Za oknem jest jak jest to miło jest móc zawiesić oko na czymś przed oknem. Pelargonie. Już kiedyś o nich pisałam, że moja miłość do nich bierze się z dziecięcych wspomnień a dokładniej z wakacji u Babci. Wydaje mi się, że w moim dzieciństwie we wszystkich wiejskich oknach rosły pelargonie. Głównie czerwone lub różowe. Nie było tak dużo odmian jak jest teraz. Był moment, kiedy odeszły w zapomnienie jako coś przestarzałego i niemodnego. Moim zdaniem pelargonie są ponadczasowe i pasują do każdego wnętrza.
Cieszę się, że znów powróciła na nie moda a hipermarkety są wręcz nimi wypchane po brzegi oferując mnóstwo różnych kolorów. To taka wdzięczna roślina. Rok rocznie wystawiam ją na taras bo wydaje mi się, że będzie jej lepiej na słońcu, na świeżym powietrzu. I za każdym razem albo choruje od nadmiaru opadów deszczu albo z nadmiaru promieni słonecznych.
W Portugalii widziałam je rosnące w gruncie i przybierały imponującą wielkość. W pierwszej chwili nie mogłam uwierzyć, że to one. Rozpoznałam je po liściach, akurat wtedy nie kwitły. Znane mi liście a nie mogłam sobie przypomnieć skąd je znam. Dopiero po chwili do mnie dotarło. Niesamowite było to dla mnie spotkanie. Może jednak nie lubią zbyt dużego słońca? W każdym razie w tym roku postanowiłam je pozostawić w domu. Już kilkakrotnie ktoś wspomniał o nich, że są doskonałymi roślinami wypraszającymi muchy z domu. Ale jakoś umykała mi ta informacja. Kilka tygodni temu dopiero jak przeczytałam w czasopiśmie Weranda Country to do mnie dotarło. W artykule polecają jeszcze paprocie, miętę i lawendę jako rośliny o zapachach odstraszających muchy. Mnie na szczęście zapach pelargonii nie przeszkadza... zapłakałabym się chyba gdyby tak było, więc mogę mieć ją wszędzie. Bardzo lubię ją zimą. Dość łatwo się rozmnaża, należy ukorzenić w ukorzeniaczu rozłogi z liści. Utrzymywać wilgotność młodych sadzonek i jeśli mają kwitnąć zimą, to należy nowe rozsady zrobić w sierpniu. Macierzyste rośliny należy zachować w donicy gdyż one po obskubaniu odmładzają się, wypuszczają nowe łodygi i liście i stają się gęstsze. Jedyny kłopot z pelargoniami to wieczny brak miejsca na nie.
Tak jak przeczuwała Marzeniami Malowane pisząc w komentarzu, że moja kolekcja kaczek ,,będzie się nieśmiało powiększać"dość szybko pojawiły się kolejne, trochę inne ale rtak samo mnie zachwycające. Tym razem, przez swoją pstrokatość, nie bardzo udawało mi się zrobić zdjęcie nowym nabytkom. Parapetowe porządki i pomysł na zrobienie tematu o pelargoniach okazał się bardzo dobrym tłem i dla nowych kaczek. Tym razem bez problemu udało się je sfocić i wydaje mi się, że dość wiernie zdjęcie oddaje ich wygląd. Tym razem są ceramiczne i jak pozostałe mieszkają w sypialni.
Mam nadzieję, że się wypogodzi i będzie piękna, słoneczna wiosna.
Tego życzę wszystkim. odwiedzającym mój blog :)
Przecudne są te Twoje pelargonie. A w towarzystwie kaczuszek wyglądają jeszcze bardziej imponująco
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńoo, bardzo gustowne te kaczuszki, świetnie pasują do pelargonii. Ja w tym roku również zainwestuję w pelargonie, ale u mnie będą stały na tarasie. Waham się między czerwonym, a różowym kolorem, ale chyba znów pójdę w róż.
