Bronię się przed tym końcem lata, końcem wakacji jak mogę. Oczywiście bez powodzenia. Ale nie chcę jeszcze jesieni. Jak nic bunt wieku dojrzałego :P ale i na to nic nie poradzę. Jeśli gdzieś na blogu pisałam, że trzeba się pogodzić z przemijalnością albo nie zawracać sobie głowy sprawami, na które nie mamy wpływu to koniecznie muszę odnaleźć. Pomimo męczących upałów dobrze mi było z latem. Pomimo ciężkiej pracy przy gruzie dobrze mi było z latem.
Późną wiosną robię duże uch... ciesząc się, że kończy się sezon grzewczy a dosłownie, że przeżyłam kolejną zimę w tym domu. Upojna chwila myśli, że koniec palenia w piecu, koniec tego koszmaru a tu lato zleciało i... Mam ochotę spakować się, złapać dzieci pod pachę i uciec stąd.
Dzisiaj jest piękna pogoda i świat wokół mnie pachnie latem. Z rana przywitała mnie mgła na działce uświadamiając mi, że cokolwiek dzieje się w świecie ludzkim to zmienność pór roku jest nieuchronna. Przypomniał mi się post o mgle napisany kilka lat temu we wrześniu. Tak. Nadchodzi wrzesień i jak co roku, wraz z nim nadchodzi mgła. Za chwilę państwo Szpakowińcy wyruszą w podróż... jak co roku.W tym roku nasza jarzębina nie ma korali bo wszystko przemarzło i może brak ich
mnie zwodzi z porą roku. Najmłodsza kotka zmienia sierść i kozy pomału. Tylko ja jakoś nie mogę się przestawić. Może gdyby wokół mnie były pola ze zbożem to typowe prace polowe nastroiły by mnie do zmiany a tak nieużytki tylko. Jak co roku pojawiają się przetwory. Z braku własnego surowca w odpowiedniej ilości robimy przetworów mniej. Trochę słoików z ogórkami udało się zrobić. W lesie też nie za dużo grzybów mimo dość dobrej pogody deszczowej, ale bywały lepsze zbiory. Jeśli czuć w poście nutę zrzędliwości to się zgadza. Jest mi smutno i dlatego nie piszę a więcej bywam na ulubionych forach i koję nerwy Waszymi postami, które są przepełnione pozytywną myślą i bardziej ode mnie dopasowaniem się do nadchodzącej nowej pory roku.
Ściskam Was bardzo mocno i do usłyszenia :)
No cóż... szczerze mówiąc lubię wszystkie 4 pory roku; zauważyłam, że im jestem starsza tym bardziej czuję przełom jesieni i zimy; organizm dłużej przestraja się na inny tryb...z innymi porami roku nie mam takich problemów... co w jesieni nie lubię... pajęczyn i pająków, które widzę na każdym kroku... hihi
OdpowiedzUsuńwidzę, że słoiczki też zapełniasz... i dobrze !!!
pozdrawiam Agatek
Przecież jesień jest taka piękna.
OdpowiedzUsuńKolorowe liście, kasztany, możliwość ubrania kaloszy i hasania po kałużach. A kto nam zabroni? ;)
Głowa do góry :D
Ze mną dzieje się to samo, a gdy zamykam grzybki w sloikach to już mi się smutno robi, dzisiaj akurat troszkę założyłam i soków z aroni narobilam. wieczory w domu już coraz chlodniejsze, za chwile zacznie się palenie w piecu. Eh zleci, bo do wiosny a i nowych rabat bym chciała :-) trzymaj sie.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej smuci to że ciemno będzie, no i zimno za te dwa miesiące. Chociaż kocham Złotą jesień, oby taka była.
OdpowiedzUsuńNasz sierpień nie był tak upalny jak w centrum Polski, więc pomału przestawiałam się na temperatury wrześniowe. Wczoraj rano było już 11 C. Mój smutek związany z końcem lata jest niczym w stosunku do smutku dzieci, które znów muszą przestawić się na tryb szkolny...
OdpowiedzUsuńto ja pozytywne myśli podrzucam, :) słoiki zawsze wywołuję u mnie uśmiech, a te to suer są :) Ja jeszcze na podgrzybki nawet nie wybrałam się do lasu... uuu chociaż wczoraj grzyby oglądałm u rodziny :))))
OdpowiedzUsuńale grzybki, narobilaś smaku, w mieście nieosiągalne, szczególnie dla kogoś, kto nie zna sie na grzybach.... ale jadłabym:)
OdpowiedzUsuńTak pięknie piszesz w tym poście, że aż się chce czytać...trochę romantycznie i nostalgicznie ;)pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńKiedyś nienawidziłam zimy, a co za tym idzie za jesienią również nie przepadałam. Z upływem lat i sił polubiłam jesień a nawet zimę. Choć lata okrutnie mi żal, to jednak jesień przynosi odpoczynek po letnich rewolucjach, jest czas na spojrzenie na siebie, i w siebie, na niespieszenie się, na lenistwo, ładowanie akumulatorów, reperowanie wątłego zdrowia, na hobby, na pasje, na to na co nie mieliśmy czasu latem, na powolny krok i oddech, na regenerację. A pod koniec zimy, kiedy deprecha siada nam na ramieniu i marudzi do ucha, nastaje wiosna, jaka to radość!!!! Życzę pogody ducha :)
OdpowiedzUsuńDużo sił.
OdpowiedzUsuńLubię refleksyjność jesieni. Choc tegoroczna zapowiada nam sie intensywnie i chyba wcale tego nie chcę tak bardzo.
Ojj Życzę, by lato jeszcze na długo u Ciebie zostało. Jak wiesz, ja kocham jesień. Niech do mnie zawitają mgły, a do Ciebie piękne lato. Czas leci jak oszalały. Zaraz będzie zima, a za nią już przecież wiosna i upragnione lato. :) :*
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię, gdy lato się kończy. Mam nadzieję, że jeszcze we wrześniu będą ciepłe dni. W tym roku lato, wakacje przeleciały mi bardzo szybko, za szybko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :))
Lubię jesień za jej kolory ... mgłę też polubiłam ... ma w sobie coś tajemniczego. Nadchodzące zmiany akceptuję bo inaczej się nie da. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA mi dzieci wyjeżdżają :-( Serce mi pęka.
OdpowiedzUsuńJa tez jestem przeciwko jesieni, ale co tam niedługo Boże Narodzenie najpiękniejsze święta, a tym samym zaczniemy dziergać,przygotowywać ozdoby, będzie dobrze, nacieszmy więc serca tym co mamy i oby do wiosny ściskam Dusia
OdpowiedzUsuńJa także nie lubię, kiedy kończy się lato. Te zimne,długie wieczory,grube swetry itd., niedługo się zacznie. Grzybki w słoikach mniam,mniam... jeszcze nie mam ani jednego słoiczka. Muszę wybrać się na grzybobranie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)