O jej... już druga połowa października a tu cisza. Dni mijają mi bardzo szybko. Jak dla mnie jest za krótki dzień, w sensie jasności. Należę do tych ludzi, którzy, kiedy robi się ciemno przechodzą w stan powolniejszy, bardziej głowa skłania się ku odpoczynkowi niż dalszym działaniom. To jest ten czas, kiedy jeszcze bardziej od pisania wolę czytać Wasze blogi. Pod koniec września odwiedził naszą działkę niezwykły, rudy gość. Nie dojrzałabym go, gdyby z rana nie wybrał sosenki na wprost mojego okna.
Kilka dni temu, będąc na spacerze z psem doleciał mnie dziwny hałas dochodzący z rosnącego w pobliżu dębu. W jego rozłożystych konarach coś biegało a może nawet i mieszkało? Przemknęła mi myśl, że może osiedliła się wiewiórka? I okazało się, że miałam rację. Mamy nowego sąsiada. Wiewiórka odwiedzała naszą działkę i przez kilka kolejnych dni siedziała na naszej sosence. Próbując zrobić jej pamiątkowe zdjęcie, wystraszyłam ją, ale na szczęście, ten jednorazowy incydent nie wpłyną na kontynuowanie odwiedzin. Tutaj aż przytuliła się do gałęzi aby nie było jej widać. Siedziała tak rozciągnięta przez cały czas mojego pobytu a przecież byłam daleko od niej i na zupełnie innej wysokości niż ona.
We were delighted with the visit of the squirrel, because we had never had any squirrels before. We know them from city parks. I was able to take some photos as a souvenir, but I preferred to observe the squirrel through the window so as not to stress the animal. The squirrel would sit on our pine tree and eat young cones. We are very happy that the squirrel chose our garden. A few days earlier, I was walking my dog and heard a strange noise in the oak branch that grows nearby. I even thought if it wasn't a squirrel?
We were delighted with the visit of the squirrel, because we had never had any squirrels before. We know them from city parks. I was able to take some photos as a souvenir, but I preferred to observe the squirrel through the window so as not to stress the animal. The squirrel would sit on our pine tree and eat young cones. We are very happy that the squirrel chose our garden. A few days earlier, I was walking my dog and heard a strange noise in the oak branch that grows nearby. I even thought if it wasn't a squirrel?
Dlatego więcej obserwowałam ją z okna, aby jej nie stresować i w sumie miałam lepszy widok na nią. Jej obecność uświadomiła mi jeszcze bardziej jak mocno połączeni jesteśmy z naturą i tyle rzeczy nam umyka w codziennym pośpiechu, plątaninie myśli. I jakie mamy szczęście, że nie musimy aż tak przygotowywać się na zimę jak dawniej robili to ludzie czy właśnie muszą to robić zwierzęta.
The presence of this squirrel made me even more aware of how strongly we are connected with nature and so many things are lost in the daily rush, in the tangle of thoughts. And how lucky we are that we do not have to prepare for winter as much as people used to do, or what animals have to do.
The presence of this squirrel made me even more aware of how strongly we are connected with nature and so many things are lost in the daily rush, in the tangle of thoughts. And how lucky we are that we do not have to prepare for winter as much as people used to do, or what animals have to do.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
i dziękuję, że o mnie pamiętacie
Keep well
:)
Piękna Rudawka. Dlatego namiętnie sadzę drzewa żeby się rudawki mogły pokazywać.
OdpowiedzUsuńSą piękne, chociaż ptaki nie koniecznie je lubią. W menu Rudawki są ptasie jaja :/ . Ale cóż... natura :)))
UsuńNo piękne sąsiedztwo. A jak jeszcze jakiś orzeszek zostawisz rudzielcowi to będzie obopólna radość.
OdpowiedzUsuńRaczej to rudzielec zaopiekował się przed nami orzeszkami laskowymi :)))
UsuńMam tak samo. Gdy robi się ciemno, działam powoli:))) Rudzielec cudny.
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Prawda? Cudny :)
UsuńJaki piękny gość Wam się usadowił na drzewach. Och jak ja bym chciała mieć takiego. Pozdrawiam serdecznie 🍁🌿🍂
OdpowiedzUsuńNie mogłam od niego oderwać oczu :))
UsuńBardzo fajny i uroczy gość. Musisz tylko uważać na orzechy, żeby dla was coś zostało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
O tuż to... zaopiekował się :))))
UsuńJak nic robi zapasy. może na razie w swojej osobistej pokrywie tłuszczu.
OdpowiedzUsuńWiewiórki już wiedzą gdzie i co dobre jest.
Może zima przyjdzie wcześniej?
UsuńDo nas przychodzi czarna i zbiera nasze orzechy, ale kiedy jej chciałam zrobić zdjęcie - nawet przez okno, to szybciutko powędrowała do sąsiadów :) Serdeczności dla Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńSpryciura :)
UsuńJej jaka wspaniała wizyta. Kocham patrzeć na te piękne zwrotne cudeńka. Pozdrawiam Ciebie cieplutko i pięknej pogody życzę
OdpowiedzUsuńSą cudowne, też je uwielbiam :)
UsuńWspaniały gość w ogrodzie! Ja już zapomniałam jak wyglądają rude wiewiórki :) Dziękuję za Twoją relację ze spotkania z takim puchatym stworkiem :) Także jak i Ty uwielbiam obserwować przyrodę a i do mnie zagląda pewien szary gryzoń i skacze po po płocie prawie co dzień. Obserwują go też prze okno bo wiewiórki zdarzają się niestety takie płochliwe :( Kiedyś miałam taką sytuację w parku w Wa-wie gdzie jedna z nich wskoczyła na nogę mojego męża :D
OdpowiedzUsuńNiesamowite :))) Mogę godzinami patrzeć w przyrodę i zawsze coś w niej znajdę co mnie zaciekawi, zauroczy, zafascynuje :)
UsuńDokładnie! Zgadzam się 100000% ;)
UsuńWspaniały gość do Was zawitał. Ja lubię jesienne wieczory. Sięgnęłam teraz za druty i dziergam getry . Pozdrawiam serdecznie 🍁🍁🍁🍁🍄🍄🍄🍄🍄🍄🍄🍄
OdpowiedzUsuńNie umiem... niestety...ale fajnie tak na drutach... fajnie :)
UsuńAle uroczy gość. Dawno nie widziałam rudej wiewiórki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZdjęcia mało widoczne ale coś widać :)
UsuńUwielbiam wiewiórki i zawsze, jak jakąś widzę, to zachowuję się jak dzieciak, co to pierwszy raz wiewiórkę widzi. :D Ja nawet czytam Twoją angielką wersję posta, muszę poprawić mój angielski, zdecydowanie. Na razie jest taki se, taki podstawowy z przebłyskami czegoś więcej. hahaha Tylko przebłyskami, choć czasami jest wręcz do bani, kwestia dnia. :D Myślę, że wiewiórka wie, gdzie pójść, poczuła dobro ludzkie, miłość do ogrodu, miłość ogólnie. Wiele nam umyka, dużo się dzieje, myśli jeszcze więcej, bylebyśmy nie omijali za dużo. Taki post dodaje mi radości, poczucia, typu...zakaz musisz skończyć blogować...praca czeka, ale przed pracą spędź trochę czasu z naturą, naciesz się rozmową z bliskimi. Bardzo pozytywny post. Posyłam wielki uścisk, szeroki uśmiech, skrzynie dobra, dużo słońca, bo wiem, że lubisz. Cieszę się, że jesteś!!!! <3 :)))))))))))))
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Optymizm to bardzo dobre lekarstwo na wszystko :)
UsuńAle uroczy gość, hehe, o tej porze to chyba rzadkość, na cmentarzu zawsze ich pełno, a nie spotkałam żadnej. Za to na początku października motylka witałam na balkonie hehe Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńJa widywałam ich mnóstwo w Łazienkach. :)
UsuńJaka śliczna wiewiórka! Piękne zdjęcia :) Pozdrawiam serdecznie!!! :)
OdpowiedzUsuńCiężko było zrobić zdjęcie ale coś się udało. Dzięki :))
UsuńKocham wiewióreczki, często mnie odwiedzają przez okno bo uwielbiają harce na starym jesionie.
OdpowiedzUsuńTeż masz piękny widok :)))
UsuńCudny gość, a może członek rodziny... U nas dwójka rudzielców... Chyba parka zamieszkała przy stawie w swierkach i skaczą od brzozy do brzozy jakby miały skrzydła..... Piękne zdjęcia... Naszym ciężko zrobić. Bo ciągle są w lotach hihi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:)))) Też masz fajnych sąsiadów :)))
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńWiewióreczki są cudowne, takie piękne słodkie i skoczne :) Kiedyś miałam okazję jedną pogłaskać :) Super zdjęcia!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Dziękuję :))))
UsuńPiękny, dostojny gość :D
OdpowiedzUsuńPrawda? W dodatku pierwsza odkąd tu mieszkamy, to dodatkowo wyjątkowa :)
UsuńWitaj Agatko. Taki gość to cudo. Kocham wiewiórki. Musisz jej wynosić coś do jedzenia to się osiedli na dłużej. U mnie są stale wiewiórki bo mam las z szyszkami i dwa orzechy włoskie nie mówiąc już o leszczynie. Kilka lat temu wychowałam małego ��️,wiewiórka bo był chłopczykiem. Cudowny był, jak podrósł puściłam go na wolność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło. Ania-Pawanna
Pawana :) Oczywiście, że znam tę historię z wiewiórem. Kurcze... dlaczego nie mogę wejść na twojego bloga klikając z nazwiska?
UsuńOjej, jak ja chciałabym mieć sosenkę naprzeciwko okna, jeszcze na dodatek z takim widokiem.
OdpowiedzUsuńA nie znajdzie się miejsce na sosenkę?
UsuńAgatko, sosenkę mam, ale nie naprzeciwko okna :)
UsuńMasz rację, dla nas zima to pora roku jak każda inna, dla innych stworzonek niestety niekoniecznie. Warto cieszyć się z takich pozornie małych rzeczy i być za nie wdzięcznym. U mnie wiewiórki grasują po lasku niemal cały rok, mimo to zawsze wywołują uśmiech i wielką ciekawość gdzie to tak pędzą. Ale do nas też zawitał jesienny gość, a mianowicie kuna, która mamy nadzieję, że po za skakaniem po drzewach nie wyrządzi żadnych szkód.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!