OdpowiedzUsuńPrawda? Sama się zdziwiłam jak ładnie komponują się z tymi donicami i kwiatami :)
UsuńU nas te kwiaty nazywało się krakowiakami. Nie mam do nich dobrej ręki. Na pewno nie lubią deszczu. Moja znajoma ma zawsze piękne okazy. Muszę kupić w tym roku jakieś dobre sadzonki bo tez je bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubią deszczu bo od razu dostają jakiejś choroby grzybowej, ale lubią być często podlewane wprost do ziemi z pominięciem liści. Widać nie lubią mieć mokrych liści. Nie wiem jak sobie radzą na stałe w Portugalii przecież tam też są opady deszczu? A może chodzi o temperaturę deszczu i otoczenia? Może tak być :)
UsuńBuziaki Kochana :D
Ja również jestem fanką pelargonii i co roku w moim ogrodzie zawsze mam dla nich miejsce.
OdpowiedzUsuńFajnie, że teraz mamy taką gamę kolorystyczną i różne piękne odmiany.
Pozdrawiam serdecznie:)
Zdecydowanie tak. Różnorodność ich jest aż oszałamiająca :)
UsuńMoja mama uwielbia pelargonie ... ma ich cały balkon i trochę więcej ... strona balkonu południowo-zachodnia ... zawsze pięknie jej kwitną ... pewnie nawozi jakimś preparacikiem ale nie wiem jak ile :) ... a może ma dobrą rękę do tych kwiatów ... zresztą w całym jej mieszkaniu jest dużo kwiatów. Ja do kwiatków nie mam ręki choć bardzo się staram ... lubię je bardzo ale chyba jeszcze za mało o nich wiem.
OdpowiedzUsuńNa pewno uda Ci się w którymś momencie :)
UsuńJa po raz pierwszy przezimowałam kilka pelargonii. Twoje są piękne. Rośnie Twoje kacze stadko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPelargonie lubią chłodne miejsca dlatego w moim chłodnym domu jest im dobrze :)
Usuńw tym roku pierwszy raz rozmnożyłam i zrobiłam swoje sadzonki, bardzo lubię pelargonie.I podobnie jak Ty mam i lubię wszystkie kolory
OdpowiedzUsuńTylko mieć na nie miejsce :D
UsuńPelargonie są śliczne, dobrze że możesz bez problemy trzymać je w domu, bo to naprawdę cudowna ozdoba! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam je nawet jak nie kwitną :)
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie do siebie ;)
Co do kwiatów na parapecie u mnie królują storczyki. Pelargonie najczęściej trafiają do skrzynek na parapet zewnętrzny w kuchni ;)
Cieszę się, że jesteś :)
UsuńJest jakieś zwarcie między naszymi blogami bo znowu mi zjadło komentarz. Próbuję ponownie. Pelargonie są cudne i jeśli mogę Ci coś radzić to spróbuj im znaleźć miejsce na zewnątrz słoneczne ale zabezpieczone od deszczu. U mnie najlepiej się mają przy południowej ścianie tarasu ale pod daszkiem.Niestety ciągle nie mam miejsca ,żeby przechowywać je zimą bo potrzebują chłodnego i jasnego stanowiska ale za to te o pachnących liściach świetnie rosną w mieszkaniu. Mam trzy odmiany i to one chyba najbardziej odstraszają insekty. No i jeszcze angielskie piękności , które wolą kuchenny parapet. Tak. to wspaniale ,że wróciły do łaeraz jsk po latach niebytu. Zakaczkowałaś się jak ja zakonikowałam. Teraz już na zawsze widok kaczki kojarzę z Toba. Zyczenie się spełniły. Jest piękne słońce.
OdpowiedzUsuńhymmm... koniecznie kopiuj sobie komentarz przed wysłaniem. Nie wiem dlaczego tak się dzieje :/
UsuńNie mam takiego miejsca.
W mojej rodzinie tradycją było hodowanie pelargonii pachnących w domu. To, co ja uwielbiałam, moim dzieciom przeszkadzało i tak z roku na rok coraz mniej ich było... U nas od wczoraj słońce, może i do Ciebie dotrze :)
OdpowiedzUsuńCzytając Twój post przypomniałam sobie okno w naszym starym drewnianym domu,było to bardzo dawno temu,byłam jeszcze dzieckiem,ale te pelargonie na babcinym parapecie widzę ,jak żywe.Potem jakoś nie było na nie mody ,a teraz ,masz rację,na szczęście powraca,bo tez bardzo je lubię.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam przyczynić się do wywołania miłych wspomnień. Mam podobne wspomnienia - drewniane okna w drewnianym domu i pelargonie w glinianych donicach :)
UsuńBardzo lubię pelargonie,na balkonie mam zawsze.Nawet na działce rok temu posadzilam.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPelargonie zawsze miała i ma moja Mama - wlasnoręcznie rozmnażane, czasom dokupywane - kwitną tak, że nie sposób to oddać słowami.
OdpowiedzUsuńU mnie po nieśmiałych próbach przed laty z surfiniami, które - jak się okazało - nie lubią naszych wiatrów, zawsze są pelargonie pnące, pojedyncze. Rzeczywiscie zeszłoroczne deszcze szkodziły im. Ale może w tym roku bedzie lepiej?
Wydaje mi się, że surfinie są bardzo wymagające jeśli chodzi i dostawę odżywki.
UsuńU mnie też wróciły do łask i od kilku sezonów znowu cieszą :))Kolejne śliczne kaczuszki :)
OdpowiedzUsuńRodzina jest coraz bardziej zaniepokojona rozrastającą się kolekcją :)
UsuńCzytałam o tym, że pelargonie można wsadzić do ziemi, tylko na zimę należy je wykopać :)
OdpowiedzUsuńW naszym klimacie tak :)
Usuńcześć Agatku :)
OdpowiedzUsuńmój tata zawsze sadził na balkonie Muszkatele ( rodz. Pelargonii ) o wielkich , czerwonych kwiatach; zimowały zawsze w piwnicy; mi nigdy się nie udało ich przetrzymać; lubię je za kwiaty ale też i za zapach liści
pozdrawiam serdecznie
Ja ich zapachu nie czuję, to znaczy, muszę potrzeć liście aby coś poczuć, nie reaguję na nie i może dlatego mnie nie uczulają.
UsuńI ja serdecznie pozdrawiam :D
Witaj Kochana. Kilka lat wstecz bardzo nie lubiłam pelargonii, teraz uwielbiam. Wiesz dlaczego? Bo uważam, że są najbardziej trwałe i najmniej wymagające. Serdeczności dla Ciebie:)
OdpowiedzUsuńJak cudownie znów Cię widzieć :D
UsuńKaczuszki super... pelargonii nie miałam już od lat... choć bardzo je lubię ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny :)
UsuńJa też jestem zauroczona pelargoniami :-) Tak je pokochałam, że szkoda mi wyrzucać je na balkon na ten chłód. Wczoraj było słonko, dziś jest, to może w końcu powieje ciepły wiatr, uch, oby!! Miłego odpoczynku życzę wśród tych tych kwiatów :-D
OdpowiedzUsuńU mnie też pelargonie najlepiej czują się w domu :)
UsuńNie miałam pojęcia o pelargoniach i muchach! Lubię pelargonie, ale jeszcze wewnątrz nie hodowałam. Ciekawe, czy u mnie przy oknie by się utrzymały, bo niestety mam mało światła?:/
OdpowiedzUsuńZ braku słońca powyciągają się natomiast i słabiej będą kwitnąć. Ale to też zależy od tego ile dostaną światła sztucznego :)
UsuńUwielbiam pelargonie zwlaszcza latam na tarasie ...niestety nie umiem ich przezimowac nawet na oknie w domu :(
OdpowiedzUsuńMoże masz za gorąco? One preferują chłodniejsze pomieszczenia zimą.
UsuńPiękne okazy wyhodowałaś, także lubię pelargpnie i co roku kupuję je na zewnętrzne okna. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW tym roku postanowiłam trzymać je w domu i sprawdzić, czy rzeczywiście zadziałają na muchy :)
Usuń