piątek, 25 sierpnia 2017

Takie ,,małe" a jak cieszy

Będziecie się ze mnie śmiać albo co gorsza nie za bardzo zrozumiałe będzie co mnie ostatnio wprawiło w wielką radość. Mówi się, że ,,nieszczęścia chodzą parami" ale wydaje mi się, że radosne chwile czy zdarzenia też chodzą parami. Nie, nie, dzisiaj żadnej filozofii... chyba. Zacznę od tego trudniejszego do opisania. Chodzi o avatarek czyli tę miniaturkę zdjęcia przy naszych pseudonimach bądź imionach, którymi posługujemy się na blogu. U mnie jest niebo z chmurką. 

I tak jak pisałam komentarze to się wyświetlało, ale kiedy zaznaczałam sobie jakiś blog do obserwowanych to byłam ,,niewidoczna" z szarym kwadracikiem bez tego zdjęcia. Jak mnie to denerwowało! Najpierw, jakieś półtora do dwóch lat temu przeszłam nad tym do porządku dziennego, po nieudanej próbie stworzenia tego obrazka. Ok., Nie ma sprawy, to nie jest ważne... no bo przecież to bzdet. Ale... Jakaś zadra, dyskomfort był, nieduży ale jednak i co jakiś czas wzdychałam sobie w duchu przy każdym zaznaczonym nowym blogiem do obserwowania. No niby to takie nic... Zrobiliśmy z mężem kolejne podejście i ta da dam! Mam i nie jestem już ,,niewidzialna" na liście obserwujących na moich ulubionych blogach. Czyż to nie jest bzdura? Ale jak cieszy :)))))))))) Podobno w każdym dorosłym jest coś z dziecka, więc we mnie jest jak widać :))))) 
Druga radość tego tygodnia to nowy mieszkaniec  Arki.  Ale po kolei... 
Po serii wiosennych zaciążeń naszych trzech... powtórzę trzech kocic i wydaniu przez nich po trzy kociaki, moja wizja udostępnienia ,,moim kotom" możliwości naturalnego życia i cieszenia się rodzicielstwem upadła. Owszem, dla wszystkich kociąt znaleźliśmy domy ale... fakt, nigdy nasze podwórze nie było tak pełne życia i radości jak wtedy, ale o tym może kiedy indziej. Kocice zostały wysterylizowane. Dość boleśnie odczuliśmy najbliższą po tym zdarzeniu wiosnę, kiedy podwórze wydało nam się puste, smutne i jakieś wybrakowane. I kolejne wiosny wcale lepiej nie wypadały.
Od zimy nawet noszę się z zamiarem aby napisać posty o naszych kociakach chyba z tęsknoty za nimi, ale potrzeba dużo czasu aby fotki poukładać chronologicznie w jakąś sensowną całość. Summa summarum, w pewien piękny, słoneczny dzień gdzieś tak na początku sierpnia, podczas rozmowy telefonicznej z sąsiadką na zupełnie inny temat, rozmowa zeszła na koty, a mianowicie na kociaki, którym szuka domów. Rozesłałam wici po znajomych i nawet znalazła się jedna chętna Kociara na jednego malucha. W umówiony dzień przyjechała i poszliśmy do sąsiadki. Ona, ja i jeden z moich Miśków, no bo przecież to okazja zobaczyć kociaki. Mężusiowi włosy stanęły na głowie widząc nas wracających z dwoma kociakami. Jednego trzymała nasza znajoma, drugiego Misiaczek. Raczej nie wyglądało na to, że znajoma zdecydowała się na dwa kociaki. Nie jestem znawcą płci kociąt  w tak
 młodym ich wieku, więc do końca nie jesteśmy pewni kto to jest. Znajoma wolałaby chłopczyka, był tylko jeden według mej niepewnej wiedzy, więc widząc maślane oczęta Miśka wzięliśmy jedną z dziewczyn. Mąż, kiedy doszedł do siebie stwierdził przy oględzinach, że to może być chłopak. Ciekawe kto jest u znajomej, ale jaka by nie była to płeć to zaopiekuje się kociakiem, bo jest Kociarą. I tak oto mamy Czarnosię tudzież Czarnosia a przede wszystkim znów mamy kociaka, za którym bardzo tęskniliśmy. Na razie siedzi w domu i się oswaja z nowym miejscem. Zaskoczyło mnie, że od razu umiała skorzystać z kuwety. Poczciwy kosz chlebowy zaadaptowany przez koty znów przyjął do siebie nowe kocie pokolenie i od razu został zaakceptowany, to jak nasza kocia niania. Wszystkie maluchy czują się w nim bezpiecznie i przytulnie.  Dzisiaj jest jej (na razie jest dziewczynką) druga doba i muszę powiedzieć, że bardzo się rozbrykała i rozszalała. Pięknie je, pięknie rozrabia i mam nadzieję, że będzie się zdrowo rozwijała. 
W przypływie kociego szaleństwa nakręciłam króciutki filmik bo akurat miałam telefon przy sobie, tak to jest nie do uchwycenia, pędzi jak torpeda :)


Ach! jak wszystkim nam brakowało kociaka... siłę tęsknoty odczuliśmy jak pojawiła się Czarnosia. Przed nami wyzyta u weterynarza a później spotkanie z resztą kotów. Mam nadzieję, że ją dziewczyny zaakceptują i Rekso z Sunią.

