Od paru dni pogoda nas rozpieszcza a ja snułam plany spędzonego, sobotniego dnia na dworze wokół domu. ,,I nici z tego wyszło?" - pomyślicie i tym razem będziecie w błędzie. ,,Wyszło!" odpowiem radośnie. Mimo, że w piątek gwałtownie się ochłodziło tak jak zapowiadali ale ciepełko na powrót pojawiło się dzisiaj, a promienie słoneczne i niebieściutkie niebo od samego ranka zwiastowało ładną pogodę. Wiaterku może ciut za dużo bo nie potrzebnie owiewa pracujące ciało, ale mam nadzieję, że choróbska żadnego nie przywieje.
Postanowiłam sobie również, że nie zajrzę na zaprzyjaźnione blogi dopóki nie napiszę tego postu, bo już nieraz bywało tak, że pod wpływem Waszych pięknych zdjęć rabat, przyrody, ślicznie zaprojektowanych ogrodów rezygnowałam ze swoich zdjęć. Mimo, że to moja forma pamiętnikarstwa z tutejszego życia to jednak można się mocno nabawić kompleksów przy nie jednym blogu. Pełna entuzjazmu, zaraz po szybko zjedzonym śniadaniu, co by czasu nie tracić wyskoczyłam na dwór i... i zaczęło się jak co roku. Od którego miejsca zacząć? Jest to coroczna chwila, w której chciałabym, jak większość za pewne, zostać sklonowana razy kilka...naście. Jako, że wspomniany wiaterek w ogóle nie pasował mi do reszty pogody postanowiłam zacząć od najcieplejszego miejsca i najmniej reprezentacyjnego, a mianowicie terenu ,,za domem" gdzie jest warzywnik. Miałam pomocników. Jest to jedyny czas, kiedy toleruję ich obecność i pozwalam im bezkarnie rozgrzebywać ziemię i panoszyć się po tym terenie.
Odkryłam miniaturki żonkili. W zeszłym roku kupiłam czy też dostałam takie kwitnące już z cebul w niedużej doniczce i tak posadziłam. Wyszły i zakwitły może nie tak pięknie jak sztucznie pędzone w szklarniach ale jednak. Śmiesznie niziutkie - mikro miniaturki. Taką niespodziankę znalazłam.
Powyrywałam sterczące chabecie z jesiennych kwiatów, pograbiłam. Poznajdywałam jeszcze kawałki plastikowej siatki, którą kiedyś coś tam ogradzaliśmy. Nie polecam. Siatka słaba, szybko butwieje czy nie wiem co się z nią dzieje, że w kawałkach panoszy się potem po całym terenie. Za domem też jest mały dołek, pozostałość po rowie melioracyjnym, w którym co rano kąpią się ptaki. Dla nich to idealne poidło i kąpielisko. Pięknie promienie słońca przeglądały się w nim. Dołek będziemy powiększać do rozmiarów klasycznego oczka wodnego jakie są w ogrodach.
Pewnie większej różnicy nie widać między następnym zdjęciem a pierwszym, ale jak to ja, najpierw zabrałam się za prace a potem w przerwie dla kręgosłupa pstrykałam zdjęcia. Mnie cieszy samo spędzenie czasu na dworze przy pięknej pogodzie i wykonana praca.
Nie tylko ja byłam zadowolona i potrzebująca odpoczynku. Kury od razu wybrały sobie najcieplejsze miejsce.
Czas na przerwę i zajęcie się obiadem. Oceniam dzisiejsze przedpołudnie za bardzo udane. Wiosna, wiosna w każdej części działki. Ale o niej w następnym poście.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i mam nadzieję,
że każdy ma słoneczną sobotę.
O tak, dzisiaj pięknie, mimo że ciut wieje, córcia lata z zabami, potem pomaga tacie przekopac ogródek... Ja tylko chodze i obfociam co się da... Hihi i grzeje brzuszek na słońcu :-) masz racje, co na niektórych blogach można dostać kompleksów. Twoje kury tak jak dzisiaj mój piesio i kicio leguja sie na sloneczku :-) miłego dnia :-)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze :D
Usuń:) Moje kury też mają swoje pięć minut grzebania po całym ogrodzie. Od czego zacząć?, to chyba wiosenne pytanie każdej ogrodniczki. Chciałoby się dużo zrobić, a organizm po zimie ledwo zipie, mój znaczy się ;). Pocieszam się, że nawet jeśli niewiele zrobię, to mojemu ogrodowi w zasadzie jest wszystko jedno, poradzi sobie ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, to nam ludziom wydaje się, że trzeba, że musimy... z każdym rokiem zaczynam mocniej przykładać się do tych rzeczy, które nie pojawią się bez mojej pracy :)
UsuńZdrowia życzę :)
Piękna wiosenna pogoda sprawiła, że większość z nas spędziła ten dzień w ogrodzie. Po zimie pracy mnóstwo. Agatko, Ty przynajmniej masz pomocników. Twoje kurki wyjedzą wszystkie robaki z gleby. I to jest najwspanialsze co mogą zrobić kury, wygrzebać to co niepotrzebne.
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj pod folią zasadziłam pierwsze cztery krzaczki pomidorów. Boję się więcej sadzić ponieważ dziś w nocy było - 4°. W poniedziałek wysadzę wszystkie i wtedy dopiero będziemy w razie potrzeby (nocą) podgrzewać.
Serdecznie pozdrawiam:)
Muszę z nimi uważać, bo ich siła grzebania jest wstanie zniszczyć wychodzące z ziemi rośliny jak liliowce.
UsuńJa zmieniłam się w "tyrana"... Tzn. tyram w ogródku, dopóki nie opadnę z sił, ale mam nadzieję, że się to opłaci :)) Ale są też pozytywne skutki - schudłam 2 kilo ;D
OdpowiedzUsuń:))))) Fajnie to określiłaś :)
UsuńPracowita sobota za Tobą : ). Ja dziś też trochę popracowałam ale mam obecnie ograniczenia ze względu na zdrowie i było dziwnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo tak... taki stan rzeczy, przy intensywnej pracy zawsze dziwi, ale jak trzeba to trzeba :)
Usuńodwieczny problem co i gdzie zasiać/posadzić. Ja dziś miałam przymusowe wolne - dopadła mnie migrena, żal straconego dnia. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńOjej zdrówka życzę :)
UsuńWidać, że wiosna jest już tuż tuż. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiosna już jest, nadeszła, nawet jeśli znów pojawi się śnieg, to na pewno nie jest to już czas zimowy. Wszystko się budzi i wyłazi z ziemi :D
UsuńPracowita sobota. Ja mimo wiatru też tyrałam całe pół dnia. Oj przydaliby się u mnie tacy wspaniali pomocnicy. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńCi pomocnicy są przydatni tylko teraz, potem są koszmarem dla ogrodu :D
UsuńU mnie identyczna pogoda :) I w ogóle nie wiem o co Ci chodzi z popadaniem w kompleksy - tak pięknie jest u Ciebie, różnorodnie, i te kury! Bardzo mi się podobają te rabaty z drewnianymi płotkami, super to wygląda, tak naturalnie, tak jak lubię... :) pozdrawiam słonecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuje Ci bardzo, mnie w sumie też się podoba, nie mam większego wyboru, albo zaakceptuję to co mam albo powinnam zrezygnować ze wszystkiego. Ale blogi niektórych osób są po prostu nieziemsko dopieszczone, obmyślone - pomysłowe.
UsuńPogoda wręcz zachęca do wyjścia z domu :)
OdpowiedzUsuńO tak, szczególnie jak praca zawodowa ogranicza mocno spędzanie czasu na pracach ogrodowych :)
UsuńPo tak pracowitej sobocie trochę odpoczynku życzę i dużo słoneczka.Wiosennych prac zawsze jest bardzo dużo i jakoś trzeba się z tym uporać.W sobotę też walczyłam w ogrodzie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWczoraj niewiele zrobiliśmy bo raz że zachwycaliśmy się pogodą, ptakami to ubrani ciepło na tyle się zagrzaliśmy, że po południu ciężko było przebywac na dworze jak się ochłodziło :) Ale sobota na świeżym powietrzu zaliczona :D
UsuńTen ogródek to przecież dla siebie, dla Was. To ma być przyjemność a nie na pokaz, albo że trzeba ;)
OdpowiedzUsuńPięknie, że pogoda pozwoliła popracować. Kurki cudne.
Mój ogród w tym roku wiosennie musi poradzić sobie sam. Przez choróbska nie udało się na czas powysiewać wielu rzeczy tak w ogrodzie, jak i w domu, a więc w tym roku będę się posiłkować gotowymi sadzonkami z zaprzyjaźnionego ogrodniczego.
Rozważamy kurzy traktor od tego roku, bo chcielibyśmy własne jajka. Ale czy uda się te nasze plany ziścić to się okaże.
U Ciebie pięknie. I te żonkile...sama radość.
Masz rację, ale kiedy tkwi się w tym w czym się tkwi to staje się to rutyną i jakoś człowiek się do tego przyzwyczaja i kiedy nagle zobaczy się zdjęcia z życia innej osoby to nagle otwierają się oczy, że to w czym się tkwi nie jest normalne. :/
UsuńWczoraj dopiero po raz pierwszy wybrałam sie do warzywniaka, i naprawde nie wiedziałam w co najpierw ręce włożyć,od czego zaczynać, człowiek tak rozleniwił sie przez zimę, ale jakoś zaczęłam i pierwsze nasionka posadzone,reszta to też będą sadzonki. Twoje grządki fajne z tymi płotkami. No i kurki, też na nie nie strasznie choruję, ale moje psy i sąsiedztwo lasu odstrasza. Usciski posyłam.
OdpowiedzUsuńU mnie też już nasiona rzodkiewki i pietruszki w ziemi i jakieś kwiatki w foliaku. Zimno, zimno i nagle ciepło i tak naprawdę człowiek do tego nie przygotowany :D
UsuńCiepełko sprawiło że i ja wygramoliłam się do ogrodu :-). Poprzycinałem hortensje te mrozoodporne i jabłoń...Oby dopisała dalej pogoda . Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-).
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam :)
UsuńWreszcie i mi się udało zobaczyć wiosnę na własne oczy, nie tylko na zdjęciach :-))
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
UsuńBardzo fajnie zostało to napisane.
OdpowiedzUsuń