sobota, 8 grudnia 2018

Czas oczekiwania...

Czas oczekiwania... Czasami zastanawiam się czy on przychodzi sam z siebie wywołany porą roku i tą melancholią pogodową, która sama z siebie nastraja do jakiegoś wyciszenia, spowolnienia, wręcz zadumy? Czy rzeczywiście wraz z pierwszymi myślami na temat zbliżających się Świąt coś w nas, każe nam inaczej ,,czuć" otaczającą nas codzienność? A skoro narasta w nas to oczekiwanie to tak naprawdę na co? Na symboliczny dzień Bożych narodzin, na spędzenie czasu z bliskimi, na te wyjątkowe ozdoby świąteczne, na śnieg i uroki zimy, na zabawę sylwestrową czy może na przedwiośnie i wiosnę?

Na co czekają sikorki przylatujące do słoninki i wszelkiego rodzaju ptaki stołujące się w karmnikach? Drzewa uśpione, dzikie zwierzęta szukające jedzenia wśród zmrożonej ziemi i te psy z kotami siedzące smutnie w boksach schronisk? Moi chłopcy są już w takim wieku, że  wiedzą, że prawdziwy święty Mikołaj działa inaczej, na przykład obdarowuje nas radością ze spotkania kogoś dawno nie widzianego, pomocą w pracy, czy prezentem zdrowia a w ogóle to każdy z nas może nim się stać. I w  tym roku chcę abyśmy zrobili prezenty własnie zwierzakom w schronisku, robiąc im symboliczne świąteczne paczki. Mam nadzieję, że nam się uda.
U nas pogoda w kratkę, raz mrozek zabieli wszystko a innym razem jest brązowo zielono albo poprószy śnieg ale tak mało, że raz dwa stopnieje nim ja pomyślę o tym, że może mogłabym zrobić jakieś zdjęcie? Ale ostatnio mój daltonizm empatyczny szczególnie do zimy został poruszony przez pewną osobę a dokładnie jej zdjęciami (spoza blogosfery) i zainspirowana albo próbując spojrzeć na tę pogodę poprzez Jej zdjęcia, zrobiłam kolejne w ciemno, zakładając, że oddają ten klimat. Dziś znów jest jesiennie i zaczęłam się zastanawiać nad moimi cebulami czy dadzą radę spać i nie powyłażą mi za wcześnie?


 

U nas ozdoby świąteczne dopiero nieśmiało zaczynają wychodzić z pudełek. Tradycję robienia wieńca adwentowego poznałam dopiero mieszkając tutaj. Jakoś w mieście, mimo chodzenia do kościoła nie rzucił mi się w oczy... a może go wtedy nie było? Może moda na niego przyszła później?  Nie wiem. W każdym razie bardzo mi się spodobał jako ozdoba bożonarodzeniowa. Nie zdawałam sobie sprawy czym jest tak naprawdę ten wieniec. To symbol, znak naszej gotowości do poświęceń i do próby naszej duchowości (wiary). Pierwszego roku nic się nie działo... takiego wyrazistego. Drugiego roku Pan widząc u mnie wieniec postanowił delikatnie nas wypróbować zsyłając dwa kłopoty bo akurat dwie świece się paliły... nie przeszłam próby. Moja duchowość jest jeszcze za słaba i nie ma od tamtej pory u mnie wieńca adwentowego, ale wciąż staram się rozwijać duchowo i mam nadzieję, że któregoś dnia znów podejmę wyzwanie i będę już na tyle gotowa aby przejść próbę. Widząc jednak na blogach tyle pięknych wieńców adwentowych postanowiłam na ten czas wyjątkowy ująć Was w swojej wieczornej modlitwie abyście byli silni w wierze, kiedy Pan zechce Was sprawdzić widząc w waszych domach swój symbol. 

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie  i życzę wspaniałych przygotowań do Świąt 
:)


18 komentarzy:

  1. zJakoś z tym wieńcem coś nie tak Agatku, ja się doczytałam, że to raczej symbol radosnego oczekiwania ;-) Ja ci zostawię to co ja przeczytałam :-) Może zrobi ci sę weselej.
    Zapalanie świec oznacza czuwanie i gotowość na przyjście Chrystusa. Wiąże się to ze słowami Chrystusa, który określał siebie mianem "światłości świata". I świeca[5] symbolizuje przebaczenie przez Boga nieposłuszeństwa Adama i Ewy wobec Niego. Świeca zapalana w II niedzielę adwentu[6] stanowi symbol wiary patriarchów Narodu Izraelskiego jako wdzięczność za dar Ziemi Obiecanej. III z kolei świeca[7] odnosi się do radości króla Dawida, który celebruje przymierze z Bogiem. Zaś ostatnia świeca[8] symbolizuje nauczanie proroków, głoszących przyjście Mesjasza. W Wigilię Bożego Narodzenia wszystkie palące się świece stanowią symbol bliskości "przyjścia" Jezusa. Światło świec w wieńcu oznacza nadzieję. Zieleń stanowi symbol trwającego życia. Natomiast kształt kręgu symbolizuje wieczność Boga, który nie ma początku ani końca, oraz wieczność życia Chrystusa. Zaś całościowo wieniec adwentowy jest symbolem wyczekującego w miłości i radości Ludu Bożego. Stanowi także symbol zwycięstwa i godności królewskiej. Jest formą hołdu dla oczekiwanego Chrystusa jako zwycięzcy, króla i wybawiciela.
    Choć dla mnie to Jezus wcale nas nie opuścił :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedo drugiego nie wyklucza :)

      Usuń
    2. Mnie się adwentkranze tak jakoś z niemiecka kojarzą i to z tą jej ewangelicką wersją. Cóś mi tam świta ale słabo jak Frau Margerita ćwierkała we wczesnym dzieciństwie mła że wieńce paliły się w każdą niedzielę adwentu u jej ewangelickich dziadków a katolicka część rodziny była nimi jakby cóś zgorszona. Nie wiem jak jest obecnie, w końcu wspominki Frau Margerity to wczesne lata 20 XX wieku w Niemczech.

      Usuń
    3. Miało być z niemieckością a wyszło z niemiecka, ostatnio straszny ze mnie niechluj wyłazi. Znaczy niechluj więksiejszy zwykle.:-/

      Usuń
    4. Wszystko miesza się jak w tyglu, choinka i bombki też chyba niemieckie zwyczaje? Troszku pogańskich też jest. Agatku, jak już tak, ja bym wolała się cieszyć, niż czekać na próby co to Panbuczek ma zesłać. Może on woli jak się cieszymy:-) I tych prób, wodzenia na pokuszenie i czego tam jeszcze nie chce być autorem, bo nas poprostu kocha. Ja przynajmniej tak myślę ;-) Choć ja z kk na bakier jestem ;-)

      Usuń
    5. ,,Aby nie wodził na pokuszenie" to jest dawne określenie - aby chronił przed kuszeniem, ale te słowa zmieniły znaczenie i teraz odbieramy je inaczej. Szkoda, że księża tego nie tłumaczą.
      W każdym razie ja pozostanę przy swojej myśli i doświadczeniach duchowych jakie mam z Panbuczkiem :)
      Pozdrawiam :D

      Usuń
    6. U mnie w kościele wszyscy nasuwają po staremu. Nikt Franciszka nie słucha :-) I ja tylko rozmawiam, wiara to bardzo indywidualna rzecz. Właściwie, każdy ma inną, więc czasem warto myśl wymienić. Miłej niedzieli Agatku :-)

      Usuń
    7. Tak, zgadzam się z Tobą ale myśli teologicznych wymieniać na blogosferze nie chcę dlatego, że jest to miejsce zbyt ogólne i łatwo o zbyt dużą ilość uczestników rozmowy, o różnych jej celach :) Ja również życzę Ci miłej niedzieli :)

      Usuń
    8. ALe jeszcze raz nawiążę do tego
      ,,I nie wódź nas na pokuszenie" w modlitwie jest właśnie prawidłowe, ale że to zdanie współcześnie zmieniło znaczenie to jest rozumiane dosłownie. A w starym naszym polskim znaczeniu to znaczyło jako prośba o ochronę przed pokuszeniem. - Dopisałam bo nie bardzo zrozumiałam twoje pierwsze zdanie. Prawidłowo jest po staremu, tak jak było zawsze. W Biblii zmienili tłumaczenie na zrozumiałe ale to moim zdaniem i wielu teologów bardzo złe, nie powinno się nic zmieniać, bo ,,dokument" staje się niewiarygodny.

      Usuń
  2. Ja niestety też w tym roku nie mam wieńca. Jakoś tak wyszło z czasem, duchem. Wiem jak trudno powiedzieć Panu "bądź wola Twoja" jak życie nas doświadcza szczególnie chorobą. Wielokrotnie tego doświadczyłam ale wiem też, że gdyby nie Dobry Pan i wiara,że jest i czuwa, pomaga przejść przez te trudne chwile. Tak naprawdę sami nie możemy wiele. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyroda szaleje! W Słodyszkowie zakwitł wawrzynek wilczełyko:-)
    Piękny pomysł z tą pomocą dla zwierząt w schroniskach:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wieniec adwentowy dopiero od stu lat gości u katolików, a i to nie u wszystkich. U ewangelików zwyczaj rozpoczął się dopiero w 1839 w przytułku dla sierot, aby wytworzyć rodzinną atmosferę w oczekiwaniu na Święta. Symbolika, która jest z nim związana tak naprawdę powstała dopiero później. Szkoda, że u Ciebie przywołuje złe skojarzenia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana adwent to czas radości........a to co zsyła nam los to życie..pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne rozmyślania, piękny wokół Ciebie świat.Adwent, to czas radosnego oczekiwania i prostowania naszych ścieżek. Wieniec adwentowy ten czas pięknie zdobi i światłem rozświetla.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze u Ciebie piękna przyroda i naturalne klimaty. U mnie Adwent w tym roku na razie nerwowy, głównie za sprawą problemów z komputerem.
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię ten radosny czas oczekiwania. Jeszcze u nas w kościele zaczęły się wczoraj rekolekcje... Dzieje się, dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękna zima u Ciebie :-) Oby spokój był w sercu:-) Uściski serdeczne :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nadrabiam zaległości u Ciebie: Oczekiwanie na Święta, czas czuwania, a światło świec na wieńcu adwentowym pokazuje symbolicznie ile jeszcze trzeba czekać na NIEGO. Ja od kilku lat robię wieniec adwentowy.

    OdpowiedzUsuń