Ps.
Wizyta u weterynarza zaliczona. Mamy Czarnosia. Był bardzo dzielny. Zaszczepiony, mamy tabletki i kropelki na odrobaczanie, mamy kropelki do oczka chorego. Czarnoś śpi już w swoim koszyku i odreagowuje stres podróży i wizyty. Oj nie podobało mu się. Kolejna wizyta za 2 tygodnie albo 4 tygodnie w zależności jak się będzie rozwijała sprawa z oczkiem i odrobaczaniem. 


Wszystkiego dobrego życzę moim czytelnikom i witam nowe osoby, mam nadzieję, że miło spędzicie czas czytając ten blog 
:)


23 komentarze:

  1. Po pierwsze to bardzo mi ulżyło jak napisałaś że wysterylizowałaś kocice. Kociaki są fajne ale ile ich może być... Mała jest śliczna i na pewno podbije całe towarzystwo. Oby dobrze i zdrowo się chowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wciąz dojrzewam do posiadania większego od chomika zwierzaczka w domu. Z dużą przyjemnością za to obserwuję życie braci mniejszych w Waszych domach. Moje dzieciństwo przypadało na okres totalnego buntu mojej Mamy, która zwierzaka nie chciała. Jej ulubiony Misiek wpadł pod samochód na jej oczach, gdy była dzieckiem. Jako dorosła to zrozumiałam, po odejściu mojego sympatycznego chomiczka. Trudno mi zdecydować się na kolejnego zwierzaka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, ha witaj w klubie! ;) Tak, to prawda, my też dopiero zdaliśmy sobie sprawę z tego ile radości jest w domu przy małym kocie. Nasze seniory pod 20-tkę głównie śpią, a mały owszem śpi, ale gdy nie śpi,to rozrabia! :)) I to jest super! ;)
    Radości życzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale z niego panter!;-) Ten czarny nosio uroczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. ale cudny przyjaciel.... do kochania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mamy kotów, ale ostatnio musieliśmy szukać domu dla trzech małych. Na szczęście znaleźliśmy chętnych :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie się bawi, jak to kociaki. Kotek - psotek. U nas też pojawił się mały kotek, ktoś podrzucił do nas za płot. Ma takie samo umaszczenie jak Wasz Czarnuś:) Mozesz go zobaczyć tutaj - https://ogrod-mojekrzakiptakiinnedziwaki.blogspot.com/2017/08/co-piszczy-w-naszych-krzakach.html.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczny kiciuś :), ale jak czytam taką opowieść to podskórnie czuję strach. Po przeprowadzce na wieś, sterylizowałam co mi wpadło w ręce, i kotki i kocury, ponad dziesięć, ale zanim uporałam się z wszystkimi delikwentami, nazbierało mi się dziewięć kotów. A miały być tylko dwa, ze schroniska i tak też się zaczęła moja przygoda z kotami. Niech się maluszek zdrowo chowa.

    OdpowiedzUsuń
  9. To prawda, jak się pojawia mały kotek, to dom nabiera życia :). U nas też są dwa stare koty, ale w tamtym roku syn przyniósł małą koteczkę i dopiero wtedy przypomnieliśmy sobie, co to naprawdę znaczy mieć kota w domu! Te szaleństwa, galopady, skoki po meblach, a potem przytulanki i wymuszanie na wszystkich miziania :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. To prawda, jak się pojawia mały kotek, to dom nabiera życia :). U nas też są dwa stare koty, ale w tamtym roku syn przyniósł małą koteczkę i dopiero wtedy przypomnieliśmy sobie, co to naprawdę znaczy mieć kota w domu! Te szaleństwa, galopady, skoki po meblach, a potem przytulanki i wymuszanie na wszystkich miziania :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Przecudny koteczek i jak zawsze fantastyczny post.
    Miłej niedzieli, Agatko:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja ostatnio się cieszyłam, że po przeszło pół roku w końcu mogę w ogóle dodawać się do obserwatorów bloga więc wiem co czułaś ;).

    Kociak jest fajniutki i na pewno reszta zwierzyńca chętnie go przyjmie :).

    OdpowiedzUsuń
  13. Podobną radochę miałam, kiedy jakiś czas temu odkryłam jak dodać gadżet "obserwujący bloga". A koty od zawsze uwielbiałam i nawet teraz mam jednego takiego słodziaka w domu i nie wyobrażam sobie życia bez mojej małej Puśki. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. kocham koty chodz ich sama nie posiadam ale wychowywałam sie z kotami wiec takie widoki małych rozrabiajacych kociaków nie są mi obce. Generalnie wszystkie małe stworzonka jak se na nie patrzy to maja mega urok przez ta nieporadnosci i ciekawosc swiata .

    OdpowiedzUsuń
  15. To rozkoszny maluch, jestem pewna że wniesie do Waszego domu nową radość a inne zwierzaki go polubią.
    Przesyłam cieplutkie pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  16. Dużo wrażeń. I wszystkie sprawy załatwione pozytywnie;0

    OdpowiedzUsuń
  17. rozkoszny maluszek... też muszę obowiązkowo koci post wstawić bo.. dawno nie pokazywałam mojej brygady kociej zresztą... a mam co bo na stanie w domu 9 + 2 obok pieca

    OdpowiedzUsuń
  18. Maluszek jest śliczny. Kiedy byłam dzieckiem miałam koty, ale w dorosłości posiadam tylko psa, a mój pies nie lubi kotów, więc kociaka nie mam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Prawdziwy rozkoszny słodziak !
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń