Moją ulubioną definicją chwastu jest ta, że jest to niechciana roślina w ogrodzie. Chwastem więc może być każda roślina uważana za ogrodową. Ktoś, kto na przykład nie lubi róż będzie je wyrywał i zwalczał za wszelką cenę i one dla niego niepożądanymi roślinami w ogrodzie. Mąż nie przepada za półdzikimi odmianami właśnie róż. A mnie znów bardzo podobają się te tzw. bardziej wiejskie i nie zawsze tylko polne kwiaty. Tak jest w przypadku łubinu. Niby to taka pospolita roślina a miałam ogromny problem z jej zadomowieniem. Łubin jest dla mnie kwiatem ogrodowym zajmuje miejsce w rabacie wśród innych ogrodowych roślin i zachwyca mnie niezmiennie odkąd udało się jej zadomowić na mojej działce.
Imponujących rozmiarów długie kwiaty z mnóstwem nektaru bo bardzo dużo jest w nich trzmieli zwracają uwagę, kiedy kwitną, nawet kiedy mają jeden tylko kwiat. Starsze, rozkrzewione rośliny zakwitają przepięknie. Niesamowite są również same liście i nieprzeciętnym kształcie. Dla mnie dodatkowo cennym, że trudno go nie rozpoznać przy wiosennym pieleniu.
Swego czasu próbowaliśmy zadomowić go w pięknie wypielęgnowanej rabacie i ginął po pierwszym roku podejrzewam, że gleba ilasta nie bardzo mu pasowała i nim zdołał się rozbudować to mocne słońce niszczyło jego system korzeniowy. Przypadkowo rozsiał się w niekoszonej trawie w miejscu gdzie była piaskownica i z gliniastą glebą mieszał się piasek i ku naszemu zaskoczeniu zaczął sobie radzić, dlatego postanowiliśmy przygotować dla niego specjalne miejsce. Marzy mi się aby mieć więcej kolorów.
Prawda, że piękny?
Jak zwykle życzę miłego dnia i serdecznie pozdrawiam odwiedzających :)
Definicji chwastu używam takiej samej, jak Ty :).
OdpowiedzUsuńŁubin na zdjęciach wyjątkowo uroczy. Roślina zdecydowanie ozdobna ;).
Pozdrawiam!
U mnie łubin też nie rośnie tam, gdzie bym chciała. Przesadzany w konkretne miejsce zanika, a w innych się rozrasta :)
OdpowiedzUsuńTen chwast kojarzy mi się z dzieciństwem. Babcia narzekała, że rozrósł się ma cały ogród, a że ziemia była tam niezbyt urodzajna,to miał doskonale warunki. Dostałam kilka kwiatów od teściowej i choć w wazonie nie stoją zbyt długo, to liście nadal cieszą oko.
OdpowiedzUsuńUwielbiam, mam i nie zlikwiduje...:)
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam rosnący na skraju wiejskich dróg łubin! Gdybym miała ogród z całą pewnością znalazłabym w nim dla niego miejsce. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńLubię łubin, choć on rzeczywiście taki na pół chwastowaty. ;) I muszę powiedzieć, że mam podobne doświadczenie z jego zadomowieniem. W zeszłym roku posadziłam na rabacie, a w tym nie ma po nim śladu! Tej wiosny kupiłam znów kolejny okaz i dałam go w inne miejsce - mam nadzieję, że się odnajdzie za rok. ;)
OdpowiedzUsuńŁubin z piwoniami - uwielbiam! Ha, zabrzmiało jak: tarta z pomidorami. :))
Uściski
Też zawalczam o zadomowienie łubinu w moim ogrodzie. W tym roku zakwitły dwie rośliny, obie fioletowe. Marzy mi się kolorowy bukiet łubinu w wazonie. Twój jest piękny.
OdpowiedzUsuńTeż zawalczam o zadomowienie łubinu w moim ogrodzie. W tym roku zakwitły dwie rośliny, obie fioletowe. Marzy mi się kolorowy bukiet łubinu w wazonie. Twój jest piękny.
OdpowiedzUsuńŁubin to bardzo wdzięczna i piękna roślina, która ma to do siebie, że rośnie po prostu byle gdzie.
OdpowiedzUsuńIm mniej się o nią dba, tym piękniej kwitnie. U mnie na skale rosną łubiny w przeróżnych kolorach.
Pozdrawiam serdecznie:)
Lubię łubiny. Miło, że Ty też :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam łubiny. Darzę je wielkim sentymentem. Są takie zwyczajne, ale jakże piękne w swojej prostocie.
OdpowiedzUsuńSwego czasu poświęciłam im post.
http://czarownyswiat.blogspot.com/2014/05/niebieskie-ubiny.html
Prawda, też muszę go mieć :D
OdpowiedzUsuńW tamtym roku miałam cudny łubin,niestety w tym roku sladu po nim nie ma:( pojedyncze sie rozsiały i ich pilnuję 😊
OdpowiedzUsuńLubię łubin :) Od zawsze kojarzył mi się z początkiem lata i wakacji. Teraz go mniej widuję, niż jak byłam dzieckiem. Chociaż na sąsiednim ośiedlu widziałam piękny łubin przy stacji na Boże Ciało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Agatku, podoba mi się Twoja definicja chwastu:) Mam podobną. U mnie łubinów aż nadto, sieją się wszędzie, już siewki muszę usuwać. Najgorsze w nich jest to, że uwielbiają je wprost ślimaki,a takie nadgryzione, przyłamane tracą swój urok. Rozsiały mi się nawet białe łubiny, nie wiem skąd:) Ale tak, ja też je lubię, to świetne kwiaty, kiedy chcesz pozbierać do koszyczka dla dziewczynki na sypanie kwiatami podczas ostatniego dnia maja - ostatniej majówki. Wystarczy, że zetniesz kłos i ściągniesz dłonią te małe kwiatuszki z całej łodygi. Szybko i prosto!
OdpowiedzUsuńMiałam ostatnio u siebie w wazonie chyba ze 4 kolorki łubinu :).
OdpowiedzUsuńU moich rodziców na planach w lasku rośnie go pełno. Fajnie się tak między nim spaceruje :).
Taka definicja chwastu jak najbardziej do mnie przemawia. ;)
OdpowiedzUsuńNie mam łubinu w swo ogrodzie. Faktycznie ma piękne kwiatostany i imponujące liście. Na żywo na pewno zachwyca jeszcze bardziej i ożywia ogród, przyciągając trzmiele. ;)
~Wer
Łubin u nas ma dopiero liście, oj , czekam z utęsknieniem na kwiaty
OdpowiedzUsuńŚliczny łubin... :) A definicja chwastu - ta przez Ciebie przedstawiona rzeczywiście najlepsza :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się łubiny.Niestety nie mam bo w swoim ogrodzie,ale często spotykam go w rowie obok pobliskiego lasu. Kiedy byłam dzieckiem spałam te kwiatki podczas Boźego Ciała.Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńO, ja też staram się zadomowić łubin w swoim ogrodzie. Póki co z marnym skutkiem, ale nie poddaję się!
OdpowiedzUsuńOn musi sam, albo zebrać nasiona i rozsiać w czasie jego naturalnego rozsiewania. Trzymam kciuki.
Usuń