czwartek, 8 czerwca 2017

Podwórkowe opowieści.../ My hens

kwiecień 
Nastał czas, że świat blogowy pełny jest kwiatów, słońca, wycieczek i jak to ja, wolę czytać niż pisać. W dodatku jak na innych blogach jest tyle interesujących i wciąż nowych rzeczy a mnie się zdaje, że w kółko piszę o tym samym. 
Właśnie wróciłam ze stawu, gdzie umieściłam przy brzegu grubszy konar, aby z jednej strony łagodnie wchodził w wodę. To dla ptaków. Człowiek staw ma i wydaje mu się, że ptaki mają gdzie się napić. Ale jak brzeg jest stromy to nie mogą. Wczoraj obserwowałam naszego, tegorocznego wróbelka, który próbował dostroić się (Sit down comfortably) do wysokiego garnka dla psów, w którym była woda i nie mógł sięgnąć a bał się, że wpadnie. To dało mi do myślenia na temat stawu i poideł dla drobiu, bo przecież są. Ale widać dla takiego małego ptaszka stanowią duży problem wielkie pojemniki. Nalałam od razu do płytkiej miski. Przy okazji apeluję o wystawianie poideł dla ptaków szczególnie tam gdzie jest bardzo gorąco. 


kwiecień
Od razu wiadomo, który to z kogutków - ten nieśmiały bo natychmiast odwrócił się tyłem dając mi wyraźnie do zrozumienia co myśli o swojej sesji zdjęciowej. Jeszcze nie mają pięknego ogona i nadal wyglądają na wyrośniętą, niezgrabną kurę ale to już niedługo. Zdjęcia są z początku wiosny bo przez opady deszczu jakoś tak nie miałam weny. Poza tym codzienność dość mocno odciągała mnie od prowadzenia bloga.

marzec 
Bardzo lubię letnie poranki bo od świtu słyszę pianie kogutów i pogdakiwanie dochodzące z kurniko-kacznika. Brakuje
mi jeszcze kwakania.
Jakaś druga tura pisklaków wykluła się u dzikich ptaków bo znów słyszę gwar w gniazach. Było dla mnie ogromnym zdziwieniem, kiedy dowiedziałam się, że niektóre ptaki dwa razu w roku wysiadują jaja a potem zajmują się pisklakami, to jest dopiero potrzeba macierzyństwa.
Jeśli ktoś ma problem z zagonieniem kur na wybieg to polecam metodę na wiaderko. Może być puste. Bierzemy takie, które kojarzy się z jedzeniem i stawiamy je tam gdzie chcemy aby pierzaste towarzystwo przyszło. U mnie działa zawsze. Jak zahipnotyzowane będą stały i pilnowały wiaderka.
marzec 

Dawno nie pisałam o Reksiu. Tylko jakieś wzmianki o nim. A Reks jak i Kacper podrósł, zmężniał i stał się gospodarzem ,,pełną gębą " (,,Reks is a wonderful host in the yard."). Często uczestniczy przy wyprowadzaniu kóz na wybieg i zaganianiu kur. Najgorzej jest jak próbuje być rozjemcą w kogucim konflikcie, wtedy wszyscy przerywamy cokolwiek robiliśmy i jak było to ważne i lecimy na podwórze, taras, balkon i za pomocą perswazji dźwiękowej stopujemy młodzieńca. Ale przede wszystkim penetruje całą działkę i mam nadzieję, że odstrasza nieproszonych gości na nasze podwórze. Jest bardzo czujny. Czasami wychodzę tylnymi drzwiami za dom coś porobić i wystarczy, że nadepnę na patyk lub w cokolwiek stuknę, puknę przez przypadek  i Reks już jest. Tak jak i Sunia tak i on nie ma problemów w relacjach z kotami, a wręcz przeciwnie stanowią rodzinę.
maj 
Na wybiegu kurzym panuje spokój i mam nadzieję, że tak pozostanie. Z dwóch kur siedzących na jajach jednak już opiekuje się potomstwem na drugą czekamy.  Zielonki  przybywa z każdym kolejnym koszeniem lub pieleniem a obecnie mają jej wręcz w nadmiarze.
maj
czerwiec
Uwielbiam odgłos nalewanej wody do pojemników, a mają porozstawiane w różne miejsca na wybiegu. Dźwięk lanej wody pamiętam z dzieciństwa, kiedy spędzałam wakacje u babci na wsi.  Często to właśnie ono budziło mnie o poranku, kiedy to wuj otwierał kurniki, karmił drób i nalewał im wodę. 


Pozostawiam serdeczne pozdrowienia dla moich czytelników. 
Ostatnio mało mnie widać na Waszych blogach bo najczęściej czytam sobie w podróży do pracy lub z niej, ale zacina mi się telefon i nie mam możliwości pozostawienia komentarza. 



14 komentarzy:

  1. Podziwiam Cię. Ja mam tylko jednego królika miniaturkę (a raczej córka ma), a ty całe stadko zwierząt do opieki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są zwierzęta bardzo samodzielne i tak na dobrą sprawę jak kot, oswajają się tylko w jakimś małym procencie. Tak jak często piszę, nasze światy się zazębiają ale są oddzielnie. One żyją swoim życiem. :)

      Usuń
  2. Rzeczywiście nie dziwię, że Cię ta menażeria odciąga od bloga, przecież to drugi etat! Oj, masz co robić dziewczyno przy tylu zwierzakach! A teraz pora ogrodowa na dodatek, więc ręce pełne roboty.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odciąga mnie praca zawodowa a obecnie przygotowania do dwóch ważnych egzaminów, jeden na stopień nauczyciela, drugi to obrona pracy magisterskiej :)

      Usuń
  3. U nas hałasują jerzyki - całe stadka jak czarne błyskawice przecinają niebo. Czas piskląt. :)

    A bedzie jakieś zdjęcie ptaszków na konarze? Moze sie uda - bo przecież nie masz czasu na czyhanie na nie z aparatem.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie zdjęć bo gniazda są w miejscach niedostępnych :)

      Usuń
  4. Ja również uwielbiam letnie poranki to taki magiczny czas:)))Nasza kurnikowa rodzina też powiększyła się i to znacznie :))16 maluchów,które mają już tydzień,5 gąsek,10 perliczek i 10 kurek:))do tego praca na działce nie do przerobienia:))i ogródek przydomowy:))dzieje się na okrągło:)))Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach!! Jak cudownie :D Takie maluchy bardzo cieszą :D

      Usuń
  5. Uwielbiam sposób, w jaki piszesz o swoich zwierzętach. Przepiękne są, zadbane i kochane. Z przyjemnością przeczytałam post. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podoba mi się Twój post, z przyjemnością przeczytałam. Nikt jak Ty Droga Agatko nie potrafi opisywać otaczającej przyrody i swoich ukochanych zwierzaków.
    Pozdrawiam ciepło !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Bardzo miło mi się zrobiło :)

      Usuń
  7. No co Ty, Agatko, myślisz że wciąż piszesz o tym samym? Skądże znowu. Przecież u Ciebie w ogródku wciąż tyle się dzieje! Zawsze kocham Twoje piękno przekazu tego, co się dzieje u Twoich zwierząt! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię nasłuchiwać porannego piania koguta u sąsiada i sama noszę się z zamiarem kupna kilku kur. W końcu mieszkam na wsi, na której niestety hodowla wszelkiego żywego inwentarza zupełnie zanikła.
    Twój przychówek jest naprawdę imponujący:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń