poniedziałek, 30 marca 2015

Zagajnik

foto z dzisiejszego dnia
Wiem, że zalegam z pewnymi tematami tudzież wieściami podwórkowymi ale dziś znów będzie o czymś innym. Jestem tak stęskniona wiosny, ciepła, słońca... że uciekam z domu jak się tylko da i tematyka postów sama się jakoś tworzy. Gdy tylko wstaję, maszeruję do łazienki jak przeciętny człowiek z rana, a tam z okna wita mnie widok brzózek pięknie błyszczących w promieniach wstającego dnia. Prócz pięknej, charakterystycznej kory na pozór niewiele mają do zaoferowania ze swojego wyglądu. Smukłe, cienkie kijki lub słupki, ani nie kwitnące okazale ani nie przebarwiające się spektakularnie jesienią a mimo to są częstymi postaciami w wielu bajkach, szczególnie ludowych. Moją ulubioną bajką z ich udziałem, jest  ,,Brzozowa babuleńka" A. Ch. Andersena. Nie będę o niej opowiadać, bo jest to szczególna bajka, którą trzeba przeczytać samemu, ponieważ każdy w niej odnajdzie swój własny  sens i morał. Wymaga cierpliwości i skupienia podczas czytania bo łatwo się zagubić ale warta poświęcenia jej czasu dla jej ponad czasowości. W każdym razie dziś postanowiłam napisać o brzozach. O tych naszych starych, poczciwych drzewach, które należą do grupy  najstarszych drzew jakie obecnie rosną na naszej planecie, mimo tego, że ich czas życia jest dość krótki, bo przypada na około 60 lat. 


foto z 2009 r.
Kiedy tutaj zamieszkaliśmy działka porośnięta była cienkimi samosiejkowymi  brzózkami i olchami. Mocne to drzewa, bo pod sprzedaż poprzedni właściciel wszystko wykarczował, trawsko skosił aby kawał pola ładnie się prezentowało i szybko znalazło nabywcę. W tym zielonym pasie pola właśnie zakochał się mój mąż. Budowę rozpoczęliśmy na kolejny rok... jeśli dobrze pamiętam, ale postawiliśmy tylko fundamenty, reszta czekała kolejne dwa lata aby dobrze osiadły na podmokłym terenie. A mnie się wcale nie śpieszyło do budowy domu, wystarczały mi przyjazdy weekendowe. Potem fundamenty zostały wyrównane i ruszyła budowa do stanu surowego i znów postój na kilka lat. W trakcie mało prężnej budowy dziarsko ruszyły za to brzózki i olchy, niezrażone mocną przycinką równiutko z trawą. Nam pozostawiając w pewnym momencie zagwozdkę jak tu zaaranżować  je ogrodowo. Uwielbiam brzozy, czuję ich pozytywną energię i nie chciałam żadnej usuwać. Kiedyś spotkałam się z opinią, że brzozy same wybierają sobie miejsca, że wcale nie łatwo się zadamawiają, a miejsce, w którym same się rozsiewają, jest miejscem szczególnym.  Zdumiał mnie fakt, że jest wiele odmian brzóz i wcale nie są tylko o błyszczącej, białej korze... takimi są brzózki brodawkowate i omszone ale i one różnią się od siebie oraz brzoza papierowa, która ma całkiem białą korę czasem też o odcieniu pomarańczowym i brązowym. Jest wiele odmian i też nie zamierzam pisać tu wykładu na ich temat, ale mnie zaskoczył fakt, że jest wiele odmian tego ,,zwykłego" drzewa a kolor kory wcale nie musi być biały. 
Zima, 2011 r.


wiosną
Dla mnie - mieszczucha - brzoza to drzewo o charakterystycznej białej korze w prążki.  A tu nagle jest brzoza czarna jak nazwa wskazuje mająca korę czarną, w młodszym wieku ma czerwonobrązową. Brzoza cukrowa, bodajże inaczej zwana brzozą wiśniową, która początkowo ma ,,skórkę" ciemnowiśniową i aromatycznie pachnącą. Być może rosną nawet w mojej okolicy a ja nie wiem, że to brzozy, bo nie mają charakterystycznego wyglądu.
,,Brzozy zaliczane są do drzew dających dobrą energię". Uważam, że każde drzewo ma w sobie dobrą energię tylko musi być zdrowe, nie może rosnąć na zanieczyszczonej glebie. Poleca się bliski kontakt z brzozami, siedzenie w ich pobliżu, dotykanie a nawet przytulanie. Mogę potwierdzić, że to prawda. Miałam w swoim życiu chwile, w których musiałam się przytulić do danego drzewa aby poczuć moc uzdrawiającą, w przypadku brzozy wystarczy mi, że stanę w pobliżu i już odczuwam jej dobre działanie. Innym razem wręcz wystarczy mi, że przejdę koło niej. 
Zagajnik brzozowy na działce stosuję jako pewnego rodzaju terapię dla mego syna z ADHD.
latem
Drzewo to zawiera w sobie energie, które pomagają wyciszyć się, uwolnić w sposób stonowany negatywne emocje oraz wspierają w wysiłkach zmierzających do ich opanowania. Gdybym sama tego często nie widziała u swojego dziecka nie uwierzyłabym jak silnie oddziałują, kiedy bawi się w ich otoczeniu. 
Bardzo zdrowy jest sok brzozowy znany od stuleci. A wywar z liści działa leczniczo na włosy i skórę. Są bogatym źródłem kwasu salicylowego, stosowanego w preparatach przeciwłupieżowych. A takie niepozorne drzewo by się wydawało. 
Jedynym jej minusem jest to, że nie da się na nią prosto wejść a przynajmniej na te, które rosną u nas i ma płytko osadzone korzenie, przez co nie należy sadzić jej blisko budynków bo ma tendencję do przewracania się. W każdym razie  terapeutyczny zagajnik wspiera poczciwa olcha jako wspinaczkowe drzewo. Stanowi to pewnego rodzaju miszmasz, niczym woda i ogień, bo brzoza ma właściwości wyciszająco-uspakajające, olsza wręcz na odwrót - pobudzająco- twórcze. Ale kontrolowana ilość ich w miarę oddziałuje tak jak potrzeba. W każdym razie tworzą dobry duet i mimo dziwaczności, jako  umiejscowienia zagajnika  niemalże na środku działki w części rekreacyjnej, pozostają a ja nie zamierzam tego zmieniać. W dodatku, jeśli rzeczywiście brzozy same sobie wybierają miejsce a tam gdzie same się rozsiewają jest miejscem ,,magicznym". Więc niech takim będzie.
foto z dzisiejszego dnia

18 komentarzy:

  1. Piękne takie zdjęcia z każdej pory roku.Same wspomnienia.Pozdrawiam serdecznie miłego Wielkiego Tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka jakaś nostalgia mnie złapała... brakuje mi tego zielonego :)))))

      Usuń
  2. Pięknie jest mieszkać w otoczeniu brzóz :) Ja mieszkam w mieszkaniu w bloku, ale za oknem mogę podziwiać kilka brzóz. Lubią przesiadywać na nich przeróżne ptaki i bujać się na ich giętkich gałęziach.
    Pozdrawiam cieplutko !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle drzewa to piękny widok :) Pozdrawiam i ja :D

      Usuń
  3. Mam 4 brzozy na ogrodzie, 3 brodawkowate i 1 płaczącą. Nie wyobrażam sobie już działki bez nich. Przycinam je co roku, by za bardzo nie wyskoczyły w górę. Polecam do przytulania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z jaką miłością napisałaś o brzozach, to czuć przez ekran mojego laptopa. :) Wiesz, wzruszyłam się...
    Pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))) Ja również z ogromnym sentymentem czytam Twojego bloga :)))

      Usuń
  5. Hello Agatek. I am sure you are getting ready for Easter in Poland! Thank you so much for your visit. Susan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hello Susan :)
      Of course. Thank you so much for your visit too.

      Usuń
  6. Kocham brzozy, jest ich pełno wokół mojego domu, powierzam im wszelkie tajemnice, rozumieją mnie, moje marzenia i tęsknoty!

    OdpowiedzUsuń
  7. Też lubię brzozy-sa takie ładne jedna nie mam miejsca na nie bo za małe podwórko:(

    OdpowiedzUsuń
  8. o jak ładnie napisałaś . Mam i ja i to o zgrozo blisko domu dwie wielkie. A jesienią posadziłam brzozowy zagajniczek z 200 sadzonek . Ciekawe czy wybrałam im dobre miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tyle? To las wyjdzie a nie zagajnik :)))))) Życzę aby się przyjęły, byle nie za blisko siebie sadzić bo się będą same eliminować, chyba, że to pod jakąś produkcję drewna idzie:))) Pozdrawiam

      Usuń
  9. Jak dobrze, ze sa ludzie, ktorzy tak kochaja nature:)
    Pamietam,. jak pani Anna Seniuk mowila o terapii, ltora polegala na przytulaniu sie do brzoz. Swiecie wto wierze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zagajnik świetna sprawa. Te brzózki szybko rosną, w dodatku jeszcze ścigają się między sobą o dostęp światła. Wygrają silniejsze, widać że są takie zdecydowane dwie grubsze brzozy :-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń