Niby kaloryfery gorące ale w domu jakoś tak za gorąco to nie jest. A ja lubię ciepełko. Nie jestem z tych co to muszą wietrzyć pomieszczenia, ot od czasu do czasu lekkie przewietrzenie i tyle. Grzejniki rozgrzane ale co z tego jak to te przebrzydłe, nowoczesne cienizny (shoddy), a nie te porządne grzejniki żeliwne z żeberkami, które jak się rozgrzały to te ciepło trzymały. Nie wiem co mnie podkusiło aby dać się nabrać na to nowoczesne badziewie jak miałam możliwość kupić, no drożej w prawdzie, te, starego typu. Za głupotę się płaci. Teraz nie stać mnie na wymianę. Poprzestawiałam z lekka w salonie, bo wersalki zastawiały te kaloryfery i zamiast ciepło iść na pokój to szło w oparcie łóżka. Nigdy żyrandol nie był dla mnie jakimś wiszącym elementem stołu, raczej ozdobą sufitu i żyrandol w moim poczuciu ładu wisieć musi po środku sufitu, tak tym razem po małym przemeblowaniu również stół stał się jakimś samotnie dryfującym elementem środka pokoju niewiele związanym z siedziskami. Przysunęłam do niego fotele aby jednak pozostał użyteczny. Za to poza Reksia na zdjęciu mówi sama za siebie co myśli o salonowych zmianach i co robimy w ten weekend.
Zgadza się - byczymy się i staramy się dogadzać sobie jak tylko możemy w te zimowe dni, czekając wiosny i promieni słońca. Swoją drogą ciekawa sesja zdjęciowa by wyszła gdybym tak łapała wszystkie jego pozy podczas popołudniowej drzemki. Sunia jak zwykle w pralni ze swoją blokową kołysanką czyli dźwiękami pracującej pralki. Koty kręcą się tu i tam, próbując znaleźć sobie jak najwygodniejsze dla siebie miejsce. Mam wrażenie, że Kicia bardziej zareagowała na zmiany. Chodzi i prycha wyraźnie niezadowolona. Lubiła siadać na oparciu wersalki tuż przy grzejniku, zrobiła to samo i dzisiaj, ale niestety zapodział się jej gdzieś kaloryfer. Jak się chwilę pokręci to poczuje, że mebel teraz znajduje się pomiędzy dwoma grzejnikami dzięki czemu jest w najcieplejszym rogu salonu. Ale do tego trzeba dojrzeć i chyba nie być kotem, który przyzwyczaja się do miejsc i swoich nawyków. Jeszcze takiej złej jej nie widziałam. Patrzy na mnie spod przymkniętych powiek i próbuje chyba zahipnotyzować. Nawet poduchy rzucone na wersalkę jej nie udobruchały ani padające promienie słoneczne na jej ukochane oparcie. Kot zły jak osa aż się rozdwoiła biedna.
U nas jeszcze od kilku ładnych dni panują okropne wiatrzyska. Szczególnie nocą wyje wiatr tłukąc się o dach domu i spać nie daje, więc tym bardziej przyjemniej siedzi się zwierzakom w domu.
W zimie każdy szuka ciepłego miejsca nawet futrzaste nie pogardzą ciepełkiem :) Urocza sesja zdjęciowa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Trzeba sobie jakoś radzić z zimą, jeśli ktoś preferuje cieplejsze pory roku. Trzymaj się tego, że do wiosny już niedaleko! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne fotki :) To prawda trzeba się wygrzewać i też troszkę poleniuchować, zwłaszcza, gdy za oknem mróz :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu :))
W tym wszystkim aż sie uśmiechnęłam mysląc o Kici, której zapodział się kaloryfer. Ja niestety też marznę w domu, a muszę pracowac, moja praca zaś to siedzenie przy komputerze... I niestety pracuję w najchłodniejszym pomieszczeniu i nie za bardzo mam jak to pozmieniać...
OdpowiedzUsuń.
A fotki sympatyczne.
Agato, taka właśnie powinna być sobota - leniwa! Dlatego Ja przerzuciłam dzień cotygodniowego sprzątania na środę, żeby móc wyleżeć się do bólu, bez latania ze szmatą, odkurzaczem, na spokojnie celebrując wolny czas i często baaaardzo długo snując się w piżamie...
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Niestety ja mam tylko (albo aż) wolne weekendy, a po pracy to mi się nie chce sprzątać. A sprzątania jest co nie miara bo w domu 4 chłopaków :P
Usuńsłodki psiaczek:) I ja też oczekuję już wiosny
OdpowiedzUsuńTeż jestem zmarzluchem i pewnie gdybym miała i 23 C w domu to byłoby mi zimno. Więc opatulam się w koc i piję ciepłe kakao :)
OdpowiedzUsuńZimą trzeba poleniuchować - przykład brać ze zwierza domowego proszę brać i równie wygodnych pozycjach okupywać legowiska.;))
OdpowiedzUsuńUściski najcieplejsze!
No fakt, nawet cień kota wydaje się wkurzony, hehe. Piesiowi najwyraźniej miękko i miło. Ktoś to mówił, że wszystkim nie dogodzisz, hehe Buziaki :-))
OdpowiedzUsuńZwierzaczki leniuchują w ciepełku.Kotek na pewno był rozczarowany. Niedługo wiosna, więc będzie coraz cieplej.Cieplutkie pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńDla zwierzaczków teraz czas leniuchowania, jak tylko przyjdzie wiosna, to nie utrzymamy ich w domach :)... z nami jest podobnie ;))
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie, Agness :)
Jestem tez ciepłolubna jak cukinia. Wyglądam wiosny i ciepełka ,brakuje mi włóczęgi ,posiaduszek na balkonie,zieleni. A tu ciągle w nocy -12. Reksio przypomina mi z urody i maści moją Misiunię.Ona też lubiła zaszyć się w zacisznym ciepłym miejscu!Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńMój kot też reaguje bardzo na zmiany w otoczeniu, więc nie dziwię się, że i Twojemu kotu nie przypadło do gustu to przemeblowanie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ta zima już zechce dan odpuścić, bo też mam dość tego ogólnego zimna...
OdpowiedzUsuńCudne zwierzaki :D
Ja lubię zimę. Ale domowo też jestem ciepłolubna. No i ta tegoroczna zima u mnie mało słoneczna, więc tęsknię za wiosennym wiaterkiem, słońcem i półbutami zamiast kozaków ;)
OdpowiedzUsuńA u mnie dzisiaj cieplutko i w domu i na polu,piękne słoneczko ,otwieram okna ,niech trochę świeżości zawita do domu.Moja Pusia zrezygnowała z budy i grzeje się w korytarzu,w promieniach słoneczka.
OdpowiedzUsuńno z tymi grzejnikami to rzeczywiście lipa:(u nas po długim marudzeniu rodzicom namówiłam ich na palenie w piecu od góry co prawda prawie godzinę zajmuje rozpalenie ale nie ma dymu tyle co przy dolnym rozpalaniu,mniej schodzi węgla a drzewa prawie wogóle(jedno polano rozbite na kilka i starczy)a do tego temperatura ustawiona na 60 i nie idzie wytrzymać tak ciepło-też mam dom z lat 70 ale tam metoda palenia sprawdziła się dobrze i nie trzeba latać co chwile dokładać.Reksio panisko na swoim miejscu:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMile te Twoje zwierzaki:)Wcale nie widac, ze kota zla:)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki, że mnie odwiedziłaś.
OdpowiedzUsuńOdzyskałam Twój blogowy adres.
Mam spore u Ciebie zaległości.
Jutro będę je odrabiać.
Pozdrawiam:)