy krowach i wziął go za jakąś ,,dziwną, brzydką krowę" :) Nawet nie był bardzo płochliwy.
Wiosną stada zajęcy biegających i... dobierających się w pary są interesującym widowiskiem, które skupia naszą uwagę. Stado złożone z trzydziestu szaraków, biegających niby to bez celu po polu, zataczając koła i bawiąc się ,,w berka". Innym razem zwabiona głośnym, ostrzegawczym szczekaniem naszej suni w środku nocy, przy świetle reflektora przyglądałam się dzikowi zwiedzającemu włości tegoż samego sąsiada.  Zaniepokojona smugą światła zawróciła w stronę lasu.
Właśnie sobie zdałam sprawę, że nasze drzewa urosły. Tak to nie widać tego jakoś, stoją w jednym miejscu, nowych ubranek im się nie kupuje to wydaje się, że są ciągle takie same. Jeszcze z dwa lata temu z okna kuchennego miałam widok na pola sąsiednie a teraz jak wyglądam, to zasłaniają je korony moich brzóz i olch. Może powinnam podciąć im dolne konary aby zrobić prześwit?

6 komentarzy:

  1. Musiało mu smakować śniadanie u sąsiada...teraz częściej może go nawiedzać. Mieszkasz w pięknym miejscu ,które pozwala na tak bliskie obcowanie przyrodą. Że ciekawe spotkania moga się zdarzyć nieoczekiwanie , przekonalam sie wczoraj. Jedziemy sobie spokojnie przez pobliską wioskę , z lewej strony mijamy tamtejsze stawy , gdy nagle ,naszą uwagę zwróciła sunąca po jezdni " gałąź". Jakiż to był słodki obrazek ,bo okazało się , że drogą przechodziła sobie właśnie kacza rodzinka- mama na przedzie z wysoko podniesioną głową, a za nią gęsiego , małe kaczątka. Wszystko to działo sie tak szybko ,że nawet nie zdążyłam wyjąć aparatu by uwiecznić to spotkanie.
    Dzięki za zaproszenie na Twojego bloga . Alka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Alko :))
      Fantastyczna ta ,,gałąź" :))) W dodatku dla mnie zakręconej ma maksa na punkcie kaczusiów :) Dziękuję za odwiedziny i serdecznie zapraszam

      Usuń
    2. u mnie tacy sąsiedzi też są las mam w pobliżu i mimo ruchliwej szosy przychodzą
      miłego dnia duszku:)

      Usuń
  2. herbatka miętowa26 czerwca 2014 22:35

    Ja kiedyś sfotografowałam na spacerku też małe sarniątko. Cudowne są zwierzaczki. Pozdrawiam .
    Ładnie opisujesz , pisz dalej -poetko . Warto.

    OdpowiedzUsuń
  3. I u nas tacy sąsiedzi bywają. O tej porze roku już nieco rzadziej, choć właśnie koziołki słychać częściej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak wspominasz o łosiach to albo północne albo południowe okolice Wawy są na zdjęciach :-)
    Pozdrowionka :-)

    OdpowiedzUsuń